Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie!!!

 

Od kilku dni mam ogromną niechęć do robienia czegokolwiek...

Ani sprzątanie, które zawsze lubiłam, bo lubię porządek w domu, ani zakupy / które planowałam/, ani też wymyślanie smacznych potraw, no nic zupełnie...

Mobilizuję się od kilku godzin do działania, ale bez efektu.

Czyżby lekka depresja powróciła? Mam nadzieję, że nie...

Jutro mam gości, a nawet to nie działa na mnie. Muszę coś przygotować, o porządkach nie wspomnę...

Może wieczór okaże się właściwą porą?

 

Pozdrawiam serdecznie, miłego i spokojnego wieczoru życzę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, ja wiem, że pracę dostałam za rekomendacją, ale nie trzeba mi tym walić w twarz z siłą wodospadu.

 

Kosmokocia lekcja mądrości: jeśli ktoś sam o sobie mówi, że jest miłym człowiekiem można w to śmiało wątpić.

 

Plan jest taki: mam ok. 45 dni roboczych. Każdego dnia będę powtarzać sobie w myślach linijkę wiersza, tak że na koniec będę umieć cały wiersz i wielu nowych słów się nauczę, dzięki czemu głowę zaprzątnę i nie cofnę się z angielskim.

 

Za wcześniejszym zwolnieniem się natomiast przemawia realne ryzyko zrobienia komuś krzywdy. Przecież takie małe dziecko to można załatwić na śmierć w 15 sekund gołymi rękami na co najmniej 3 sposoby.

Jak do tej pory chodziłam do pracy z przeświadczeniem, że robię coś dobrego i jestem lubiana, tak teraz została nieufność, smutek i złość. Teraz bardziej pasuję do tych zgorzkniałych nauczycielek, co nie? Trzy rysunki i jeden baton w koszu. :evil::evil::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, wiem, że łatwo mówić, że za mało czasu minęło i musisz ochłonąć, ale OLEJ ICH ;) sama rok temu znalazłam się w podobnej sytuacji jak Twoja, a na koniec usłyszałam jeszcze, że to moja wina :shock: pomimo, że w referencjach miałam napisane, że jestem dobrym pracownikiem :shock:

siedziałam, ryczałam dość długo z tego powodu, w końcu się pozbierałam, znalazłam nową pracę i trafiłam na zajebistego pracodawce. Widocznie to nie to miejsce jest ci pisane ;) a że ludzie w pracy gadają...no cóż, będą gadać.

Pamiętaj, świat jest piękny tylko ludzie uje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona100, kwestia czasu, tutaj przynajmniej nikt nikogo nie ocenia ani nie obmawia, można wbijać śmiało.

 

acherontia-styx, na ochłonięcie nie liczę, bo jednak pękła mi bańka pod tytułem "robię coś dobrego", "jestem fajna", "ktoś mnie lubi", "ktoś się za mną wstawia", jedynie na to, że nie rozgrzebuję tego, co powiedział, bo psychika chce odpocząć, więc wędruje w swoje znane rejony.

Łzy jakoś tam powstrzymałam, żeby się inni nie dziwili.

Ale mam ochotę się pochlastać albo dać komuś w ryj, co akurat nie jest bezpieczne. Skoro nie mogę złożyć wymówienia to dyscyplinarka wydaje się kuszącą opcją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, naprawdę bardzo mi przykro z powodu tego wszystkiego co tam masz i z powodu tego, jak Cię potraktowali. Ja rozumiem naprawdę to uczucie, że "już myślałam, że gdzieś mnie lubią, że chcą" - a tu :-|:-|:-|:-|:-| . Naprawdę to rozumiem-bo doświadczam tego na okrągło, gdziekolwiek pójdę, z kimkolwiek się próbuję zaprzyjaźnić :great: . Masz prawo czuć się rozgoryczona i smutna i wściekła - władowałaś w to wszystko mnóstwo pracy, pomysłów, cierpliwości i nakładów finansowych----- ale musisz tam wytrzymać jakoś.

 

Ostatecznie można przejechać 2 miesiące bez uśmiechania, bez przynoszenia cukierków, ciast i organizowana wyjść. Zgarnąć pensję za wakacje, wydać na kostiumy i lalki. :roll:

 

Dokładnie tak. Niech Ci się zwróci kasa za te cukierki, ciasta i inne cuda wianki. Władowałaś tam mnóstwo Siebie, robiłaś to najlepiej jak potrafisz, jestem pewna, że w innej placówce byliby tym zaangażowaniem i urozmaiceniami zachwyceni. Byłaś sumiennym i kreatywnym i zaangażowanym pracownikiem - należy Ci się za to zapłata pieniężna i to jest fakt.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale mam problemy. żyło mi się tak spokojnie i zachciało mi się leczyć. Byłem dzisiaj drugi dzień na oddziale dziennym na Pradze. Kupa stresu i nerwów. Wczoraj było spotkanie społeczności i wywiązała się kłótnia między psycholożkami a pacjentką. Poszło o to, że nie zezwolili jej wyjść do ubikacji w czasie terapii. Później się okazało, że ma zapalenie pęcherza i musi często wychodzić do toalety. Dzisiaj znowu na terapii grupowej dwie dziewczyny popłakały się. Jedna dlatego, że pisała życiorys i psychicznie ja to wykończyło a druga zaczęła płakać bo płakała tamta. Wszyscy mieli oczy wbite w podłogę. Kupę nerwów mnie te dwie sytuacje kosztowały.

 

Na dodatek wyremontowałem moto i stwierdziłem że jazda nie daje mi przyjemności jak dawniej - smutno, zimno, samotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) wywiązała się kłótnia między psycholożkami a pacjentką. Poszło o to, że nie zezwolili jej wyjść do ubikacji w czasie terapii.

 

/cenzura/, /cenzura/, /cenzura/, po prostu /cenzura/ razy 1000000000000000000000000000000

 

serio nie pozwolić wyjść do toalety ? :lol:

 

jak kobieta kobiecie może coś takiego zrobić? :shock: serio nie ogarniam :shock: jak psycholog może pacjentowi :shock:

To jest publiczne zawstydzenie, postawienie w mega niekomfortowej sytuacji. Jak można powiedzieć "nie" i postawić kogoś w sytuacji, w której ktoś musi się wykłócać o coś, co mu się elementarnie należy i przy grupie argumentować, że "naprawdę musi wyjść" ?

 

kobieta prosi o wyjście do toalety bo może mieć nagły okres, plamienia, etc.

serio druga kobieta tego nie rozumie? :lol:

 

a tak z ciekawości - jaki powód panie psycholożki podały ? nie bo co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie przy tym nie było, ale wiem że chodzi o zasady. Bo tam są restrykcyjne zasady, i jedna z nich mówi, że nie można wychodzić na terapii. Jak ktoś wyjdzie to nie wraca i ma nieobecność.

 

no zasady zasadami, ale życie to nie jest regulamin!-punkt!-podpunkt!-zasady!-zasady!-regulamin!

nie można tak tych zasad do bólu dosłownie :lol: nie wierzę, żeby wyjście na moment czyjeś jakoś super-hiper-mocno i nieodwracalnie zaburzyło przebieg tej terapii, jakoś mega mocno powodowało zdekoncentrowało innych

i żeby aż tak dosłownie zabraniać i nie pozwalać wychodzić "na siku" :lol:

 

to są zasady rodem z jakichś nie wiadomo jakich egzaminów, gdzie pod żadnym pozorem nie wolno opuszczać sali egzaminacyjnej podczas trwania tegoż i nie wolno do toalety :roll: bezsensowna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×