Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie umiem przyjąć miłości! POMOCY! kocham?nie kocham?


crazymajka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! muszę w końcu z kimś pogadać... :(

Kiedyś już pisałam tu na forum... mam nerwicę lękową i zaburzenia emocjonalne... przeszłam przez anoreksje.. wychowuje sie bez ojca.. ojciec daje mi parabole uczuć " kocham.. nie kocham" raz jestem córką raz nie.. na szczęście mieszka za granicą.

W wieku 17 lat miałam pierwszego chłopaka.. cudowny.. dobry.. po 2.5 roku rozstaliśmy się bo moja nerwica się "narodziła". Ja żyjąc z dobrym człowiekiem myślałam,że taki jest każdy facet. Byli tacy co mnie przelecieli dla frajdy karmiąc mnie cudownymi słowami. Byli też tacy co troszkę dłużej pobyli przy mnie.. obiecując mi miłość bez granic.. a gdy nerwica się pojawiła.. traktowali mnie jak szmatę i rzucali jak "zepsutą zabawkę". W sumie było ich 8...

Pojawił się numer 9.. zupełnie inny.. eh WYMARZONY FACET... wszystko ma to czego pragnęłam od zawsze! po 4 miesiącach znajomości zaręczyliśmy się.. on o całej przeszłości mojej wie, wspiera mnie, wie o nerwicy.. uczy się funkcjonować razem ze mną. kocha mnie bez granic.. i im dłużej jesteśmy tym coraz lepiej.

I wiem.. i czuje,że mnie kocha.. to BARDZO DOBRY CZŁOWIEK!

Ale tu ja mam problem.. jestem przyzwyczajona do toksycznych związków.. do kłótni.. do paniki.. histerii.. lęku... a tu spokój.. bezpieczeństwo.. zrozumienie.. troska..

Czasem myślę,że go nie kocham.. bo nie odczuwam tak silnych emocji jak w poprzednich złych związkach...

Po drugie.. mimo wszystko boje się,że kiedyś będzie ten zły czas.. i on też mnie potraktuje jak szmatę...

 

Ale z drugiej strony.. nie nauczyłam się zdrowej miłości.. nawet nie umiem jej przyjmować.. po drugie.. zawsze po miesiącu już były kłótnie.. już wychodziła to toksyczność.. a tu nic.. wręcz coraz lepiej...

 

On wszystko rozumie.. stara się mi pomóc...

 

Ale ja chce czuć,że go kocham.. że mu ufam.. tak jak to mają "zdrowi ludzie".... wiem,że z nim będę szczęśliwa.. ba jestem! ale gdzie ta emocjonalność.. ta mocna emocjonalność... phi.. a nie chce wrócić do przeszłości! nie wiem co robić..

Psychoterapia? nie wierzę w nią! byłam.. nic nie dało...

Może wy coś pomożecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brałam już leki.. mam mniej stanów lękowych.. dzięki narzeczonemu!! mniej się boję niż kiedyś.. nawet stres spowodowany studiami dzięki niemu jest łagodniejszy.. ale mam problem z tą miłością... zależy mi na tym facecie... ale mam głupie myśli,że go nie kocham :/

Jaka terapia? rozmowa.. wysłuchanie mnie i tyle..

nikt nigdy nie powiedział mi co mam robić by coś zmienić.. analiza siebie? phi.. słyszałam od psychologów ciągle.. ze świetnie siebie analizuje i nie mają nic do dodania..

:/ porażka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

crazymajka, Twierdzę tak jak Candy14.

crazymajka, Masz samoświadomość, ale to nie wszystko bo sprawy przepracowane na psychoterapii trzeba wnosić w życie. Trzeba próbować. Na życie składają się sytuacje do rozwiązywania. Mówi się o przeszkodach i trudnościach. Twoją jest nieumiejętność funkcjonowania w związku, który nie opiera się na poprzednich schematach i jest to dla Ciebie sytuacja "nowa", budząca lęk. Idź na tą terapię bo możesz zaprzepaścić udany związek.

Całe życie trzeba próbować. Nic samo się nie rozwiąże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brałam już leki.. mam mniej stanów lękowych.. dzięki narzeczonemu!!

taa, jeśli to faktycznie kwestia jego obecności, to może znaczyć, że się od niego uzależniasz, bądź uzależniłaś. Lękowcy mają w sobie rys osobowości zależnej. Może sie okazać, że bez niego nie potrafisz samodzielnie funkcjonować i co wtedy? jesli coś sie zepsuje, będziesz tkwić w martwym związku dla poczucia bezpieczeństwa? drugi człowiek nigdy nie jest lekarstwem dla drugiej osoby. Chyba, że jest to specjalista :roll:

 

co do tego, że pojawienie się nerwicy niszczyło Twoje związki z facetami... to ja moge powiedzieć z obserwacji jak wygląda działanie lękowca. Na początku jest mamienie faceta i kokieteria, wszystko super trala lala, aż nagle zostaje wyjawiony sekret pt "mam nerwicę lękową" i tutaj następuje wielogodzinny monolog ze szczegółowymi opisami objawów, bardzo intensywny i szczegółowy i nie jest dziwne, że taki facet sie zmywa, bo się zwyczajnie boi. Nie wiem czy tak jest w Twoim przypadku ale to może być poważne źródło tych zerwań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze nie jestem od niego uzależniona. Byłam kiedyś.. bo od zachowania faceta uzależniałam swoje samopoczucie.. teraz? mam takie bezpieczeństwo że to co kiedyś nie było dla mnie mozliwe do wykonania.. dziś to robię.. ale to dlatego,że mam ten spokój.. stabilizacje... bezpieczeństwo.. to działa dla mnie kojąco..

Co powodowało zerwanie? nie świadomość nerwicy.. bo byli ze mną nawet od wiadomości o niej ponad rok.. ale moje zachowania... spowodowane lękiem.. czyli "kochaną nerwicą" ;-)

eh psychoterapia.. ale gdzie jakaś dobra jest? już tyle razy byłam na różnych spotkaniach i nic to nie dało :/

a po drugie... nie mam za wiele pieniędzy aby sobie chodzić na terapie.. za rok ślub.. jeszcze kończę studia.. ciężko...

dlatego wolałabym sama w sobie coś poukładać.. książki? coś poczytać.. przeanalizować?

 

oj nie pozwole aby ten związek się rozpadł.. on jest moim wymarzonym związkiem... wiem,że to dla mnie jest dobre... ale chce też zdrowo kochać.. i zdrowo przyjmować miłość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

crazymajka, koniecznie DOBRA PSYCHOTERAPIA. Ja miałam sytuację trochę podobną do twojej bo po toksycznych związkach spotkałam kogoś normalnego i-co wydaje się absurdalne-jak ten normalny związek się zaczął, nastąpił bardzo silny nawrót mojej nerwicy i stanów depresyjnych.

Dlatego bardzo ci polecam dobrą, długą (2-3 lata terapię) u fachowego psychoterapeuty. No i jeszcze chciałam się trochę ostrzec, bo piszesz, że przy nim czujesz się bezpiecznie. Może być tak, że w sytuacji kiedy on z jakiś powodów nie będzie blisko, będziesz miała nasilone stany lękowe. Poszukaj koniecznie dobrego psychoterapeuty bo bez tego będzie ci trudno, naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do tego, że pojawienie się nerwicy niszczyło Twoje związki z facetami... to ja moge powiedzieć z obserwacji jak wygląda działanie lękowca. Na początku jest mamienie faceta i kokieteria, wszystko super trala lala, aż nagle zostaje wyjawiony sekret pt "mam nerwicę lękową" i tutaj następuje wielogodzinny monolog ze szczegółowymi opisami objawów, bardzo intensywny i szczegółowy i nie jest dziwne, że taki facet sie zmywa, bo się zwyczajnie boi. Nie wiem czy tak jest w Twoim przypadku ale to może być poważne źródło tych zerwań.

Nom.. u mnie też do tej pory... wszyscy wymiękli. Pocieszającym jest fakt, że jak widzę, wielu z nich trafiło gorzej :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piszecie że czuje się bezpiecznie z powodu tego że narzeczony jest...obok.. i to prawda.. zawsze uzależniałam się od partnera.. ale inni uciekali.. nie rozumieli.. i ja wpadałam w histerie.. itp. wiecie jak to jest..

Ale dzięki narzeczonemu mimo że się nie widzimy.. to on nie pozwala mi zapomnieć o sobie ;-) dzwonimy do siebie, smsujemy.. co pozwala mi się nie bać,że ktoś mnie "porzucił", tylko,że mimo że jest daleko.. nadal jest "przy mnie".

a może znacie jakieś dobre książki? które podbudowują?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×