Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja droga przez.. nerwicę?


Restart

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

artykuł w prasie o tężyczce mnie do Was przywiał, przeczytałam kilka historii i postanowiłam podzielić się z Wami moją.

 

Dzieciństwo - nerwowa mama- tzw. dorosłe dziecko alkoholika, która nie pije, ale potrafiła wybuchnąć z byle powodów i wiele razy zranić mnie do łez. Podstawówka - byłam nieśmiała, starałam się zasłużyć na pochwałę dobrymi ocenami. Po śmierci dziadka starłam się z tym, że majątek potrafi skutecznie podzielić rodzeństwo(mojego taty). Dorastałam przez to w atmosferze niesłusznych wyrzutów, zawiści, dwulicowości. Gimnazjum - mobbing kolegów, bo nie piłam jak oni, nie paliłam i zbyt dobrze się uczyłam. W liceum było lepiej - sama się sobie dziwiłam, że jestem taka pogodna i optymistycznie nastawiona. Ale w II klasie zemdlałam. Ogólnie już od 8 lat cierpię na omdlenia na tle nerwowym - impuls (tematy poronień, aborcji itp), ucisk w głowie i omdlenie. Pierwszy raz zemdlałam na filmie w szkole o aborcji, wykryto wtedy u mnie anemię. Niestety problem omdleń pozostał, ale nie myślałam o tym jakoś szczególnie - zawsze po takim "incydencie" poleżałam chwilę, doszłam do siebie i działałam dalej. A było już ich przez te lata kilkanaście. I tak przeszłam liceum, dzienne studia. Niestety, teraz mam 26 lat i od dwóch cierpię na lęki - po jednym z takich omdleń doszedł atak paniki, po którym został lęk. Było to po gorącym okresie w moim życiu - magisterka, praca, przygotowania do ślubu, kłótnie z mamą, która podcinała mi niechcący skrzydła... Posypałam się. Była bezsenność, załamanie, lęki, ale od razu szukałam kontaktu z psychologiem i w sporcie - bieganie. Moim pierwszym krokiem było leczenie duszy i trzymanie się jak najdalej od farmakologii. Oczywiście, po tej panice musiałam pić zioła, bo trudno było mi kontynuować pracę, ale przede wszystkim wierzyłam w terapię, w miarę zdrowe jedzenie i sportowe odreagowywanie. Niestety, początek nie wyszedł, zmarnowałam pół roku, bo psycholożka okazała się być płatną przyjaciółką - "co u Ciebie słychać?", nie szukała źródła problemu. Zawiodłam się na niej i sobie, czułam się jeszcze gorzej. Po skończonym stażu nastał czas długiego poszukiwania pracy - absolwenci bez znajomości znają ten ból ;) W międzyczasie trafiłam z polecenia do innej p.psycholog - wspaniała. Wizyta 2/m-c przez pół roku i już byłam innym człowiekiem. W kwietniu skończyłyśmy "kontrakt". Szukałam pracy dalej, było ok. Ale w wyniku nowej pracy, w korporacji, odczuwałam silny stres - piłam zioła, korzeń arktyczny i on blokował we mnie te napięcia i lęki. Niestety, 3 tygodnie temu, złapały mnie nagle duszności i zdrętwiały ręce. Spanikowałam, myślałam,że to jakiś zawał. Trafiłam do szpitala, stwierdzili że to nerwica i mam pójść sobie do domu. Nawet wyników krwi mi nie dali. Po odebraniu ich następnego dnia okazało się, że mam duży niedobór POTASU (http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/zasady-zywienia/potas-objawy-niedoboru-najlepsze-zrodla-w-zywnosci_35476.html) - to był winowajca odrętwienia. Ale lekarzom oczywiście łatwiej powiedzieć "nerwica", skierować do psychiatry i tyle. Przez ten brak potasu musiałam przerwać treningi, a biegałam od roku, regularnie - od stycznia. Straciłam na jakiś czas swój odreagowywacz...

Wiem, że wina tych omdleń, później lęków, a z czasem - przytłoczenia i braku sensu istnienia leży po środku - gdzieś między naszą przeszłością, wychowaniem, genami, trybem życia i odżywianiem, stanem zdrowia, przekonaniami a wiarą..

 

Nigdy nie byłam specjalnie religijna - rodzice i brat nie chodzą do kościoła, tacy "wierzący-niepraktykujący". Sama chodziłam sporadycznie. Ale po ślubie zaczęłam, stopniowo coraz częściej. A tydzień temu byłam na swojej pierwszej mszy uzdrawiającej - coś niesamowitego. Teściowa, która została uzdrowiona w ten sposób, mnie do tego przekonała. Modliłam się o uzdrowienie moje i relacji w rodzinie. W czasie uzdrawiania byłam jedną z osób, które ksiądz opisał - mimo, że nie mógł tego wiedzieć - dokładnie przedstawił mój problem. Później każdą z osób, które "zdiagnozował"- zaprosił do ołtarza. Otrzymałam błogosławieństwo i modlitwę o uzdrowienie. Wiele osób wokół mnie usnęło w Duchu Świętym, natomiast ja nie poczułam niczego specjalnego. Jednak po powrocie do domu stało się coś niesamowitego - jeszcze rano miałam sprzeczkę z bratem, który stwierdził, że ślub weźmie za 2 lata, a tymczasem jego narzeczona może już zamieszkać w naszym rodzinnym domu. Wraz z mamą nie zgodziłyśmy się z tym - jak ona by się czuła przez ten czas? To godzi w godność kobiety, a on tego nie widział. Ale po powrocie ze mszy patrzę, a tu brat siedzi z narzeczoną i mamą, i omawiają ślub! Że wezmą za rok kościelny i dopiero wtedy zamieszkają razem. Byłam w szoku, bo brat ma ciężki charakterek i zawsze jego zdanie jest najważniejsze [ma to po mamie ;) ]. Na drugi dzień nie piłam żadnego syropu na nerwy, a mimo to nie czułam napięcia będąc np. w markecie, a już do takich skrajności wcześniej dochodziło.

 

Przede mną pewnie jeszcze długa droga - badania, terapia, dieta, pewnie rezygnacja z pracy, bo najwyraźniej bardziej mi szkodzi, niż pomaga. Często odczuwałam w niej ściski w głowie i chęć ucieczki z niej.. Teraz widzę też, że równie ważny jest rozwój duchowy, bo daje nam siły do poznania samego siebie i walki o siebie. Bez znieczulania się farmakologiami, które pozwalają egzystować, pracować, ale niestety - stanowią jednocześnie tylko ucieczkę od problemu. W korporacji spotkałam wiele osób z "depresjami", które w ten sposób sobie radzą..

 

Zazdroszczę ludziom, których praca stanowi powołanie i napędza ich do działania, jednocześnie nie niszcząc - marzę o takiej ;)

 

Trzymam za Was i siebie kciuki - w drodze do odnalezienia swojego celu! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj restart, ja też miewam takie uciski w głowie, dosyć często.

Dlatego dzisiaj poprosiłam o hydroksyzynę...

 

W pracy mam bardzo często takie stany i w domu, pracę mam do tyłka ale w PL (jestem w UK od 6 lat) miałam wspaniałą pracę, wysokie stanowisko, pieniądze, władza...

 

Życzę Ci znalezienia Twojego zajęcia :)x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×