Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja egzystencjalna


Fouillis

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w tak strasznym stanie że nie jestem w stanie tego opisać. 

Dwa razy zmagałam się z depresją i ostatnio praktycznie z niej wyszłam. Byłam w świetnym nastroju, miałam mieć ostatnia terapię za tydzień. 

Na poprzedniej powiedziałam terapeutce o kroku milowym jaki zrobiłam, czyli zerwanie toksycznej relacji z mężczyzną. Mówiłam jakie to trudne i że gdy zabrakło mi jego poczucia bezpieczeństwa to zaczęłam znowu mieć lęki przed utratą bliskich. Stwierdziła że to normalne i muszę po prostu popatrzeć w siebie i odnaleźć sens życia. 

 

I to była najgorsza rada jaką mogła mi udzielić. To jak mogę opisać ostatni tydzień to histeria wewnętrzna. Najpierw doszłam do tego że nie ma czegoś takiego jak ograniczone cierpienie. Ze jeśli przydarzy Ci się jedna zła rzecz to masz to za sobą. Równie dobrze możesz stracić jedna osobę za drugą. Po co więc podnosic się z tragedii skoro zaraz przyjdą kolejne? Życie to pasmo cierpień i to takich nie do opisania. 

 

A potem przyszły pytania o sens. I znowu doszłam do tego że umieramy. Umierają nasi bliscy i my. W każdej chwili. Nie ma na to lekarstwa. A potem nic. Nicość. Żyjemy. I nic. Życie się kończy. Nie ma nieba, nie ma piekła. Nie ma nagrody ano kary. Nie ma sensu. 

 

Zgubiłam jakikolwiek sens i nie widzę możliwości żeby go odnaleźć. Czuję się jakbym żyła w najgorszym koszmarze. Nie jestem w stanie jeść, nie jestem w stanie wstać z łóżka. Paraliżują mnie moje myśli. Gdybyśmy jeszcze nie żyli w cierpieniu. To może bym była to w stanie znieść. Ale żyjemy. I jak myślę o osobach które się podnoszą z tragedii to to tylko i wyłącznie osoby które naiwnie wierzą że czeka ich potem wieczne szczęście, że cierpienie ma sens, że życie ma sens. 

 

Boję się. Strasznie się boję. Mam wrażenie że oszalałam. Terapuetka jesy na urlopie a psychiatra ma termin dopiero za tydzień. Boję się że to już koniec, że tak się będę czuć już zawsze. 

 

Błagam o pomoc jeśli ktokolwiek jest mi w stanie pomóc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Fouillis napisał:

Boję się że to już koniec, że tak się będę czuć już zawsze. 

 

To nie koniec, nie będziesz czuć się tak zawsze.

 

31 minut temu, Fouillis napisał:

Równie dobrze możesz stracić jedna osobę za drugą.

 

Żyjesz dla innych czy dla siebie? Taka jest kolej rzeczy, ludzie rodzą się, a potem umierają, tak było od zarania dziejów. Świat nigdy nie posunąłby się do przodu gdyby wszyscy wychodzili z założenia "aaa, bez sensu, po co mam coś robić, jak i tak umrę, a najpierw umrze moja x, mój y". 

 

31 minut temu, Fouillis napisał:

Gdybyśmy jeszcze nie żyli w cierpieniu. To może bym była to w stanie znieść. Ale żyjemy.

 

Ja nie żyję w cierpieniu. Co prawda mam poczucie, że moje życie to ciągle jakaś walka o coś, ale mam dwie nogi, dwie ręce, jestem zdrowa. Zawsze mogło być gorzej. O jakim cierpieniu mówisz?

 

31 minut temu, Fouillis napisał:

Na poprzedniej powiedziałam terapeutce o kroku milowym jaki zrobiłam, czyli zerwanie toksycznej relacji z mężczyzną. Mówiłam jakie to trudne i że gdy zabrakło mi jego poczucia bezpieczeństwa to zaczęłam znowu mieć lęki przed utratą bliskich.

 

Po pierwsze - BRAWO! Gratuluję zerwania toksycznej relacji. Gratuluję odwagi i znalezienia w sobie siły do zakończenia czegoś, co Cię z pewnością niszczyło. Z pewną dozą prawdopodobieństwa mogę założyć, że Twoja depresja to wypadowa toksycznego związku.

 

Po drugie - sama mam za sobą podobną historię. 6 lat toksycznego małżeństwa, które było jednym z najważniejszych czynników, które doprowadziły mnie do depresji. Wyszłam z tego, choć proces trwał pół roku. Pół roku rozmyślań "co, dlaczego, po co, a jeśli sobie nie poradzę, nie mam nikogo, jestem samotna, a jeśli rodzice umrą, to będę całkiem sama, a to, a tamto". Zawsze znajdzie się wymówka i pretekst, żeby sobie dowalić, żeby się zdołować, ale nie o to w życiu chodzi. Na pewno potrzebujesz czasu, bo sprawa jest świeża. Zobaczysz jak zmieni się Twoje życie kiedy nie będziesz już pod wpływem toksycznej osoby. Trzymam kciuki żeby Ci się udało.

 

31 minut temu, Fouillis napisał:

Zgubiłam jakikolwiek sens i nie widzę możliwości żeby go odnaleźć.

 

Odnajdziesz w najmniej spodziewanym momencie. 

Edytowane przez wyjdz_do_ludzi_pobiegaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Fouillis napisał:

Zgubiłam jakikolwiek sens i nie widzę możliwości żeby go odnaleźć.

A dlaczego musisz go odnajdywać właśnie teraz? Teraz nie widzisz tej możliwości, ale może jeszcze kiedyś ją dostrzeżesz. Nie spiesz się z niczym. Zakończyłaś bardzo ważną, krzywdzącą ale ważną relację. Zdobyłaś się na ten wielki krok, co musiało być wyczerpujące... Odpocznij, wsłuchaj się w siebie, jeżeli cierpisz, to pozwól sobie na to cierpienie. Masz prawo do tego, żeby teraz czuć strach, złość, zwątpienie. Może ktoś bliski może Ci pomóc? Niech po prostu z Tobą posiedzi, pozwoli Ci się wykrzyczeć, uspokoić.

Serio, będzie lepiej, wierzę w to 🙂 

Edytowane przez Aurora88

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te fakty, ktore opisujesz, mozna interpretowac na dwa sposoby. 

Tak, mozliwe, ze stracisz jedna osobe a potem po kolei innych bliskich. Ale mozliwe, a nawet bardziej prawdopodobne, ze nie stracisz. No chyba ze starych rodzicow za jakis czas. Jaki sens jest w martwieniu sie wydarzeniami, ktorych nie mozesz przewidziec, nie masz na nie wplywu i nie wiesz, czy nastapia? Co to tak naprawde zmieni, ze o tym myslisz? Oprocz tego, oczywiscie, ze dzieki temu czujesz sie gooownianie?

Tak, tak, zyjemy, zblizamy sie do smierci. Wiec rownie dobrze mozna sie tym czasem cieszyc. Co to w sumie za roznica? I tak umrzemy, wiec jak masz do wyboru miec wczesniej troche zabawy z tego zycia, a zmarnowac ten krotki czas na zamartwianie, to po co wybierac druga mozliwosc? 

Zycie ma sens wtedy, kiedy zaakceptujesz, ze jestes na swiecie krotka chwile i ze to Ty powinnas nadac tej chwili sens. Ja na przykklad sporo czasu poswiecam na prace charytatywna. Na swiecie jest pelno oosb, ktore chca zyc i sie tym zyciem cieszyc, ale jest im cholernie ciezko, bo np spotyka ich nieszczescie. Czemu wiec im nie pomoc? Czy ludzie podnoszacy sie po nieszczesciu sa naiwni? Watpie. Twoj czas tutaj jest krotki, mozesz z niego cos wycisnac, a mozesz tez poddac sie na starcie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×