Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem nijaki, nie potrafie odczuwac


martingarrix

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, powiem krotko, nie potrafie odczuwac normalnie. Wszystkie moje uczucia- radosc, smutek, milosc, spontanicznosc sa splycone, jakby w glowie ciagle dzialala kontrolka ktora nie pozwala mi na pelne odczuwanie czegokolwiek, jakbym ufiskowal sobie ze radosc czy smutek sa smieszne/zalosne/sztuczne i ze musze sie kontrolowac zeby w taka smiesznosc nie popadac. Przez to ani nie potrafie sie prawdziwie cieszyc czymkolwiek, ani smucic, ani nie potrafie kochac, na niczym mi nie zalezy tak naprawde, nic tak naprawde nie lubie robic. Mam dziewczyne, nawet od 2 lat, ale tak jak ona ostatnio powiedziala- 'gdybym teraz wyszla to bys nawet za mna nie poszedl, ty tylko jestes ze mna bo jest ci wygodnie' i niestety nie wiedzialem co jej odpowiedziec bo jedyne co przebiegalo mi przez glowe to ze pewnie ma racje..... nie potrafie sie pozbyc tego zachowania, tego cynizmu w mojej osobie- zamiast pracowac nad soba, probowac robic cos ciekawego co bym moze polubil to ja jakby 'lubuje' sie ta swoja sytuacja, podswiadomie czekajac ze wreszcie dojdzie do czegos (np dziewczyna mnie zostawi) co w koncu pomoze mi sie otrzasnac, zaczac od nowa... ale wiem ze to nie nadejdzie, ze gdyby odeszla to juz w ogole stalbym sie nolifem ktory po zajeciach wraca do domu i tylko spi i uczy sie...

 

bo jestem na 3 roku wymagajacych studiow, poza domem, na studiach nie nawiazalem zadnych relacji, poza znalezieniem dziewczyny... zawsze mialem problem z nawiazywaniem trwalych relacji, zawsze po np 3 latach liceum orientowalem sie ze wszyscy w klasie maja jakies glebszze relacje miedzy soba, oczywiscie mialem kolegow, ale przyjaciol, takich z ktorymi czulem sie jak z rodzina nie mialem od czasow 4 klasy podstawowki... stracilem kontakt z praktycznie wszystkimi znajomymi z wczesniejszych lat i mimo ze wewnetrznie tego zaluje, to nie potrafie sie zmusic zeby to odtworzyc bo uwazam za smieszne/zalosne to ze na kims mi zalezy, to ze o kogos zabiegam... nigdy o nikogo ine zabiegalem, zawsze przyzwyczajony, ze jak juz to zabiegaja o mnie... ale teraz na studiach juz nikt poza dziewczyna nie zabiega o mnie, i przez to nie nawiazalem juz na studiach naprawde praktycznie zadnych relacji, moze z jedna dwoma osobami dogaduje sie nieco lepiej

 

nie mam zadnych cech, uwazam ze nie mam charakteru, wszyscy maja jakas charakterystyke, a ja- jak kiedys powiedziala pani w szkole "taki znudzony dyzio"... jak ktos mialby mnie udawac to nikt nigdy by nie chcial- ja nie jestem charakterystyczny. poza studiami nic nie robie, nic nie mam, od malego mowili mi ze mam slomiany zapal... a teraz na studiach to juz w ogole, nauka, zajecia, czasami dziewczyna (ale spotkania sa mialkie, najczesciej u mnie, siedzimy, lezymy, nawet nie uprawiamy seksu - jest zatwardziala katoliczka) i nie wiem utknalem w tym marazmie i nie potrafie wyjsc...

 

jest mega niespojnie, mega poszarpane, ale nie potrafie tego pozbierac, znalazlem opis OSOBOWOSCI SCHIZOIDALNEJ i dosc mocno pasuje

 

moze ktos cos zapyta, pomoze, ustali, bo sam sie w tym sobie gubie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dziewczyne, nawet od 2 lat, ale tak jak ona ostatnio powiedziala- 'gdybym teraz wyszla to bys nawet za mna nie poszedl, ty tylko jestes ze mna bo jest ci wygodnie' i niestety nie wiedzialem co jej odpowiedziec bo jedyne co przebiegalo mi przez glowe to ze pewnie ma racje..... nie potrafie sie pozbyc tego zachowania, tego cynizmu w mojej osobie[...]

Ciezko, zebys sie przejal, skoro nie wzbudza ona w Tobie zadnych emocji. To tak, jakbys mial sie przejmowac zeszlorocznym sniegiem.

 

jest mega niespojnie, mega poszarpane, ale nie potrafie tego pozbierac, znalazlem opis OSOBOWOSCI SCHIZOIDALNEJ i dosc mocno pasuje

Tak samo pasuje anhedonia, apatia, depresja melancholijna, zaburzenia osobowosci typu borderline, efekty uboczne po zazywaniu narkotykow[np. zespol amotywacyjny po kanabinoidach] jak i pewnie wiele innych. Nie przypisuj sobie latki, bo sie na tym nie znasz, a w niczym Ci to nie pomoze. To moze zrobic tylko specjalista.

 

Mam tak jak Ty - nie odczuwam uczuc. Takich osob jest wiecej, wiec nie jestes sam.

Nie piszesz nic o przyczynie problemow, czy kiedy to sie zaczelo. Opisz to dokladniej. Napisz tez, czy rodzicow masz 'normalnych' - w sensie zadnych problemow z psychika, z uzaleznieniami itd.

Zazywales narkotyki? Palisz, pijesz? Piszesz o duzej ilosci stresow - czy masz swoj sposob, na rozladowywanie tego napiecia?

Leczyles sie juz psychiatrycznie? Jezeli tak, to napisz jakie leki brales[i jak dlugo] i jak dzialaly na Ciebie.

I najlepiej czym predzej zapisz sie do psychoterapeuty na terapie i pomysl o dobrym psychiatrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ze nie wzbudza zadnych emocji... Kurcze ja mysle ze odczuwam emocje ale przytlumione, moze zle sie wyrazilem. Ale czasami, gdy zaczynamy rozmawiac o uczuciach itd. to juz mam totalna pustke w glowie, i wtedy nie czuje nic...

 

Zaczelo sie nie wiem kiedy, przytlumiony chyba bylem od zawsze, no moze do 4 klasy w podstawowce. Potem wszyscy moi najlepsi kumple wyprowadzili sie i zostalem z ludzmi z ktorych z nikim sie nie zaprzyjaznilem juz. i chyba juz od wtedy nigdy sie z nikim nie zaprzyjaznilem... byc moze w gimnazjum i to nie z facetem a z dziewczyna. no i od wtedy stalem sie jakis taki zblazowany, w gimnazjum to sie wzmocnilo. ciagle kontrolowanie siebie, swoich emocji, zeby sie zbytnio nie zaangazowac, zeby sie za bardzo nie rozesmiac, zeby sie nie rozplakac, bo to smieszne, zalosne... i tak jest w sumie do dzis, odkad poszedlem na studia (w 2012) to sie poglebia i teraz kiedy ostatnio mamy klopoty w zwiazku i dziewczyna zaczela mi duzo wyrzucac to tak napradwe troche otworzyla mi oczy ze cos naprawde ze mna jest nie tak. nie potrafie kochac w taki sposob w jaki ona kocha, mi tak nie zalezy, nie czuje tego tak gleboko...

 

w ogole od poczatku stuidow sie zmienilem, mocno wyizolowalem od ludzi. na poczatku mialem naprawde ciezki czas, studia mnie uderzyly jak pedzacy pociag, bylo duzo nauki, malo znajomych, nieznane miasto... dopoki nie poznalem mojej dziewczyny myslalem o ich rzuceniu... od poczatku studiow poza nauka bardzo duzo spie, gdy nie mam zajec potrafie spac 12-14h a i tak nie czuje sie wyspany...

 

zauwazylem tez ze mam zmiany nastrojow zaleznie od tego ile mam do robienia... czasami gdy mam zajecia dzien w dzien od 8 to zyje jakos tak pelniej, jestem weselszy, lepiej dogaduje sie z ludzmi... natomiast gdy nie mam zajec (zdarza sie, np teraz przed swietami byly dwa tygodnie wolnego) i nie musze nic robic to naprawde nic nie robie... trace zainteresowanie czymkolwiek, dziewczyna, wychodzeniem z domu, nie hcce mi sie nic - golic, gotowac, tylko bym spal, siedzial przed kompem i jadl pizze. ostatnio przed swietami mialem 2 tyg wolnego i chcialem w tym czasie choc raz isc na silownie bo byly dni otwarte... nie udalo mi sie do tego zmusic mimo ze nie mialem zadnych zajec!

 

co do odreagowywania stresow- to wlasnie nie mam nic- najbardziej lubie gdy mogge po zajeciach wrocic do domu, nie musiec sie uczyc, kupic sobie jakies jedzenie i siedziec przy kompie ogladajac youtube... i zamiast np isc spac wczesniej np o 23, poczytac czy cos, to siedze przy kompie do 2 nie robiac nic konstruktywnego... otwieram sobie np 10 kart z rozynmi ciekawymi rzeczami ktore sobie przeczytam danego wieczoru i nie czytam zadnej z nich ogladajac youtube'a .....

 

rodzicow zawsze postrzegalem jako dobrych, bardzo ich kocham, mam dobry kontakt, zwlaszcza z matka... przynajmniej tak mi sie wydaje. ale wiem ze sa nadopiekunczy, zbyt ingerujacy, podejmujacy decyzje za mnie, zwlaszcza matka... a kontakt dobry ale naprawde plytki, matka niewiele o mnie wie, ja niewiele o niej. zyjemy w dobrych, powyzej przecietnych warunkow. z ojcem kontakt na zasadzie glupot, duzo zartow, malo prawdziwej tresci. jest lekarzem, ja ucze sie na lekarza i nigdy ale nigdy nie zainteresowal mnie tym zawodem, nigdy nie opowiedzial nic ciekawego z pracy, obawiam sie ze sam jest podobna osobowoscia do mnie. na studia poszedlem bardziej z rozsadku niz zainteresowania i czasami czuje ze mnie nawet ciekawia , ale jak widze jak inni z moich wspolstudentow ekscytuja sie tym, ciesza sie zajeciami w szpitalu to jakos widze ze ja tego tak mocno nie czuje...

 

ehh calkowite pogubienie, nawet nie wiem co mi najbardziej przeszkadza- uposledzone odczuwanie, brak samodyscypliny, uposledzone relacje, ciagla sennosc, zmeczenie... nie wiem

 

nigdy nie leczylem sie psychiatrycznie, nie bylem u psychologa, nie bralem narkotykow, pije bardzo okazyjnie, na studiach wypilem mniej alkoholu niz w liceum...

 

pamietam ze jeszcze jak bylem w liceum, mieszkalem z rodzicami potrafilem robic cos ponad to co musze, chodzilem na silownie, dbalem o siebie, spotykalem sie ludzmi, imprezowalem, chodzilem na pilke... teraz nic mi sie nie chce, do niczego nie potrafie sie zmusic, najchetniej siedzialbym ciagle w domu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martingarrix, uwazasz, ze Twoje objawy sie pogarszaja, zatem mozesz sie domyslic, ze samo nie przejdzie. Stad na Twoim miejscu udalbym sie do psychiatry i psychoterapeuty. Tak Ci moze od razu zaznacze, bys nie zgodzil sie na zaden lek z grupy SSRI[jednym ze skutkow ubocznych jest wlasnie anhedonia - dlatego], mysle, ze bardziej jakis stymulant by Ci pasowal.

 

Mowisz, ze w tej 4 klasie przyjaciele Cie opuscili - moze nie poradziles sobie z tym tak naprawde.

Kontrolujesz swoje emocje - zastanow sie z czego to wynika i po co to robisz. Kontrolujac swoje emocje sam przyczyniasz sie do tego, ze sa bardziej plytkie. Powinienes im pozwolic 'plynac', po prostu byc.

 

Stres wyraznie zle na Ciebie dziala, dlatego naprawde dobrym pomyslem bedzie wdrozenie do swojego zycia czynnosci i rzeczy, ktore pomoga tutaj. Zacznij uprawiac regularnie sport[chocby i bieganie], zdrowe odzywianie, jakies hobby, czytanie ksiazek, wcinanie okazjonalnie slodyczy, czasem jakis dzien dla siebie[np. goraca kapiel], masaz itp. Warto tez pic herbatki, ktore beda dzialaly pozytywnie, np. jakas melisa czy zielone herbaty. W stanie w jakim sie znajdujesz nie da to cudow, ale na pewno pomoze.

Nie ma tez problemu, by taki harmonogram samemu sobie ustalic[spisac na kartce czy cos]. To zawsze jakies tam zobowiazanie - stad moze i nastroj bedziesz mial lepszy.

 

Co do problemow ze snem - bardzo dlugo zyjesz w sztucznym swietle, przesuwajac w ten sposob swoj zegar biologiczny. Ogranicz ilosc kompa przed samym snem - moze to w jakims stopniu polepszyc Twoj sen.

 

Co do rodzicow jeszcze - mowisz, ze sa ingerujacy. A wiec moze bronisz swoje emocje splycajac je wlasnie przed nimi?

Obawiasz sie, ze Twoj ojciec ma podobnie jak Ty. Moze warto by kiedys przeprowadzic taka szczera rozmowe?

 

ehh calkowite pogubienie, nawet nie wiem co mi najbardziej przeszkadza- uposledzone odczuwanie, brak samodyscypliny, uposledzone relacje, ciagla sennosc, zmeczenie... nie wiem

Nad wszystkim tym mozna pracowac. Ale wlasnie - pracowac, nikt nie da Ci magicznej pigulki na to.

 

A jak wyglada sprawa z apetytem? Chudniesz/grubniesz bardziej niz zwykle? Jakiekolwiek problemy z libido, erekcja itp.? I pewnie slabo jest z koncentracja skoro jestes zmeczony i senny, a jak z pamiecia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

apetyt w porzadku, raczej grubne nawet ale jakos nic bardziej czy mniej.. z libido i erekcja zadnych problemow, koncentracja slaba ale pamiec o dziwo dobra, jak juz sie zawezme i mam dzien do nauki (czyli raczej nie wtedy gdy nic nie mam do zrobienia bo wtedy jestem ospaly i do niczego) to idzie mi dobrze.

 

wlasnie tez myslalem nad tym zeby sobie zrobic notes i zorganizowac kazdy dzien, nawet dnie wolne, zeby wiedziec ze cos mam do zrobienia i bardziej sie ogarnac ale nikt nade mna teraz nie stoi wiec bardzo zle mi to idzie...

 

no wlasnie chcialem zmusic sie przed swietami do silowni, ogolnie w wakacje, bedac w domu udawalo mi sie zmuszac do biegania, ale jak juz pojechalem na studia to ani razu nie poszedlem biegac, to ze mieszkam sam, nikt mnie nie pilnuje, nie mowi co mam robic, powoduje ze nie robie nic...

 

czy psychiatra jest od razu konieczny, moze najpierw psycholog?

 

bardzo Ci dziekuje Ricah ze sie zainteresowales moim problemem, to naprawde mile ze ktos sie wysilil zeby to przeczytac;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martingarrix, nie pisales w sumie, czy miales robione jakies badania. Jezeli nie - wybierz sie do internisty i popros o skierowanie na TSH[hormon tarczycy]. Nieprawidlowosci zwiazane z tarczyca moga powodowac stany depresyjne, ospalosc czy tez grubniecie bez powodu. Pozniej psycholog/iatra i tak by Cie wyslal by wykluczyc mozliwe przyczyny somatyczne.

Co do biegania[lub ogolem cwiczen fiz] - wyznacz sobie wczesna godzine rano, przez to bedziesz musial specjalnie po to wstawac. Druga opcja to budzik :)

 

To, czy psychiatra jest konieczny, zalezy od tego, czy chcesz lagodzic objawy[ale moze rowniez dodac nowe - uboczne ze stosowania lekow] oraz gdzie lezy Twoj problem[po stronie psychiki czy biologii]. Jezeli chcesz tego, to sprobuj najpierw z psychoterapeuta[jest roznica miedzy psychologiem a psychoterapeuta]. Terapeuta na pewno zauwazy, jezeli bedziesz potrzebowal lekow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×