Skocz do zawartości
Nerwica.com

obsesja/ chore myśli


chupacabra

Rekomendowane odpowiedzi

Założyłam ten temat, ponieważ bardzo się pogubiłam... ale może od początku...

Moje życie zawsze było dość nudne. Rodzice sztywno trzymali mnie w ryzach - nigdy nie chodziłam na imprezy, nie malowałam się, a w klasie byłam największym kujonem. Brakowało mi jakiegoś towarzystwa, wsparcia, zrozumienia, zwłaszcza, że w domu nawet od rodziców nie dostawałam tych wartości. Już jako dziecko byłam przekonana, że jakby tylko mogli to zamienili by mnie na dziecko zdolniejsze, inteligentniejsze. Koleżanek nie miałam praktycznie wcale, choć nie raz chciałam się z kimś zaprzyjaźnić. Z uwagi na tą sytuację zaczęłam ratować się wyobrażeniami o samej sobie. Właściwie, od dziecka mam skłonności do wyobrażania sobie rzeczy, które nie mają prawa się zdarzyć. Jako 8-latka marzyłam o kochającej mamie i tacie, który czasem przytula zamiast drzeć ryja o wszystko i mówic mi jaka jestem beznadziejna. Jako 15-latka o chłopaku... a dziś? Dziś mam problem większej wagi, bo w pewnej chwili poczęłam wyobrażać sobie siebie jako szaloną, zdolną studentkę medycyny, która ma branie u facetów itp... głupie, wiem... ale to jeszcze nic. Raz zobaczyłam na ulicy faceta takiego całkiem całkiem, chociaż są przystojniejsi i wmówiłam sobie, że to mój brat. Potem wieczorami, jak słuchałam muzyki, to tańczyłam przy niej i w wyobraźni tworzyłam taki dziwaczny obraz, że on mi pomaga w nauce, doradza, dzwoni żeby pogadać. Stworzyłam w moim umyśle obraz mojej rodziny - rodziców, rodzeństwa... wszystkiego. Z drugiej strony również wykreowałam sobie chłopaka. I powtarzam tę głupią czynność: muzyka-taniec-wyobraźnia, codziennie. Dzięki temu chwilowo bylam szczęśliwsza, czułam się jakaś taka... fajna... dowartościowana, bezpieczna. Tylko że.... później przychodzi to 2 - pora spać, a ja wyję jak dziecko, bo nie może do mnie dotrzeć, że to tylko fantazja. Prawda jest inna - jestem tylko nic nieznaczącą jednostką, która nieustannie próbuje się przebić, zdobyć znajomych, próbuje uniezależnić się od rodziców i zawsze kończy się to fiaskiem. Mam skłonności również do ściągania sobie na głowę zadań, których nie umiem zrealizować - studia dzienne, praca w call center, która kiepsko mi idzie, praca na nocki w centrum handlowym, jeszcze inna praca sezonowa... Pracuję i pracuję, nikt mnie nie docenia, jestem zmęczona i powtarzam ten sam schemat - nie daję rady. Z innej strony, jeśli tego nie robię, nadal czuję się nikim. Pieniądze odkładać próbuję na przyszłość, ale średnio mi to wychodzi, bo czasami popadam w zakupowy szał i kupuję a to ubrania, a to kosmetyki... czuję się chwilowo lepiej, ale to niczego nie zmienia - zawsze żałuję, ze poszłam na te zakupy, ze uleglam kolejnej pokusie. Najgorsza jest jednak jak dla mnie ta chora wyobraźnia, co czyni mnie na 2 godz szczęśliwa, a potem płacę za to płaczem i jeszcze większym poczuciem samotności niż zwykle. Ja tęsknię tak do życia, które sobie sama wymyśliłam, że już w realnym świecie nie mam ochoty żyć. Co gorsza, widzę ludzi i wyobrazam sobie ich jako członków mojej rodziny, a potem nie umiem o nich zapomnieć. śledzę, szukam informacji, obserwuję... Tęsknię za nimi... Myślicie, że jestem stuknięta kolokwialnie mówiąc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chupacabra,

Nie uważam,żebyś była stuknięta..masz bujną wyobraźnię i najwyraźniej masz dosyć szarej

rzeczywistości,dlatego uciekasz w sferę fantazji i marzeń..musisz jednak być ostrożna,

żebyś nie straciła kontaktu z rzeczywistością,bo za tą kruchą granicą istnieje

niebezpieczeństwo urojeń..

Staraj się mimo wszystko rozwijać i szukać szczęścia w tej szarej rzeczywistości

i uwierz,że możesz być fajna również w realu;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jakim jesteś wieku?? Skoro piszesz, że studiujesz to domyślam się, że masz w granicach 20-25 lat?? Mówisz, że są to studia dzienne: kontynuujesz je, jaki to kierunek?? Może powinnaś część pieniążków wpłacać na konto oszczędnościowe. Czy twoje zarobki umożliwią Ci podjęcie płatnej psychoterapii?? Nie uważam, że jesteś wariatką :) Myślę, że trochę się zagubiłaś i pora odnaleźć swoje miejsce w tym "szarym życiu". Spróbuj poszukać jakiegoś hobby i wyjść do ludzi i pewnie poznasz kogoś wartościowego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 22 lata. Studiuję biotechnologię. Niestety nie stać mnie raczej na płatną psychoterapię. Właściwie do tej pory nie korzystałam z pomocy psychologa, teraz zastanawiam się nad tym czy tak nie byłoby lepiej. No własnie z tym wyjściem do ludzi to nie jest głupi pomysł, tylko ze ja... próbowałam. Jakby to ująć... nie jestem nieśmiała, ani też nie uważam siebie za najmądrzejszą i najpiękniejszą, ale ciężko mimo to mi jest się odnaleźć wśród obcych. Ja czuję po prostu, że temat się nie klei. Nie umiem żartować, nie opowiadam za wiele o sobie, nie pytam innych o szczegóły z ich życia. Może moje podejście jest błędne, ale nauczyłam się już że nie warto zdradzać za wiele informacji o sobie... Czasem bym chciała, mam ochotę z kimś wyjść, pogadać, ale "moi znajomi" to raczej ludzie odtrąceni ze społeczeństwa ze względu na jakieś rażące cechy ich charakteru. Nie żebym uważała siebie za idealną, ale powiem tak: męczy mnie towarzystwo koleżanki, która krytykuje na kazdym kroku moje włosy, moją cerę, moje podejście do zwierząt, jako że nie jestem wegetarianką i lubię mięso, podobnie jak nie jestem w stanie dłużej niż 30 min wytrzymać z osobą, która tylko mówi, że życie jest beznadziejne. Tacy są "moi znajomi", wykleci na amen. Są osoby, z którymi chętnie bym pogadała, poszła się zabawić, ale jakby oni mnie nie lubią, tzn: nie zapraszają. U mnie na kierunku są takie zamknięte kręgi. Próbowałam się wkupić, ale nie wyszło. Ja w ich oczach jestem po prostu ponurą nudziara, sztywniarą itp. Nie chcę żeby tak było - czasem żartuję, czasem opowiadam im coś, ale rzadko pytają czy pójdę z nimi na przerwę, nie wspominam o wyjściach na piwo, bo mnie nie uznają "za swoją". Poza tym ja nie jestem pewna czy jesli coś zmieni się w moim zyciu na lepsze to ja będę w stanie zapomnieć o tym, że mam 2 swiat. Bardziej właśnie to jest moim problemem, bo wcześniej go miałam, ale póki za dnia funkcjonowałam jak prawdziwa JA, to nie było problemu, teraz staje się kimś innym... z resztą nie jestem pewna czy to normalne, ze upatruję sobie członków rodziny w ludziach, których spotykam przypadkiem a nawet nie znam. Potem nie mogę ich wyrzucić z pamięci i usilnie poszukuję o nich informacji... Dalej mam fazy na to żeby ich poznać, a jak nie wychodzi, to zawsze myślę sb o tym jaka jestem beznadziejna... Próbuję jakoś wyzbyć się tego życia w 2 świecie, bo to mnie wewnętrznie wypala i ja już zapominam o tym kim naprawdę jestem:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biotechnologia to nie jest kierunek dla "głupich" ludzi - tak przynajmniej mnie się wydaję. Koleżanka wypomina Ci różne rzeczy bo może chcieć poczuć się lepszą, może jej własne kompleksy nakazuję sprawiać Ci przykrość?? Może jest kimś w rodzaju "wampira emocjonalnego"?? Skoro męczy Cię jej towarzystwo to czemu dalej się z nią spotykasz?? Z jakiego województwa jesteś?? Skoro kochasz zwierzęta spróbuj może wolontariatu w schronisku - może tam poznasz życzliwych tobie ludzi z którymi nawiążesz przyjacielskie relacja?? Może na uczelni istnieje coś takiego jak koło naukowe?? U mnie było i to takie nie tylko dla samych geniuszy. Jeżeli twoje prawdziwe życie zacznie sprawiać Ci przyjemność pewnie zapomnisz o tym drugim, fikcyjnym :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milena.ania,

spotykam się z "wampirem", bo w sumie nie jest zła... jakby to ująć... ja po prostu nie mam znajomych, ona jest 1 z nielicznych, którzy w jakiś sposób chcą utrzymywać ze mną kontakt, a ja ot tak nie umiem powiedzieć komuś "spadaj". Irytuje mnie niesamowicie gdy czepia się moich życiowych przekonań, komentuje włosy, ubiór... ale z 2 strony czasem przynosi bezinteresownie jakieś notatki od kogoś czy propozycje pracy. Poza tym ona może po prostu taka jest i nie da się zmienić jej sposobu bycia... Niekoniecznie łatwo mi się z nią rozmawia, bo ma trudny charakter i doprowadza do szału czasem, czasem unikam jej zwyczajnie, ale nie umiem wykląć i pogonić, wiem, że to by zabolało...

Odnośnie 2 opcji, może masz rację, ale widzisz to nie takie łatwe. Owszem, mogę spróbować i wolontariatu i innych opcji (koło naukowe już jest), ale to zwykle sprowadza się do 1 - poznaję nowych ludzi, którzy są ok, czuję się dobrze, fajnie, zdarza się, że nawet fajny chłopak podbija, ale z biegiem czasu to wszystko umiera, a ja tylko znów przekonuję się, że to nie ma prawa się zdarzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×