Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fouillis

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Fouillis

  1. Witam Wszystkich Mam pytanie do osób, które odstawiały ZOLOFT i miały skutki uboczne. Jak długo u Was trwały? Jestem na 5 dniu od odstawienia i męczą mnie bardzo objawy odstawienia. Prawie się już przyzwyczaiłam do zawrotów głowy i uczucia prądu przechodzącego przez głowę ale dzisiaj dodatkowo mam problem ze słuchem. Jedno ucho jest jakby przytkane, drugie nadwrażliwe. Zastanawiam się ile czasu objawy będę się jeszcze nasilać zanim zaczną odpuszczać. Z góry dziękuje za wszystkie odpowiedzi.
  2. Ja mam dzisiaj nowy lęk. Poszłam do lasu na grzyby i gdy wróciłam znalazłam na sobie kleszcza. Nie wczepionego, po prostu chodził. Teraz się boję że mnie ugryzł i dostanę Kleszczowego Zapalenia Mózgu
  3. Może Twoja nerwica w tym momencie to system obronny żeby nie przeżywać emocji zwiazanych z żałoba? Mój psychiatra też mówi że lęki i nerwice to tak na prawdę maskowanie innych emocji których się nie przeżywa więc tu brak przeżytej żałoby mógłby nasilic u Ciebie objawy. Pomyśl może o terapii żeby sobie wszystko poukładać bo masz teraz dużo trudnych emocji do przepracowania. Trzymam kciuki
  4. No właśnie staram się tak myśleć że przecież już dawno by coś wykryto przy tylu badaniach. Nie pomaga mój brak zaufania do lekarzy niestety ale staram się trzymać. Generalnie gdzie nie trafię na forum o takich problemach ze wzrokiem to okazuje się że wszyscy mają nerwice ale twardo idą w zaparte że to nie od tego
  5. Ja zawsze byłam ostrożna jeśli chodzi o zdrowie ale to co się dzieje to masakra Mam drugi nawrót depresji z lekami które doprowadziły najprawdopodobniej do ataku migreny z aurą. Myślałam że mam jakiś wylew i umieram. Przeżyłam straszne chwile w szpitalu. Kobiety na SOR kazał mi wypełniać druczki a ja nie widziałam przez aurę co w ogóle pisze na kartce. Tomograf z kontrastem (jak ktoś miał to wie jakie to świetne uczucie) badania. Na drugi dzień punkcja (przed punkcja musicie podpisać kartkę że zapoznajecie się ze skutkami ubocznymi m. In. Ryzyko wklesniecia mózgu i śmierć). Do tego oglądanie pacjentów po wylewach, guzach mózgu, często już w opiece paliatywnej. Przyszła derealizacja, problemu ze wzrokiem. Dzisiaj, tydzień po wypisie, nadal przy każdym mrugnięciu przed lewym okiem mam plamke która zaraz znika. Okulista nic nie widzi, neurolog się dziwi i nie ma pojęcia co to. A ja nie wiem czy mam to od zawsze czy może to początek czegoś strasznego. Wpadłam w straszna hipochondrie. W ciągu tygodnia byłam już oglądać znamiona, u laryngologa, neurologa, ginekologa. Do tego doszły problemy z pecherzem. Jak zobaczyłam zły wynik badania moczu to prawie zemdlałam. Teraz czekam na dokładniejsze badania. Do tego kardiolog mnie nastraszyl że mam GIST co na szczęście wysmial gastrolog ale czekam na gastroskopie. Terapeutka poleciła mi wziąć zwolnienie z pracy. I tak siedzę w domu, chodzę o lekarza do lekarza. Dzisiaj mam drugi dzień strasznej migreny i wmawiam sobie ze przeoczyli coś w badaniach. Albo że jednak mam ten GIST albo tak pęcherza. Jest wesoło
  6. Miałam noc jak z koszmaru. Całą noc czułam się fatalnie. Falami nachodzilo mnie takie osłabienie jakbym miała zemdlec. Teraz też nie jest dobrze. Wzięłam hydroksyzyne ale poczułam się tylko gorzej fizycznie. Jutro widzę się z psychiatra. Na dzień dzisiejszy odstawiam Esci i będę go prosiła żebyśmy wrócili tylko na trazadon i pregabaline. Nadal nie czuję się dobrze. Przychodzą fale strasznego osłabienia. Miałam też bardzo niskie ciśnienie rano. To chyba nie jest lek dla mnie.
  7. Biorę Apoescitaxin ORO od 3 dni. Zaczynam od połowy tabletki ze względu na to że dawniej wystąpił u mnie atak padaczki. I powiem Wam że jest masakra. Pierwsze dwa dni czułam się źle fizycznie i czułam zwiększone napięcie. A dzisiaj przeżyłam najgorszy atak paniki w moim życiu. Nigdy nie miałam takich objawów, byłam pewna że umieram. Pisząc to nadal czuje się źle. Zastanawiam się nad wzięciem hydroksyny ale nigdy jej nie brałam i boję się tego jak zareaguje, że będzie jeszcze gorzej. Na razie wzielam 1/3 trittico CR 75 które biorę na noc i liczę że mnie to trochę uspi. Jestem przerażona skutkami działania Esci i boję się brania kolejnej dawki jutro.
  8. Jestem w tak strasznym stanie że nie jestem w stanie tego opisać. Dwa razy zmagałam się z depresją i ostatnio praktycznie z niej wyszłam. Byłam w świetnym nastroju, miałam mieć ostatnia terapię za tydzień. Na poprzedniej powiedziałam terapeutce o kroku milowym jaki zrobiłam, czyli zerwanie toksycznej relacji z mężczyzną. Mówiłam jakie to trudne i że gdy zabrakło mi jego poczucia bezpieczeństwa to zaczęłam znowu mieć lęki przed utratą bliskich. Stwierdziła że to normalne i muszę po prostu popatrzeć w siebie i odnaleźć sens życia. I to była najgorsza rada jaką mogła mi udzielić. To jak mogę opisać ostatni tydzień to histeria wewnętrzna. Najpierw doszłam do tego że nie ma czegoś takiego jak ograniczone cierpienie. Ze jeśli przydarzy Ci się jedna zła rzecz to masz to za sobą. Równie dobrze możesz stracić jedna osobę za drugą. Po co więc podnosic się z tragedii skoro zaraz przyjdą kolejne? Życie to pasmo cierpień i to takich nie do opisania. A potem przyszły pytania o sens. I znowu doszłam do tego że umieramy. Umierają nasi bliscy i my. W każdej chwili. Nie ma na to lekarstwa. A potem nic. Nicość. Żyjemy. I nic. Życie się kończy. Nie ma nieba, nie ma piekła. Nie ma nagrody ano kary. Nie ma sensu. Zgubiłam jakikolwiek sens i nie widzę możliwości żeby go odnaleźć. Czuję się jakbym żyła w najgorszym koszmarze. Nie jestem w stanie jeść, nie jestem w stanie wstać z łóżka. Paraliżują mnie moje myśli. Gdybyśmy jeszcze nie żyli w cierpieniu. To może bym była to w stanie znieść. Ale żyjemy. I jak myślę o osobach które się podnoszą z tragedii to to tylko i wyłącznie osoby które naiwnie wierzą że czeka ich potem wieczne szczęście, że cierpienie ma sens, że życie ma sens. Boję się. Strasznie się boję. Mam wrażenie że oszalałam. Terapuetka jesy na urlopie a psychiatra ma termin dopiero za tydzień. Boję się że to już koniec, że tak się będę czuć już zawsze. Błagam o pomoc jeśli ktokolwiek jest mi w stanie pomóc.
  9. Niestety nie da się. Badanie to koszt w okolicach 800zł, a obecnie nie stać nas na nie. Tzn myślę, że jakby rodzice chcieli to nie byłoby problemu ale jak już wspomniałam bagatelizują całą sytuacje. Nie robiono mi żadnych badań, stwierdzono że to stres przed maturą i stąd te problemy np. przestawałam oddychać w czasie snu i budziłam się nie mogąc złapać oddechu. Przypisali mi magnez i troche ustapiło, nie budze sie już tak często w nocy dlatego myślę że to mogło być wszystko na tle nerwowym. Jak wspomniałam ataki paniki występują najczęściej w nocy, wieczorem gdy nie mam juz kontaktu z nikim. Myślę, że cały mój lęk pogłębia fakt, że poza rodziną praktycznie nikt nie wie o tym, że czekam ciągle na to żeby dowiedzieć się czy bede żyć, czy są jakieś szanse leczenia, czy może wszystko jest w porządku. Nie mam więc za bardzo z kim o tym porozmawiać, do kogo się zwrócić gdy przychodza lęki, kogoś kto by mnie uspokoił. Dziękuje za odpowiedź. :)
  10. Nie wiem czy to nerwica lękowa ale może Wy mi podpowiecie czy jest taka możliwość. Może to nie zabrzmi dobrze ale mam taką nadzieje... Wstępnie powiem: Półtora roku temu dostałam ataku drgawek uogólnionych na dyskotece szkolnej przez światła stroboskopowe. Robiono mi całą mase badań i wykryto małą torbiel z którą kazano mi obserwować. Moi rodzice i lekarz sobie ostro bagatelizowali całą sprawę więc badanie które wykaże czy ta torbiel rośnie czy nie będę miała dopiero za jakieś pół roku, może więcej, a powinno być zrobione już rok temu. Torbiel znajduje się praktycznie po środku mózgu, lekko po lewej stronie więc usunięcie jej operacyjnie, jeśli rośnie, byłoby praktycznie niewykonalne. Innymi słowy mówiąc w razie co będą próbować ale nic więcej nie usłyszałam. Przechodząc do sedna: Od czasu ataku mój zapis EEG się pogorszył co może świadczyć o tym, że torbiel nadal rośnie. Od pewnego czasu czuje się coraz gorzej. Mniej więcej od momentu gdy dowiedziałam się o pogorszonym zapisie, może trochę wcześniej. Miewam niemal ciągłe zawroty głowy i częste uczucie jakby miał za chwile wystąpić atak. Bardzo się tego boję zwłaszcza w szkole i to tam się czuje najgorzej. Wiele się działo w ciągu ostatniej połowy roku w moim życiu, funkcjonuje niemal w ciągłym stresie. Szukałam w internecie informacji na temat moich objawów i tak trafiłam na to forum. Zaczęłam czytać i okazuje się, że miewam identyczne objawy jak Wy; poczucie dezrealizacji, zawroty głowy, ucisk w gardle, duszności, bóle brzucha, głowy, okropny lęk choć nie zawsze wiem czego się obawiam, nudności, a dodatkowo często nie potrafię skupić wzroku w jednym miejscu. Najczęściej miewam takie napady wieczorem (mieszkam sama więc wtedy odczuwam największy lęk) i w szkole. Myślę, że może być to związane z lękiem ponownego ataku w tym miejscu. Nie wiem czy jest to nerwica lękowa, ale chciałabym. Bo to oznaczałoby, że moje objawy mają podłoże psychiczne, a nie fizyczne, że nie musiałoby to oznaczać powiększania się torbieli. Odkąd pamiętam byłam strasznie lękliwa, bałam się wielu rzeczy, a ostatnio te lęki się nasiliły. Prawdopodobnie dlatego, że przez przeprowadzke moich rodziców zostałam nagle pozbawiona poczucia bezpieczeństwa. Gdy nie skupiam się na tym uczuciu osamotnienia zazwyczaj czuję się w porządku. Jednak gdy tylko zacznę o tym wszystkim myśleć, roztrząsać moje lęki, automatycznie robi się gorzej. Chciałabym wiedzieć co o tym myślicie? Czy są jakieś podstawy żeby można było stwierdzić nerwice lękową? Wiem, że powinnam iść z tym do lekarza specjalisty ale najpierw chciałabym usłyszeć czyjąś opinie. Dawniej bywałam u lekarzy z bólem serca czy problemami z oddychaniem ( które teraz mogłabym podpiąć pod nerwice). Nie lubie latac od lekarza z byle katarem bo w końcu takiego pacjenta przestaje się brać poważnie. Bardzo proszę o radę. DO badania mam jeszcze rok, czekanie mnie wykańcza. Pozdrawiam.
×