Skocz do zawartości
Nerwica.com

No cześć brzoskwinki.


SarkastyczneSerce

Rekomendowane odpowiedzi

Jako, że jesteśmy w internetach, a ten dział jest na samej górze forum to na potrzeby tego tematu przyjmijmy, że nie mam imienia, defekt genetyczny ;) Możecie mi mówić Sark.

Temat zakładam zmotywowany małą, skądinąd przyjemną nagonką i chęcią przedstawienia się, w końcu troszkę już na tym forum pospamowałem. Tylko od czego zacząć? Pisanie o sobie bez konkretnych wytycznych nie jest proste, składamy się z milionów elementów, zdarzeń, wspomnień, problemów, historii, skąd mam wiedzieć co jest ważne? Zacznę może od tego jak znalazłem się na forum.

W życiu różnie mi szło, zaczynając od dziecka do obecnej "przedtrzydziestkowej" starości jest tylko lepiej obiektywnie patrząc. Co powinno mnie cieszyć, a tak nie jest. Bywałem w życiu szczęśliwy, były to głównie czasy gdy byłem zakochany. Odbiera to umysł ale daje błogi odpoczynek ;) Później coś się zepsuło, zobojętniałem, przestałem czuć. Nie zakochałem się od bodajże 7 lat, nie czuję miłości. To by było jeszcze znośne ale nie czuję też większości innych uczuć. Nie cieszę się, nie smucę, nie boję, nie złoszczę, nie krzyczę, nie panikuję, nie stresuję, mam przez to problemy z rozpoznawaniem złości i uczuć u innych, to zauważam coraz bardziej od kilku miesięcy. Czuję tylko ogromne znudzenie i pustkę, w środku od dawna jestem martwy. Moja obojętność i znudzenie narastały i narastały aż doszły do rozmiarów gdzie do usunięcia ich potrzeba ciężkiego sprzętu. Jakoś na początku tego roku osiągnąłem punkt kulminacyjny całej zabawy w życie. Od wielu lat co prawda nie miałem celu i sensu w życiu, niby wszystko grało ale po co żyć dla samego życia, uczucia odpadły więc szukałem sensownego i logicznego powodu i pomysłu na życie, nie znalazłem. Doszedłem do momentu "no dobra, to by było na tyle" ale zamiast się zastrzelić wybrałem inną opcję, jeszcze bardziej abstrakcyjną - poszukać pomocy. Dałem sobie szansę i działam na dwóch frontach, które uznałem za dość sensowne cele patrząc z perspektywy społeczeństwa:
1. fizyczny - wygląd, praca, pieniądze, posiadanie ładnego domu, samochodu, gadżetów, słowem wszystko co z perspektywy innych ludzi pozwoli im widzieć we mnie człowieka sukcesu. Głupie to dla mnie powody by poświęcać się pracy ale "normalni" ludzie tak robią. No i pracuję, staram się osiągać sukcesy, podwyżki, premie w pracy i budować lepsze perspektywy w niej na przyszłość. W ciągu dwóch lat osiągnąłem 45% podwyżki + inne korzyści, zacząłem dbać regularnie o wygląd, droższe ubrania, kilka zegarków zamiast jednego (ponoć kobiety to widzą?), fryzjer, itp, same nudy. Ale działam ciągle według tego planu. BTW, ten dom i samochód jeszcze w trakcie, auto służbowe, a do wymarzonej nieruchomości brakuje mi jeszcze 373 tysiące złotych, ze trzy-cztery lata na upartego. Fizyczność u mnie leży na łopatkach, zaplanowałem tryb życia na 5 godzin snu w tygodniu i 8 w weekedny co jest zdecydowanie zbyt małą ilością, gdy mnie wszystko boli biorę co jakiś czas urlop. Co do wspomnianych urlopów notatka na marginesie - tu też próbowałem wszystkiego, picie na umór, prochy, hazard, wyjścia ze znajomymi, wyjazdy z dziewczyną. Nie znalazłem nic co cieszy.
2. psychiczny - rozwój intelektualny, hobby, wypady na jakieś eventy, koncerty, podróże, edukacja. Powróciłem do bilardu, robię specjalizacje z projektowania 3D organizowaną przez uniwersytet w Illinois, uczę się kolejnego języka, czytam (czytanie ponoć jest najlepszym dla mózgu, zatem godzina dziennie niezależnie od stopnia zmęczenia), kupuję bilety na losowe imprezy, następna Nitro Circus w kolejny wtorek, w zeszłym roku widziałem z trzy kraje, w tym nie miałem czasu ale nadrobię zimą.

Robię chyba wszystko to co społeczeństwo uznaje za idealne życie, no, poza związkiem, wytrzymałem pół roku z dziewczyną aż ją zostawiłem, powiedziała, że nigdy nie spotkała nikogo tak obojętnego, a ja, cóż, ja nie poczułem ku*wa nic, pojechałem na trening. A szkoda jej, miała świetny charakter, chyba najlepszy jaki w życiu poznałem i była top 2 w łóżku spośród moich byłych. I nie jestem ani przez chwilę szczęśliwy. Byłem w zeszłym miesiącu ogromnie usatysfakcjonowany z postępów w pracy i sporcie ale kwadrans, kończę papierosa i już w głowie ta myśl - chcę więcej, to za mało. Próbowałem wszystkiego by znaleźć szczęście i nie być tak żałośnie nieszczęśliwym. Chociaż to też może nie do końca idealnie pasujące słowo ale szczęśliwy zdecydowanie nie jestem.

Poza tymi frontami szukam na forum pomysłów co zmienić, jak naprawić swoje życie by być szczęśliwym. Nikt nie powiedział, że dobre decyzje nie będą ranić ale no ku*wa, chcę żyć. Tutaj mogę się wygadać nie ukrywając moich problemów. I tak wszyscy patrzą na mnie jakbym rozbijał atomy, a ja tylko mówię prawdę, a moja prawda nie jest przyjemna dla ludzi, mówię co myślę, a nie to co wypada, gdy znajomemu zmarła matka na raka powiedziałem, że "nie wiem co się mówi w takich sytuacjach, to dobrze, że umarła, i tak latami się męczyła" - ten jeden akurat mi podziękował bo myślał to samo, lata w masce tlenowej raczej nie były dla nikogo przyjemne. Wracając do tematu, jestem jaki jestem, znam swoje wady i zalety i nie ukrywam ich. Jesteście dla mnie substytutem przyjaciela.

Dopiszę coś w razie gdyby coś było warte dopisania i wspomniane w temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, że w ogóle nie realizujesz własnych potrzeb. Zabawię się w terapeutę i zamiast pytać co zmienić zapytam: co spowodowało, że przestałeś utożsamiać to co sam lubiłeś z przyjemnościami tylko poszedłeś w ogólnie przyjęte normy?

Btw, szczęścia nie można odczuwać cały czas. To tak samo patologiczne jak ciągły smutek. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, anemon napisał:

Cześć, orzeszku. :papa:

Hej, witaj ;)

5 minut temu, arahja7 napisał:

Ciekawe, że w ogóle nie realizujesz własnych potrzeb.

Hmm, myślę, że realizuję, gdy tylko mam czas spełniam zachcianki. Ja bym tutaj zapytał czego właściwie chcę - bo poza drobnymi codziennymi przyjemnościami nie mam żadnego celu więc i nie mam co realizować.

7 minut temu, arahja7 napisał:

co spowodowało, że przestałeś utożsamiać to co sam lubiłeś z przyjemnościami tylko poszedłeś w ogólnie przyjęte normy?

Przestałem odczuwać jakąkolwiek satysfakcję z czegokolwiek. A później uznałem, że jeżeli będę robić co należy to w pewnym momencie szczęście wróci. Nie wróciło :D Uznałem, że jeżeli się nie zabiję to chociaż niech już mam coś z tego życia w razie gdyby mi chęć do niego kiedyś wróciła. Robię co lubię, lubię swoją pracę, lubię swoje hobby. Ciężko nie lubić czegoś w czym się jest całkiem niezłym.

10 minut temu, arahja7 napisał:

Btw, szczęścia nie można odczuwać cały czas. To tak samo patologiczne jak ciągły smutek. 

Ostatnio byłem szczęśliwy przez kilka miesięcy jakoś w 2011.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Sark 🙂 Ale się rozpisałeś 🙂 . Ja to ten dział często przeglądam :D . Choruję na nerwicę lękową . Mam ją od dziecka . Tylko nikt mnie nigdy nie diagnozował .  Dobrze wszytko ująłeś . Rozlegle , ale trafnie . Ja czułam się szczęśliwa . Gdy uprawiałam koszykówkę. Ale gnoili mnie w drużynie . I gdy był przy mnie mój pies. Niestety zdechł . W zeszłym roku na raka :( .Ale tak naprawdę nigdy nie byłam szczęśliwa  w życiu  Ja niestety to raz byłam zakochana . Ale strach przed bliskością i odrzuceniem okazał się większy . I ucięłam te relację 😕 . Miłość uskrzydla choć czasami odbiera racjonalne myślenie . Miłości nigdy w życiu nigdy nie zaznałam . Ja to od dziecka czułam nienawiść głównie i  żal do matki i brata .Za to ,że mnie źle traktowali . Przyznaję,że też nie byłam potem święta . Ale oni zaczęli . I tak to się potem toczyło . Wieczne awantury .  A do rodzeństwa za to ,że mi w jakiś sposób nie pomogli . Ale mieli swoje życie . Też to po części rozumiem . I do nieżyjącego ojca ,że uprzykrzał życie mi i rodzinie . Swoimi pijackim awanturami 😕 . Czuję stres i lęk przed każdym wyjście z domu . Byciem  wśród ludzi na otwartej przestrzeni . Wzrokiem i oceną innych . Jestem apatyczna . Tak jak ty martwa od dawna w środku . Ja potrafię rozpoznawać uczucia u innych ,ale nie u siebie  Ja nigdy nie widziałam sensu w życiu . I nie miałam celu do , którego bym dążyła. żyłam z dnia na dzień . Lata mijały ,a nim się obejrzałam . To zostałam bez niczego co by mnie przy życiu utrzymywało . Jedynie wiara  w to ,że będzie  z czasem lepiej . Ja to pomocy nie szukałam . Gdy zaczęłam mieć ataki przypominające . Ataki padaczki to wtedy musiałam . Się poddać i przyjąć pomoc . Trafiłam do szpitala psychiatrycznego . Tam też miałam ataki . Nim dobrali mi leki . W szpitalu miałam pozytywnie nastawienie . Ale po wyjściu dopadła mnie szara rzeczywistość . Brak pieniędzy pieniędzy,samotność i bezczynność . Mieszkam z mamą , ale odszedł jej partner . I jest ciężko . Nie przelewa się . Żyjemy z renty mojej i jej . Pracowałam by mieć pieniądze . I kupić sobie co chcę , bo nigdy nie mogłam . Ale pomimo tego nie byłam szczęśliwa . W środku byłam wrakiem człowieka . Dusiłam się w pracy , która polegała na wykładaniu towaru w hipermarkecie  . Rok i pięć miesięcy tam pracowałam . Żadna praca nie hańbi . Ale  siedziałam w niej , bo bałam się zmienić miejsce i z przyzwyczajenia . Z początku była dobra . Były pieniądze i była radość z poznania ludzi , którzy mnie akceptowali. Przyjaciółki , przyjaciela i 1 miłości i kobiety starszej , która mnie wspierała . Starszej ode mnie . Ale z nią i chłopakiem , w którym się zakochałam kontakty się ucięły .  Ale się dogadywaliśmy . Ale bez perspektyw i szansy awansu czy podwyżki . Podjęłam 2 próby by wrócić ze względu na brak kasy . Ale nie potrafiłam już . Mimo ,że z czasem żyłam tylko tą pracą , bo nie miałam niczego innego . Moim hobby od 18 do 20 roku życia  było picie z koleżankami . Wpadłam w złe towarzystwo .Szukałam akceptacji , której nigdy nie zaznałam . I ucieczki od bólu wewnętrznego . Z czasem to przerodziło się w autodestrukcję . Uwielbiałam jeździć na rowerze .  Spotykać się z przyjaciółką i jej chłopakiem .Robiłam coś by mieć jakiekolwiek szczęście  .  I jak ty nie czuć się tak bardzo nieszczęśliwą . Ale nawet szlak to trafił.  Nie pomagało to o zapomnieć o przeszłości .By odgonić myśli samobójcze i  choć trochę zminimalizować balast .I Który mi ciążył od dziecka .Znajomości do picia się rozwiały . Na przyjaciółce się zawiodłam , a z jej chłopakiem kontakt się urwał. Zostałam sama  Bez chęci do czegokolwiek . Ale poznałam dzięki temu forum . Dobrego kolegę ,z którym piszę o wszystkim .I jeszcze jednego ,ale z nim piszę trochę mniej . Koleżanka z hipermarketu stałą się przyjaciółką.Gdy byłam w szpitalu odwiedzała mnie i wspierała .Kontakt jest ,ale internetowy obecnie . I nie tak bliski jak kiedyś .  Mam 2 znajomych poznanych w szkole . Zawsze coś . Kontakt z 1 internetowy . Do której chodzę tylko dla renty .Nic się tam nie nauczę . To szkoła dla papierka tylko i wyłącznie .I mam ludzi z terapii ,na , którą znów zacznę uczęszczać . Ale z nikim tam nie złapałam bliskiego kontaktu  . Obecnie terapia grupowa przyniosła mi nadzieję . Ale 3 miesiące i nic . Tak samo paskudnie się czułam . W stanie odcięcia , w którym jestem już pół roku 😕 . Poczucie obcości wobec siebie i świata . Nie minęło .W sferze emocjonalnej niewiele się zadziało. Pomimo prób przyjmowania na to leku . Mam przerwę w terapii . Wracam 28 listopada . Miejmy nadzieję ,że coś ruszy . A jeśli nie to  pozostaje terapia pół tora roczna na oddziale . Gdzie muszę mieszkać , bo to element terapii . To moja szansa na poznanie i zrozumienie siebie .Zana;zienia jakiegoś sensu w życiu . I może obranie jakiegoś celu . Zgadza się tu na forum można napisać wszystko .Nie trzeba się bać . I pisać jest łatwiej . Można zwięźlej obrać swoje myśli . Bardzo dobrze,że otwarcie wyrażasz swoje myśli . Niestety jak mówisz mało kto chcę tak naprawdę usłyszeć prawdę . Chciałabym jak ty nie bać się wyrażać swojego zdania .  Masz bardzo dużą świadomość w odbiorze samego siebie . Mi jej niestety brak . Starałam swoje myśli odnieść do przedstawionej przez Ciebie wypowiedzi . Ale ująć też swe przemyślenia . Twój post mi się spodobał . Dlatego się tak obszernie do niego odniosłam . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj 

Sprostowanie jestem winien - w którymś z postów krytykowałeś kiedyś swój wygląd, genetykę. Po kolejnych zdjęciach widzę, że spokojnie możesz dołączyć do grona najładniejszych ludzi z forum :classic_smile:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.11.2018 o 08:43, Lunaa napisał:

Witaj na forum ;)

A cześć @Lunaa 🙂

4 godziny temu, Liber8 napisał:

Witaj 

Sprostowanie jestem winien - w którymś z postów krytykowałeś kiedyś swój wygląd, genetykę. Po kolejnych zdjęciach widzę, że spokojnie możesz dołączyć do grona najładniejszych ludzi z forum :classic_smile:

A dziękuję :D
Choć obiektywnie mam nieco inne zdanie. Gdy rozdawano uczucia i wygląd stałem w kolejce po samoocenę :D

4 godziny temu, oka22 napisał:

a ja mam nie wiele i jestem szczęśliwa, i 30 lat kocha mnie jeden mężczyzna,

Łaaał, no to gratuluję, takie życie ma sens.
Z czym przyszłaś na forum?

4 godziny temu, oka22 napisał:

i witaj na forum

A Ty w moim temacie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Fairytaled napisał:

Może życie nie stanowi już dla Ciebie dłużej wyzwania? Albo po prostu zmęczyłeś się człowieczeństwem. Nic lepszego nie wymyślę.

Wyzwania? A kiedy nim było? Albo co by było wyzwaniem w życiu?
Tak czy siak, nowy na forum jesteś, że też chciało Ci się tyle czytać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię czytać. Poza tym to pytanie musiałbyś sam sobie zadać. Podejrzewam, że dla większości osób zgromadzonych na tym forum życie jest jednak trudne. Ja sam uważam, że to pokonywanie trudności nadaje życiu sens. Ale równie dobrze możesz mieć lepszy pomysł. Prawda jest też taka, że trudno drugiemu człowiekowi pomóc, gdy do końca nie wiadomo co jest przyczyną problemu. Bo jeśli przyczyna jest organiczna, to tego typu poczucie wewnętrznej pustki okazuje się nieuleczalne. Tak się zastanawiam, czy gdybyś to wszystko stracił, to czy cokolwiek by się zmieniło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Fairytaled napisał:

Tak się zastanawiam, czy gdybyś to wszystko stracił, to czy cokolwiek by się zmieniło?

Oj, zdecydowanie by się zmieniło, zabiłbym się.
I to wiem z całą pewnością, nie boję się śmierci, nie wierzę w boga, to tylko logiczne rozwiązanie dopuszczalne przeze mnie w określonych sytuacjach.

Łaaa, padam na mordę, właśnie skończyłem wszystko co na dziś zaplanowałem. Ciężko się siedzi, zastanawiam się czy iść spać czy postrzelać w Far Cry'u w ramach relaksu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli nie jest z Tobą jeszcze tak źle (wiem, to marne słowa pocieszenia). Napisałbym coś jeszcze, ale dziś jakoś nie mam weny. Warto dodać, że jesteś "ciekawym przypadkiem". Zajrzę tu od czasu do czasu.

Edytowane przez Fairytaled

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Fairytaled napisał:

Czyli nie jest z Tobą jeszcze tak źle (wiem, to marne słowa pocieszenia).

Nie szukam pocieszenia, raczej tego, żeby się wygadać. Piszę co tam mam napisać, czasem ktoś odpowie, a moja potrzeba rozmowy jest spełniona. Chyba tak to działa.

23 godziny temu, Fairytaled napisał:

Napisałbym coś jeszcze, ale dziś jakoś nie mam weny.

Grunt, że nabiłeś posta i temat rośnie ;)

23 godziny temu, Fairytaled napisał:

Warto dodać, że jesteś "ciekawym przypadkiem". Zajrzę tu od czasu do czasu.

Bajka :D

 

Pom pom rop pom, jak ktoś to czyta to niech zostawi dobry dowcip :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle: 
- Hej, kolego! 
Nieco dalej ktoś odwraca głowę 
- Kto, ja? 
- Tak, ty... 
- Nie jesteśmy na \"ty\"! 
- O, sory, kolego 
- Nie jestem twoim kolegą! 
- Słuchaj przyjacielu.. 
- Ani przyjacielem! 
- Posłuchaj mnie gościu... 
- Nie jestem żadnym \"gościem\"!! 
- No to jak mam... 
- \"proszę pana\" 
- Ok, więc proszę... 
- ... \"szanownego\" 
- Dobra, k...., a więc: Proszę szanownego pana... 
- Dobrze, dobrze.... 
- Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla? 
- Tego, który wsiada na motor? 
- Tak, właśnie tego 
- Widzę 
- No więc, chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy \"kolego\" - on akurat opierdalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój jest trochę inny:

Tato, co to jest dylemat?
Ojciec się uśmiecha i mówi:
- Synu, lepszego wytłumaczenia tego słowa nie znam: wyobraź sobie, że leżysz pośrodku wielkiego lóżka, z lewej strony masz piękną młodą dziewczynę, a z prawej geja...
- Do kogo obrócisz się tyłkiem?

🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×