Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nieudolność


torres

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiedziałem gdzie założyć ten wątek więc w razie czego proszę o przeniesienie. Mam w życiu dwa ogromne problemy i oba wydają się mieć największy wpływ na moją depresję. W zasadzie to są trzy ale jednym z nich jest choroba jelit i z tym nic nie mogę zrobić - ludziom pewnie to wydaje się najgorsze, a dla mnie gorsze są dwa pozostałe. Pierwszy nierozwiązany, o którym pisałem w temacie "jak się pogodzić z samotnością?" Niestety się nie da i ok, trzeba skupić się więc na innych rzeczach i to powinno dawać jakąś satysfakcję i poczucie, że żyję żeby to właśnie robić. Można np zbierać znaczki, pomagać innym ludziom, grać w karty, czytać książki, jeździć konno, łowić ryby... Jest masa rzeczy. Problem jest taki, że nic mnie nie interesuje i chciałbym spróbować się czegoś uczyć, coś doskonalić. Ale ja nawet nie potrafię grać w gry komputerowe lepiej od innych, a gram bardzo dużo. I nic, trening nie czyni mistrza bo cierpię na wrodzoną nieudolność. Uczyłem się tańca ale się nie nauczyłem bo nie potrafię nauczyć się kroków i tego wykonać. Na WF nie potrafiłem zrobić dwutaktu w koszykówce chociaż byłem ogólnie wysportowany, całkiem nieźle radziłem sobie z piłką nożną ale to głównie w momentach wymagających kreatywności, wiele rzeczy robiłem automatycznie. Ale jak chciałem się nauczyć jakiegoś triku to się nie nauczyłem mimo wielu prób. Celność strzału też była nie do wyćwiczenia mimo, że godzinami strzelałem na pustą bramkę codziennie. Wchodziło mi tyko w meczu jak strzelałem na pałę z całej siły.

 

Nie mam zupełnie orientacji w terenie, nawet w swoim mieście potrafię się zgubić albo nie potrafię wytłumaczyć komuś gdzie leży ulica, którą bardzo dobrze znam i kiedy mam tam dojść to bez problemu dojdę.

 

Nawet jak obiad gotuję to warzywa kroję dwa razy dłużej niż inni normalni ludzie. Nie jestem w stanie nauczyć się żadnej czynności manualnej.

 

U mojej siostry widzę podobne objawy. Czy to może być genetyczne? Jednocześnie debilem nie jestem, wręcz inteligencję mam ponadprzeciętną, dobre umiejętności w relacjach interpersonalnych, umiejętność prowadzenia dyskusji, argumentacji. Skąd więc taka nieudolność i czy da się coś z tym zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na WF nie potrafiłem zrobić dwutaktu w koszykówce chociaż byłem ogólnie wysportowany, całkiem nieźle radziłem sobie z piłką nożną ale to głównie w momentach wymagających kreatywności, wiele rzeczy robiłem automatycznie. Ale jak chciałem się nauczyć jakiegoś triku to się nie nauczyłem mimo wielu prób. Celność strzału też była nie do wyćwiczenia mimo, że godzinami strzelałem na pustą bramkę codziennie. Wchodziło mi tyko w meczu jak strzelałem na pałę z całej siły.

 

Nie mam zupełnie orientacji w terenie, nawet w swoim mieście potrafię się zgubić albo nie potrafię wytłumaczyć komuś gdzie leży ulica, którą bardzo dobrze znam i kiedy mam tam dojść to bez problemu dojdę.

 

Nawet jak obiad gotuję to warzywa kroję dwa razy dłużej niż inni normalni ludzie. Nie jestem w stanie nauczyć się żadnej czynności manualnej.

 

U mojej siostry widzę podobne objawy. Czy to może być genetyczne? Jednocześnie debilem nie jestem, wręcz inteligencję mam ponadprzeciętną, dobre umiejętności w relacjach interpersonalnych, umiejętność prowadzenia dyskusji, argumentacji. Skąd więc taka nieudolność i czy da się coś z tym zrobić?

jesteś moim sobowtórem, a może odwrotnie. Też mam ogromne trudności z czynnościami manualnymi, również w sporcie miałem problemy zwłaszcza techniczne bo wytrzymałość i siłę miałem sporą ale próby nauki mnie np techniki w rzutach lekkoatletycznych mimo tego że miałem doskonałe warunki fizyczne i niezłą szybkość, siłę spełzły na niczym bo technika tragiczna.

 

Obsługa maszyn, urządzeń , przyborów technicznych, budowlanych też u mnie kuleje, wielokrotnie byłem wyśmiewany przez współpracowników, przełożonych gdy pracowałem w budowlance, a jak robiłem w fabryce na jednym stanowisku np 3 tygodnie to szybciej robili ode mnie nowi ludzie po 2 minutach pracy, taki ułomny manualnie jestem. Do tego ciągle byłem przełożonych i innych wyśmiewany, niektórzy próbowali mnie nauczyć ale ja albo nie potrafiłem, albo po paru minutach zapominałem a dla 95% ludzi to była bułka z masłem i umieli to jakby sami z siebie albo po krótkiej instrukcji. Do tego mam problemy z wiązaniem, zakręcaniem, odkręcaniem ciągle mylą mi się kierunki i miałem przez to w pracach dużo stresu i parę ostrych wpadek łącznie z zalaniem budowy i przewróceniem się tysięcy sztuk wyrobu bo moim nieudolnych wiązaniach.

 

No i też mam problemy z orientacją w terenie, mylę kierunki ale to prawdopodobnie zaburzona lateralizacja.

 

-- 07 paź 2013, 15:20 --

 

U mojej siostry widzę podobne objawy. Czy to może być genetyczne? Jednocześnie debilem nie jestem, wręcz inteligencję mam ponadprzeciętną, dobre umiejętności w relacjach interpersonalnych, umiejętność prowadzenia dyskusji, argumentacji. Skąd więc taka nieudolność i czy da się coś z tym zrobić?

Nie wiem czy to genetyczne, czy nie np mój brat jest moim zaprzeczeniem i w mig wszystko łapie jeśli chodzi o sprawy manualne i techniczne, a siostra to trudno powiedzieć ale rekompensuje to wybitna inteligencją i zdrowym rozsądkiem. Ciesz się ze chociaż jesteś inteligentny i masz dobre umiejętności interpersonalne, jeśli pójdziesz w tym kierunku jeśli chodzi o pracę to te ułomności przynajmniej na płaszczyźnie zawodowej przeszkadzać nie będą, a ja niestety nie mam żadnych rekompensujących nieudolność talentów chyba że talent do biadolenia i narzekania za taki uznać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nawet nie potrafię grać w gry komputerowe lepiej od innych, a gram bardzo dużo.

A musisz koniecznie robić coś lepiej od innych? Tak pojmowana rzeczywistość zawsze ci będzie kopać po dupie, bo zawsze jak wymasterujesz jedną rzecz to się okaże że w innej jesteś noga - staniesz się mistrzem w WoW'a ale się okaże że ktoś jest mistrzem w składaniu podań o dowód osobisty, z czasem wyszarpnięcia nowego dowodu z rąk urzędnika poniżej 9 dni roboczych. I co, zaczniesz maniakalnie ćwiczyć składanie wniosków o dowód osobisty..?

 

Gry to rozrywka, graj dla przyjemności a nie żeby być lepszym od innych. Książki też czytasz na wyścigi? Słuchanie muzyki śledzisz w Excelu?

 

Szczerze mówiąc to sporo podobieństw widzę między tobą a mną, a te wszystkie pierdoły jak wolniejsze krojenie warzyw (ja wolniej obrabiam mięso bo wykrawam tłuszcz - "normalni" tego nie pojmują...) czy nieumiejętność pokierowania kogoś do celu (ja mam problemy z zapamiętywaniem twarzy i swoich sąsiadów niektórych nie rozpoznaję na mieście) to mały pikuś przy problemach które przysparza mi mój przeklęty układ trawienny. Więc - tak, dziwię się ogólnemu wydźwiękowi twojego posta...

 

Co do pogodzenia się z samotnością nie będę się wypowiadał bo nie mam jeszcze w 100% wyrobionego zdania ale obecnie nie jest mi tak źle samemu, a jeszcze rok temu prawie że chciałem się wieszać. Więc wszystko się da się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, o płaszczyznę zawodową bym się nie bał gdyby nie to, że nie mam do tego żadnej motywacji bo praca sama w sobie nie jest celem (chyba, że to jednocześnie hobby) więc pracuję po to żeby mieć lepsze życie po pracy. A po co mam pracować skoro życie po pracy jest beznadziejne? Nie pójdę ze znajomymi na bilard bo mnie wyśmieją, nie potańczę bo nie umiem. Chodziłem na piłkę ale teraz stan zdrowia nie pozwala przez co znikły te atuty, które miałem. Ja spotykam się ze znajomymi tak naprawdę tylko po to żeby porozmawiać i może coś zjeść ale nie lubię nic z nimi robić bo zawsze jestem gorszy. A jak jestem lepszy np w rozumowaniu to akurat tego rodzaju "lepszości" inni nie lubią więc staram się czasami już nic nie mówić żeby nie wyjść na zarozumiałego. Więc moja perspektywa na życie to praca po to żeby się utrzymywać, nic ciekawego.

 

deader, po to chcę coś robić lepiej od innych żeby mi to sprawiało przyjemność. Nie chodzi mi o bycie najlepszym tylko o to żeby można było z ludźmi spędzić czas, pograć w grę przez internet (teraz nie ma sensu bo tak czy siak przegram więc gram sobie w gry żeby iść sobie z fabułą i popatrzeć na grafikę). Rozrywka jest wtedy jak się w czymś doskonalę, a nie jak się denerwuję, że przegrywam.

 

P.S. też wykrawam tłuszcz z mięsa i też mam problem z pamięcią twarzy :) Za to sytuacje z opisu zawsze pamiętam najlepiej ze wszystkich, co kto kiedy powiedział i jaka wtedy była pogoda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja spotykam się ze znajomymi tak naprawdę tylko po to żeby porozmawiać i może coś zjeść ale nie lubię nic z nimi robić bo zawsze jestem gorszy.

Może jesteśmy z innych światów, bo dla mnie spotykanie się ze znajomymi na bilard czy piłkę nożną jest bezsensowne, strata czasu pokazująca kto lepiej opanował obsługę kija bilardowego. Rozmowa uważam jest dużo bardziej konstruktywną formą spędzania czasu w gronie.

 

Poza jedzeniem można też pić ;)

 

deader, po to chcę coś robić lepiej od innych żeby mi to sprawiało przyjemność. Nie chodzi mi o bycie najlepszym tylko o to żeby można było z ludźmi spędzić czas, pograć w grę przez internet (teraz nie ma sensu bo tak czy siak przegram więc gram sobie w gry żeby iść sobie z fabułą i popatrzeć na grafikę). Rozrywka jest wtedy jak się w czymś doskonalę, a nie jak się denerwuję, że przegrywam.

 

P.S. też wykrawam tłuszcz z mięsa i też mam problem z pamięcią twarzy :) Za to sytuacje z opisu zawsze pamiętam najlepiej ze wszystkich, co kto kiedy powiedział i jaka wtedy była pogoda :D

No to mamy odmienne podejścia, ja przez internet w gry grałem baaardzo mało, jedna tylko mnie przykuła na trochę dłużej, ale pograłem miesiąc i koniec. Osobiście dużo bardziej wolę gry z fabułą niż nastawione na rywalizację z innymi ludźmi. Dlatego też wolę film wojenny niż popylanie po lesie z ASG. Współczuję podejścia " chcę coś robić lepiej od innych żeby mi to sprawiało przyjemność" - bo z takim nastawieniem naprawdę niewiele rzeczy by mi sprawiało radość ;) Podpytujesz się o rady, to moja byłaby taka: jako pierwszą rzecz - wybij sobie z głowy ten rywalizacyjny tryb egzystencji. Wywal element rywalizacji. Graj żeby grać, czytaj żeby czytać, słuchaj żeby słuchać.

 

Kiedyś zapanował boom na masowe ściąganie mp3-ek, ludzie się przekrzykiwali kto ile gigabajtów naściągał i ile zespołów ma na dysku. Ja poszedłem w drugą stronę, zacząłem zbierać winyle. Płyt mam w domu może ze 100, ale są moje, zapracowałem sam na nie, sam "upolowałem"... Ta mała kolekcyjka jest więcej warta niż terabajtowy dysk z mp3-kami, bo kto przesłucha tak naprawdę ten pierdyliard utworów tam zgromadzonych..? Ja zaś mogę z czystym sumieniem powiedzieć że każdą swoją płytę wysłuchałem, co najmniej raz.

 

W gruncie rzeczy, jak się nad tym zastanawiam, to w tym swoim byciu gorszym - jestem lepszy od reszty ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytanie książek czy oglądanie filmów to pasywne spędzanie czasu a ja chciałbym coś robić, a trzeba do tego umieć coś robić. Nie żyję po to żeby żyć życiem innych czy różnymi historiami. Rozmowa to też właśnie coś takiego pasywnego, to tak jakbym nie istniał tylko rozmawiał na jakieś tam teoretyczne tematy. Bez sensu wg mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytanie książek czy oglądanie filmów to pasywne spędzanie czasu a ja chciałbym coś robić, a trzeba do tego umieć coś robić. Nie żyję po to żeby żyć życiem innych czy różnymi historiami. Rozmowa to też właśnie coś takiego pasywnego, to tak jakbym nie istniał tylko rozmawiał na jakieś tam teoretyczne tematy. Bez sensu wg mnie.

To może próbuj pisać książki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytanie książek czy oglądanie filmów to pasywne spędzanie czasu a ja chciałbym coś robić, a trzeba do tego umieć coś robić. Nie żyję po to żeby żyć życiem innych czy różnymi historiami. Rozmowa to też właśnie coś takiego pasywnego, to tak jakbym nie istniał tylko rozmawiał na jakieś tam teoretyczne tematy. Bez sensu wg mnie.

To może próbuj pisać książki?

Dokładnie. Albo jak nie masz talentu pisarskiego - to pisz recenzje :D

 

Poza tym, "suit yourself", jak mawiają anglojęzyczni. Piszesz że chcesz coś robić jednocześnie będąc przekonanym że nic nie umiesz. Masz dwa wyjścia: napisać o tym na tym forum, gdzie ktoś ci doradzi jak się z tym pogodzić (ewentualnie co wrażliwsi pogłaszczą cię po główce), albo ruszyć dupę i zacząć coś zmieniać.

 

"Nie żyję po to żeby żyć życiem innych czy różnymi historiami" - twierdzisz. Po co więc żyjesz? Odpowiedź na to pytanie od wieków zaprząta głowy filozofów, i jednej, ultymatywnej odpowiedzi - niestety nie ma (no, chyba żeś zapalonym wyznawcą sensu życia wedle Monty Pythona). Ja widzę sprawę tak: człowiek żyje po to, żeby się rozmnażać. To taka podstawowa, biologiczna podstawa programowa każdego istnienia. Tak więc powinieneś żyć po to żeby założyć rodzinę, spłodzić dzieci. Masz z tym, jak wspominasz, problemy. I moim zdaniem, odpowiedź odnośnie celu życia w takim przypadku brzmi: hedonizm. Jeśli nie masz możliwości przedłużenia gatunku, to twoje życie w skali kosmicznej nic nie znaczy, więc możesz przeznaczyć je na dogadzaniu sobie wszelkimi możliwymi sposobami. Musisz sobie "tylko" wynaleźć rzeczy które zadowolą twój hedonizm. A widzę że możesz mieć z tym problem bo masz parcie na podium, na "robienie czegoś" i żeby być w tym najlepszym. Rób jak uważasz, męcz się, katuj. Może okaże się ze jesteś herosem który przez mozolną walkę itede osiągnął swój - jakiś tam - cel. Jak najbardziej życzę ci żeby się tak stało - jednocześnie wiem że statystycznie szanse na to są nikłe.

 

Moje porady więc będą dla ciebie mało sensowne, bo moim zdaniem potrzebujesz zmienić podejście do świata. A tego przecież na nikim nie da się wymusić. Mogę ci tylko podpowiedzieć że życie obok szczurzego wyścigu jest całkiem znośne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem pisać książki bo mam fajne pomysły ale po jakimś czasie to mnie nuży. To nie jest coś co lubię robić. Pisanie jako takie ogólnie mnie nuży. Ruszyć dupę i coś zmieniać - próbuję ale nawet jak w grę, w którą gram od kilku lat codziennie nie potrafię grać to o czym tu mówić :)

 

Rozmnażanie odpada, hedonizm też skoro nic mi nie sprawia przyjemności. Pozostają chyba narkotyki albo samobójtwo. Obie perspektywy nieciekawe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem pisać książki bo mam fajne pomysły ale po jakimś czasie to mnie nuży. To nie jest coś co lubię robić. Pisanie jako takie ogólnie mnie nuży. Ruszyć dupę i coś zmieniać - próbuję ale nawet jak w grę, w którą gram od kilku lat codziennie nie potrafię grać to o czym tu mówić :)

 

Rozmnażanie odpada, hedonizm też skoro nic mi nie sprawia przyjemności. Pozostają chyba narkotyki albo samobójtwo. Obie perspektywy nieciekawe.

No, to niedobrze.

 

Jak się zabierałeś do pisania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też myślałem kiedyś o pisaniu książek. Najlepiej z dziedziny futuryzmu i political fiction, opis świata, Polski za ileś tam lat. Ale leniwy jestem i nie mogę się zabrać mimo kupy czasu, co najwyżej na forum jakieś krótkie wizje przedstawiam. Zresztą mimo fantazji brak mi raczej talentu literackiego no i cierpliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,

Polski za ileś tam lat

mam bardzo ponury pomysl na ksiazke na ten sam temat, ale jazda :mrgreen: znajac Twoje (i moje poglady) na temat perspektyw, wiesz, wokol jakich zagadnien poruszaloby sie tlo akcji 8) A myslalem, ze jestem oryginalny, fuckk.

Mi obie polonistki mowily, ze mam lekkie pioro, zawsze mialem 5 z rozprawek i wypracowan (jedyne prace domowe, jakie odrabialem, bo tylko to lubilem 8) )

Na forum pisze strasznie chaotycznie, poza tym bez polskich znakow piszac dlugo zaczyna sie robic bledy ortograficzne przez przypadek (powaga :P ), ale z piorem w reku zawsze obsesyjnie dbam o nienagannna wypowiedz 8)

W kompie nie potrafie pisac zauwazylem, w jakims edytorze null, ale jak wezme kartke i dlugopis, bez zadnego celu, i zaczne pisac, to budze sie po 4-5 stronach z refleksja: znow odjechalem. Pozniej dopiero czytam, co pisze, jakby w pol swiadomie, trudno to wyjasnic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NieznanySprawca, Ja to zawsze się przesadnie rozpisywałem na polskim, w przeciwieństwie do np rozmowy bo rozmowny nie jestem. No ale moje wypracowania chyba najwyższych lotów nie były, z tendencją do powtórzeń i zanudzania

Kiedyś tez myślałem żeby napisać powieść czy raczej dramat o moim beznadziejnym życiu, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie chciał czytać bo to byłby skrajny defetyzm i malkontenctwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też nie umiem tańczyć ;)

Grać w kosza tym bardziej :P

Orientacji( wterenie ) również brak

 

Na siłę chcesz być w czymś dobry . A tak się nie da. Chyba że jak uparciuch zaczniesz kroić te warzywa całe dnie .. Ale po co?:D więcej z tym wysiłku niż satysfakcji. Chyba że jesteś typem pracoholika , to też inna sprawa

Moim zdaniem to najlepszym sposobem jest pogodzenie się z tym i nie rozmyślanie..

No bo może te rozmkminy tak sprawiają ,że sie denerwujesz czy coś i wykonywanie pewnych czynności może sprawiać jakieś trudności.

Spróbój czerpać radość z tego co robisz ,a nie tylko myślisz jak to robisz..czy źle czy dobrze itp ;P Bo to jest nieważne

@carlosbueno

Ja podobnie , tylko w innej formie..

To miał być film . Nikt nie miał go poznać za mojego życia ,tylko po smierci stwierdzić ze film najwyższych lotów moze nie jest ale wzbudza zdolności empatii i wzrusza do łez

Tylko w chwilach depresji..

Filmy animowane rysunkowe też są bardzo dobrym sposobem wyrażania uczuć

Tyle ,że trzeba sporo pracy w to włożyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś tez myślałem żeby napisać powieść czy raczej dramat o moim beznadziejnym życiu, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie chciał czytać bo to byłby skrajny defetyzm i malkontenctwo.

A "Dzień świra" to mało ludzi obejrzało? :P Toż to kult już...

 

Próbowałem pisać książki bo mam fajne pomysły ale po jakimś czasie to mnie nuży. To nie jest coś co lubię robić. Pisanie jako takie ogólnie mnie nuży. Ruszyć dupę i coś zmieniać - próbuję ale nawet jak w grę, w którą gram od kilku lat codziennie nie potrafię grać to o czym tu mówić :)

 

Rozmnażanie odpada, hedonizm też skoro nic mi nie sprawia przyjemności. Pozostają chyba narkotyki albo samobójtwo. Obie perspektywy nieciekawe.

No toż ci podpowiadam, że skoro przy obecnych "standardach" widzisz takie marne perspektywy, to zastanów się nad zmianą "standardów".

 

Ale w sumie, jako że takowym nie jestem, a jeszcze o dziwo nikt tego nie napisał, to standardowo - polecę udać się do specjalisty, psychologa lub psychiatry. Skoro nie wiesz sam jak się zmienić to może ktoś kto się tym zajmuje zawodowo ci pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O,temat dla mnie też jestem "lewy do wszystkiego" jak mawia rodzinka,wolny,leniwy,łatwo sie zniechęcam,wzorowy antyczłowiek (druga kwestia,że moge sobie na to "pozwolić" ) jednak nie wiem co z takowym fantem zrobić.

Złotego remedium na to nie ma,jedynie starać się dorównać przeciętności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna rzecz, z którą trzeba się godzić i nie można jej zmienić? Skąd ja to znam. Nie godzę się z tym jednak więc pozostają narkotyki lub samobój. Chyba nie wszystko da się zaakceptować, a szczególnie niemożliwe staje się to w momencie kiedy nie ma ani jednego pozytywu w jakiejś innej kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze wszystko szybko pojmowałem, np. jak dorabiałem w budowlance, to mnie chłop chciał zostawić, bo wtedy ludzie do Anglii uciekali, a potrzebował samodzielnego pracownika. Inna rzecz, że to było przed pierwszym atakiem depresji, choć już wtedy, a w zasadzie od zawsze byłem inny.

 

Ale chciałem zapytać Was o coś innego. Macie czasem tak, że jak wykonujecie jakieś zadanie/jakąś pracę, to nieświadomie odlecicie/odpłyniecie gdzieś myślami i popełnicie jakiś głupi, dziecinny błąd, którego można było uniknąć, gdyby zachować czujność?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, Ja bardzo często odpływam myślami i też się przez to błędy zdarzają, ale najbardziej odpływam jak robię coś prostego, nie wymagającego skupienia, myślenia.

Ja tam z pojmowaniem zawsze miałem ogromny problem, ta cała budowlanka to nie dla mnie chyba że najprostsze prace, przynieś, zanieś, zniszcz, jak się zaczyna coś bardziej skomplikowanego to nie kumam, wkurzam się, nużę i ogólnie chce uciekać. Do tego dochodzą problemy manualne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale chciałem zapytać Was o coś innego. Macie czasem tak, że jak wykonujecie jakieś zadanie/jakąś pracę, to nieświadomie odlecicie/odpłyniecie gdzieś myślami i popełnicie jakiś głupi, dziecinny błąd, którego można było uniknąć, gdyby zachować czujność?

No ba! Ale kto tak nie miał nigdy? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale chciałem zapytać Was o coś innego. Macie czasem tak, że jak wykonujecie jakieś zadanie/jakąś pracę, to nieświadomie odlecicie/odpłyniecie gdzieś myślami i popełnicie jakiś głupi, dziecinny błąd, którego można było uniknąć, gdyby zachować czujność?

 

zbyt często się to dzieje u mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale chciałem zapytać Was o coś innego. Macie czasem tak, że jak wykonujecie jakieś zadanie/jakąś pracę, to nieświadomie odlecicie/odpłyniecie gdzieś myślami i popełnicie jakiś głupi, dziecinny błąd, którego można było uniknąć, gdyby zachować czujność?

Dzis caly dzien tak plywalem, az sie gosciu, z ktorym pierwszy raz robilem wkurwil, echh, wczesniej sobie nie pozwalalem, ale chyba zbyt pewnie sie tam poczulem juz 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja odkad wpadlem kiedys w gleboka depreche, mam cos takiego, ze wlasnie potrafie sie zawiesic, nawet, jak probuje odzyskac skupienie, to czasem czuje sie... jak w jakiejs polamanej, nierealnej rzeczywistosci, kiepsko wtedy przetwarzam bodzce wzrokowe (patrze, a mozg nie rejstruje, taka slepota nieuwagi), wkurza mnie to strasznie, nie chce, aby mi to zostalo do konca zycia. damn.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×