Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co mam zrobić?


Rekomendowane odpowiedzi

I tu należałoby się zastanowić na ukrytymi korzyściami z tej choroby. Na pewno jest ich wiele. A im bardziej choroba pozwoli jej na zaspokajanie różnych potrzeb tym mniejszą motywację będzie miała do leczenia.

Dlatego absolutnie nie należy jej ulegać i działać pod jej dyktando.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do leków to już miałem propozycję żeby jej potajemnie dosypywać do tego czy owego ale nie chcę tak robić bez fachowej diagnozy. Jej brat przechodził podobną chorobę i mi to proponował. Materiały z internetu tylko ją rozzłoszczą bo ona twierdzi że jest całkowicie zdrowa. Gotować będzie tylko sobie i dziecku a ja mam sobie radzić. Zobaczymy co będzie jak wrócę dziś do domu. Dziś już wiem że robiłem błąd i na za dużo jej pozwalałem i za bardzo ją we wszystkim wyręczałem. Miała wszystko co chciała oczywiscie w miarę możliwości. I to był mój błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież złość wyklucza się z depresją. Gdy ktoś zaczyna się złośćić czyli dopuszczać wypartą złość na powierzchnię to znaczy że zaczyna zdrowieć. Jeżeli ona potrafi czuc złość to znaczy że jej depresja nie jest głęboka.

Chyba że twierdzisz że im ktoś więcej się złośći tym ma większą depresję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że na wyzwiska sobie tutaj nie zasłużyłem. Chociaż tutaj...

 

Nie zasłużyłeś, Krzysztofie, spokojnie ... Nikt nie ma prawa Cię oceniać, jak nie zna całej sytuacji. Trudno powiedzieć - nie przejmuj się ! - bo takie słowa zawsze bolą, zwł. wrażliwego człowieka :roll: Cóż, ludzie są różni, jedni potrafia ranić, ktoś ma po prostu gorszy dzień, a ktos inny zwyczajnie nie rozumie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powoli kończę pracę i jadę do domu. Zobaczymy co tam zastanę... Dziękuję za wsparcie. Przynajmniej wiem że na tyle na ie mogę robię dobrze. Bo zawsze jak było między nami coś nie tak obwiniałem siebie że może ja coś źle robię. Ja wychowałem się bez ojca i chciałem mojego synka uchronić... zapewnić mu normalną rodzinę a tu chyba to niemożliwe. Klątwa jakaś czy co...

 

-- 19 sie 2014, 07:20 --

 

W domu bez zmian. Nie odzywa się dalej. Wczoraj o dziwo dziecko wykąpała jak prawie nigdy tego wcześniej nie robiła tylko zawsze ja kąpałem. Ale synek chciał z nią iśc spać to już z nim nie poszła spać tylko jak zwykle na tym samym łóżku co zawsze ostatnio w małym pokoju. Nawet płacz synka jej nie zmusił do tego. Powiedziała mu że ma spać z tatą i koniec. A może ona ma kochanka... Różne myśli przychodzą do głowy.

 

-- 19 sie 2014, 07:25 --

 

Wiem że to nieładnie ale przeglądnąłem jej telefon i żadnych podejrzanych wiadomości ani połączeń nie ma. No chyba że kasuje co też jest możliwe.

 

-- 20 sie 2014, 08:07 --

 

Wczoraj ze dwie godziny tłumaczyłem jej różne sprawy. Przynajmniej mnie słuchała. Ale twierdzi że nie potrafi normalnie żyć ze świadomością że być może już nie będzie miała więcej dzieci.

 

-- 21 sie 2014, 18:22 --

 

Była u niej siostra. I jeszcze się gorzej zrobiło. Ma do mnie pretensje o to że powiedziałem. Ale wczoraj przegadaliśmy całą noc. Niby się pogodziliśmy ale jakoś tak dziwnie jest. Teraz mam wyrzuty że powiedziałem o tym rodzinie. Kiedy jest dobrze to żona moja jest do rany przyłóż. A kiedy zacznie się robić źle to jest masakra. Mogę jej tłumaczyć wszystko a tu jak grochem o ścianę. Nic nie dociera. Puściły mi nerwy, poszedłem po pomoc a teraz tego żałuję. Być może trzeba było kolejny raz przeczekać i tyle. Sam już nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysiek, nie miej żadnych wyrzutów !

 

Choruje żona - ty szukasz pomocy - ona robi ci awanturę/wyrzuty - ty się kajasz i mówisz o kolejnym "przeczekaniu" !!!

Na litość boską !

Dajesz się nieźle wkręcać !

Oboje tworzycie rodzinę, i NIE NIE i NIE jest normalne to, że człowiek choruje a drugi ma swobodnie to znosić i nie szukać pomocy, czy też się nie wkurzać ! Gdyby twoja żona żyła sama, hulaj dusza - niech "cierpi" w samotności" i ma w nosie cały świat.

Ale nie żyje sama ... obok niej jest mąż i jest małe dziecko.

 

Podstawowa kwestia to choroba - którą się leczy ... ale obok tego jest też i taki wymiar, czy TY SAM masz satysfakcje z relacji z żoną. Bo póki co, przedstawiasz to tak - jakbyś tylko Ty się starał, tylko Ty pukał do jej świata ... a ona ewentualnie albo cię opieprzy za dobre chęci, albo się obrazi ...

Związek to nie tylko żądania, prawa jednej strony - wy oboje to tworzycie. Naucz też się stawiać granice, jakieś wymagania, czego od niej oczekujesz etc. A nie tylko wszystko brać na klatę i albo to znosić cierpliwie

A twoja żona powinna trafić do psychoterapeuty, jeśli nie wy oboje na terapię małżeńską.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znoszę to TYLKO i WYŁĄCZNIE dla synka, którego kocham nad życie i nie chcę żeby cierpiał. Nie chcę żeby był świadkiem awantur. Chcę żeby miał w miarę normalne dzieciństwo i póki będę w stanie będę wszystko brał na klatę i znosił. Żony na terapię nie namówię. Już się poddałem. Niech się dzieje co chce. Dziękuję wszystkim za rady. Były one dla mnie bardzo cenne i bardzo mi pomogły. Jestem Wam wszystkim niezmiernie wdzięczny. Życzę wszystkim wszystkiego dobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi czy większość kobiet tak ma czy tylko ja tak trafiłem? Nie wiem jak długo będę potrafił to wszystko wytrzymać. Wszyscy się od nas odwrócili. Nikt do nas nie przyjeżdża. Od niektórych znajomych usłyszałem wprost że nie będą patrzeć na jej fochy. Szlak mnie trafia bo człowiek chciałby normalnie żyć. Żadne rozwiązanie nie jest dobre. Podświadomie chcę rozwodu. Ale wiem że nie mogę tego zrobić mojemu dziecku. W domu dobrze się czuję tylko w te dni kiedy jej nie ma bo jest w pracy. Niedziele są udane tylko te bez niej bo przynajmniej mogę sobie z synkiem jechać tam gdzie chcę. Brakuje mi powoli sił do tego wszystkiego.

 

-- 19 wrz 2014, 09:33 --

 

Myślę o wyjeździe do pracy za granicę. Ale boję się zostawić z nią samą dziecko. Nie mam do niej już w ogóle zaufania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

krzysztof1, ja tak nie mam, ale skoro sie z taka zwiazales to coz...natomiast w zwiazku tez sa problemy i ludzie dorosli potrafia je rozwiazac. A u Was chyba juz brak jakiegokolwiek uczucia wiec i nie ma chceci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie. Było chwilę znośnie ale znów się zaczęło. Doszło do tego że syn boi się żoną zostawać sam. Wyprowadzam się z synem z domu, i zostawiam ją pod opieką rodziny. Nie wiem czy to dobra decyzja ale jedyna która przychodzi mi do głowy, ponieważ na leczenie się nie zgodzi dobrowolnie. Może to do niej przemówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×