Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coś już chyba ze mną nie tak


Rekomendowane odpowiedzi

W sumie logiczne- działać konkretnie i nie biedować nad tym co by mogło być a nie jest. A co do miejsca to tak neutralny grunt był już poruszany wcześniej i tak najprawdopodobniej będzie. Natomiast jeśli chodzi o to ,że ona ma wpadać tu do Warszawy to czuje się trochę oszukany bo tak mi mówiła na samym początku, byłem ostrożny od razu i wypytałem, pomyślałem ok skoro tak to dobrze. Ma tu jakąś rodzinę. Z czasem się okazało, że to nie będą częste a okazyjne wizyty ale to już nie zwróciłem na to uwagi bo ja lubiłem. Tak czy inaczej, dzięki za Twoje wypowiedzi dały mi trochę siły, przynajmniej do kolejnego momentu zwątpienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A do tego teraz zaczęła udawać, że jej to wszystko nie obchodzi i się nie odzywa, pewnie też przez to spotkanie bo ona zakłada od razu zawsze wszystko to co najgorsze i tu jest tak samo- nie uda się nam i tak. A chciałaby tego chyba bardziej niż ja... Możliwe, że odezwie się w przeciągu najbliższego czasu bo jej zależy ale nie wiem w takim razie czy nie skorzystać z tego i tak jak mówili dać sobie spokój, chociaż to słowo spokój tutaj w ogóle nie pasuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe mówisz takie twórcze rzeczy, że łojezu -.- Tak jakbym szukał miłości w internecie w ogóle. Ciekawe też, że wyśmiewasz ludzi, których łączy to samo uczucie co Ciebie z Twoim facetem obok, z tym, że oni mogą się widzieć np raz w tyg nie codziennie.I to nie od nich zależy bo np poznali się gdzieś na wyjeździe nie koniecznie w internecie, na skajpie czy gg(lol to jeszcze w ogóle istnieje?). Napisałem, że to był przypadek a było mi też w to graj bo czułem się sam pod względem uczuciowym, chciałem uciec wcześniej ale min. ta sama część mnie kazała zostać i sprawy się skomplikowały bo polubiliśmy się bardzo i teraz może być jeszcze tylko gorzej, bo z jednej strony wizja życia w samotności a z drugiej to samo tylko jeszcze do tego ból po zerwaniu kontaktów, bo inaczej niż kompletne "oderwanie się" nie da rady. Podjąłem męską decyzję lecz o 2 mies. za późno (bo powinienem wtedy odejść nie patrząc na jej protesty) i powiedziałem jej jasno, że trzeba się zobaczyć, podałem termin z wyprzedzeniem i zobaczymy czy do jakiegoś spotkania w ogóle dojdzie i jeśli dojdzie to czy coś się wydarzy ciekawego.

w ogole co to za problem? Jedz za tydzien w weekend i tyle. Jak sie panna nie odzywa bo napomknales o spotkaniu to widac ze jej wystarcza pisanie :mrgreen: Tak czy siak powodzenia. A tak w ogole to Ty znasz jej adres domowy? :D :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A do tego teraz zaczęła udawać, że jej to wszystko nie obchodzi i się nie odzywa, pewnie też przez to spotkanie bo ona zakłada od razu zawsze wszystko to co najgorsze i tu jest tak samo- nie uda się nam i tak. A chciałaby tego chyba bardziej niż ja... Możliwe, że odezwie się w przeciągu najbliższego czasu bo jej zależy ale nie wiem w takim razie czy nie skorzystać z tego i tak jak mówili dać sobie spokój, chociaż to słowo spokój tutaj w ogóle nie pasuje...

Nie odpowiadasz za to, co ona robi. Odpowiadasz za swoje decyzje i ich skutki. Zdecyduj więc raz, co zamierzasz i się tego trzymaj. Przy takiej chwiejności, jak wyżej prezentujesz, lepiej daj sobie siana. Nie dasz rady. Najgorzej jest co chwilę decydowac inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, nie nie znam jej dokładnego adresu, jeśli przez dokładny adres rozumiesz nazwę ulicy i nr bloku.

NN4V dziś zaczęła tą całą szopkę, nie odebrała z godzinę temu, nie odpisała na ostatnią wiadomość, chociaż była ładna, spokojna i wyrozumiała a ja mam trzymać się swojej chęci spotkania i do niej pisać i mówić, że wpadam chociaż spotkanie miało być na ostatnim gruncie , że przyjeżdżam do niej i po 300 km pocałuje klamkę albo nawet jej nie zobaczę bo zgubię się w tym polu. Nie jestem jakimś jebanym księciem z bajki który zadzwoni spod jej domu z bukietem róż w ręce, tylko zwykłym chłopakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

edit: odezwała się były emocjonalne rozmowy i wyszło na to, że jeden z problemów jakie one widzi to to, że boi się, że ją odrzucę po tym spotkaniu. Rozmowa skończyła się na tym, że już jej było ciężko gadać ja przypomniałem o tym spotkaniu które miało by się odbyć i powiedziała, że nie wie kiedy się odezwie. Teraz jeszcze będę się bał, że mogę ją skrzywdzić, z jednej strony mówi, że tak face 2 face się nie znamy, więc nie powinno jej być aż tak ciężko itd a z drugiej strony takie obawy ma. Btw przepraszam, że w odzielnym poście ale jestem zajebany teraz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nie mowiłam. Dla mnie to pseudo zwiazki. Akurat pracuje z młodymi osobami i takie scenariusze sa bardzo czeste. Młode osoby mysla, ze zwiazek to kilkanascie zdan przez gadu i wielka miłosc...a nie mysla o prozaicznych rzeczach: a) pieniadze(rachunki), b) problemy roznorakie z mieszkaniem, z utrzymaniem, z brakiem porozumienia c) zdolnosc do wytrzymania w zwiazku w trakcie kłotni itd. dlatego lepiej i taki zwiazek miec w wirtualnej rzeczywistosci bo jest prawie idealny, jakby byl w realu to w wiekszosci przypadkow rozpad. Jak przychodzi co do czego jak tutaj to juz wielkie problemy na wstepie to co to by bylo w rzeczywistosci? Poza tym w zwiazku znasz rodzine drugiej osoby, numery telefonow, dokladny adres, wiesz dokladnie co lubi, wiesz jak to jest sie przytulic, dac buziaka, itd. Jednak jak wyzej napisałam tak czy siak powodzenia....oby sie udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nie mowiłam. Dla mnie to pseudo zwiazki. Akurat pracuje z młodymi osobami i takie scenariusze sa bardzo czeste. Młode osoby mysla, ze zwiazek to kilkanascie zdan przez gadu i wielka miłosc...a nie mysla o prozaicznych rzeczach: a) pieniadze(rachunki), b) problemy roznorakie z mieszkaniem, z utrzymaniem, z brakiem porozumienia c) zdolnosc do wytrzymania w zwiazku w trakcie kłotni itd. dlatego lepiej i taki zwiazek miec w wirtualnej rzeczywistosci bo jest prawie idealny, jakby byl w realu to w wiekszosci przypadkow rozpad. Jak przychodzi co do czego jak tutaj to juz wielkie problemy na wstepie to co to by bylo w rzeczywistosci? Poza tym w zwiazku znasz rodzine drugiej osoby, numery telefonow, dokladny adres, wiesz dokladnie co lubi, wiesz jak to jest sie przytulic, dac buziaka, itd. Jednak jak wyzej napisałam tak czy siak powodzenia....oby sie udało.

 

Tak w sumie to już sam nie wiem co mam tu napisać. Nigdy nie myślałem, że związek to tylko parę słodkich rozmów przez tel. czy nawet codzienne rozmowy od paru mies. jak to u nas. Każdego dnia żałowałem, że nie mogę jej tych wszystkich rzeczy powiedzieć wprost i usłyszeć tego samego z drugiej strony. Byłem cierpliwy, znosiłem jej temperament, doradzałem, udzielałem wsparcia i ona mi też. Nie zawsze wszystko było wirtualnie tak proste bo mieliśmy swoje zgrzyty i to nie raz. Wiem co lubi, czego nie, jak by postąpiła w niektórych sytuacjach, znam też jej znajomych z rozmów z nimi, wiem jaka panuje u niej sytuacja w rodzinie, jakie ma z nimi kontakty, no trochę tego jest. Dlatego teraz też jest mi ciężko,bo już 2gi dzień jest chłodna w stosunku do mnie, dziś się nawet nie odezwała a normalnie zrobiłaby to 5 razy. Już nie mam pojęcia co robić z tym dalej, miałem plan, poznać ją osobiście ale już nic nie wiem. Jest mi smutno, nie mam siły się już zastanawiać czy to jej jakaś reakcja obronna przed spotkaniem, bo boi się, że będzie cierpieć i będzie gorzej jak ją odrzucę,Jeśli tylko pomyślę o tak banalnym końcu tej całej znajomości to mam ochotę sobie pogratulować co ja sobie w ogóle myślałem, jaki ja byłem naiwny, chyba już z desperacji.Żałuję, że nie odszedłem mimo jej próśb, jak mi nie dawno powiedziała to przez to, że jej zależy i ją do mnie ciągnie. Nie umiem zmienić jej myślenia bo ona zawsze wszystko wie najlepiej, w każdym temacie i potem wychodzi jej mądrość bokiem. Tu jest tak samo nie, nie uda się nam. Nie umiem jej już wytłumaczyć, że ta myśl, którą ma od początku dyktuje ją tylko rozsądek, który zobaczył 300km a nie bierze pod uwagę innych czynników jak zaangażowanie itd. Powodzenia, słyszę to od wszystkich, którym odpowiadam o tym, nic to nie daje i nic nie musi się udać, może być gorzej i tylko ode mnie zależy jak sobie z tym poradzę,same rozczarowania nie potrafię uwierzyć, że kiedyś będzie taki dzień,gdy znajdę osobę, która będzie chciała faceta, który nie jest typowym przedstawicielem gatunku, który ma wyjebane na wszystko.Potrafię słuchać, doradzić, jestem cierpliwy ale też czasem krzyknę jeśli potrzeba. Nie umiem w mojej sytuacji już być optymistą, przykro mi, że moje wypowiedź jest jebanym smętem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×