Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oberża pod złamanym paragrafem


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

Taaa, jak w moim domu "rodzinnym" - wielkie tabu.

 

W moim domu też to był temat tabu...na tyle, że będąc dziewczynką sama musiałam ogarnąć temat miesiączki a później pierwszą wizytę u ginekologa. Jak poroniłam nie będąc mężatkom jeszcze a mój jeszcze nie mąż odrabiał wojsko sama poszłam do lekarza i szpitala. Choć było mi ciężko...zawsze sama dawałam sobie radę...zakomunikowałam mamie, że nie będzie mnie w domu i dlaczego i to wszystko. Nie odwiedziła mnie..nawet nie przyjechała po mnie. Jak wróciłam nikt ze mną o tym nie rozmawiał i nikt o nic mnie nie pytał...zamkłam się w pokoju i płakałam aż wszystko minęło. Dziś są już na szczęście inne czasy i inny stosunek rodziców do dzieci.

 

wieloraki dlaczego zrezygnowałeś?

 

Moje odwiedziny były krótkie chyba nie jestem dobrym bezpośrednim rozmówcą.

 

Salir, współczuję :(

 

U mnie podobnie... Nikt się w ogóle nie przejmował, czy mam miesiączkę, czy nie mam, a co to kogo obchodziło. Ważniejsze było chlanie (dla ojca) i modlenie (dla matki).

Ale szybko mi przeszło tabu, właściwie już w wieku 20 lat :D

 

Wieloraki pewnie zrezygnował, bo leń :D i woli... o, "pornusy" ze STOPAMI oglądać, dobrze wiem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc nie może być to zdrowe podejście.

Myślę, że się mylisz...ale rzeczywiście lepiej zostawić ten temat.

 

Chodzi mi o to, że jeżeli religia przynosi komuś więcej szkody niż pożytku - a zaburzenia psychiczne są szkodą - to powinien ją porzucić.

A z tego co wiem, potrafi nieźle namącić w głowie.

Nie uważam nawet że to Michellei wina - akurat to NA PEWNO nie jest jej wina.

 

Michellea, i - uwaga - nie jest to złośliwość i nie doszukuj się jej, proszę.

Przeczytałam kilka Twoich pierwszych postów. Tam, gdzie doszukiwałaś się czegoś złego, znajduje się.... NORMALNOŚĆ.

Naprawdę, to jest normalne, że kobieta lubi tańczyć do piosenek z jakimś tam podtekstem. Nawet i sama. No cóż, my to mamy zakodowane w naturze. Inne zwierzęta (bo człowiek biologicznie jest zwierzęciem) - również.

Robiłaś sobie wyrzuty z powodu NORMALNYCH zachowań.

Uważam, że to nie Twoja wina... a wmówienia przez środowisko (rodziców, księży itd.) że coś jest grzechem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, przesadziłaś. Sugerowanie, że mam namącone w głowie przez religię, to już jest naprawdę obrzydliwe z Twojej strony.

Do Twojej wiadomości zaburzenia mam od dziecka, a w moim domu religii było tyle co nic. Moi rodzice są niczym niewierzący.

I z łaski swojej nie mów mi, że mam zostać ateistką, tak jak ja Cię nie nawracam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iiwaa, ja nie oglądam porno tylko raczej erotyke :]

 

 

mnie sie wydaje, ze to nie jest tak ze religia wywoluje natrectwa albo natrectwa religijność, raczej natręctwa przyklejają sie do religii czy ogólnie sfery sacrum i mogą sie pożywiać nią ale pierwotna przyczyna jest inna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ḍryāgan oj ale teraz wyciągnęłaś, coś użytego w innym kontekście ;) Tu nie chodziło a dane określenia, ale sytuacja w której zostały użyte ;)

Poza tym... wszystko może zranić czyjeś uczucia.

 

Poza tym dla wierzącej osoby ateizm będzie bzdurą, tak dla ateisty odwrotnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka szklanka, to jest tylko przykład całości. Nie rozumiem nagonki na ludzi wierzących. Chcą to wierzą... Nie ma się co kłócić w tej kwestii, każdy zostaje przy swoim zdaniu i tyle. Jedni nie nawracają drugich, drudzy nie gadają im, że to w co wierzą jest głupie.

 

Ale na tej zasadzie nie można rozmawiać o niczym ;P Przecież my tu rozmawiamy a nie staramy się przekonać do własnego punktu widzenia - na tym polega dyskusja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dryagan, dla mnie jest to definicja - w moim przypadku! - prawdziwa. Ok, wyraz miłości między małżonkami (choć owa pani pewnie uznałaby, że nie jesteśmy małżeństwem :lol: ).

Ale nie musi być prawdziwa w każdym przypadku. Czy seks bez miłości nie jest seksem? Jest.

no z tym się zgadzam. Powyższa definicja jest po prostu zawężona i niepełna, ale nie jest nieprawdziwa. Tylko o to mi chodziło. Niepełna, bo seks może by wyrazem miłości nie tylko między małżonkami. Niepełna, bo seks w ogóle nie musi związany z miłością (ale w zasadzie powinien być, więc może młodym ludziom właśnie taką definicję warto przekazać?).
ktoś napisał, że religia to bzdura
myślę, że tak pisać nie należy, bo to może zranić czyjeś uczucia. Przekonania religijne stanowią ważną sferę. Można nie wierzyć, ale po co takie komentarze?

 

Dryaganie - w moim zawodzie definicje niepełne są definicjami błędnymi. Więc jest ona definicją błedną, bo definiendum nie odpowiada w pełni definiensowi.

Młody był tego nauczony - zresztą mój mąż z nim pracował - tak samo, jak wielu innych rzeczy i nie dawał sobie - mówiąc kolokwialnie - wciskać kitu.

Taką definicję - mamusia i tatuś się kochają - mogła przekazywać w podstawówce, nie w liceum.

 

Ateiści również mają prawo do wolności religijnej ;) Wolność wyznania i religii jest kategorią, która również ateistów obejmuje ;)

 

Dryaganie, generalnie "nagonka" na ludzi wierzących wzięła się - w mojej opinii - w tym, ze chcą wpływać również na życie nasze, niewierzących.

Aborcja, antykoncepcja, prawa mniejszości seksualnych etc.

Słyszałam piękne hasło. Nie chcesz aborcji? To jej sobie nie rób.

To samo antykoncepcji się również tyczy. Nie chcesz - nie bierz. Ale po cholerę mówią, że ktoś inny nie powinien mieć prawa wziąć pigułki? Boli ich to, że tysiące kobiet mają spiralkę? Że ludzie używają prezerwatyw? Wątpię.

Nie używają, to po cholerę wypowiadają się w tym temacie?

Ja się nie wypowiadam odnośnie tego, kiedy wolno im jeść mięsko a kiedy muszą chodzić do kościoła, bo mnie to nie dotyczy.

Ich nie dotyczą tamte sfery, to niech się na tym polu nie angażują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wieloraki, po prostu skojarzyło mi się to tak, że jeżeli ktoś wyrzuty sumienia (nawet zdrowa osoba!!!!) odnośnie seksualności, grzechów i bluźnierstw, to jest to związane jakoś z religią.

I nawet jakby to nie była nerwica natręctw, tylko jakiś tam żal, to i tak uznałabym, że to indoktrynacja.

Nie wiem, jakby ja miała żałować, że włączę sobie piosenkę Toma Jonesa, założę pończochy i przejdę się przed lustrem (przykład z *upy, ale niech będzie). Naprawdę, wielki mi powód do żalu za bardzo niecne postępowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sama miałam pewne natręctwa na tle religijnym..moja mama jest głęboko wierząca i pewne rzeczy mam głęboko zakorzenione. Mimo, iż sama nie jestem zbytnio religijna ale podtrzymuję tradycję. W okresie kiedy mój syn przygotowywał się do komunii musiałam często bywać i wtedy był to bardzo nasilony okres do tego stopnia, że unikałam kościoła jak ognia i wykorzystywałam kogo się dało aby samej nie iść. Lęki były silniejsze ode mnie choć wiem, że to było nieracjonalne. Myślę, że iiwaa pewnych spraw nie rozumie bo nie przeżyła na własnej skórze i może ją wiele rzeczy śmieszyć np to, że ta się bałam, że nie potrafiłam w domu wyjrzeć przez okno. Miałam problem też przekroczyć próg domu i wyjść na podwórko. Kiedy mąż wiózł mnie do lekarza to w samochodzie głowę trzymałam między nogami. Gdy musiałam wysiąść i dojść do gabinetu ludzie których mijałam patrzyli na mnie ze zdziwieniem taka byłam przerażona. Nie wstydzę się o tym mówić i tu pisać już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to krytykować kościół czy papieża można i ja to wielokrotnie robiłem tu na forum i również w dyskusji z Michelleą i nie było problemu.

 

chodzi o to by na polu czyjejś osobistej religijności nie poruszać sie jak słoń w składzie porcelany, bo ateista nie zdaje sobie z pewnych rzeczy sprawy jakie to dla kogoś może być dotkliwe i nawet niechcący może urazić.

 

Iiwaa :hide:

 

tłuczesz kolejne wazony porcelanowe, uwierz mi skończmy ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sama miałam pewne natręctwa na tle religijnym..moja mama jest głęboko wierząca i pewne rzeczy mam głęboko zakorzenione. Mimo, iż sama nie jestem zbytnio religijna ale podtrzymuję tradycję. W okresie kiedy mój syn przygotowywał się do komunii musiałam często bywać i wtedy był to bardzo nasilony okres do tego stopnia, że unikałam kościoła jak ognia i wykorzystywałam kogo się dało aby samej nie iść. Lęki były silniejsze ode mnie choć wiem, że to było nieracjonalne. Myślę, że iiwaa pewnych spraw nie rozumie bo nie przeżyła na własnej skórze i może ją wiele rzeczy śmieszyć np to, że ta się bałam, że nie potrafiłam w domu wyjrzeć przez okno. Miałam problem też przekroczyć próg domu i wyjść na podwórko. Kiedy mąż wiózł mnie do lekarza to w samochodzie głowę trzymałam między nogami. Gdy musiałam wysiąść i dojść do gabinetu ludzie których mijałam patrzyli na mnie ze zdziwieniem taka byłam przerażona. Nie wstydzę się o tym mówić i tu pisać już.

 

Salir, to ja Ci powiem, co odwaliłam przez indoktrynację religijną, to się nie pozbierasz.

I nie muszę mieć natręctw, żeby rozumieć, że to chore.

Bo dla mnie ta indoktrynacja jest chora, wybaczcie.

I też miałam podobną matkę ;) Ale odrzuciłam to, wisi mi, jestem już zupełnie inna.

Co do tradycji - święta robimy - jak to mówi siostrzenica - dla fanu - ale np. księdza już nie przyjmujemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakby ja miała żałować, że włączę sobie piosenkę Toma Jonesa, założę pończochy i przejdę się przed lustrem
no w takim czymś to nawet najbardziej zakamieniały ksiądz nie dopatrzyłby się grzechu :hide: słabe!

 

Wiem, że słabe.

Wybrałam kontekst ANALOGICZNY - celowo. Dziewczyna robiła sobie wyrzuty, że tańczyła.

Co jej miałam napisać? :D

Grzech największy to pewnie spirala i brak ślubu kościelnego, też żadna tajemnica :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa ale ja nie uważam, że mam tak przez wychowanie w wierze tylko dlatego, że mam zaburzenia które wpływają na mnie w ten lub inny sposób.

 

Ale gdyby nie było wychowania w wierze, to nie skoncentrowałyby się one na wierze, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka szklanka, tylko, że dyskusja jak dla mnie powinna prowadzić do rozładowania konfliktu a nie jego rodzenia. Dyskusja powinna być próbą porównania stanowisk i dojścia do jakiegoś kompromisu a na tym polu to chyba niemożliwe. Nie można wszak wierzyć tylko połowicznie

 

Ale brak kompromisu nie oznacza, że dyskusję a) trzeba zakończyć b) jest przez to mniej wartościowa.

Nie uważam, że każda dyskusja służy rozwiązywaniu konfliktu, raczej do jego omówienia. Brak zbieżności stanowisk, nie wyklucza owocnej konwersacji.

 

Mnie akurat podejście ludzi wierzących interesuje, bo dla mnie osobiście to po prostu egzotyka. Nieznana i niezrozumiała w takim stopniu jak np. dla osób, które same opuściły kościół/wspólnotę wyznaniową etc. Ja nie neguję potrzeby wiary u innych, ja jej nie rozumiem.

 

A to, że napisałam iż dana osoba za bardzo bierze do siebie np. głupi żart w odniesieniu do religii... uważam, że reakcja na każdy post korelujący z religijnymi tematami sprawia wrażenie, że osoba ta wszędzie wietrzy atak. Tak samo napisałabym w przypadku osoby, która alergicznie będzie reagowała na krytykę PCtów bo woli Maca.

 

Nie może być tak, że będziemy bali się cokolwiek napisać na forum bo 1 spośród tysięcy osób się to nie spodoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa ale moje lęki nie dotyczyły tylko wiary..więc to nie jest powód. Bałam się też ludzi, wykazywałam elementy fobii społecznej a z wiarą to nie ma nic wspólnego. Bałam się chodzić do pracy...bałam się wyjść na ulicę a jak musiałam to auto było dla mnie wybawieniem. Przemieszczałam się z punktu A do B bez niego nie byłoby możliwe. Dla innych było to niezrozumiałe i nieracjonalne. Gdy musiałam zaprowadzać syna do przedszkola w środku miałam ataki paniki które wszyscy widzieli...później wytworzył się lęk przed lękiem i była kaplica. Mąż musiał wziąć urlop bo ja nie byłam w stanie funkcjonować. Nawet nie wyobrażasz sobie jak to jest męka i jak się potwornie czujesz a przede wszystkim myślałam że, zwariowałam do reszty i mnie zamkną w szpitalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale to chyba raczej politycy niż ogół wierzących?

Projekt "stop aborcji" był projektem obywatelskim ;)

I niech nikt nie mówi, że niektórzy ludzie wierzący nie próbują wpływać na ateistów ;) Za dzieciaka niektóre mamy zabraniały np. nocować u mnie koleżankom bo nie chodzę do kościoła. Nasłuchałam się komentarzy od "powinnaś" do "twoi rodzice są tacy i tacy, bo cię nie ochrzcili".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzech największy to pewnie spirala i brak ślubu kościelnego, też żadna tajemnica
dla mnie większą hipokryzją i pomyłką jest branie ślubu kościelnego przez ludzi, którzy z Kościołem nie mają nic wspólnego i normalnie nie są praktykujący.

A propos - też jestem "grzesznikiem", bo mieszkam z partnerką bez ślubu i antykoncepcja nie jest mi obca :twisted:

 

Księża pewnie mają inne zdanie.

Studenci, jak pada temat stypendiów, mówią coś że kasa się musi zgadzać... jakoś tak, dokładnie nie pamiętam.

Ze ślubów takich "katolików z doskoku" mają pieniądze. Chrzty, komunie, bierzmowania, śluby, pogrzeby.

Z nas nie mają nic....

Swoją drogą - uważam za szczyt bezczelności odwiedzanie nas wieczorem raz na kwartał i peplanie "zbieramy na kościół".

Dobrze wiedzą, że za każdym razem mówimy, że nie zamierzamy nic dać i mają nie przychodzić.

Kiedyś nasz wspólnik był (lekko podpity, ale nie pijany), otworzył i powiedział: "a ja zbieram na flotę ferrari, dacie mi?" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze ślubów takich "katolików z doskoku" mają pieniądze. Chrzty, komunie, bierzmowania, śluby, pogrzeby.

Z nas nie mają nic....

no... to był właśnie jeden z tych punktów, przez które odszedłem. To, że dla wielu księży kasa się liczy bardziej od człowieka

 

Ja odeszłam, bo widziałam, co to zrobiło z moją matką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×