Skocz do zawartości
Nerwica.com

PTSD, adaptacja, zmiana osobowości


Gość klex

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy się nakręcam ale wydaje mi się że znalazłem pewne korelacje.

Zauważyłem u siebie coś takiego jak zaburzenia adaptacyjne czy zmiana osobowości pod wpływem stresu pourazowego.

Zaczęło się od czegoś w rodzaju Bad trip-u o ostrym początku i nasileniu po benzodiazepinach po około 1,5 miesiąca zażywania polegało to upośledzeniu percepcji, myślenia i pamięci, emocji oraz zaburzeń poznawczych czy afektu oraz silnej depresji, wycofaniu izolacji wrogości do otoczenia. Coś na pograniczu autyzmu czy schizofrenii jeżeli to nie był jakiś epizod psychotyczny, urojeń i omamów nie pamiętam jeżeli w ogóle coś kojarzę z tego półrocznego okresu. Konsekwencją tego stanu była utrata pracy i zerwaniu więzi z rówieśnikami których znałem od dzieciństwa, praktycznie te dwie rzeczy odbiły w przyszłości upośledzonym funkcjonowaniu. Dopiero trzeci antydepresant zadziałał w jakiś tam sposób percepcja i nastrój uległy poprawie ale niektóre cechy osobowości utrwaliły się w tym wrogość do otoczenia. Jest możliwa taka lekka zmiana osobowości pod wpływem silnego długotrwałego stresu i zaburzeń percepcji ? Każdy silny stres w następstwie powoduje jakieś deregulacje i wycofanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwna nietypowa sytuacja, benzo powodują zaniki pamięci więc to wyjaśnia skąd dziura w życiorysie najgorsze było spłycenie afektu praktycznie nic nie czułem oprócz depresji. Ponoć chodziłem do dwóch lekarzy naraz, jeden zapisał rispolept którego nie tolerowałem (to mogłoby sugerować podejrzenie schizofrenii) była propozycja hospitalizacji którą też zbagatelizowałem antydepresanty też nie działały. Początkowo w EEG wyszły jakieś zmiany w mózgu drugie badanie w normie więc coś się musiało stać. Trauma została do dziś wcześniej taki nie byłem wrażliwy na stres :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żebym to ja wiedział ostry atak utajonej choroby dawno temu pod wpływem leków którego piętno odczuwam do dziś coś jakby stupor, spłycenie afektu z przewagą objawów negatywnych nie wiem głęboka depresja czy bezobjawowy epizod schizofreniczny, nerwicowy nie można tego stwierdzić za pomocą badań analitycznych. Wcześniej miałem grypę a to było zapalenie płuc sama myśl o tym wywołuje u mnie myśli samobójcze. Mniejsza z tym w każdym razie moje zaburzenia osobowościowe, adaptacyjne, podatność i słaba odporność na stres są wynikiem przytytego wtedy urazu coś na zasadzie stresu pourazowego, zmian osobowości, wycofania. Są okresy że dobrze funkcjonuje ale jak pojawia się stresor wszystko wraca ze zdwojona siłą. Gdzieś to jest głęboko zakorzenione w mojej podświadomości. Lekami nie da się tego wyleczyć bo potęgują one objawy albo pojawiają się myśli samobójcze z odbicia a psychoterapia nie przynosi skutku bo każdy terapeuta doszukuje się przyczyn gdzie indziej albo ignoruje moje objawy czy interpretuje na wspak. Wiem że brzmi paranoidalnie ale wydaje mi się że znalazłem przyczynę moich problemów stres pourazowy po przebytej maskowanym epizodzie chorobowym. Stąd też zapewne moje anty psychiatryczne nastawienie proces leczenia spowodował że wpadłem w chorobę a wyleczyć się nie mogę bo przyczyna leży gdzie indziej niż doszukuje się medycyna. Psychiatria bardzo łatwo może człowieka wprowadzić w chorobę z wyleczeniem jest już gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sailorka, Tak od tego się zaczęło tylko że potem każą sytuacje stresową zacząłem odczuwać ze zwiększoną siłą stresujące prace, toksyczna relacja, aż organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa i unikać aktywności pojawiło się napięcie wszystko zaczęło kojarzyć mi się ze stresem nawet bałem się odbierać telefonów w pewnym momencie, zrozumienie pewnych rzeczy rozjaśniło mi umysł i zacząłem inaczej postrzegać rzeczywistość, stres zaburza postrzeganie świata i myślenie, gdy do głosu dochodzi prawdziwe ja zaczynają się myśli samobójcze-zamknięty krąg, znając podłoże jakoś to łatwiej zrozumieć i poukładać, trzeźwiej się myśli może to pierwszy krok do normalności tylko żeby okoliczności stały się sprzyjające

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba znalazłem przyczynę:

 

Depresja, agresja, obsesje. Objawy depresyjne są typowe zarówno w czasie długotrwałego zażywania, jak i odstawiania benzodiazepin. Nie jest zaskakujące, że można odczuwać depresję, gdy jest się nękanym przez opisywaną w tym rozdziale mieszankę dolegliwości fizycznych i psychicznych. Czasem depresja staje się na tyle głęboka, że stanowi już "major depressive disorder", by użyć terminu psychiatrycznego. Takie zaburzenia zawierają ryzyko samobójstwa i dlatego wymagają leczenia psychiatrycznego oraz odpowiednich leków.

 

Głęboka depresja może być wynikiem biochemicznych zmian w mózgu, wywołanych przez benzodiazepiny. Wiadomo o nich, że zmiejszają aktywność serotoniny i noradrenaliny – neuroprzekaźników, ściśle związanych z depresją. Leki przeciwdepresyjne działają przeciwnie – zwiększając aktywność tych neuroprzekaźników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×