Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy dla kobiety ważne jest słowo "kocham" od partnera?


Czy ważne jest dla Ciebie słowo "kocham" usłyszane od partnera?  

46 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy ważne jest dla Ciebie słowo "kocham" usłyszane od partnera?

    • Tak
      36
    • Nie ma dla mnie znaczenia
      10


Rekomendowane odpowiedzi

w ostatnich dniach przyszlo (przychodzi mi) rewidowac wiele przekonan i pogladow...

 

Polecam system "moje poglądy są tymczasowe"- po prostu świadomość tego, że różne doświadczenia życiowe mogą je zmienić i najlepiej mieć teraz te, które aktualnie działają i przynoszą najwięcej korzyści:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy - wyglada na to, ze na plus (powinnam powiedziec "zdecydowanie na plus ale nie bylabym soba, gdybym nie zachowala pewnego marginesu ostroznosci i asekuranctwa).

Zycie mnie nauczylo miec plan B zawsze w zanadrzu na wszelki wypadek.

 

-- 28 sty 2014, 12:36 --

 

Polecam system "moje poglądy są tymczasowe"- po prostu świadomość tego, że różne doświadczenia życiowe mogą je zmienić i najlepiej mieć teraz te, które aktualnie działają i przynoszą najwięcej korzyści:)

 

Jako odpowiedz niech posluzy cytat z Seneki:

Nie przynosi ujmy zmiana planow wraz ze zmiana sytuacji

 

Powiem tylko tyle: jesli w zyciu spotykalo sie 90% gnojkow to jak sie natrafi na przyzwoitego czlowieka to chyba normalne ze "obwachuje" sie sytuacje ze wszystkich stron jak pies. I zadaje pytania przede wszystkim sobie: a moze sie myle, a jesli to dlaczego...

Moje poglady nie sa tymczasowe. Juz nie. Az tak wiele czasu nie mam. A ze rewizja byla konieczna... Konkretnie rzekne - chodzi o zaufanie. Odkad pamietam mialam z tym powazny problem. Nie umialam sie otworzyc, mialam blokady, budowalam mury,zasieki, okopy i z nich obserwowalam co zacz.

To dlaczego w tak krotkim czasie potrafilam zaufac? Tak po prostu, zwyczajnie, bez podchodow, bez sprawdzania, bez manipulacji, bez gier slownych?

Tak po prostu, jakby to byla najnaturalniejsza rzecz na swiecie.

I co - nie rewidowalabys pogladow?

A co mam do stracenia? Wszystko i nic. Startujemy z rownych poziomow, nikt nie jest do przodu ani do tylu. Dwoje rownorzednych ludzi.

Celowo pisze: ludzi a nie kobieta i mezczyzna. Bo najpierw jestesmy ludzmi a potem sie rozdzielamy na tych co to z tylu podobni a z przodu pasuja (nie moglam sobie darowac tego prostackiego zarciku).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o to, byś poglądów nie miała, ale o to, byś zawsze była gotowa na ich zmianę. Po prostu, żeby mieć "otwarty umysł", a nie konserwatywne poglądy na wszystko w życiu, bo wtedy nawet jeśli sytuacja wymusza na Tobie zmianę (na przykład spotykasz kogoś, komu najwidoczniej można zaufać), możesz zostawać przy swojej opinii wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo nie nauczyłaś się rozważać innej opcji w takich momentach. Po prostu o ile stereotypy są dobre, tak jak napisałaś w przypadku tego obwąchiwania:), to warto być zawsze gotowym je uchylić.

Powodzenia w tym przypadku, a gdyby Ci nie wyszło, tak ode mnie- nie smuć się, z doświadczenia wiem, że jest dużo ludzi, którym można ufać. Trzeba mieć tylko realne wymagania wobec nich ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej jestem realistyczna i elastyczna a wszelkie "twardsze" poglady to wynik doswiadczenia.

Jak nie ma lodowiska to na cholere zakladac lyzwy?

 

Realne wymagania - tu mialam piete achillesowa. Wymagalam od nieodpowiednich ludzi. Ale dowiedzialam sie tego juz duzo wczesniej, jak mi malzenstwo gruchnelo z hukiem.

Krowa nie zaspiewa jak slowik i prozny trud.

Te lekcje odrobilam.

A co do wyjdzie - nie wyjdzie. Nie rozwazam w tych kategoriach bo po co? Jak nie wyjdzie to sie bede martwic (albo i nie). Przeciez to co czuje jest moje i do nikogo tak naprawde nie nalezy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz zdrowe podejście, zdecydowanie :)

Zycie daje najlepsze korepetycje, tylko jest cholernie drogim nauczycielem.

 

A propos slowa "kocham".

Moj eksx2 powtarzal to do zaj*bania na wszelkie mozliwe sposoby a potem darl ryja, rozwalal meble albo ucinal sznur od bielizny i szedl sie wieszac na strych. A ja potem nie mialam na czym prania suszyc.

Teraz to sie z tego smieje autentycznie ale wtedy to smiechu nie bylo.

I zeby sie choc faktycznie powiesil czy pocial (bo takie akcje rowniez zaliczylam) to pol biedy bo bylby spokoj.

Eks nr1 to samo tylko albo "warunkowo" jak zasluzylam albo pustoslowie bo pukal sasiadke.

Mam prawo wiec miec wyznania tego typu tam gdzie slonce nie dochodzi.

 

OK, dobra, koncze i ide pisac memuary ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o to, byś poglądów nie miała, ale o to, byś zawsze była gotowa na ich zmianę. Po prostu, żeby mieć "otwarty umysł", a nie konserwatywne poglądy na wszystko w życiu, bo wtedy nawet jeśli sytuacja wymusza na Tobie zmianę (na przykład spotykasz kogoś, komu najwidoczniej można zaufać), możesz zostawać przy swojej opinii wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo nie nauczyłaś się rozważać innej opcji w takich momentach. Po prostu o ile stereotypy są dobre, tak jak napisałaś w przypadku tego obwąchiwania:), to warto być zawsze gotowym je uchylić.

wysłowiona, :brawo: dokladnie.. ludzi nabywaja doswiaczenia i rozwijaja sie cale zycie. Warto zachowac pewne stale wartosci jak np. wiernosc uczciwosc ale poza tym zycie weryfikuje nasze poglady co jakis czas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Kolejną kwestią w moim wypadku jest to, że ja już nikomu nie zaufam. Mój terapeuta jest chyba pierwszą i ostatnią osobą w moim życiu, której się zwierzam i mówię co mnie boli, która wie, że nie do końca z moim deklem jest ok. Nikomu nie pozwolę się do mnie zbliżyć, zamknęłam te wszystkie rozdziały, a książkę wypieprzyłam. Coś we mnie pękło i nie mam nawet do nikogo żalu. Teraz dopiero jestem zimna jak głaz. Przez o kilka nieszczerych słów za dużo.

 

Nie do konca sie z tym zgadzam. Prawdopodobnie przemawia przeze mnie troche inne podejscie do tych spraw, chociazby z racji wieku. Mowie zas za siebie.

Milosc (czyli uczucie trwale) nie pojawia sie od razu - to jest fascynacja. Doswiadczylam tego calkiem niedawno i chyba nadal jestem pod jego wplywem - ale wiem, ze to nie moze byc milosc. Jeszcze nie. I stawiam sprawe jasno. Mowie co czuje: bardzo lubie, szanuje, jest dla mnie wazny, z nikim innym sie nie spotykam i nie zamierzam bo on mi wystarcza, jest chemia, lubie z nim spedzac czas, rozmawiac - to jest wlasnie to, co czuje.

Dlaczego?

Brakuje czesci skladowych takich jak zaufanie, glebsza intymnosc.

Dlatego mowie o czekaniu na milosc - bo ona ma szanse przyjsc. Wiele jednak zalezy od okolicznosci. U mnie jest pewne, ze gdy przekonam sie: moge na tobie polegac, moge ci zaufac - to ta milosc runie, zerwie wszystkie blokady.

Kalkulacja? Moze i tak. Jesli teraz kogos pokocham to bedzie juz do konca bo nie mam juz czasu na popierd*lki. Wole siedziec sama i nolajfic na filmach i grach - spokojnie, bezpiecznie, pewnie. Za duze ryzyko i czasu szkoda. Moze troche pusto w sercu ale cos za cos. Jest mi samej dobrze bo nikt sie nie wpierd*la, nie obchodzi nikogo co i dlaczego robie albo nie, moge nic nie robic przez tydzien, moge sobie jechac na wakacje kiedy chce i gdzie chce nie liczac sie z kims innym (bo chce np na Malte a ja na Cape Verde i jedziemy w ramach kompromisu na Tenerife), nikt mi w kieszen nie zaglada.

Z kims odpowiednim byloby lepiej bo odpadloby wiele problemow jako ze podzielilibysmy je na pol. Z odpowiednim. O prawdopodobienstwie i szansach mi sie nie chce dyskutowac bo to slepa uliczka. A czy moj obiekt zainteresowania jest odpowiednia osoba czy nie to jeszcze nie wiadomo - tego sie nie wie od razu. Od razu to sa slowa, moga byc obietnice i zapewnienia. Nie ma potwierdzenia.

Mam tez zle doswiadczenia i to niejedno. Mam wiec swiete prawo do watpliwosci wobec siebie takze. Skoro zle wybralam poprzednio i w warunkach recydywy to moje zaufanie do siebie nie jest juz takie 100%. OK, wyciagnelam wnioski. Sama po sobie widze ze odbieram inaczej, zachowuje sie inaczej i jestem trzezwa mimo oczarowania. Walnelo mnie porzadnie ale wspominam to jak cos wspanialego, jakas iluminacje - odkrycie w sobie ze jeszcze potrafie, ze nie stetryczalam ani nie zgorzknialam po przejsciach. Mam nadal bardzo mloda dusze, zawsze byla we mnie ta odrobina szalenstwa...

Ale mam tez sporo powaznych ograniczen ktore moga mi uniemozliwic normalny zwiazek. I to nie zalezy ode mnie a od osoby ktora wybralam. Jesli nie zaakceptuje mojej sytuacji to nie ma mowy o bliskosci i o jakimkolwiek zwiazku. Juz sie z tym pogodzilam przed laty.

A jesli zaakceptuje i jako bonus ofiaruje wsparcie, pomoc - to bede najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie.

Opcja numer dwa w dziale SF. Choc nie wykluczam ok 20% prawdopodobienstwa bo dlaczego nie? Bez podstaw, skonczylam z uzasadnianiem bo prowadzilo donikad.

 

 

 

Mężczyzna też lubi jak kobieta mówi, kocham cię.

To tylko dlatego, ze lubi mam mu to powtarzac?

Zeby radoche sprawic?

Dla mnie wypowiedzenie (szczere) tych slow to zobowiazanie. Przywiazanie. Nic juz nie jest takie jak przedtem. Klamka zapadla.

Tym bardziej wiec jesli ja to powiem to znaczy ze to czuje naprawde. Wartosc niewymierna.

 

Ktos mi mowi ze ma do mnie zaufanie - czy zdajecie sobie sprawe, jaka to odpowiedzialnosc?

 

Plujemy duzymi slowami na wszystkie strony. Zycie nauczylo mnie ich wartosci. Bo tez ich nie szanowalam tylko rozrzucalam gdzie popadnie z roznych powodow. Zapisaly mi takie CV ze dla 10 by wystarczylo i na dokladke dla jedenastego.

Reszty zycia juz nie zmarnuje. Od teraz ma byc wlasciwie, mam byc soba. Inaczej bedzie kolejna pomysla i kolejna frustracja.

Nie stac mnie na to.

 

W całości się zgadzam aardvark3

 

 

 

Masz zdrowe podejście, zdecydowanie :)

Zycie daje najlepsze korepetycje, tylko jest cholernie drogim nauczycielem.

 

A propos slowa "kocham".

Moj eksx2 powtarzal to do zaj*bania na wszelkie mozliwe sposoby a potem darl ryja, rozwalal meble albo ucinal sznur od bielizny i szedl sie wieszac na strych. A ja potem nie mialam na czym prania suszyc.

Teraz to sie z tego smieje autentycznie ale wtedy to smiechu nie bylo.

I zeby sie choc faktycznie powiesil czy pocial (bo takie akcje rowniez zaliczylam) to pol biedy bo bylby spokoj.

Eks nr1 to samo tylko albo "warunkowo" jak zasluzylam albo pustoslowie bo pukal sasiadke.

Mam prawo wiec miec wyznania tego typu tam gdzie slonce nie dochodzi.

 

OK, dobra, koncze i ide pisac memuary ;)

Taka prawda człowieka poznamy po tym jak traktuje innych.Jeśli widzę, że ktoś jest egoistą wypowiadajacych sie o innych z pogardą to typa nawet bym bliżej nie chciała poznać do związku czy coś. Czerwona kartka nie ma szans. Skoro do innych nie jest w porządku zawsze moze nie być w porządku i wobec mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyznawanie miłości cały czas to o dupę potłuc sztuczne zachowania. Mnie osobiści mdliło od codziennego wyznawania miłości. W większości przypadków jakie znam, o tej miłości się tylko mówi, a czynów brakuje. Jak jedna osoba wymaga od drugiej mówienia "kocham cię", to zwykle widzę to jako zaniżoną samoocenę, kompleksy, połączone ze strachem o zerwanie. Takich słownych zapewnień zwykle żądają osoby, które boją się, że ich druga połówka znajdzie - ich zdaniem - kogoś lepszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×