Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Cholera, nastąpiło u mnie pogorszenie nastroju. W zeszłym tygodniu miałem dwa małe ataki paniki, oczywiście skupione na sercu. Postanowiłem zrobić ECHO prywatnie, im szybciej, tym lepiej, wizytę odbyłem w piątek. Co się okazało? Serce zdrowe, jedyna rzecz, na którą muszę zwrócić uwagę, to opuszek aorty, który jest nieznacznie poszerzony, ma bowiem 41 mm. Lekarz powiedział, że raz do roku muszę zrobić sobie ECHO, aby zweryfikować czy nie rośnie, choć jego zdaniem, patrząc całościowo na wynik, nie powinno się już wiele zmienić. Zalecenia: nie uprawiać sportów siłowych, czyli nie podnosić ciężarów, szczególnie chodzi o ćwiczenia, przy których wzrasta ciśnienie w klatce piersiowej. Bo w ten sposób mogę sobie powiększyć poszerzenie, a jeśli dojdzie do 50-55 mm, to z reguły trzeba operować, zatem margines mam jeszcze bardzo duży. Dowiedziałem się także, że to poszerzenie może być spowodowane faktem, iż jestem całkiem spory (90 kg przy 182 cm wzrostu) i prowadzę sportowy tryb życia (nie ukrywam, że ostatnie miesiące czasem nawet przeginałem). No i co by zrobił normalny człowiek, bez nerwicy? Pewnie stwierdził - a czyli nic się nie dzieje, za rok robię ECHO. No, ale ja nie jestem normalny. Najpierw w ruch poszedł dr Google: nieznacznie poszerzona opuszka 41 mm. No i czytam jakieś odpowiedzi lekarzy do osób, które mają podobne problemy. Wiadomo, że nigdy nie diagnozuje się przez sieć, zatem wszelkie wypowiedzi dość oszczędne w treść. Nie muszę dodawać, że po wpisaniu frazy poszerzona aorta jednym z wyników wyszukiwania jest TĘTNIAK AORTY. No tego już za wiele, postanowiłem skonsultować z drugim lekarzem moje obawy. Umówiłem się na teleporadę kardiologiczną w LUXMEDZIE, odbyła się dziś po 10:00. I co się dowiedziałem? Najpierw musiałem przeczytać opis ECHO, potem pani doktor zerknęła w akta znajdujące się pod moim profilem luxmedowym, a jako że w styczniu robiłem solidną dawkę badań (morfologia, mocz, RTG klatki piersiowej, lipidogram, glukoza) to w ten sposób uformowała sobie ładny ogląd na me ciało. Zatem: poszerzenie jest bardzo nieznaczne, nie mam żadnego tętniaka, ogólnie jest ok, ale muszę mierzyć ciśnienie, bo jej zdaniem takie delikatnie poszerzenie może wynikać albo z mojej anatomii, albo z nadciśnienia. Zamówiłem więc w necie dobry ciśnieniomierz, który niebawem przywiezie mi kurier. Nie będę ukrywał, odetchnąłem z ulgą, ale z drugiej strony trochę czuję się teraz jak kaleka, co jest idiotyczne. Najbardziej boję się mierzenia ciśnienia, bo mam efekt białego fartucha, w ogóle sam widok ciśnieniomierza mnie przeraża. Oczywiście przed każdym pomiarem będę najpierw długo siedział i spokojnie oddychał 😁 Za 3 tygodnie mam przyjść na wizytę z pomiarami. Jeśli się okaże, że mam nadciśnienie, no to pora zacząć przyjmować leki. Jeśli natomiast nadciśnienia mieć nie będę, no to znak, że chyba muszę jednak ważyć mniej. 

Edytowane przez Tukaszwili

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie było lepiej, ale niestety znowu pogorszenie. Zarówno nastroju jak i wszystkich objawów. Bóle głowy w zasadzie mi już nie dokuczają. Etap guza mózgu i tętniaka mam za sobą bo przecież rezonans głowy wyszedł dobrze. Aczkolwiek zastanawiam się czy nie lepiej to jeszcze potwierdzić tomografią. Wyników dwóch badań już nie mógłabym podważyć. Od  dwóch tygodni natomiast odczuwam dyskomfort w klatce piersiowej, miałam przez jakiś czas też niepokój w klatce piersiowej. Raz było, raz nie. Ogólnie nie było źle. Ale od 2 lub 3 dni czuję pieczenie w klatce piersiowej. To takie uczucie jakby coś z płucami było nie tak. No ale zero gorączki, kaszlu, kataru też nie mam. Mam też duszności, jakieś kłucie też w klatce. Czasami wydaje mi się, że serce też mi jakoś dziwnie bije i zdarzają się w nim też takie kłucie. Mam też uczucie chłodu na skórze np. pleców czy głowy. No już świruję. Mój rodzinny ma już mnie dość ;) Ekg wyszło w porządku, podstawowe badania też niedawno robiłam i ok. W płucach też czysto bo mnie osłuchiwał. Czytając wujka Google znalazlam, że to może zawał albo zator płucny... No i tak mi się to wbiło do głowy i nie może wyjść. No ale nie dostałam żadnego skierowania na dalsze badania, bo lekarz stwierdził że wszystko jest dobrze. Dostałam leki na nerwicę bo to uważa za przyczynę moich dolegliwości. A ja już sama nie wiem... Tak bardzo nie chcę umierać a cały czas wmawiam sobie że jest mi na pewno coś poważnego i lekarz tego nie widzi. Naprawdę mnie boli i trudno mi uwierzyć że poniekąd sama to sobie robię swoim myśleniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już zapomniałam jak to jest normalnie żyć. Nigdy w życiu nie przejmowałam się tak chorobami. Jak byłam chora to leki i robiłam coś dalej... A teraz? Jestem kłębkiem nerwów. Cały czas tylko myślę o tym że niedługo umrę i czego jeszcze w życiu nie zrobiłam a chciałam (Mam 23 lata). Także... Witaj w klubie. Możemy razem wymyślić sobie jakieś śmiertelne choroby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuje sie troche lepiej (chociaz aktualnie wisi nade mna widmo bialaczki) wiec moze napisze cos co mi pomaga. Nie googlujcie tych objawow, nigdy. Wiem ze to trudne, ale pomyslcie tak - gdyby dopasowanie  do siebie objawow bylo takie proste, to po co te 10letnie studia medyczne? A co do twoich objawow Tyncia, mam to samo od kilku lat, ksiazkowe zaburzenia lękowe. Sama bylam zdziwiona jak bardzo umysl moze wplywac na cialo, to jest niesamowite. Gdy zaczelam miec ataki paniki, doslownie mdlalam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka kochani. Ja od Niedzieli umieram na zawroty głowy. Jestem już wykończona bo to przelewanie i karuzela wywołały u mnie fale leku. Wczoraj zostałam w domu, praktycznie cały dzień przeleżałam. Zadzwoniłam do rodzinnego. Wyżaliłam się przez telefon, lekarz stwierdził że włączymy lek na zawroty głowy Betaserc. No i stwierdził, że muszę pozytywnie myśleć. Taaaa jak mam to zrobić? Dziś od rana tylko wyczekuje tych zawrotow, pojedyncze dopadły mnie w pracy ale jakos ogarnęłam. Jestem spieta i boję się. Bardzo. Zastanawiam się czy coś mi się nie wylało do mózgu.. A jak nie to czy to zaraz nie nastąpi? Tyncia.. Widzisz ja jestem,, trochę"starsza od ciebie, też zawsze słuchałam lekarzy... A teraz nie wierzę w diagnozy... 🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, cheksa napisał:

Ja czuje sie troche lepiej (chociaz aktualnie wisi nade mna widmo bialaczki) wiec moze napisze cos co mi pomaga. Nie googlujcie tych objawow, nigdy. Wiem ze to trudne, ale pomyslcie tak - gdyby dopasowanie  do siebie objawow bylo takie proste, to po co te 10letnie studia medyczne? A co do twoich objawow Tyncia, mam to samo od kilku lat, ksiazkowe zaburzenia lękowe. Sama bylam zdziwiona jak bardzo umysl moze wplywac na cialo, to jest niesamowite. Gdy zaczelam miec ataki paniki, doslownie mdlalam. 

 

Wiadomo, że googloza to najgorsza choroba 😁 ale człowiek w silnym lęku nie potrafi się powstrzymać, vide ja sprzed dwóch dni szukający informacji o nieznacznie poszerzonej aorcie, a sam przecież wielokrotnie gromiłem, niczym demiurg, ludzi na forum, żeby nie wklepywali w wyszukiwarkę objawów. 

Dziś kurier przywiózł mi ciśnieniomierz. No i teraz zagwozdka - jak zmierzyć ciśnienie, gdy na sam widok tej maszynki dostaję mini ataku paniki. Piszę serio, dziś jak odebrałem paczkę i ją otwierałem, to trzęsły mi się łapy i urósł puls. Obiecałem sobie, że odczekam z dwie godzinki od obiadu, zaraz wypiję podwójną melisę i wieczorem podejmę próbę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, misha777 napisał:

Hejka kochani. Ja od Niedzieli umieram na zawroty głowy. Jestem już wykończona bo to przelewanie i karuzela wywołały u mnie fale leku. Wczoraj zostałam w domu, praktycznie cały dzień przeleżałam. Zadzwoniłam do rodzinnego. Wyżaliłam się przez telefon, lekarz stwierdził że włączymy lek na zawroty głowy Betaserc. No i stwierdził, że muszę pozytywnie myśleć. Taaaa jak mam to zrobić? Dziś od rana tylko wyczekuje tych zawrotow, pojedyncze dopadły mnie w pracy ale jakos ogarnęłam. Jestem spieta i boję się. Bardzo. Zastanawiam się czy coś mi się nie wylało do mózgu.. A jak nie to czy to zaraz nie nastąpi? Tyncia.. Widzisz ja jestem,, trochę"starsza od ciebie, też zawsze słuchałam lekarzy... A teraz nie wierzę w diagnozy... 🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️

 

Nic Ci się nie wylało. Po prostu nerwica, jako wredny chochlik, postanowiła teraz zaatakować Twoją głowę. Przejdzie problem głowy, to pewnie przypieprzy się gdzieś indziej, bo to wredna suka. Dlatego tak ważna jest farmakologia i terapia. Podjąłem decyzję, że po pełnym zniesieniu obostrzeń umawiam się ponownie na terapię poznawczo-behawioralną. Po 8 latach... eh /cenzura/, nie spodziewałem się, że na nowo mi odwali. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Tukaszwili napisał:

 

Nic Ci się nie wylało. Po prostu nerwica, jako wredny chochlik, postanowiła teraz zaatakować Twoją głowę. Przejdzie problem głowy, to pewnie przypieprzy się gdzieś indziej, bo to wredna suka. Dlatego tak ważna jest farmakologia i terapia. Podjąłem decyzję, że po pełnym zniesieniu obostrzeń umawiam się ponownie na terapię poznawczo-behawioralną. Po 8 latach... eh /cenzura/, nie spodziewałem się, że na nowo mi odwali. 

Dzięki za dobre słowo. To jest prawda. Jak minie głowa to dopierdzieli z czymś innym. Przerabialam już kolatanie serca, zrobiłam jak walnieta 2 x holter. Jal minęło to pojawiły się duszności i wkręt na zawał, jak to minęło To mam te zawroty. Dramat. Akcje na ciśnienie przerabialam. Kupiłam ciśnieniomierz i sobie mierzyłam rekreakcyknie aż do czasu kiedy z powodu stresu w pracy ciśnienie zaczęło się podwyższać. A apogeum to był pomiar w momencie takiego wzrostu stresu. Zapaliło się na czerwono, ja już byłam na etapie zemdlenia lub zawału bo wyszło 147 na 98, oczywiście płacz, łzy, położyłam się czekając na śmierć. Na drugi dzień Bożego do lekarza że łzamo tam nadal podwyzszone 140/80.. Lekarz kazał odstawić ciśnieniomierz. I uwierz.. Ze znów bym chętnie zmoerzyla.. Ale na samą myśl serce mi galopuje o kuźwa Noe da się. No nie dam rady. Tak więc rozumiem Twoje obawy. Jeśli nie masz takiej schizy jak ja, wyluzuj przed pomiarem, załóż ten rękaw i gap się w telewizor😁😁😁 3 mam kciuki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@misha777

 

Mamy to samo, objawy wędrują po całym ciele, to jest tzw. nerwica wegetatywna. Co ciekawe u mnie objawy omijają ręce a najczęściej koncentrują się na brzuchu. Ale jeśli doda Ci to otuchy to pomału wychodzę na prostą więc Tobie też się uda.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podjąłem próbę mierzenia ciśnienia. Oczywiście pierwsze podejście przepełnione lękiem, tylko włączyłem maszynkę, rękaw zaczął się zaciskać i od razu poczułem, że tętno się zwiększa. Ciśnienie: 148/69. Dół ok, góra za dużo, czyli klasyka nerwicowa, bo górne ciśnienie jest dopowiedzialne za emocje. Odczekałem 10 minut wpatrując się w ciśnieniomierz, nałożyłem rękaw, odczekałem kolejne kilka minut głęboko oddychając. Wynik: 118/71, książkowe. Kurva, co to nerwica potrafi ze łbem zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Tukaszwili napisał:

Podjąłem próbę mierzenia ciśnienia. Oczywiście pierwsze podejście przepełnione lękiem, tylko włączyłem maszynkę, rękaw zaczął się zaciskać i od razu poczułem, że tętno się zwiększa. Ciśnienie: 148/69. Dół ok, góra za dużo, czyli klasyka nerwicowa, bo górne ciśnienie jest dopowiedzialne za emocje. Odczekałem 10 minut wpatrując się w ciśnieniomierz, nałożyłem rękaw, odczekałem kolejne kilka minut głęboko oddychając. Wynik: 118/71, książkowe. Kurva, co to nerwica potrafi ze łbem zrobić.

Taaa..przy nerwicy tak dokładnie jest. Ja miałam tak samo. Ale na tą chwilę boję cię ciśnieniomierza ...jak ogień :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Dzitek napisał:

@misha777

 

Mamy to samo, objawy wędrują po całym ciele, to jest tzw. nerwica wegetatywna. Co ciekawe u mnie objawy omijają ręce a najczęściej koncentrują się na brzuchu. Ale jeśli doda Ci to otuchy to pomału wychodzę na prostą więc Tobie też się uda.

Pozdrawiam

Oj bardzo ci dziękuję 🙂 Więc jest nadzieja 🙂 Mogę zapytać co robisz ? Ja osobiście przyjmuję lek przeciwlekowy. Już sama nie wiem czy działa czy nie , bo wiele zależy jak widzę od naszego sposobu myslenia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, misha777 napisał:

Oj bardzo ci dziękuję 🙂 Więc jest nadzieja 🙂 Mogę zapytać co robisz ? Ja osobiście przyjmuję lek przeciwlekowy. Już sama nie wiem czy działa czy nie , bo wiele zależy jak widzę od naszego sposobu myslenia. 

 

Wprowadziłem w swoim życiu wiele zmian więc ciężko jednoznacznie powiedzieć co najbardziej pomogło ale to co zrobiłem to: zacząłem pić herbaty ziołowe, zdrowsze odżywianie, więcej ruchu (rower, spacery), wizyta u psychoterapeuty, umocnienie wiary, rzucenie szkoły w której mi nie szło, nieprzeglądanie stron medycznych, nawiązywanie nowych znajomości i odnawianie starych, krótko mówiąc ZAJĘCIE SIĘ CZYMŚ  I OGARNIĘCIE SWOJEGO ŻYCIA. Leków nie stosuje, na większy niepokój tylko krople walerianowe ale nie brałem ich już kilka dobrych dni bo ataki ustały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Tukaszwili napisał:

Odczekałem 10 minut wpatrując się w ciśnieniomierz, nałożyłem rękaw, odczekałem kolejne kilka minut głęboko oddychając. Wynik: 118/71, książkowe. Kurva, co to nerwica potrafi ze łbem zrobić.

Mi sie wydaje, ze sie w koncu przyzwyczaisz do tych pomiarow.
Tez kiedys strasznie balam sie cisnieniomierza, a teraz mierze pare razy dziennie totalnie na luzie 🙂

Jedyne co, to jeszcze mnie stresuje pomiar u lekarza - wtedy mam zawsze zwiekszone :( 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, nerwa napisał:

Mi sie wydaje, ze sie w koncu przyzwyczaisz do tych pomiarow.
Tez kiedys strasznie balam sie cisnieniomierza, a teraz mierze pare razy dziennie totalnie na luzie 🙂

Jedyne co, to jeszcze mnie stresuje pomiar u lekarza - wtedy mam zawsze zwiekszone :( 

 

 

Mam plan mierzyć kilka razy dziennie, a jak będzie trzeba to nawet kilkanaście, głównie po to, żeby przyzwyczaić się do mierzenia. Wyrobić sobie nawyk, że ciśnieniomierz, to nic strasznego. Bo gdy już udaje mi się uspokoić, to ciśnienie zaraz spada. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ostatnio takim mierzeniem cisnienia jest mierzenie temperatury. Mialam angine i po zakonczeniu wciaz mierzylam temperature rano. Jednego dnia zobaczylam 37 stopni, oczywiscie google w ruch - na pewno bialaczka albo cos rownie zlego. A to ze google mowil mi ze taka temperatura w ustach i do tego przed miesiaczka jest prawidlowa juz do mnie nie docieralo. Na szczęście mama zabrala mi termometr ;) Boję sie teraz najbardziej ze przed matura beda nam mierzyli temperatury a u mnie wyjdzie cos nie tak i w ogole nie bede mogla podejsc.  W kazdym razie wybieram sie na morfologie i poprosze tez lekarza zeby to sprawdzil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, cheksa napisał:

U mnie ostatnio takim mierzeniem cisnienia jest mierzenie temperatury. Mialam angine i po zakonczeniu wciaz mierzylam temperature rano. Jednego dnia zobaczylam 37 stopni, oczywiscie google w ruch - na pewno bialaczka albo cos rownie zlego. A to ze google mowil mi ze taka temperatura w ustach i do tego przed miesiaczka jest prawidlowa juz do mnie nie docieralo. Na szczęście mama zabrala mi termometr ;) Boję sie teraz najbardziej ze przed matura beda nam mierzyli temperatury a u mnie wyjdzie cos nie tak i w ogole nie bede mogla podejsc.  W kazdym razie wybieram sie na morfologie i poprosze tez lekarza zeby to sprawdzil


 

hej 🙂 nie martw się. Sprawdź sobie jakie są normy temperatury w różnych miejscach. W ustach, pochwie, odbycie normy są różne i wyższe niż na skórze. Temperaturę będą Ci mierzyć na szyi bądź czole, wiec tam będzie niższa ;) mama ma racje, po owulacji kobieta ma wyższa temperaturę, w ustach może być nawet i 37,2. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzis mialam straszne przezycie. Jechalam samochodem i nagle zaczelo mi sie strasznie kręcic w głowie! 

Ale tak mega - tzn wszystko wirowalo. Oczywiscie zaraz gdzies zjechalam. Trwalo to moze z 10 sekund i potem przeszlo.

Tzn od tamtego momentu odczuwam takie jakby skołowanie i nieogarniecie w glowie, ale jako takich zawrotow juz nie mam.
Nie wiem co to bylo i od czego...  Teraz oczywiscie boje się, ze zdarzy się znowu.

Dobrze ze robilam sobie kilka miesiecy temu rezonans głowy. Ale tak czy siak, jest to dziwne i nie wiem od czego :( 

Najgorsze, ze akurat nie mialam żadnego lęku ani nie byłam wtedy w nerwach - w sumie spokojnie sobie jechalam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki kierka, juz sie tak tym nie stresuje ale wiadomo co hipochondria robi z czlowiekiem czasem.

Nerwa, jesli mialas robione wszystkie badania w zwiazku z tymi zawrotami glowy i lekarze nie widza nic zlego u ciebie to mialas po prostu atak paniki. Wlasnie glowna ich cechą jest to, ze zwykle przychodza w momentach kiedy nie czujemy sie jakos bardzo przestraszeni. To taka reakcja z opoznieniem na stres. Ja przy ataku mam takie zawroty glowy, ze nie moge ustac i po prostu sie przewracam 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nerwa napisał:

Ja dzis mialam straszne przezycie. Jechalam samochodem i nagle zaczelo mi sie strasznie kręcic w głowie! 

Ale tak mega - tzn wszystko wirowalo. Oczywiscie zaraz gdzies zjechalam. Trwalo to moze z 10 sekund i potem przeszlo.

Tzn od tamtego momentu odczuwam takie jakby skołowanie i nieogarniecie w glowie, ale jako takich zawrotow juz nie mam.
Nie wiem co to bylo i od czego...  Teraz oczywiscie boje się, ze zdarzy się znowu.

Dobrze ze robilam sobie kilka miesiecy temu rezonans głowy. Ale tak czy siak, jest to dziwne i nie wiem od czego :( 

Najgorsze, ze akurat nie mialam żadnego lęku ani nie byłam wtedy w nerwach - w sumie spokojnie sobie jechalam.

A znam znam, też miałam i przerabialam takie zawroty. Też jestem po rezonansie głowy i nic, a zawroty są. Różne. Czasami mam właśnie taką karuzele, a czasami nie mogę prosto iść i podpieram się ściana... No książkę można napisać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, wiecie ale najgorsze jest to, ze ja tych zawrotów (tego typu) nie mialam diagnozowanych.

Poprzednio (pol roku temu) zlapaly mnie inne - takie bujanie, neistabilnosc, "pijany chod" - bardziej cos takiego.
Z tym poszlam do lekarza, robilam badania, w koncu tez rezonans (na wlasną rekę prywatnie) no i nic nie wyszlo. Ale to byla taka niestabilnosc ktora trzymala mnie praktycnie 24/dobe. Ostatnie co to byl laryngolog i tomografia zatok - chociaz to juz bylo jak zawroty przeszly (po ok. miesiacu czy dwoch). Tam wyszla mi torbiel w zatoce nosowej/szczekowej? (tam nad zębami), ale potem odwolali mi wizyte przez korone wiec nie wiem co dalej. Ale watpie zeby od tego byly takie zawroty.

 

No a ten zawrót dzisiejszy byl 100 razy gorszy niz tamte bujanie :( Dlatego się tak wystraszylam.

 

Wiecie co jest najgorsze - ja generalnie mam problem z wychodzeniem z domu. W domu czuje sie najlepiej i dosc bezpiecznie. OStatnio dopadla mnie aura migrenowa (wzrokowa) i znow balam sie wychodzic, bo moze mnie złapac "w drodze". Jakos sie z tym oswoilam, przestalam myslec itd. I znow zaczelam wychodzic z mniejszym lękiem, no to dzisiaj to cholerstwo. I jak tu wychodzic bez lęku, jak CIAGLE COS 😕 

 

Jeszcze mysle o zrobieniu dopplera tętnic szyjnych  - bo tego nigdy nie mialam 🙂 

Ale k.... dopiero co mialam akcje z sercem (przeskoki i kolatanie) i wywalilam kase na ECHO... oczywiscie to już sie uspokoilo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, nerwa napisał:

No wlasnie, wiecie ale najgorsze jest to, ze ja tych zawrotów (tego typu) nie mialam diagnozowanych.

Poprzednio (pol roku temu) zlapaly mnie inne - takie bujanie, neistabilnosc, "pijany chod" - bardziej cos takiego.
Z tym poszlam do lekarza, robilam badania, w koncu tez rezonans (na wlasną rekę prywatnie) no i nic nie wyszlo. Ale to byla taka niestabilnosc ktora trzymala mnie praktycnie 24/dobe. Ostatnie co to byl laryngolog i tomografia zatok - chociaz to juz bylo jak zawroty przeszly (po ok. miesiacu czy dwoch). Tam wyszla mi torbiel w zatoce nosowej/szczekowej? (tam nad zębami), ale potem odwolali mi wizyte przez korone wiec nie wiem co dalej. Ale watpie zeby od tego byly takie zawroty.

 

No a ten zawrót dzisiejszy byl 100 razy gorszy niz tamte bujanie :( Dlatego się tak wystraszylam.

 

Wiecie co jest najgorsze - ja generalnie mam problem z wychodzeniem z domu. W domu czuje sie najlepiej i dosc bezpiecznie. OStatnio dopadla mnie aura migrenowa (wzrokowa) i znow balam sie wychodzic, bo moze mnie złapac "w drodze". Jakos sie z tym oswoilam, przestalam myslec itd. I znow zaczelam wychodzic z mniejszym lękiem, no to dzisiaj to cholerstwo. I jak tu wychodzic bez lęku, jak CIAGLE COS 😕 

 

Jeszcze mysle o zrobieniu dopplera tętnic szyjnych  - bo tego nigdy nie mialam 🙂 

Ale k.... dopiero co mialam akcje z sercem (przeskoki i kolatanie) i wywalilam kase na ECHO... oczywiscie to już sie uspokoilo.

No nie mogę.  Jakbym czytała o sobie 😂😂😂 Ja też do tej pory miałam zawroty typu zatapianie się w podłogę, niepewny chód, jakieś takie pojedyncze szarpniecia. Po rezonansie głowy i kręgosłupa szyjnego.. Wyszła mi torbiel w zatoce szczekowej 😂😂😂😂 Ale numer, co koleżanko? Neurolog i laryngologa stwierdzili ze z tym nic nie robimy. Zawroty nie od tego. 

I teraz tak ta karuzele miałam 2 dni. Też coś nowego, coś co mnie totalnie zaskoczyło i wywołało fale leku. 2 dni z życia. Umierałam.. Serio czekałam na śmierć. Dziś lepiej.. Ale ja nadal czekam.. Jest mi źle, wszystko drży.. A biorę leki.. I jakoś kiepsko pomagają... Nie umiem wyjść z tego koła. Codziennie chodzę do pracy i modlę się aby jak najszybciej te godziny minęły i aby nikt niczego ode mnie nie chciał. Smutne życie z takim zaburzeniem. To nie życie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×