Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika z nerwica


dorosledzieckoalkoholika

Rekomendowane odpowiedzi

Witam piszę tutaj bo potrzebuje komuś się wygadac usłyszeć od kogoś podobna historię jakąś radę albo  usłyszeć jak ktoś sobie radzi w życiu. Mam 26lat i tak jak w tytule jestem dorosłym dzieckiem alkoholika z objawami nerwicy lękowej i robi społecznej leczyłam się jakoś czas temu chodząc do psychiatry i chodząc na psychoterapie.bralam leki pół roku i chodziłam na terapię ale odstawiłam i zrezygnował z terapii dlatego że poczułam się lepiej dziś jestem bez leków i bez  terapii (z terapii zrezygnowałam bo kolejnym etapem było opowiedzenie i wejście wgłąb mojego dzieciństwa związanego z ojcem alkoholikiem zrezygnowałam dlatego że nie potrafiłam jakoś się otworzyć sam psycholog powiedział że widzi że nie umiem otworzyć się opowiedzieć o swoich emocjach) od pół roku jestem mężatką i czuję się od jakiegoś czasu gorzej mieszkam z teściami co w jakiś sposób też jest dla mnie trudne na chwilę obecną nie mam funduszy aby się wypeowaszic, moje objawy to strach pocenie się kłócić w sercu nawet rozmawiając przez telefon jestem cała spocona te objawy jakoś akceptuje nauczyłam się już z z nimi żyć  chociaż są dla mnie nieprzyjemne ale  nie umiem sobie poradzić z przeszłością cyli ojcem alkoholikiem jeżeli ktoś chce wysłuchać mojej opowieści opowiem ja przepraszam za pisanie chaotycznie ale pierwszy raz pisze o tym i tutaj 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Jesli chcesz tylko sie wygadac moge posluchac, za duzo nie doradze. Jestes tylko rok starsza ode mnie... ja tez mam ojca alkoholika i nie umiem tego dobrze opisac ale na pewno to wplynelo na moje zycie. Mama o nas dbala i starala sie zawsze zeby bylo jak najnormalniej. Ale ich klutnie, kiepska sytuacja finansowa, pozniej zwolnienie mamy i jednoczesnie zdrowie mamy jak firma w ktorej pracowala przejal ktos inny bo splajtowała, rodzina ojca ktora raz nam "pomaga" a raz zle mowi o matce, zle ja traktuje i obarcza problemami ojca, "wiesniackie" mieszkanie nie mowiac o tym co ojciec prezentuje i to dwa glowne powody czemu prawdopodobnie mama wstydzila sie, zeby ktos do mnie przychodzil (ja pewnie tez bym sie wstydzila, gdyby mial kto do mnie przychodzic, wizyty kogokolwiek u mnie moge wyliczyc na palcach). Ojciec albo nie nadawal sie na ojca albo wykazywal brak zainteresowania. Mama do tej pory chodzi czasem zdenerwowana, zestresowana, pali. Miala niewesole dziecinstwo i sa rzeczy z ktorymi sobie dzis nie radzi a tu nowe problemy. 

Jedna z rzeczy jakie u siebie zauwazam zwiazanymi z sytuacja rodzinna jest zamartwianie sie pieniedzmi. Ze za duzo wydaje, ze na xos nje starczy, czasem nie wiem, czy to polskie myslenje o taniosci czy ja przesadzam z unikaniem drogich rzeczy. Brakuje mi poczucia stabilnosci bo nie mam kogo poprosic o pomoc jak bede miala hipotetycznie jakies problemy, bo w domu tez biednie i ja sama od jakiegos czasu pomagam jak moge. Pomagam, pozyczam, ale sama najlepiej nic bym nje brala i nie chce, radze sobie sama. Jednym z pierwszych momentow, ze tak to nazwe zdania sobie sprawy ze znaczenia i wartosci pieniadza bylo kiedy mama zapisala mnje na zajecia dodatkowe w ramach hobby a spozniala sie z oplatami na nie. Prowadzacy byl jakims znajomym i jakos sie dogadywali. Ale ja ktoregos dnia powiedzialam, ze nie chce juz na nie chodzic. Wine zwalilam na nie odnoszenie zadnych korzysci z tego na przedmiocie w szkole w postaci lepszej oceny i kolidowanie ze soba zajec z huru (drugie jest prawda co do tego co czuje). Czulam sie jak "wydatek", nie chcialam przysporzac klopotow, ale tez mozliwe, ze w pewnym momencie stracialam troche z zapalu do zajec, ale to chyba dlatego, ze nie rozumialam jeszcze wszystkiego jak co dziala. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę w Boga nie mówię że ja kiedyś nie wybacza ojcu ale na dzień dzisiejszy nie wiem sama co mam myśleć i wgl jak sobie poradzić z tym wszystkim ponieważ patrzę na niego że jest wrakiem czlowieka i to mnie strasznie boli i wykańcza:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, dorosledzieckoalkoholika napisał:

Wierzę w Boga nie mówię że ja kiedyś nie wybacza ojcu ale na dzień dzisiejszy nie wiem sama co mam myśleć i wgl jak sobie poradzić z tym wszystkim ponieważ patrzę na niego że jest wrakiem czlowieka i to mnie strasznie boli i wykańcza:(

Napisz do mnie ma maila nestle90@onet.pl :-) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczeń z moim Ojcem Alkoholikiem wynika, że to wybaczenie nie może być na siłę, bo tak trzeba, bo Chrystus, Bóg i Wszyscy Świeci. To nie może być gwałt (kolejny) na psychice. Poza tym o to wybaczenie musiałby Cię poprosić, ale rozumiem że on nie poczuwa się do winy, więc co właściwie tutaj wybaczać. Jak ktoś mądrze napisał na tym forum nikt za włosy sam z bagna się nie wyciągnie. Myślę że terapia byłaby wskazana, jak nie tamta to może z innym psychoterapeuta. Szkoda życia, z tego się nie wychodzi, to zostaje w człowieku jak rysa na połamanym talerzu. Moim zdaniem terapia pomaga żeby ta rysa uwierała trochę mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może  i masz rację ale dla mnie terapia to tylko mówienie rozmowa a nikt nie wykasuje mi pamięci to jest i zawsze bedzie, tak uważam ale oczywiście mogę się mylić chciałbym żeby ktoś tutaj odezwał się opowiedzial jak żyje teraz i co mi pomogło żyć w miarę normalnie i cieszyć się życiem o ile można 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamięci nie wykasujesz, masz absolutną rację to zawsze z Tobą będzie, ale możesz to przepracować, przegadać, przeboleć i przeżyć. I wtedy jest lżej. Nie mamy innego narzędzia niż gadanie. To samo robisz teraz na forum,  ale z tego że mnie t lepiej, dla Ciebie nic nie wyniknie, bo to musi być Twoja praca i Twój wysiłek. Głównie czytałam, myślałam, gadałam i znowu czytałam i myślałam. Zajęło mi to kilkanaście lat i praca dalej trwa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psycholog powiedziała mi że nie umiem się otworzyć ja chyba nie chciałam i nie chce chyba przez to raz jeszcze przechodzić rozpamiętywać, myśleć chociaż wiem że to głupie bo i tak teraz myślę i siedzi to gdzieś gleboko. Myślałam że gdy się wyprowadzę z domu rodzinnego będzie mi łatwiej owszem może jest w jakimś stopniu bo nie patrzę na to ale gdy przyjedzam do domu rodzinnego wszytko wraca strach lęk. Nie wiem jak mam się wgl zachować w tym momencie przyjeżdżając do domu rodzinnego nie wiem co mam powiedzieć część tato wchodzę i czasem nie mówię nic ktoś odebrał by to jakoś brak szacunku kultury i wgl. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam męża, dzieci. Były próby kontaktu z moim Ojcem, ale on sobie ich nie życzy. I dobrze. Jak miałam siedemnaście lat, odszedł do kochanki, co bardzo poprawiło jakość mojego życia. Więc tak, jest mi łatwiej. Czuję się lepiej, w sensie że mam spokojną głową,  nie czuję żalu, nienawiści, strachu, pamiętam dobre chwile. Mam dystans. Mam fajne relacje z Mamą. Nie patrzę na tę sytuację jej oczami - zły ojciec,  a ona taka biedna. Bardziej dwoje uwikłanych ludzi, którzy nie umieli inaczej funkcjonować. Jego picie, jej awantury, i tak to się kręciło. Problem chyba polega na tym, mogę się oczywiście mylić, że ty nie chcesz „uzdrowienia”, tylko leku przeciwbólowego. Nie chcesz być wolna, szczesliwa, bo to kupa pracy i  cała masa bólu. Nie ma chyba innego sposobu niż przejście tego raz jeszcze. Wolisz po prostu się znieczulić. Trochę to

rozumiem, nie potępiam, tylko wydaje mi się że to nie jest życie. Popatrz na siebie, ten człowiek Cie skrzywdził, a ty dalej funkcjonujesz w „dom rodzinny, tato, kultura, szacunek”. To straszne więzienie i iluzja. Po co w ogole tam jeździsz? Ale sama pamietam, że udawanie że się ma ten dom i tatę itd. na pewnym etapie było łatwiejsze. Ludzie potrzebują kłamstw i iluzji, wtedy jest prościej. Zresztą nie jestem psychologiem, piszę tylko z własnego doświadczenia, co mi w duszy gra. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za odpowiedzi;) tak masz rację nie chce bo nie chce przechodzić przez to jeszcze raz chociaż wiem że to głupie bo jeśli tego nie zrobię to cały czas męczy mnie i jestem w tym, jeżdżę do domu dlatego że jest tam moja mama wprawdzie jeżdżę tylko z tego względu. Gratuluję że dalas sobie radę i czytając twoje wypowiedzi widać że jesteś mądra świadoma kobieta .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.11.2019 o 19:23, Uki napisał:

Wy macie kobitki lepiej bo sie nie uzalezniłyscie faceci maja gorzej ciężko było ale sie udało 11 miesiąc trzeźwy 

Tak ale każdy w każdym momencie może być osoba uzależniona od alkoholu gratuluję i oby tak dalej 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Tez jestem DDA. 

W dziecinstwie napatrzylam sie na akoholika ojca,potem brat. Byla agresja,rekoczyny.

Nie zapomne nigdy co czulam,jaki lej jak ojciec wracal pijany do domu. Czatowalam pod oknami,balam sie wejsc do domu. Uczylam sie jak zwiarzatko wyczuwac nastroj ojca i brata. Czy beda sie dzisiaj bili,czy ojciec bedzie bil sie z matka. 

Potrafilam spac w budzie z psem tylki zeby nie musiec na to patrzec. Wpadalam w histerie za kazdym razem. 

Nauczylam sie robic przed moimi znajomymi dobra mine do zlej gry. Zawsze usmiechnieta,wesola,towarzyska. 

Teraz jednak nie radze sobie za dobrze. 

Mam leki,jestem nieszczesliwa chociaz tak naprawde nie mam ku temu powodow. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za odpowiedzi;) tak masz rację nie chce bo nie chce przechodzić przez to jeszcze raz chociaż wiem że to głupie bo jeśli tego nie zrobię to cały czas męczy mnie i jestem w tym, jeżdżę do domu dlatego że jest tam moja mama wprawdzie jeżdżę tylko z tego względu. Gratuluję że dalas sobie radę i czytając twoje wypowiedzi widać że jesteś mądra świadoma kobieta .

Edytowane przez dorosledzieckoalkoholika
Usunac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Alutka73 napisał:

Witam. Tez jestem DDA. 

W dziecinstwie napatrzylam sie na akoholika ojca,potem brat. Byla agresja,rekoczyny.

Nie zapomne nigdy co czulam,jaki lej jak ojciec wracal pijany do domu. Czatowalam pod oknami,balam sie wejsc do domu. Uczylam sie jak zwiarzatko wyczuwac nastroj ojca i brata. Czy beda sie dzisiaj bili,czy ojciec bedzie bil sie z matka. 

Potrafilam spac w budzie z psem tylki zeby nie musiec na to patrzec. Wpadalam w histerie za kazdym razem. 

Nauczylam sie robic przed moimi znajomymi dobra mine do zlej gry. Zawsze usmiechnieta,wesola,towarzyska. 

Teraz jednak nie radze sobie za dobrze. 

Mam leki,jestem nieszczesliwa chociaz tak naprawde nie mam ku temu powodow. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×