Skocz do zawartości
Nerwica.com

Każde przeżycie da się zrozumieć! Naprawdę!


eleniq

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Kochani! Słuchajcie, ostatnio tłumacząc coś jednej osobie z tego forum, wpadłem na coś ciekawego. Starałem się odpowiedzieć tej osobie na pytanie, dlaczego trudności trzeba przyjmować, dlaczego one też nas kształtują, i wyszło takie coś. Od razu mówię, że nie jestem ekspertem i pisałem wszystko własnymi słowami. 

 

Weźmy taką sytuację:

 

Dostajemy jedynkę w szkole za wypracowanie. Zobaczcie, jedynka w szkole, z pozoru błaha sprawa, niczego nie przesądzająca, tylko pojedyncze potknięcie, ale nawet nie domyślamy się jakie znaczące. Pierwsze co się pojawia to emocje - złość, rozczarowanie, wstyd, gniew. One pojawiają się w naszej głowie i musi teraz sam poddać je interpretacji. Możemy je zinterpretować bardziej do wewnątrz albo bardziej na zewnątrz. Jeśli zinterpretujemy je bardziej do wewnątrz, to uznamy, że nie jesteśmy w tym dobrzy, że powinniśmy popracować (jeśli zechcemy), że pisanie wypracowań nie jest naszą mocną stroną, że temat na jaki pisaliśmy wypracowanie nie należy do naszych ulubionych i to można by nazwać przyjęciem tych emocji do siebie, mało tego - jest to także zrozumienie i przeżycie danych emocji. I to jest zdrowe. A gdybyśmy przekierowali je bardziej na zewnątrz, to pewnie obwinilibyśmy za to świat, nauczycielkę, innych do dookoła, stwierdzilibyśmy, że pisanie wypracowań jest głupie, że nauczycielka jest patafianem, bo nie docenia naszej pracy, i byśmy sobie to tak wkoło tłumaczyli i koniec końców nic byśmy z tego nie osiągnęli, nic! I to z kolei można nazwać odepchnięciem emocji od siebie. Jak widzicie, to nie jest zdrowe. Wieczne przelewanie swoich emocji na innych, na cały świat to nie jest dobra droga, tylko jedno wielkie błędne koło. Wniosek - z emocjami trzeba się zaprzyjaźnić, i z tymi dobrymi, i z tymi złymi. 

 

Tylko zwróćcie jeszcze uwagę, że pozytywne emocje są nazywane też bardziej profesjonalnie "łatwymi w przeżywaniu", zaś negatywne emocje są już "trudne w przeżywaniu". Nad pozytywnymi emocjami się nie zastanawiamy w ten sposób, jaki wam przedstawiłem, one po prostu do nas trafiają i przeżywamy je łatwo, bo lubimy je, przyjmujemy od tak po prostu. A te negatywne już wymagają pewnego przepracowania. I to od nas zależy, czy pozwolimy im się owładnąć, będą w nas tak po prostu uderzać czy je przepracujemy, zastanowimy się nad nimi. 

 

To znaczy wiadomo, że każdy ma prawo się "zapalić" i wybuchnąć, ale tu chodzi o pamięć emocjonalną, która kształtuje nasze postrzeganie rzeczywistości. Kiedy pamiętamy emocje, to pamiętamy też sytuację w jakiej ją przeżywaliśmy. Czyli jedna emocja jest zdolna przywołać tysiące przeżyć, tysiące obrazów (przeżyć). I na odwrót - pamiętając przeżycie, powinniśmy pamiętać emocje. Ale w tą drugą stronę, sprawa nie jest taka prosta. Bo na logikę jedno przeżycie jest w stanie przywołać tysiące emocji.

I tu ważna jest kwestia zauważenia tych emocji. Przeżyć nie da się nie zauważyć, bo to są najprościej mówiąc pewne obrazy, a nasz mózg zapamiętuje obrazowo, one po prostu są. Ale jeszcze zostają nam emocje. I teraz - są osoby, które nie widzą emocji i widzą tylko obrazy (przeżycia). Widząc przeżycie, czujemy emocje, ale nie potrafią ich nazwać. I wtedy te emocje są przytłaczające, trudne, nieznośne. Trudne, bo ich nie rozumiemy. 

 

Czyli tak jak z emocjami, każde przeżycie da się zinterpretować, zrozumieć 🙂  Przepraszam jeśli się poplątałem, bo to trochę zawiły temat jakby nie patrzeć. Ale taki piękny! 

 

Chociaż w chorobach psychicznych może chyba dochodzić do pewnego rozszczepienia między emocjami a przeżyciami. Ale to już temat rzeka, długo by pisać o tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×