Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

@shadow_no nie, u mnie na paro nagle nic takiego się nie dzieje, raczej narasta. Jeśli chodzi o okoliczności to różnie, chociaż najczęściej mam taki stan DD kiedy się nadmiernie przebodźcuję, zwłaszcza gdy jestem w dusznym, głośnym i nadmiernie oświetlonym pomieszczeniu. Trochę tak jakby ktoś zamknął mnie pod szklanym kloszem. Wtedy siada u mnie koncentracja i logiczne myślenie i fakt, jestem potem cholernie zmęczony. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, shadow_no napisał(a):

A macie takie "nagłe zrywy", że np. siedzicie, jecie coś (najczęściej mam to podczas jedzenia) i wtedy nagle taka derealizacja/depersonalizacja i jedyna myśl to wstać i odejść i prawie się tego nie da zatrzymać? O ile czasami atak się rozkręca w miare spodziewanie to mnie te nagłe zrywy najbardziej męczą. Zupełnie się wtedy "nie czuję" jakby sparaliżowana była część ciała w szczególności cały układ pokarmowy :o 

Mamy 😜 na początku pamiętam było to często a ja od razu "umieram". Teraz już mniej tego. Ja to jeszcze mam coś takiego że np siedzę/leżę i w pewnym momencie ręką czy nogą machnę 😅 ile razy tak tel rzuciłam🙈

9 godzin temu, krzysztof6 napisał(a):

Jakiś czas temu w sobotę byłem z rodzinką w galerii. Food court był cały zatłoczony i musieliśmy jeść w tłumie ludzi siedząc na takich wysokich krzesłach barowych bez oparcia. Musiałem cały spocony trzymać się mocno stołu bo myślałem że zemdleje. To jest tak kuriozalne, że po prostu brak słów. Takich właśnie irracjonalnych lęków chcę się pozbyć. 

O panie 😅 witamy w klubie. Ja biorę 40mg i jest lepiej. Chociaż jeszcze czasami mam takie akcje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Szczebiotka napisał(a):

mam coś takiego że np siedzę/leżę i w pewnym momencie ręką czy nogą machnę

 

Ostatnio tak wylałem na rękę wrzątek :S Szedłem z herbatą i jak kładłem kubek na stoliku, to nagle nim podrzuciłem lekko do góry i troche po łapie poszło. Ale tego nie wiązałem z psychiką xd raczej z brakiem koncentracji i skurczami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, shadow_no napisał(a):

 

Ostatnio tak wylałem na rękę wrzątek :S Szedłem z herbatą i jak kładłem kubek na stoliku, to nagle nim podrzuciłem lekko do góry i troche po łapie poszło. Ale tego nie wiązałem z psychiką xd raczej z brakiem koncentracji i skurczami

Nie wiem. Ja tak mam odkąd wróciłam do paro właśnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam już powoli wątpić czy tym razem Paro cokolwiek pomoże. Dzisiaj jest to już 5 i pół tygodnia na dawce 40mg, a ja tak naprawdę nie zauważyłem nic pozytywnego. Dalej mam efekty uboczne, ale trochę mniejsze. 

A tak to ani nie pomaga na depresyjne myśli ani na odczuwanie lęków, które pojawiają się, np. przy chęci podjęcia decyzji o zwiększeniu intensywności szukania pracy. Czyli wysłać CV albo gdzieś nawet zapytać o miejsce... 

Nie liczyłem oczywiście na nagłe cudowne ozdrowienie, ale mogłoby chociaż trochę zobojętnić na odczuwanie tych negatywnych emocji... 

Nie licząc efektów ubocznych to chyba nie widzę żadnej różnicy w tym jak było zanim zacząłem brać Paro, a jak jest teraz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie każdy reaguje tak samo na leki, więc to nie jest powiedziane, że ten lek akurat u Ciebie zadziała.

Ale też nie mam pewności czy Twoje oczekiwania są zgodne z tym jaki ten lek ma profil. Bo na depresyjne myśli i przyrost motywacji do działania to raczej przy paroksetynie nie masz co liczyć. Ona jest dobra na lęki i "życie mimo wszystko". Powinieneś mieć raczej ograniczone epizody ataków paniki a jeśli wystąpią to będą łatwiejsze do opanowania. Ale to głównie tyle. Poza tym ona zamula i spłyca emocje. Ale to nie jest lek stricte na depresje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@shadow_no właśnie zależy mi wyłącznie na lękach. Z depresją i brakiem motywacji jakoś sobie poradzę. 

Jednak na razie ani emocji nie mam ograniczonych ani nie jestem mocno zamulony. Z lękami 100% pewności nie mam, bo jednak dosłownie nie miałem sytuacji związanej z ofertą pracy, ale już samo myślenie o takich sprawach skręca mnie w środku... Czyli jak dawniej. 
Myślę, że nawet w sklepie miałbym spory lęk aby zapytać pracownika o coś... A może mam za duże wymagania? Może żaden lek nie pozwoli mi w takiej sytuacji poczuć siłę i odwagę aby tak zrobić?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Happyandsad napisał(a):

Myślę, że nawet w sklepie miałbym spory lęk aby zapytać pracownika o coś...

 

Zastanowiło mnie to zdanie. To jak mniej więcej wygląda Twój dzień? Czemu mówisz o tym w kategorii rozważań a nie tego, że spróbowałeś zapytać o coś pracownika? 🙂 Nie zobaczysz czy lek zaczął działać, czy nie jeśli nie zaczniesz konfrontować się z tymi stresującymi sytuacjami.

"Sama myśl o czymś" nie wystarcza, żeby się upewnić czy jest jakaś różnica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Happyandsad niestety ale bez wychodzenia ze strefy komfortu leczenie nie pójdzie. Nie da się samymi tabletkami wszystkiego załatwić. Strefa komfortu jest przeważnie piekłem, mimo że miło, wygodnie, bezpiecznie, ale pozostając tylko w tej strefie nic się nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.11.2025 o 22:25, shadow_no napisał(a):

A macie takie "nagłe zrywy", że np. siedzicie, jecie coś (najczęściej mam to podczas jedzenia) i wtedy nagle taka derealizacja/depersonalizacja i jedyna myśl to wstać i odejść i prawie się tego nie da zatrzymać? O ile czasami atak się rozkręca w miare spodziewanie to mnie te nagłe zrywy najbardziej męczą. Zupełnie się wtedy "nie czuję" jakby sparaliżowana była część ciała w szczególności cały układ pokarmowy :o 

Ja nie, ale znałem kogoś, kto tak miał (akurat nie przy jedzeniu, ale ten mechanizm), i u tej osoby była to kwestia dysocjacji. Ale ty masz tak po lekach, czy zawsze tak miałeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Doktor Indor najbardziej mam to bez leków. Z lekami jest lepiej ale się zdarza. Ciekawi mnie najbardziej to, że jeśli już to się zdarza to w 90% przypadków podczas jedzenia i zaczyna się od gardła jakbym tracił w nim czucie :D nawet nie umiem tego dobrze opisać, tak bardzo dziwne to jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, shadow_no napisał(a):

nawet nie umiem tego dobrze opisać, tak bardzo dziwne to jest

Masz wtedy wrażenie jakbyś się „przełączał”, jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi?

 

Miałeś to też na ostatnim burgerze z najsympatyczniejszym indykiem świata (co brzmi dwuznacznie ale niech brzmi)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie rację. Nie wychodzę ze swojej strefy komfortu właściwie ani trochę. Zbyt duży lęk mam przed tym i liczyłem, że Paro coś na to poradzi... 

Ciężko mi pokonać lęk i coś zrobić niestety, dlatego nawet nie mam pewności czy ten lek działa. Być może jedyną opcją jest terapia + dopiero wtedy liczyć na to, że jakiekolwiek lekarstwo przyniesie pomoc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Doktor Indor napisał(a):

Masz wtedy wrażenie jakbyś się „przełączał”, jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi?

 

Tak bym tego nie nazwał. Bardziej po prostu taka nagła derealizacja ale taka na maxa, że totalnie się nie czuje wtedy. Nie moja głowa, nie moje ręce, nie moje ciało, niby coś widzę a to wszystko jakby spoza mojej głowy. Nie umiem tego nawet opisać. Chyba nie da się przekazać odczuć derealizacji jeśli się ich nigdy nie doświadczyło. 

 

4 godziny temu, Doktor Indor napisał(a):

Miałeś to też na ostatnim burgerze z najsympatyczniejszym indykiem świata (co brzmi dwuznacznie ale niech brzmi)?

Nie, ale pare dni wcześniej (też na burgerze) już tak. A wcześniej może z miesiąc temu. Bardzo to jest losowe i nie do końca ma związek z sytuacjami lękowymi. Potrafi mi się tak zrobić w domu, chociaż zdecydowanie rzadziej

 

12 minut temu, Happyandsad napisał(a):

Macie rację. Nie wychodzę ze swojej strefy komfortu właściwie ani trochę. Zbyt duży lęk mam przed tym i liczyłem, że Paro coś na to poradzi... 

To Ty tak naprawdę nie wiesz czy coś pomaga czy nie. Gdy ja "teoretyzuję" np. siedząc w domu, i myślę o tym, że inni np. w telewizji właśnie w tej chwili wygłaszają jakieś przemówienia, to na samą myśl o tym, że ja bym tam stał robi mi się ciepło. A czasami jestem w sytuacji gdzie jednak jestem w centrum i robię coś podobnego i wtedy myślenie już jest inne.

Ty nawet nie wiesz czy lek działa czy nie bo boisz się sprawdzić

 

15 minut temu, Happyandsad napisał(a):

dopiero wtedy liczyć na to, że jakiekolwiek lekarstwo przyniesie pomoc. 

Najpierw sam spróbuj stawić czoła różnym sytuacjom i zaryzykuj 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, shadow_no napisał(a):

Tak bym tego nie nazwał. Bardziej po prostu taka nagła derealizacja ale taka na maxa, że totalnie się nie czuje wtedy. Nie moja głowa, nie moje ręce, nie moje ciało, niby coś widzę a to wszystko jakby spoza mojej głowy. Nie umiem tego nawet opisać. Chyba nie da się przekazać odczuć derealizacji jeśli się ich nigdy nie doświadczyło. 

To jest depersonalizacja raczej. Rozróżnia się derealke od tego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, shadow_no napisał(a):

Tak bym tego nie nazwał. Bardziej po prostu taka nagła derealizacja ale taka na maxa, że totalnie się nie czuje wtedy. Nie moja głowa, nie moje ręce, nie moje ciało, niby coś widzę a to wszystko jakby spoza mojej głowy. Nie umiem tego nawet opisać. Chyba nie da się przekazać odczuć derealizacji jeśli się ich nigdy nie doświadczyło. 

U mnie te pojęcia powiedzmy „nerwicowe” – derealizacja, depersonalizacja, sama nerwica – zupełnie się nie sprawdziły.

 

Weźmy np. F41.0.

 

Cytat
Istotną cechą tego zaburzenia są nawracające napady ostrego lęku (stany paniki), które nie są ograniczone do jakiejś szczególnej sytuacji czy okoliczności, w związku z czym są niemożliwe do przewidzenia. Podobnie jak w innych zaburzeniach lękowych, podstawowe objawy obejmują nagłe wystąpienie kołatania serca, bólu w klatce piersiowej, uczucia duszności, zawrotów głowy, a także poczucie obcości własnej osoby (depersonalizacja) lub otoczenia (derealizacja). Często występuje wtórny strach przed śmiercią, utratą kontroli czy chorobą psychiczną. Nie należy stawiać rozpoznania lęku panicznego jako rozpoznania podstawowego, jeżeli u pacjenta w okresie pojawienia się napadów paniki stwierdzono zaburzenie depresyjne; w takim wypadku napady lękowe są prawdopodobnie wtórne w stosunku do depresji

 

Jest to opis czegoś zupełnie innego, niż doświadczam ja, i już dawno to zauważyłem. To, co nazywałem nerwicą, czy stanami lękowymi i paniką, jest tak naprawdę czymś zupełnie innym, niż jest tutaj opisane. Nie pasuje do mnie w ogóle.

 

U mnie wszystko nabrało sensu dopiero gdy przestałem myśleć w sposób, nazwijmy to, „klasyczny”, i zagłębiłem się w dysocjację – dysocjacja strukturalna, IFS, teoria akcji.

 

Te różne podejścia mogą opisywać podobne zjawiska albo się zazębiać i uzupełniać, jak np. w przypadku przełączania się, którego doświadczają borderzy, ale w moim przypadku to podejście dysocjacyjne po prostu miało więcej sensu, bardziej opisywało to, czego doświadczam.

 

Problem polegał na tym, że terapeuci generalnie bardzo mało o tym wiedzą. Gdy nazywałem pewne odczucia słowami, to (choć to było słowo w słowo z definicjami, których wtedy jeszcze nie znałem), negowali wszystko, tak jakby poruszali się po omacku.

 

– Czasem czuję, jakby mi się emocjonalność przełączała, jakbym miał dwa zestawy nie samych emocji, ale tych „pudełek”, które odczuwają emocje

– Takie coś zdarza się w borderline, a pan nie ma borderline

 

Sam się musiałem doedukować, i takie „przełączanie się” ma sens, gdy myślimy o tożsamości w kategoriach dysocjacyjnych (w tym przypadku jakiegoś zdysocjowanego EP – Emotional Part).

 

Dlatego pytam w tym ujęciu i tymi słowami, czy to ma większy sens.

 

Zobacz np. tu:

 

https://did-research.org/origin/structural_dissociation/anp_ep

https://did-research.org/origin/structural_dissociation/primary

https://did-research.org/origin/structural_dissociation/secondary

 

Oczywiście skrajny przypadek to dysocjacyjne zaburzenie tożsamości, z pełnym przełączaniem, dobrze wyodrębnionymi, konkretnymi częściami, kilkoma częściami typu ANP, amnezją dysocjacyjną, ale dysocjacja jest na continuum i nawet gdy się tego nie doświadcza w taki „pełny” sposób, to też można dysocjować. I zwykle jest jakiś wyzwalacz, który nie ma wiele wspólnego z „tu i teraz”, ale uruchamia jakieś podświadome, zapisane „w ciele”, wspomnienie.

 

4 godziny temu, shadow_no napisał(a):

Nie, ale pare dni wcześniej (też na burgerze) już tak. A wcześniej może z miesiąc temu. Bardzo to jest losowe i nie do końca ma związek z sytuacjami lękowymi. Potrafi mi się tak zrobić w domu, chociaż zdecydowanie rzadziej

A jak wspomniałem o wycieczce na działkę i mówiłeś, że musisz nakarmić kota? To była prawda czy po prostu wtedy włączył się lęk na myśl o tym? Szczerze 🙂 Pytam, bo staram się wyczuć.

Edytowane przez Doktor Indor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Doktor Indor napisał(a):

Czasem czuję, jakby mi się emocjonalność przełączała, jakbym miał dwa zestawy nie samych emocji, ale tych „pudełek”, które odczuwają emocje

Ale to mówisz o tym co masz na co dzień, jeśli chodzi o rozkminy życiowe itp. tak? Że te przełączniki dotyczą tych kontenerów w Twoim kubernetesie xdd masz różne kontenery wywołane przez różne przeżycia i one biorą góre nad master komputerem?

 

Ale to wszystko sprowadza się jednak do tego, że następuje ten atak (który mówisz, że nie jest nerwicowy, a jednak chyba jest). No i podczas tego ataku to co, że inny kontener (ten wadliwy) przejmuje kontrole?

 

7 minut temu, Doktor Indor napisał(a):

A jak wspomniałem o wycieczce na działkę i mówiłeś, że musisz nakarmić kota? To była prawda czy po prostu wtedy włączył się lęk na myśl o tym? Szczerze

80% chodziło o kota bo był cały dzień już sam a 20% ja już byłem zjebany (zwykłym zmęczeniem) i jak pomyślałem, że jeszcze pół h w jedną, pół w drugą + posiedzimy tam jeszcze to mi baterie się już wyładowywały. Nerwicowo ostatnio czułem się prawie idealnie dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, shadow_no napisał(a):

Ale to mówisz o tym co masz na co dzień, jeśli chodzi o rozkminy życiowe itp. tak?

Nie. Rozkminy życiowe, czy ogólnie procesy poznawcze, nie są u mnie zaburzone. Tzn. emocje mają na nie wpływ, ale to emocje są źródłem, a nie błędne myślenie, czy przekonania. Dlatego np. CBT się u mnie nie sprawdziło. Bo jak korygować przekonania, czy myśli automatyczne, które nie wymagają korekty?

 

Jest coś takiego jak hipoteza mózgu trójjedynego. Mózg gadzi, paleossaka, i kora mózgowa (mózg myślący). U mnie „kora” działa w porządku, nie odkleja mi się rzeczywistość. Nasrane jest w tych niższych warstwach. A one potrafią przejąć kontrolę nad wyższymi.

 

Oczywiście mózg myślący też ma wpływ (działanie hamujące) na te niższe warstwy, ale jak pojawi się atak, to to po prostu nie działa.

 

Hmm, inne wyobrażenie, które do mnie przemawia… rośniemy sobie jako drzewo, doświadczamy różnych rzeczy, które stają się gałęziami na tym drzewie. Niektóre rzeczy sprawiają, że któraś gałąź się odrywa. Nie mamy już do niej dostępu, a ona nie ma dostępu do reszty drzewa, ale ona nadal tam jest i jak sobie te emocje hasają po tym drzewie, to czasem mogą przeskoczyć na tę gałąź i nie móc z niej wrócić z powrotem. Ciężko mi to wytłumaczyć, bardziej to czuję niż rozumiem.

 

Do tych moich ataków bardziej pasuje pojęcie flashbacku niż nerwicy. Tylko takiego flashbacku emocjonalnego. Flashbacki rozumie się jako pełny powrót do jakiegoś wspomnienia, że znowu jesteś tam, gdzie stała ci się krzywda, itd. U mnie tak nie ma. Ja cały czas poznawczo „tu i teraz”, ale emocjonalnie wracam do jakichś chujowych sytuacji z kiedyś, i to takich, których świadomie nawet nie pamiętam (jedna z teorii terapeutki była taka, że coś się działo lub zadziało przed 3 rokiem życia, na pewno w fazie prewerbalnej).

 

To, plus pustka, którą często odczuwam, a którą identyfikuję jako odłączenie od jakiejś części mnie i tęsknotę za nią (stąd niektóre relacje były bardzo intensywne, gdy podświadomie szukałem tej utraconej części w innych), składa mi się w ten dysocjacyjny model. Może to ta część, zamrożona w czasie bo chroniona przed doświadczaniem świata, to jest to, co pojawia się w tych flashbackach. Bo jeśli coś czuję, to w zasadzie tylko wtedy. Na co dzień jest po prostu działanie, a wszystkie emocje są albo mocno stłumione, albo nie ma ich w ogóle.

 

Zupełnie inna sprawa to to, że patrząc na te strzępki wiadomości, które wiem o moim dzieciństwie, to ciężko żeby się ta tożsamość inaczej rozwinęła, i patrząc w ten sposób to nie jest to nawet zaburzenie, a po prostu normalny mechanizm adaptacji do nienormalnego otoczenia, który po prostu został na stałe (i stał się przez to nieadaptacyjny).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, shadow_no napisał(a):

@Doktor Indor Ale mózg gadzi z natury rzeczy jest takim poza kontrolą (chyba, że u Indyków to działa inaczej). To te nowsze mózgi mogą jedynie reagować na to jak zachowuje się ten stary. To z tego co teraz napisałeś mi to wszystko bardziej pasuje do PTSD

Też myślę że u mnie można na to patrzeć w kategoriach PTSD lub CPTSD. Podejście dysocjacyjne to po prostu trochę inne podejście do tego samego zjawiska.

 

Co do mózgu gadziego – musiałbym sobie dokładnie przypomnieć, gdzie przebiega podział (czy lęk to odczucie gadzie, czy już emocja ssacza?), ale na pewno wyższe struktury mogą hamować działanie niższych. Była taka teoria… https://zwierciadlo.pl/psychologia/473740,1,zrob-to-jak-salamandra-na-czym-polega-teoria-poliwagalna.read

 

No i jest też pewna hierarchia – gdy „wyższe” mechanizmy (w „The Haunted Self” były nazwane „action tendencies”) nie mogą zadziałać, to działają te „niższe”, bardziej pierwotne. Jak chcesz to ci wyślę ebooka, zobacz rozdział 9 („The Hierarchy of Action Tendencies”). Tu podsumowanie:

 

 

screenshot.png

Edytowane przez Doktor Indor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×