Skocz do zawartości
Nerwica.com

Inflacja, wzrost cen jak sobie radzicie przy problemach psychicznych?


zabijaka

Rekomendowane odpowiedzi

Wzrost cen i wiadomości o inflacji nasilają u mnie objawy nerwicy i staje się bardziej neurotyczny. Objawia się to przede wszystkim w pracy - pracuję więcej i neurotyczniej, bo mam w głowie widmo biedy i bezrobocia... Nie mogę przestać się tym zamartwiać, a przez to, mam problemy z wypoczynkiem. Kiedyś dostałem swoją pierwszą w życiu umowę o pracę, czułem się bezpieczny, czułem się jakbym chwycił pana Boga za nogi, ale później w wyniku wewnętrznych gier zostałem przymuszony do podpisania wypowiedzenia za porozumieniem, bardzo brutalnie. Zostałem z dnia na dzień bez pracy, z minimalnymi środkami na koncie. Dalej tego nie przepracowałem i noszę traumę. Gdy przyglądam się znajomym, oni jakoś mniej się tym przejmują, wiem, że u mnie jest to nasilone neurozą, ale mam też racjonalne podstawy jak wyżej. A Wy jak sobie radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówisz o poczuciu niestabilności. Rozumiem, że chodzi o lęk o przyszłe dni - tak bardzo namacalnie, materialnie, czy będzie co do gara włożyć, za co mieszkać, za co jechać przez miasto? Rozumiem twoje myśli. Zostałeś brutalnie wyrzucony z pracy, co tylko pogłębiło twoją nerwice. Zdajesz sobie z tego wszystkie sprawę, co podkreśla twoje racjonalne myślenie i z tego myślenia właśnie, zdolności przewidywania, wypływają obecne lęki. Jednak chyba zgodzisz się ze mną, że nie wiesz co będzie za miesiąc, za dwa, czy za pół roku. Nie jestem pewien, czy mówisz bardziej o antycypowanym niedostatku, czy swoim obecnym położeniu w którym jesteś, a w którym może nie wszystkie potrzeby są zaspokojone? 

Ja wiem jak to jest nie mieć nic. Mieszkam w bloku na 3 czy 4 piętrze, mając na przeciwko drugi blok w nienormalnie bliskiej odległości. Mam zawsze zasłonięte żaluzje, nie odsłaniam ich nigdy. Nie dociera tutaj światło, więc mam sztuczne kwiaty, bo tylko one mogą tu przetrwać. A to dlatego że już są martwe. Nie było tańszego pokoju. Nie ma nawet zamknięcia na klucz, jednak nie boje się kradzieży bo najcenniejsze co mam to gitara. Terapeutka zniżyła mi stawkę ze 130 na 100 zł. 

Wszystko jest, przepraszam za określenie, kuresko drogie. Za bilet miejski w dwie strony dam 6 zł, dwa razy dziennie, razy 30 dni = 360zł. Nie kupiłem biletu miesięcznego bo nie miałem tyle naraz; a mandat byłby równoznaczny z śmiercią, co nikogo nie obchodzi. Jak dawno temu jadłeś mięso, warzywa, owoce? Ja mam sporo dni gdy jem samą kaszę. Nigdy nie dostałem żadnego świadczenia socjalnego, bo mi się nie należało z racji zarobków rodziców. Na moje wyjaśnienia uzyskiwałem informacje, że to niemożliwe żeby tak żyć i ukrywam dochód. Cena za usługi jest oszałamiająca. Gdybym był silniejszy, to podjąłbym się innej pracy niż obecna - zdalna na zlecenie (odbieram telefony), jednak ceny czegokolwiek w zestawieniu do zarobków wywołują myśli rezygnacyjne i bezsens egzystencjalny. Jakby już nie wystarczyły same trudności emocjonalne, relacyjne i intrapsychiczne skonfliktowanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×