Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Jestem zawiedziona:(


123she

Rekomendowane odpowiedzi

  W dniu 6.09.2022 o 19:25, johnn napisał(a):

Nie podjąłem zatrudnienia. Stąd cel projektu nie został osiągnięty a ja zostałem uznany na winnego. Nie lubię sytuacji. To wymaga spierania się. Walki.  

Rozwiń  

Tylko pytania czy taka walka miałaby jakiś sens i czy nie lepiej zainwestować energię w to, żeby iść i spróbować gdzieś indziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 6.09.2022 o 19:31, 123she napisał(a):

Tylko pytania czy taka walka miałaby jakiś sens i czy nie lepiej zainwestować energię w to, żeby iść i spróbować gdzieś indziej.

Rozwiń  

Dobre pytanie. Niestety dla mnie spory są trudne. Rodzice nie nauczyli mnie sobie z tym radzić.  Zwykle odpuszczam. Nie wiem czy takie zachowanie nie utrwala nieprawidłowego wzorca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 6.09.2022 o 19:16, 123she napisał(a):

Osobiście bym się nie czuła rozgrzeszona jeśli raz bym tylko spróbowała i stwierdziła no trudno nie wyszło. Ja w sumie nawet na te prywatne psychoterapię to za każdym razem trochę czekałam zanim udało mi się umówić. No ale to może zależy od kalibru problemu mi jeśli nic nie pomoże to pewnie niestety odejdę ale chce mieć poczucie,  że wszystkiego spróbowałam. 

Rozwiń  

 

Wydaje się, że u mnie problemy mentalne są wtórne w stosunku do materialnych. Ja tam czuję się rozgrzeszony. Jeśli za jakiś czas będę przyparty do muru, to przynajmniej będę mógł mówić, że szukałem pomocy. Nie ja stworzyłem ten świat, mnie tutaj przyszło tylko żyć. Albo ściślej rzecz ujmując to przeżyć, bo to bardziej wegetacja.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 6.09.2022 o 19:37, johnn napisał(a):

Dobre pytanie. Niestety dla mnie spory są trudne. Rodzice nie nauczyli mnie sobie z tym radzić.  Zwykle odpuszczam. Nie wiem czy takie zachowanie nie utrwala nieprawidłowego wzorca.

Rozwiń  

Hmmm... może i tak być, ja pewnie się nigdy nie zastanawiam nad takim aspektem mojego zachowania bardziej pragmatycznie podchodzę czy jakieś działanie jest sensowne, przybliży mnie do celu, da jakieś dobre owoce itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 6.09.2022 o 19:53, move napisał(a):

 

Wydaje się, że u mnie problemy mentalne są wtórne w stosunku do materialnych. Ja tam czuję się rozgrzeszony. Jeśli za jakiś czas będę przyparty do muru, to przynajmniej będę mógł mówić, że szukałem pomocy. Nie ja stworzyłem ten świat, mnie tutaj przyszło tylko żyć. Albo ściślej rzecz ujmując to przeżyć, bo to bardziej wegetacja.  

Rozwiń  

A myślisz, że nie ma jakiegoś sposobu, żeby te problemy materialne rozwiązać? Bo to aż szkoda, że jest takie proste rozwiązanie u Ciebie, które mogło by Ci poprawić samopoczucie. Ja nie raz myślałam nawet o tym, że jakbym miliard na loterii wygrała to nic to u mnie nie zmieni  i o tym, że każde pieniądze bym zapłaciła za to, żeby mi ktoś umiał pomóc i żeby było mi lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@123she jest, zawsze można iść do więzienia czy psychiatryka. Wikt i dach na głową, ale czy o taki sposób Ci chodzi? Nie chcę się rozpisywać na temat moich problemów, bo skoro instytucje powołane do pomocy nie są w stanie mi pomóc, to po prostu mam pecha i tyle. Bywa. Tutaj już opisałem swoją historię z psychologiem. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

 

Uważam, że zrobiłem wszystko, na co pozwalały mi moje zasoby. Oczywiście nie mnie to oceniać ostatecznie, ale nie czuję wstydu, że odpuszczam.  

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 6.09.2022 o 20:48, move napisał(a):

@123she jest, zawsze można iść do więzienia czy psychiatryka. Wikt i dach na głową, ale czy o taki sposób Ci chodzi? Nie chcę się rozpisywać na temat moich problemów,

Rozwiń  

Rozumiem, że nie chcesz wszystkiego opisywać

  20 godzin temu, move napisał:

bo skoro instytucje powołane do pomocy nie są w stanie mi pomóc, to po prostu mam pecha i tyle. Bywa. Tutaj już opisałem swoją historię z psychologiem. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

Rozwiń  

Ludzie są tylko ludźmi, instytucje niestety też bywają zawodne:( ja widzę na swoim przykładzie jak trudno jest czasamo uzyskać adekwatną pomoc nawet jak człowiek stara się o nią

  20 godzin temu, move napisał:

 

Uważam, że zrobiłem wszystko, na co pozwalały mi moje zasoby. Oczywiście nie mnie to oceniać ostatecznie, ale nie czuję wstydu, że odpuszczam.  

Rozwiń  

A może szkoda po prostu odpuszczać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 7.09.2022 o 17:06, 123she napisał(a):

A może szkoda po prostu odpuszczać

Rozwiń  

 

Może tak, może nie. Na pewno szkoda walić głową o mur. To trochę jak z hazardem. Kiedy przegrywa się kilka razy z rzędu, to lepiej się wycofać. Oczywiście jest szansa, że za kolejnym razem może uda się odegrać, ale najprawdopodobniej się nie uda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 7.09.2022 o 17:35, move napisał(a):

 

Może tak, może nie. Na pewno szkoda walić głową o mur. To trochę jak z hazardem. Kiedy przegrywa się kilka razy z rzędu, to lepiej się wycofać. Oczywiście jest szansa, że za kolejnym razem może uda się odegrać, ale najprawdopodobniej się nie uda. 

Rozwiń  

No wiesz ja już tyle razy próbuje i statystycznie pewnie mam małe szanse, że mi się uda ale zawsze jakieś są. A jakbym nic nie robiła to miałbym 100% pewności, że mi się nie uda i nie ma nadziei, że będzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 6.09.2022 o 19:11, 123she napisał(a):

 

Na jutro jestem umówiona i tak szczerze powiedziawszy to mam ochotę się pożegnać:/

Rozwiń  

I jak w końcu?

 

Co do leków (bo wątek się przewijał) to ja akurat traktuję je jako wsparcie w leczeniu (czasem nawet jako bardzo mocne oparcie), faktycznie nie rozwiążą trwale moich problemów ale pomagają jednak stać na nogach a to też istotne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 8.09.2022 o 16:43, nieprzenikniona napisał(a):

I jak w końcu?

Rozwiń  

Nie bardzo mi się  chciało iść ale w końcu poszłam i powiedziałam, że to z czym przychodzę jest trochę za ciężkie żeby tak samemu sobie być ciągle zostawianym i że źle to na mnie wpływa.

  1 godzinę temu, nieprzenikniona napisał:

Co do leków (bo wątek się przewijał) to ja akurat traktuję je jako wsparcie w leczeniu (czasem nawet jako bardzo mocne oparcie), faktycznie nie rozwiążą trwale moich problemów ale pomagają jednak stać na nogach a to też istotne...

Rozwiń  

No ja podobnie podchodzę, że to jest jakaś pomoc w mojej sytuacji ale jej nie rozwiąże. Sama sobie dobrałam lek i dosyć dobrze, bo nie mam w sumie żadnych skutków ubocznych także to jest jakiś plus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 8.09.2022 o 15:16, 123she napisał(a):

No wiesz ja już tyle razy próbuje i statystycznie pewnie mam małe szanse, że mi się uda ale zawsze jakieś są. A jakbym nic nie robiła to miałbym 100% pewności, że mi się nie uda i nie ma nadziei, że będzie lepiej.

Rozwiń  

 

Różnica polega na tym, że masz warunki do tego, żeby spróbować. Ja w zasadzie nie. Przynajmniej jeśli chodzi o psychoterapię w warunkach ambulatoryjnych. To nie jest tak, że odpuszczam, bo mam taki kaprys. Zrobiłem wszystko, co według mnie mogłem zrobić, ale miałem pecha i nie wiem, kiedy (i czy w ogóle) będę miał kiedyś warunki do tego, żeby znowu spróbować. Na razie główny problem dotyczy kwestii materialnych. Trudno myśleć o psychoterapii, kiedy trzeba martwić się o bardziej przyziemne rzeczy. Tak jak już pisałem:

  W dniu 2.09.2022 o 21:39, move napisał(a):

Innymi słowy drabina potrzeb Maslowa. Za biedny, żeby zdrowo żyć, za bogaty, żeby umrzeć z głodu. Przynajmniej jeszcze.  

Rozwiń  

 

Jedyna szansa na psychoterapię w moim przypadku to szpital psychiatryczny albo więzienie, bo wówczas nie musiałbym się martwić o wikt i dach nad głową. Ale wówczas moja sytuacja materialna sama z siebie się nie naprawi i jeszcze bardziej bym ją pogorszył. To byłoby właśnie odpuszczenie, bo musiałbym zdecydować, że idę na zawsze do szpitala albo więzienia. Jest jeszcze trzecia opcja, czyli odebranie sobie życia, ale na potrzeby dyskusji uznajmy, że nie biorę jej pod uwagę.

 

Ponadto pojawia się pytanie, czy w ogóle w moim przypadku konieczna jest psychoterapia. Albo inaczej. Bo psychoterapia może być też formą profilaktyki, a w takim ujęciu każdemu byłaby wskazana. Chodzi więc o to, czy psychoterapia w moim przypadku byłaby bardziej rutynowym badaniem krwi czy już operacją? Temu zresztą miało służyć badanie psychologiczne. Miało poprzedzać ewentualna psychoterapię. Wiem, że odczuwam więcej, niż przeciętna osoba, ale ponieważ mam tak od dzieciństwa, to nauczyłem się jakoś z tym żyć. Z czasem zacząłem czytać psychologiczne książki i stopniowo pracowałem nad sobą. Byłem więc otwarty na psychoterapię.   

 

Niestety kilka lat temu pojawiły się problemy materialne, zresztą jak u większości z nas. Wiadomo, najpierw pandemia, teraz inflacja itd. Stwierdziłem wówczas, że trzeba schować dumę do kieszeni i poprosić o pomoc. W pierwszej kolejności szukałem wsparcia mentalnego, czyli poszedłem do psychologa. Potem już był efekt domina.

 

Mentalnie uważam, że zrobiłem kawał dobrej roboty samodzielnie. Jednak kosztem innych sfer życiowych i w ostatecznych rozrachunku niewiele mi to dało. Wręcz przeciwnie, głęboki wgląd w siebie i obiektywne podejście do życia prowadzi do przykrych wniosków.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 8.09.2022 o 18:24, 123she napisał(a):

Nie bardzo mi się  chciało iść ale w końcu poszłam i powiedziałam, że to z czym przychodzę jest trochę za ciężkie żeby tak samemu sobie być ciągle zostawianym i że źle to na mnie wpływa.

Rozwiń  

Skomentowała to jakoś? Próbowała się wytłumaczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Move z tym próbowaniem mimo porażek to mi chodziło bardziej w szerszym kontekście, żeby mimo wszystko próbować sobie jakoś pomóc, zmienić swoją sytuację itd. W moim przypadku to trochę nie mam innej drogi ani lepszej szansy, żeby było mi lepiej niż psychoterapia. Ale w Twoim przypadku może być zupełnie inaczej może do szczęścia potrzeba Ci np. tak jak wspominałeś poprawy sytuacji materialnej albo coś zupełnie innego ale tak czy siak moim zdaniem warto próbować coś zmienić jeśli człowiek nie jest szczęśliwy.

 

  21 godzin temu, move napisał:

Mentalnie uważam, że zrobiłem kawał dobrej roboty samodzielnie. Jednak kosztem innych sfer życiowych i w ostatecznych rozrachunku niewiele mi to dało. Wręcz przeciwnie, głęboki wgląd w siebie i obiektywne podejście do życia prowadzi do przykrych wniosków.  

Rozwiń  

w tym coś jest czasami nie jest dobrze jak się myśli za dużo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 9.09.2022 o 14:23, nieprzenikniona napisał(a):

Skomentowała to jakoś? Próbowała się wytłumaczyć?

Rozwiń  

Powiedziała, że ona nie ma jak się inaczej dostać do miasta tylko samochodem co jakby no średnie dla mnie jest wytłumaczenie no i przyznała mi racje, że takie sytuacje mogą źle na mnie wpływać. No ale rozmawiałam jeszcze na ten temat z przyjaciółką, która trochę inne światło mi rzuciła na sytuacje, bo stwierdziła, że może po prostu musze zaakceptować, że kobieta jest nieogarnięta co nie świadczy o tym, że ma złe intencje i nie będzie w stanie mi pomóc. Dopuszczam taką możliwość, bo np. ta moja przyjaciółka pod pewnymi względami też jest nieogarnięta co nie zmienia faktu, że jest dobrą przyjaciółką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 9.09.2022 o 18:14, 123she napisał(a):

Move z tym próbowaniem mimo porażek to mi chodziło bardziej w szerszym kontekście, żeby mimo wszystko próbować sobie jakoś pomóc, zmienić swoją sytuację itd. W moim przypadku to trochę nie mam innej drogi ani lepszej szansy, żeby było mi lepiej niż psychoterapia. Ale w Twoim przypadku może być zupełnie inaczej może do szczęścia potrzeba Ci np. tak jak wspominałeś poprawy sytuacji materialnej albo coś zupełnie innego ale tak czy siak moim zdaniem warto próbować coś zmienić jeśli człowiek nie jest szczęśliwy.

Rozwiń  

 

Też miałem na uwadze szerszy kontekst pisząc, że jeśli masz możliwość, to próbuj. Jednak w pewnym sensie kontekst zostaw zawężony, kiedy napisałaś:

  W dniu 4.09.2022 o 19:23, 123she napisał(a):

To Ty dobry jesteś mi piszesz spróbuj iść na czwartą terapie a sam na żadnej nie byłeś ;)

Rozwiń  

 

Zostałem wówczas wywołany do tablicy. Wyjaśniłem, dlaczego uważam, że mogę Cię namawiać na kolejną psychoterapię, chociaż ja nigdy na żadnej nie byłem. Uproszczając Ty nie masz innej drogi jak psychoterapia, ja obecnie nie mam żadnej drogi. Ale to nieważne, bo to temat nie o mnie, moich problemach itd. Ponadto kiedy poradziłem Ci, żebyś znowu spróbowała, to wypisz wymaluj chodziło mi o to samo, co wyżej napisałaś, czyli żeby mimo wszystko próbować sobie jakoś pomóc.  

 

  W dniu 9.09.2022 o 18:14, 123she napisał(a):

w tym coś jest czasami nie jest dobrze jak się myśli za dużo

Rozwiń  

 

Otóż to, ale z drugiej strony to była moja droga, żeby jakoś sobie pomóc. To trochę jak chemioterapia, kiedy ma się raka. Chemioterapia sama w sobie nie jest dobra, ale czasami to jedyna droga, żeby się wyleczyć. Droga, która może zakończyć się śmiercią, a nie pokonaniem choroby, ale nie ma się wyboru. Czasami skutki uboczne leczenia są gorsze niż sama choroba. Porównanie może być nieadekwatne, ale to nie mnie oceniać, czy mogłem wybrać inną drogę. 

 

Kończąc "mój wątek" napiszę, że doceniam radę, aby iść na psychoterapię. Aby korzystać z pomocy specjalisty. Aby szukać drogi, żeby sobie jakoś pomóc. Bo to dobre rady. Jednak uważam, że nie trzeba samemu przechodzić psychoterapii, aby komuś ją radzić. Nie muszę chorować na np. raka piersi, aby radzić kobietom, żeby się badały. O to mi chodziło. Ponadto zacząłem wyjaśniać przyczyny, dla których mi się nie udało z psychoterapią. I jak widać nawet mam pecha, że w mojej miejscowości nie ma ŚCZP. Oczywiście mógłbym podać fałszywe dane zamieszkania, ale pojawia się kolejny problem w postaci odległości od faktycznego miejsca zamieszkania. Ponadto to nie była moja wina, że po kilku wizytach u psychologa nie było kolejnych. To nie ja przerwałem wizyty, ale psycholog. A to tylko jeden z wątków. Oczywiście staram się też widzieć pozytywne aspekty tej sytuacji. Przynajmniej wiem, jak wyglądają te mityczne wizyty u psychologa. Doceniam też siebie samego, że się odważyłem. Że miałem odwagę pójść do psychologa, żeby o siebie zawalczyć. I będę walczył do samego końca, a jak się nie uda, to przynajmniej będę mógł powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co byłem w stanie. Podobnie jak zrobiłem wszystko, żeby spróbować z psychoterapią. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 9.09.2022 o 19:55, acherontia styx napisał(a):

ja pracując na cały etat i studiując zaocznie dałam radę przez 1,5 roku dojeżdżać na terapię 300km w jedną stronę, czyli na dzień robiłam 600km.

Rozwiń  

 

Z Warszawy do Gdańska jest 340 km. Z maps google wynika, że w jedną stronę jest ok. 3 i pół godziny, więc prosty rachunek: 8 godzin pracy + 7 podróży daje 15 godzin. Dodajmy godzinę na terapię, czyli wychodzi 16 godzin. Zostaje 8 godzin na sen. Pomijam już kwestię czasu na jedzenie, pranie, sprzątanie itd. 

 

  W dniu 9.09.2022 o 19:55, acherontia styx napisał(a):

Czyste lenistwo z Twojej strony pod tym względem.

Rozwiń  

 

Masz prawo do takiej oceny, tak samo jak ja mam prawo uważać, że są pewne granice wytrzymałości ludzkiej. Nie bez powodu są normy prawne, zgodnie z którymi każdy człowiek ma prawo do odpoczynku. Idąc Twoim tokiem myślenia każdy, kto nie pracuje na dwa etaty jest leniem, bo przecież może pracować 20 godzin dziennie. 

 

To po pierwsze. Po drugie dzielisz skórę na niedźwiedziu. Z góry zakładasz, że mógłbym liczyć na terapię w ramach programów ŚCZP. Ponadto jeśli podam fałszywe dane, to ja wezmę za to odpowiedzialność, kiedy to wyjdzie.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 10.09.2022 o 06:34, acherontia styx napisał(a):

 ja nie mówię, że każdy powinien pracować na 2 etaty, to po pierwsze. Po drugie pisałeś, że musiałbyś dojeżdżać godzinę w jedną stronę, także nie rozumiem Twojego tekstu o 340km.

Rozwiń  

 

Podajesz swój przykład jako argument na moje rzekome lenistwo. To, że Ty byłaś w stanie jeździć 600 km na psychoterapię nie oznacza, że każdy jest w stanie. Twój argument można porównać do radzenia osobie w depresji, żeby poszła pobiegać. Ponadto chciałem pokazać, że nawet dla osoby bez problemów byłoby to wyjątkowo uciążliwe. 

 

  W dniu 10.09.2022 o 06:34, acherontia styx napisał(a):

Inna sprawa, że w ŚCZP nie podajesz adresu zameldowania, tylko zamieszkania, także nie wiem jak mieliby sprawdzić to, skoro nie ma obowiązku mieszkania tam gdzie jest się zameldowanym 🙃

Rozwiń  

 

Wymówką nazywasz to, że postępuje zgodnie z prawem i nie chcę kłamać i jednocześnie podawać fałszywych danych. Nie widzisz absurdu sytuacji? Może i to powinienem przepracować na psychoterapii, bo w tym kraju każdy, kto nie kombinuje i nie kłamie to frajer? 

 

  W dniu 10.09.2022 o 06:34, acherontia styx napisał(a):

Na psychoterapię na NFZ też się możesz zarejestrować i jakby miała rozpocząć się nawet za pół roku czy więcej, to wtedy dopiero zacząłbyś jeździć. Także tak, to nadal wymówki 🙃

Rozwiń  

 

Nie, nie mogę czekać. Różne są sytuacje w życiu. Nazywasz mnie leniem, twierdzisz, że to wymówki bez znajomości sytuacji. Pisałem tutaj, że w tej chwili ze względów materialnych nie mogę sobie pozwolić na psychoterapię nawet jeśli byłaby jutro.  

 

Nazywasz mnie leniem tylko dlatego, że system nie działa i nie mogę normalnie iść do psychologa, a potem na psychoterapię blisko miejsca zamieszkania. A nazwałabyś leniem kogoś, kto zapisałby się do lekarza, bo musi mieć operację. Taka osoba poszłaby na kilka wizyt, a potem lekarz jej by powiedział, że kolejnej wizyty nie będzie. Niech teraz zasuwa do kolejnego lekarza. Nazywasz mnie leniem tylko dlatego, że stałem się pokrzywdzony przez ten system.

 

Oczekując od kogoś ponadprzeciętnego zachowania nie można nazywać leniem, jeśli ktoś robi wszystko, co powinien. Nie można nazwać leniem człowieka, który idzie do pracy na 8 godzin, bo przecież może pracować drugie tyle.   

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 9.09.2022 o 19:37, Gość napisał(a):

Zostałem wówczas wywołany do tablicy. Wyjaśniłem, dlaczego uważam, że mogę Cię namawiać na kolejną psychoterapię, chociaż ja nigdy na żadnej nie byłem.

Rozwiń  

Ja to tak z przymrużeniem oka napisałam, bo trochę mnie to rozbawiło;) ale wiadomo, że ciężko jest porównywać sytuacje, bo na pewno mój problem jest zupełnie inny niż Twój. No ale na początku jak się zdecydowałam na psychoterapię to wcale nie było tak, że miałam możliwości, bo nie miałam w sumie ani czasu na to ani kasy a na NFZ nie chciałam iść. To długa historia ale wcale łatwo mi nie było.

  W dniu 9.09.2022 o 21:37, Gość napisał:

 

Uproszczając Ty nie masz innej drogi jak psychoterapia, ja obecnie nie mam żadnej drogi.

Rozwiń  

O matko ale czemu myślisz, że nie masz żadnej drogi??? Wiesz tak po ludzku to np. moja sytuacja jest mega beznadziejna niestety a dalej próbuje z niewiadomych przyczyn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×