Skocz do zawartości
Nerwica.com

Normalni w nienormalności...


lul

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Każdy z Nas ma "swoją" historię. Każdy z Nas wiele przeszedł, przeżył. Bywało różnie... Teatrzyk życia bywa tak przykro zabawny, gdzie króluję dramat, tragedia komedia i romans a czasami i horror :). Mimo wszystko to - MY - jesteśmy reżyserami tego spektaklu. Chociaż czasami wydaje Nam się że ktoś Nami steruje to jest to NASZE ŻYCIE, Nasze wybory, Nasze myśli ( nie kiedy strasznie natarczywe ). Wiem, że wszyscy tutaj prędzej czy później odnajdą siebie, znajdą swoją wyspę szczęścia. Szukam ludzi, którzy swoje przeszli i mogą powiedzieć "udało mi się, jestem wolny"... Kiedy poradziłam sobie ze sobą, wygrałam najcięższą życiową walkę - okazało się że otoczenie mnie nie rozumie - syty głodnego nie zrozumie. Jeżeli ktoś tego nie przeszedł to nie wie jak to smakuje. Ale gdy to już skosztuje i podziękuje - bo życie w lęku mu nie smakuje okazuje się że już nie jest się takim jak inni... I to powinno być dla Nas wyróżnieniem. Wszyscy jesteśmy równi, ale nie wszyscy się rozumiemy. Szukam zrozumienia.

 

Wędrówką jedną życie jest człowieka;

Idzie wciąż,

Dalej wciąż,

Dokąd? Skąd?

Dokąd? Skąd?

Dokąd? Skąd?

 

Jak zjawa senna życie jest człowieka;

Zjawia się, dotknąć chcesz,

Lecz ucieka!

Lecz ucieka!

Lecz ucieka!

 

To nic! To nic! To nic!

Dopóki sił,

Jednak iść! Przecież iść!

Będę iść!

 

To nic! To nic! To nic!

Dopóki sił,

Będę szedł! Będę biegł!

Nie dam się!

 

lul.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? To znaczy, że jestem szczęśliwa. Słucham głosu swojego serca. Czasami jeszcze zdarzają mi się gorsze dni, ale JESTEM SZCZĘŚLIWA! Może to również zasługa tego, że ludzie szukają szczęścia daleko od siebie a przecież ono jest tak blisko - piękne gwiazdy, cudownie gorące, ogrzewające i święcące właśnie specjalnie dla Nas - słoneczko (rarytas :). Natura i świat są takie piękne. Trzeba się zatrzymać i rozejrzeć. Najpierw zrozumiałam, że inni ludzie nie zwracają na mnie uwagi ( bo i ja przecież mijam setki osób na ulicy a większości nie zauważam ) więc po co się przejmować - co myślą inni? Ale przejmowałam się co powiedzą moi bliscy - a kiedy zrezygnowałam i z tego to poczułam wolność. Żyjemy dla siebie. Od Nas zależy co zrobimy ze swoim kawałkiem podłogi. Nikt nie każe Nam być czy czuć się nieszczęśliwymi. Długo zastanawiałam się kim jestem? Ale czy to ma jakieś znaczenie? Są pytania na których nie ma odpowiedzi. Ile razy zastanawiałam się jaki jest cel i sens życia. Dla mnie to są -emocje - być i czuć! Zatracić się w nich, czuć szczęście całą sobą, czuć złość całą sobą - czuć i zaakceptować je a potem się z tego śmiać :D. Śmiać się ze wszystkiego - bo śmiech to zdrowie :) Oh filozofuje a ja nie o tym miałam.

 

Poradziłam sobie ze sobą znaczy, że zrozumiałam sama siebie, poznałam samą siebie i zaakceptowałam samą siebie - taką jaką jestem :D.

 

lul.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000 " moje usilne próby" może za bardzo się starasz? I czym dla Ciebie jest owo "szczęście"?

 

Walczyłam z życiem, ale z nim nie da się wygrać i zrozumiałam, że trzeba się poddać. Życie gra po Naszej stronie, jest z Nami w drużynie i jeżeli będziemy z Nim z zgodzie, ono o Nas zadba, da Nam to czego potrzebujemy i przyniesie Nam szczęście.

 

Dziękuję ladywind, nie powiem - muzyka i koty - też mają w tym swój udział :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lul, Tyle pozytywnej energii, siły ducha i szczęścia w Twoim poście :)

Swoją radością i szczęściem zarażasz innych. Ja też mam tak samo, gdy czuję się wolna i szczęśliwa.

 

Mogę powiedzieć, że jestem na dobrej drodze do wolności od nerwicy i lęków... Oswobodziłam się od niej na 8 lat, ale półtora roku temu - po długotrwałym stresie i negatywnych emocjach - znowu się pojawiła.

Nie żałuję, że tak się stało, gdyż zrozumiałam, że jeszcze nie jestem całkiem zdrowa. Zaczęłam psychoterapię psychodynamiczną, która jest bardzo pomocna w powrocie do wolności i szczęścia. Jest PRZEDE WSZYSTKIM sposobem na poznanie, zaakceptowanie i pokochanie siebie - ze swoimi zaletami i wadami. A AKCEPTACJA siebie to początek romansu na całe życie.

 

Jestem przekonana, że za rok, dwa, a może trzy będę mogła powiedzieć: "Kocham siebie. Kocham życie. Cieszę się, że jestem. Jestem szczęśliwa - czuję w sobie wiosnę " :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kika7 8 lat? Jesteś już wolna! To tylko pojawił się cień tego co był, może potrzebujesz coś zrozumieć. Już raz dałaś sobie z tym radę, wiesz jak to się je! Byłabym na Twoim miejscu z siebie bardzo dumna - powinnaś być! Kiedyś czytałam, że sami sobie nakładamy kajdany czy coś takiego... Też tak mówiłam, że jutro, że za tydzień, za rok - a ktoś mądry zapytał mnie "Kiedyś? A dlaczego nie już teraz?" Wiosna jest w Nas, pozwólmy jej się tylko obudzić :)

 

PS. Tak na marginesie. Rzucił mnie mężczyzna, którego kocham, któremu jedynemu zaufałam, jedyny który mnie rozumiał, który mnie zna jak nikt, nigdzie na świecie. Ale wybaczyłam jemu. Wybaczyłam sobie. Wiosna jest w Nas, słońce świeci dla Nas - widocznie tak miało być. Jestem mu wdzięczna bo nauczył mnie " że kocha się nie dlatego, że... ale pomimo tego, że..." wszyscy jesteśmy wolni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lul, Tak mi się wydawało 9 lat temu - poradzę już sobie z nerwicą, lękami. Jednak wszystkie stłumione emocje z dzieciństwa i mojego życia do nerwicy trzeba wydobyć z głębi podświadomości - przeżyć je, przerobić. Wszystkie schematy wyrobione w dzieciństwie, aby przetrwać trzeba zrozumieć i zmienić. Trzeba poznać siebie i postępować w zgodzie z samym sobą.

Bez terapii nie potrafiłabym tego zrozumieć i zrobić.

 

Też miałam tak, że martwiłam się tym, co pomyślą, powiedzą o mnie ludzie. Jednak zrozumiałam, że to nieważne, jest to co mówią inni. Ludzie zawsze gadają. Szczególnie ci, którzy nie mają odwagi żyć tak jak ja. Teraz olewam zdanie ludzi...

TO JEST MOJE ŻYCIE. Żyję tak, jak chcę. Patrząc w lustro - widzę siebie, tego kim jestem, a nie marionetkę uszytą z ludzkich upodobań.

 

Zgadzam się z Tobą, lul - sami sobie nakładamy ograniczenia i zakładamy maski, by podobać się innym. Robimy tak dlatego, że nie akceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy.

 

Dzięki terapii i sobie czuję się szczęśliwsza. Wiem, że TYLKO OD MNIE zależy moje życie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kika7. Tak, gdy się dorośnie to powinno się przerobić swoje dzieciństwo - zrozumieć. I potem okazuje się jak ono Nas ukształtowało - niesamowite. Jest nawet takie coś jak "Rebirthing" o świadomym oddychaniu i o ponownym przeżyciu swoich narodzin (:

 

Mnie bardzo pomogło również to, że zrozumiałam, że mogę oszukiwać cały świat, kłamać na prawo i lewo, opowiadać jak mi to jest super fajnie, ale sama ze sobą muszę być szczera. I potem okazuje się że wcale nie muszę kłamać, że jest mi fajnie. " Tylko prawda Was wyzwoli"... I od kiedy tak przyznaję się sama przed sobą do swoich uczuć, myśli żyje mi się znacznie wygodniej. Zaprzyjaźń się ze sobą - nikt lepiej Cię nie zrozumie :))). Twoje życie, Twoje szczęście, uśmiecham się do Ciebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lul, dlatego napisałam, że do pokochania siebie, przerobienia traumy z dzieciństwa, zrozumienia schematów zachowań potrzeba mi jeszcze trochę czasu. Tego nie da się odciąć grubą kreską i od jutra zacząć szczęśliwe życie. Pomaga mi psychoterapia. Wnoszę też w to własną pracę nad sobą.

 

Staram się być sobą. Akceptuję negatywne uczucia, które się czasami pojawiają. Idę do przodu...

Lul, dziękuję Ci, że jesteś :)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ proszę bardzo Kika7 jest mi bardzo miło :)

 

Nie można odciąć dzieciństwa grubą kreską. Ale byliśmy dziećmi - to nie Nasza wina. Spójrz na małą dziewczynkę, którą masz w sobie i spróbuj ją zrozumieć, w każdym z Nas jest coś z dziecka...

 

Podobna sprawa tyczy się gwałtu. To, że miało to 10 lat temu nie oznacza, że kobieta ma mieć zrujnowane całe swoje życie. Przecież to nawet nie jej wina - tylko gwałciciela, on powinien czuć się winny. Potrzeba czasu, ale jeżeli sami nie zrobimy kroku do przodu to nikt nie da Nam skrzydeł, nie nauczy Nas latać...

 

Przestań starać się być sobą - a pozwól sobie na ten luksus bycia sobą :) widzisz różnicę? :) Wszyscy mamy źle w głowach... :))) Miałam problemy z okazywaniem złości, nigdy tego nie robiłam, zawsze trzymałam ją głęboko w sobie, zupełnie obce uczucie - więc kiedy zezłościłam się tak ładnie, z tupaniem i wrzaskiem to 5 minut później śmiałam się z tego jak dziecko :D ważne jest podejście do problemu... Trzymam z Tobą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×