Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coming out na Facebooku


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Tak rodzina, znajomi, ewentualnie szef czy koledzy pracy jesli uważasz ze sa to osoby godne takiego zwierzenia. U mnie w pracy wiedzieli ze mam problem, były potem przy mnie z dwie gadki o "nawiedzonych" i "schizofrenii" której nie mam, i te gadki były takie jakby nakierowane na mnie, albo to były myśli ksobne. Tak czy owak, potem mi nie robiono wyrzutów. No ale schizofrenia to inna choroba niz zaburzenia osobowosci. Mam kumpla ze ta chorobą i on sie bardzo nie kryje z tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nigdy bym się nie zdecydowała...generalnie nie mam potrzeby aby inni wiedzieli o mnie cokolwiek więcej niż chcę im powiedzieć, także o moich problemach "ogólnie" wie tylko kilka osób a o tym, że obecnie się leczę i chodzę na terapię właściwie tylko moj mąż (a gdyby było to realnie możliwe to on też by nie wiedział)...nie znajduję jakichkolwiek plusów aby odkryć to przed kimkolwiek innym...(i nie chodzi o to, że się tego wstydzę, po prostu nie wiem co miałoby mi to dać)

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwólcie, że wyjaśnię Wam, skąd pomysł, żeby poruszyć tę kwestię. Kiedyś biegałam w takiej nieformalnej grupie, której założyciel chorował na cukrzycę. I on się z tym nie krył, wręcz przeciwnie, był dumny z tego, że biega mimo choroby.

 

Czy nie może być podobnie ze schizofrenią i innymi chorobami psychicznymi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, z o.o. napisał:

 był dumny z tego, że biega mimo choroby.

 

Czy nie może być podobnie ze schizofrenią i innymi chorobami psychicznymi?

 

W idealnym świecie pewnie mogłoby tak być, z tym, że swiat w którym żyjemy nie jest idealny, nie ma co liczyć na 100% zrozumienie i akceptację, niestety zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał/ mógł wykorzystać to przeciwko nam...choroby psychiczne nie są odbierane tak jak somatyczne, nigdy nie były i pewnie nigdy nie będą...

Oczywiście można próbować wyjsc przed szereg i walczyć o swoje "prawa" i o "równość" ale pod warunkiem, że ma się siłę ponieść "hejt" z którym można się po drodze spotkać i który dodatkowo najczęściej obejmuje również osoby nam bliskie chociaż nie mają bezpośrednio z tym nic wspólnego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, nieprzenikniona napisał:

 

(...) choroby psychiczne nie są odbierane tak jak somatyczne, nigdy nie były i pewnie nigdy nie będą...

(...)

Niestety jest tak jak mówisz. Mój ojciec na przykład uważa, że osoby psychicznie chore mają po prostu słabą psychikę. Są ogólnie słabe. No, ale mój ojciec jest bardzo prostym człowiekiem, podejrzewam, że zrozumienie tego, czym są choroby psychiczne, jest poza jego zasięgiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, z o.o. napisał:

Niestety jest tak jak mówisz. Mój ojciec na przykład uważa, że osoby psychicznie chore mają po prostu słabą psychikę. Są ogólnie słabe. No, ale mój ojciec jest bardzo prostym człowiekiem, podejrzewam, że zrozumienie tego, czym są choroby psychiczne, jest poza jego zasięgiem.

Ale to nie jest idea tylko "prostych ludzi"...bardzo wiele osób tak uważa tylko raczej nie przyznają się do tego publicznie/ przed innymi...np. moja mama nie ma problemu z tematami typu lgbt, aborcja itp a zaburzeń psychicznych nie potrafi uznać jako czegoś co ma prawo w ogóle istnieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z o.o.

tylko jaki jest cel ujawnienia, że się choruje na f20:???

- uświadomienie innym czym jest ta choroba

- że są osoby które chorują i nie ma czego się bać

- że są też inni chorujący którzy może nabiorą śmiałości

- czy pokazanie, że mam problem którego inni nie rozumieją

jaka jest Twoja odpowiedź???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.02.2021 o 06:05, Lilith napisał:

Nie robiłabym tego. Nie ze względu na domniemany wstyd, ale na konsekwencje jakie to za sobą pociągnie. O chorobie powinni wiedzieć tylko najbliżsi a reszcie wara. Może tak uważam, bo ostatnio się sparzyłam dość mocno po ujawnieniu choroby w pracy. Obróciło się to przeciwko mnie, więc stąd wynika moje zdanie na ten temat.

Nawet z najbliższą rodzina trzeba uważać niestety 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mówiłem 2 z trzexh ostatnich mioch szefów, w tym jeden zaproponował pomoc i znalazł mi grupe Meżczyźni Boga ktora jest wspolnotą przy kościolową i pomaga lub stara sie pomóc "zagubionym"- nie skorzystałem a ten szef na koniec naszej współpracy wyjebał mnie na 1000 zł i nie mogłem mu założyć nawet sprawy bo a- nie odbierał listów b- udawał że go nie ma w domu jak dzwoniłem. Taki biznesmen.

 

A drugi był jeszcze lepszy bo zaczął mi mówić o Freundzie i Jungu, o procesie indywiduacji i o tym że trzeba sie kierować do wewnątrz i tam szukać rozwiązań a nie szukać winnych na zewnatrz. Ale była między nami kosa bo ja konserwatysta ( w tamtym momencie) a on zagorzały liberał i spinał sie bardzo na Kaczora Kaczyńskiego, na końcu dał mi nauczke, bo poskarżyłem mu sie że mnie kasjerka wyjebała na 2 zł i już znam te sztuczki, bo jak widzi taka że sie śpieszysz to węszy interes i wydaje mniej, bo Ty w pośpiechu możesz nie ogarnąć jej zagrywki. Ale powiedziałem mu że nie zawróciłem i niech ma. A on że ja bzdury gadam i on nie cchce żyć w przeświadczeniu że kasjerki w hoja robią ludzi. I na ostatnią wypłate cwaniak wypłacił mi 200 zł więcej i powiedział ze reszte jakieś 150 zł odda później, biłem sie z myślami chwile, ale uznałem że to może jakiś bonus za pracowitośc, no i już sie do mnie nie odezwał. Wygrał.

Edytowane przez neon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to nie powinno sie ujawniać choroby większej ilości ludzi niż to potrzebne bo i po co ?. Tu nie ma nic do udowodnienia. Często nawet co niektórzy członkowie rodziny to za dużo dla mnie bo najzwyczajniej się wstydzę mojej choroby ale nie ze względu na to jaka jest i jak bardzo uniemożliwia mi normalne egzystowanie ale bardziej z powodu tego jak ludzie się o niej wyrażają i co sądzą o tym wszystkim :( . No wiecie te historyjki opowiadane dzieciom na dobranoc ze schizofrenicy biegają z siekierami po ulicach i że ogólnie są osobami niebezpiecznymi. Powiem tak dopóki zachowuję sie normalnie a ludzie nie wiedzą o mojej "2 stronie medalu" jest dobrze 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.02.2021 o 13:12, wiejskifilozof napisał:

Czasem rodzina nie akceptuje chorego.

 

4 minuty temu, Lilith napisał:

I oby tak było, bo czasami niestety tak nie jest

 

Chyba chciałaś napisać i oby tak nie było, bo czasami niestety tak jest ;)

 

W dniu 10.02.2021 o 01:06, z o.o. napisał:

Cześć. Co myślicie o ujawnieniu swojej choroby publicznie na Facebooku?

 

Ja odradzam. Podajesz przykład cukrzycy. Logicznie rozpatrując sprawę, mieć cukrzycę to wstyd. To efekt zaniedbań w odżywaniu. Nawet jak już masz cukrzycę to co - nie możesz się powstrzymać od jedzenia cukrów?

To jest jak pić wódkę opór całą noc imprezować, a następny dzień brać benzo. To jest to samo.

 

Teraz spójrzmy na choroby psychiczne. Pochodzenie w większości nieznane. Wpływ podmiotu nieznany, prawdopodobnie żaden. 

A jest odwrotnie. Jest /cenzura/ odwrotnie.

 

Ja żałuję, że zwierzyłem się z moich dolegliwości pewnym osobom. Nawet najbliższym. Prowadzę auto, tata pasażer. Wszystkie najdrobniejsze duperele - "ooooo nagrzany dobrze jesteś". Przekroczę prędkość o kilka km/h to "naspidowany" jestem (tzn. pod wpływem stylumantów, pobudzony, odważny etc). I odwrotnie. Podczas tego samego kursu. Przepuszczę za dużo auto jak włączam się z podporządkowaniem to "zamulony" jestem, eeee.... szybciej to rowerem bym zajechał.

To najprostszy przykład. Ale objawia się w wielu sytuacjach z prawie wszystkimi osobami, które wiedzą ocb. Znaczy mam na myśli, że "wiedzą, że Dżoker jest świrnięty, trzeba pilnować go, bo nie wiadomo co wykręci".

 

Argument na tak. Oglądam i uczestniczę w jednym fajnym twitchu. Prowadzący powiedział, któregoś razu, że ma bipolarkę i dzisiaj jest w dołku, więc zrobimy luźny stream, po prostu pogadamy, albo pogramy. Uczestników zazwyczaj jest 300~400, sama pozytywna energia i wsparcie. Ale też myślę, że to inne środowisko. Większość dnia przed komputerem spędzamy my, znaczy przynajmniej ja i większość ludzi na twitchu, którzy mają takie a takie problemy, że wolą być anonimową personą w tłumie, niż (w rozumieniu względnie zdrowych osób) żyć, wychodzić, spotykać się, tańczyć itd. Szczególnie mnie uwierają porady "Dżoker: żyj człowieku, bo masz tylko jedno życie" (parafrazuje i łączę ze sto podobnych "dobrych porad").

Już się zmęczyłem. Przepraszam za składnię, albo nieścisłości, nie robię korekty umyślnie, żebym kiedyśtam później mógł przeczytać dokładnie to co myślałem w danym momencie.

 

Wszystkiego dobrego i nie przejmuj się. Zrób tak jak uważasz, że będzie dobrze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dżoker dzięki za pozytywnego posta. 🙂 Jeśli chodzi o Twojego tatę, wydaje mi się, że gdybyś był zdrowy, on i tak by się czepiał. Niektórzy rodzice poprawiają sobie samopoczucie dopierdzielając się o wszystko do swoich dzieci, nieważne czy do małych, czy do dorosłych (mam tak z moimi rodzicami).

A jeśli chodzi o coming out na fb, to na razie się wstrzymuję. I tak chyba wszyscy albo prawie wszyscy znajomi już wiedzą, bliska rodzina też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×