Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

nefretis no właśnie nie mam żadnej konkretnej przyczyny, na terapiach próbowałam łapać się wszystkiego po kolei ale jednak nie mam przekonania że któreś z wydarzeń w moim życiu jakoś szczególnie przeważyło...dlatego chyba przestałam już szukać a skupiam się nad tym jak poprawić swój obecny stan i przyszłe życie ;)

 

mnie w pewnym momencie depersonalizacje/ deralizacje dopadały całkowicie z nienacka i w totalnie różnych sytuacjach, tzn zarówno w samotności w domu jak i na świetnej imprezie ze znajomymi...kompletnie nie było w tym żadnej reguły więc nie umiałam temu zapobiegać...uczucie to okropne i nigdy nie chciałabym do niego wracać. W obecnym nawrocie nerwicy na szczęście się nie pojawiło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz dusze w sobie wszystko, odkąd mam dziecko, nie chce wybuchać agresją w domu. Staram się nie krzyczeć i być spokojnym. Czy na dobre mi to wychodzi? Chyba nie koniecznie, wkoncu do Was trafilem. Kiedyś wszystko rozwalałem w nerwach i było dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo to jest chyba tak, ze moze ktos miec jakas traume, a moze rownie dobrze miec rozne drobne przezycia, czy relacje czy cokolowiek, co sklada sie na takie a nie inne zachowania. To nawet nie musi byc cos zlego. Zobaczcie, przeciez osoby ktore maja w rodzinie nadopiekunczych rodzicow, tez często kończą z nerwicami. Tez u nich pojawiaja się jakeis problemy w relacjach, ktore np. wynikaly z tych niby "pozytywnych" zachowań w domu. Wiec z tymi przyczynami to nie jest taka prosta sprawa :-/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa ja derealizacje opisuję jako poczucie dziwnosci otoczenia. Jakby w matrixie, wszystko staje sie powolne lub szybkie, zmieniają sie dzwięki (jedna nasilają/inne słabną), kurde nie umiem tego opisać. Czuje sie jakbym byłą poza swoją osobą. Boze może mam schize;)

tak, tez czytałam, ze dereal. to obrona umysły

 

prozac..ale to nie jest nic dziwnego. ja też mam problemy z fizycznoscią/bliskoscia. z męzem i dziećmi nie ale cała reszta tak. Nawet jak mama chce mnie przytulic to jestem jak deska.

ja upatruje przyczyny w dzecinstwie, nie chce biadolic ale nie byłam przytulanym dzieckiem, było raczej chłodno, wymagająco, sztywno. no jak widać rózne są oblicza nerwicy jesli chodzi o kontakty. zazdroszcze tylu kolezanek.

juz to pisałam ale mam durne poczucie, ze nikt mnie nie lubi bo jestem dziwna nudna, sztuczna etc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafał, nerwa jesli chodzi o wyładowywanie złosci...w kłótni np. z męzem staram sie spokojnie, wstydze sie krzyczeć ale raz wyrwałam drzwi z futryną, rozumiecie to?:)) Nowe drzwi. Tzn., poluzowały sie i wyłamała klamka. Ale jaka byłam potem zdrowa. Zero objawów. Więc może MAMY TO. Tłumiona agresja, złość! Wiem, ze sa rózne metody...darcie gazet, wrzask w poduszkę:))

wrzask w samochodzie (nie robiłam i dziwnie boje się własnego głosu, krzyku)...sport ale agresywny

 

I własnie! (jednak nasza rozmowa mi coś daje) kiedyś jako nastolatka ćwiczyłam sztuki walki. Miałam juz niebieski pas. ALe rodzice zabronili mi...bo jak to tak, dziewczyna i bicie się? Przezyłam to strasznie...kurde dobrze ze sobie dziś przypomniałam:)) hhmmm i co jako dorosła pani mam się zapisac na karate? I znowu moje myslenie: wstyd, obciach, za późno, będą siniaki a ja taka schorowana:))

 

paramparam - mi się wydaje, ze to nadal kwestia udawania i nie bycia sobą. Bo wstyd byc sobą. Co ludzie powiedzą...Każdy z nas ma na pewno dobre mniemanie o sobie w otoczeniu. Bo się bardzo stara żeby maskować swoje prawdziwe ja,

 

i to duszenie w sobie moi drodzy. Macie jakies osoby którym chcielibyscie coś powiedzieć? A nie mozecie? Bo wstyd itp.

A moze zaczniemy i opiszemy to...U mnie jest to teścowa. 10 lat dusze w sobie coś do niej. I cierpie strasznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie pewnie przyczyny też drzemią w dzieciństwie i składa się na to suma wszystkiego, nawet rzeczy których pewnie nie dostrzegłam...ale generalnie o ile kiedyś wydawało mi się że znalezienie przyczyny da mi jakieś rozwiązanie problemu o tyle teraz wydaje mi się że bardziej przydaje się zaakceptowanie tego wszystkiego co było nie do końca takie jak być powinno.

 

Bardziej chyba powinnam skupić się na sobie i na nazywaniu oraz wyrażaniu swoich emocji w sposób adekwatny do sytuacji, wiem że mam ogromne problemy z odczuwaniem/ okazywaniem np. Smutku...tego niestety nijak nie udało mi się póki co rozwiązać a pewnie dużo energii pochłania nieokazywanie tego uczucia :/

 

Co do depersonalizacji/ deralizacji to nie lubię tego porównania alewłaśnie najbardziej przypomina mi to coś jak znalezienie się w filmie o samym sobie, jakb ktoś wystawił mnie z mojego umysłu i ciała i wszystko działo się jakby z boku, świat dookoła w ogóle zmienia bodźce, totalnie inna równoległa rzeczywistość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefretis takie darcie gazet czy wsrzask w poduszke to chyba nie pomaga. To musi być odrazu, jak odruch. Tez u siebie kiedyś wyłamałem drzwi, raz wybiłem także szybe w kredensie ręka, raz w drzwiach głową. Ale to były czasy młodości. Co pare miesięcy wymieniałem telefon, bo stary dziwnym trafem sie rozwalał. Teraz sie ustabilizowałem.

 

Nie mam żadnych problemów do ludzi, które potem mi wiszą nad głową. Staram sie na bieżąco mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prozac_nation, ja smutku w ogole nie okazuje! Co wiecej, chyba nigdy nie plakalam w towarzystwie innych (no chyba, ze w dziecinstwie), a tak to zawsze placze sama, bo tak to mam calkowitą blokadę.

 

Ja mysle, ze znalezienie przyczyn, pomaga po prostu zrozumiec jakies zachowania - bo mozemy nie zwracac na nei uwagi, nie wiedziec, ze to złe, a taka analiza przeszlosci pozwala dojsc do jakichs wnioskow. Co oczywiscie nie znaczy, ze znajdziemy przycyzne i wszystko minie. Ale ta wiedza pomoze nam w zmianie.

 

No wlasnie, z tym wyrazaniem zlosci - pewnie dlatego ludzie ktorzy się leją po głowach na ulicach, nie mają nerwic :D W sumie wygladaja na bardzo spokojnych. Ja myslalam wlasnie, zeby isc na jakis taki agresywniejszy sport, tylko problem jest taki, ze nie mam kondycji, a do takich sportow przewaznie jest potrzebna :(

Ale zobaczcie, ewidentnie cos jest na rzeczy! nefretis, jak Tobie tak samo poprawia sie, po takich sytuacjahc, mi tez - to jest ewidentnie dowod na to, ze mamy tu jakis problem, i ze da się cos z tym zrobic.

 

Co do powiedzenia czegos komus, w sumie nie wiem... jeszcze chyba do tego nie doszlam. Moze rodzicom bym cos wygarnela? Ale wlasnie dlatego ciesze sie z terapii bo tam troche wracam do roznych spraw i sobie uswiadamiam co mi sie nie podobalo itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie moga tu ludzie rozpoznac, ale jakos mi to wisi ;)

Nie kradne, nie zabijam, a watpie zeby ktos normalny szukal tu czego ;))

 

Ja z przyjemnoscia przyjechalabym na taki zlot i sesje uzdrawiajaca :D pewnie bysmy byli calkiem weseli i poruszali calkiem inne tematy :)

 

Ja tez jeszcze przed braniem paro ogolnie bylam zawsze mila, czulam sie troche jak taki lamusek bo nawet o swoje nie umialam sie upomniec, nie chodzi o jakies klotnie...

Ogolnie jestem taka, ze sie ne obrazam nie rzucam fochow ale od jakiegos czasu potrafie dosadnie powiedziec co mysle..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili no ja też myslę, że kto znajomy szukałby tu czegoś...musiałby miec podone przypadłosci co my..więc?

ja tez sie nie obrażam, nie mam fochów ogólnie jestem taka dobra i grzeczna a znajomych brak. czyli jednak głupie powiedzenie "bądź sobą" nie jest takie głupie

 

nerwa no tak, własnie widzę , ze lepiej nam po wyładowaniu emocji.

wiesz ja rodzicom wygarnęłam chyba juz wszystko co się dało...mi na sercu lezy jeszcze wygarnięcie teściowej. Nie bede opisywać szczegółów. powiem tylko tyle, ze każde spotkanie z nia kosztuje mnie biegunke, mega lęk, stres i zakładam chyba najwiekszą ze swoich masek. Maskę idealności własnej osoby. Jestem tak sztuczna, tak wk..wiająco miła, czysta, wysprzątana, zrobiona, bezbłędna że aż do obrzygania. Ale nie...nie jestem jeszcze gotowa byc soba przy niej, i zastanawiam sie czemu?? Kimże ona jest, ze to robię...

To trochę smieszne...moglybysmy zrobic coś dla siebie (wygarnąć komus to i owo) ale nie...nie jestesmy gotowe...czyli dalej przyzwalamy na to by się tłumić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, a zobacz - moze to sie wiąże wszystko z hipochondrią? Staramy sie miec wszystko pod kontrolą, emocje, żeby coś sie nie wymkneło, zeby byc zawsze uporzadkowana, idealną...

I troche podobnie jak z tymi chorobami, mamy potrzebe, zeby to kontrolowac, kazde odstepstwo od normy, to juz jest stres, ze cos nie tak, ze cos nam sie wymyka. Normalnie ludzie jak czuja sie gorzej czy mają jakies objawy fizyczne, AZ TAK się nie przejmują. A my już panikujemy, bo dzieje sie cos, nad czym mozemy nie miec kontroli (potencjalna choroba).

Troche taka analogia, do wyrazania emocji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalnie ludzie jak czuja sie gorzej czy mają jakies objawy fizyczne, AZ TAK się nie przejmują.

 

Normalni ludzie to idą do lekarza i wierzą mu bez granicznie. Ludzie tacy jak my, najpierw wertują internet próbójąc dopasować objawy, dopiero potem ewentualnie idą do lekarza w celu potwierdzenia diagnozy. Choć widze tutaj 2 typy, jeden badający się poszukiwacz, a drugi nie badający sie smiertelnie chory:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo to logiczne co piszesz.

Ta kontrola przewija sie u mnie na każdym kroku - kontroluje meza, dzieci, porządek w domu, swoj wygląd, zachowanie w każdej sytuacji, no i wiadomo...cała reszta: waga, temperatura, stan skóry, kolor moczu, konsystencje kupy kurde wsyzstko.

I te emocje trzymane na uwięzi, jakby ktoś dusił sznurem za szyje i ciało, i takie sie ma własnie potem objawy - dusznosci, bóle napięciowe, wędrujące, i mnóstwo innych

widziałam gdzies kiedys takie coś "porozmawiaj ze swoim objawem, spytaj go po co jest, czemu akurat z tej częsci ciała a nie innej, itp" - ja mysle, ze każdy nasz objaw nie jest przypadkowy, objawy gardła to zawsze niewypowiedziane słowa

serca, to jakieś skryte emocje, mięsni, stawów to że czegoś nie możemy zrobić, jakieś zahamowania, zołądek, układ pokarmowy - coś z czym sie nie mozemy pogodzić lub czegoś/kogoś nie trawimy, nie znosimy.

I tu sie odzywa stara prawda, ze przyczyna wielu chorób są emocje...narazie mamy nerwice...organizm alarmuje.

Moze naprawde warto zacząc coś robic poki nie jest za poźno.

 

Boze moze ja gadam głupoty bo jest późno:) ale autentycznie boję sie, ze takie tkwienie w psychicznej stagnacji moze byc szkodliwe dla ciała. O masakra zaraz znowu dojde do tego, ze teraz to przez nerwice zachoruje na cos, bo organizm nie wytrzyma tego permanentnego napiecia.

z deszczu pod rynne:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafal te dwa typy są ksiązkowe, wczoraj czytałam o hipochondrii na ang. wikipedii. Własnie wyroznia sie 2 typy - jeden badający się non stop a drugi tchórz unikający lekarzy żeby nie dowiedział się czegos złego. Jeden i drugi to to samo dno. W ogole czytałam ze hipochondria zaliczana jest do cięzkich nerwic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafal te dwa typy są ksiązkowe, wczoraj czytałam o hipochondrii na ang. wikipedii. Własnie wyroznia sie 2 typy - jeden badający się non stop a drugi tchórz unikający lekarzy żeby nie dowiedział się czegos złego. Jeden i drugi to to samo dno. W ogole czytałam ze hipochondria zaliczana jest do cięzkich nerwic.

 

Mi jeszcze zostala gastroskopia, TK klatki, moze bronchoskopia i koniec!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, dobrze piszesz! I to wszystko naprawde ma sens.

Mi sie wrecz wydaje, ze ludzie z poukladanymi emocjami własnie nie chorują i żyją długo i szczęsliwie. Jak tacy mnisi gdzies w zakonach :)

 

Ja to czasem sie zastanawiam, bo pewnie są osoby ktore maja np. problemy z emocjami, a potem się okazuje, ze maja nowotwory. Ale... pocieszam sie wtedy, ze my mamy w zamian - wlasnie zaburzenia nerwicowe :) U nas to wszystko, to tlumienie, wychodzi pod postacia lęków, a u kogos innego pod postacią jakies konkretnej choroby (a wtedy nie ma lęku ani natręctw). Wiec z dwojga złego, może nie mamy tak zle. Tak czy inaczej, trzeba się i tego pozbyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Mi jeszcze zostala gastroskopia, TK klatki, moze bronchoskopia i koniec!

 

no nie wiem czy koniec, pewnie niektóre badania, które sie robilo jakis czas temu, się niedługo przeterminują...;)) i własnie na tym to całe g... polega.

Ale tak serio. Oby tak było Rafal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×