Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdradziłem samego siebie


noname12

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

Na wstępie chcę powiedzieć, że nigdy wcześniej w życiu nie przyszło mi na myśl, że kiedykolwiek będę przeglądał forum psychologiczne. Mam 20 lat, jestem młodym mężczyzną i nigdy wcześniej nie byłem w takim stanie jak teraz. Potrzebuję się wygadać, bo wstydzę się mówić o tym znajomym czy rodzinie.

Otóż sam, wyłącznie sam, zawaliłem sobie życie. Od zawsze byłem świetnym uczniem, myślę że osobą raczej lubianą, nie mającą większych problemów. W sumie na przełomie gimnazjum i liceum postanowiłem co chcę robić w życiu. Wybrałem bardzo ambitną i niesamowicie trudną drogę- dlatego bo miałem marzenie, które nie dawało mi spać po nocach, o którym myślałem całymi dniami. To marzenie, pchało mnie ku celowi. Całe LO harowałem jak wół, nauczyłem się samodyscypliny, generalnie zmieniłem się na lepsze. Byłem bardzo zdeterminowany i ambitny. Ileż to godzin spędzałem dziennie, aby osiągnąć to co pragnąłem. Po maturze nadszedł w końcu dzień próby. Czułem się świetnie przygotowany. Czułem się sam z siebie dumny bo jeszcze przed kilkoma laty nie wierzyłem, że dojdę do takiego poziomu. I niestety zawaliłem... Miałem wprost niesamowitego pecha, jeden drobny błąd który przekreślił wszystko. Tego dnia wieczorem (pamiętam to jak dziś) poleciało kilka łez. Ale od razu po tym zdarzeniu zacisnąłem pieści i postanowiłem walczyć dalej. Zacząłem pracować jeszcze ciężej, chociaż to co już osiągnąłem z pewnością pozwoliło by mi spełnić moje marzenie gdyby nie ten pechowy wypadek. Poszedłem na studia, na "elitarny" kierunek, na jedną z najlepszych uczelni w Polsce. Mama się cieszyła, wszyscy mi gratulowali. Ale ja wiedziałem, że idę tam na tylko na jeden rok. Bo miałem swoje marzenie, które nie dawało mi spokoju, i które wciąż śniło mi się po nocach. Rok szybko przeleciał, ja nadal harowałem na swoje marzenie. Ale w trakcie tego roku zacząłem mieć wątpliwości- jeżeli osiągnę to co chcę to czy na pewno dam radę? czy konfrontacja wyobrażeń z marzeniami mnie nie przytłoczy? Po trochu wiedziałem, że być może z lekka idealizuje mój życiowy cel. Osiągnięcie go oznaczało by całkowitą zmianę życia. Nie widziałbym w ogóle rodziny, dziewczyny (to chyba była główna przyczna moich rozterek) i znajomych. Ale to był mój cel! Moje powołanie! Kiedy po raz drugi dane mi było przystąpić do naboru byłem najlepszy. Lata przygotowań dały piorunujący efekt. Osiągnąłem to czego chciałem.

Wiele raz wyobrażałem sobie dzień w którym uda mi się zrealizować mój cel. Było to dla mnie coś jak święto. Ale w rzeczywistości w ogóle się nie cieszyłem. Zamiast tego cały czas rozmyślałem. Przez wakacje trochę się wyszalałem, poimprezowałem, kilka podróży i w końcu podjąłem decyzje , że rezygnuje... ulżyło mi. Dalej będę widywał się z dziewczyna, wiódł bezproblemowe życie studenta świetnej uczelni, spotykał się ze znajomymi, podróżował...

Jestem teraz na drugim roku studiów. na początku roku akademickiego było dobrze. Można rzec zapomniałem o swoim marzeniu. Myślałem, że wyrosłem z tych romantycznych wyobrażeń. Jedank powoli zaczeły do mnie wracać i z każdym tygodniem jest coraz gorzej. Codziennie rano wstaję i pytam się samego siebie co ja najlepszego zrobiłem. Nie kontaktuje z otoczeniem. Wogóle się nie uczę, z uczelni mnie zapewne wywalą ale szczerze to mnie to nie obchodzi. Siedze całymi dniami przed monitorem i nic innego nie robię. Nie mam żadnego celu w życiu. Czasem mam chęć coś rozwalić, rozedrzeć ubranie. W myślach zrobiłem się niesamowicie agrseywny. Denerwują mnie wszyscy ludzie. Czuję taką pustkę... Nie mam po co żyć. Ostatnio miewam nawet myśli samobójcze. Widząc jadący pociąg na stacji myślę o tym żeby się pod niego rzucić. mało jem bo nie chce mi się przygotować posiłku. Leżąc gapie się w sufit i nic nie robie. Myślałem nad wizytą u psychologa. Ale to chyba nie dla mnie.

Trochę się rozpisałem, ale potrzebowałem się wygadać. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noname12, myślę, że wizyta u psychologa byłaby jak najbardziej wskazana.

Z tego co piszesz wynika wyraźnie, że mocno dążysz do osiągnięcia celu, a gdy go już osiągnięć nie umiesz się nim cieszyć.

Fakt, że zdobywanie jest lepsze od posiadania, ale powinieneś nauczyć się cieszyć tym, co osiągnąłeś ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc...

 

Hmm...

 

Jak widac jestes odpowiedzialnym czlowiekiem, duzo osiagnales, dazyles do wyznaczonych celow az w koncu Ci sie udalo..

 

Dopadla Cie chandra.. :( Albo depresja kiedy uswiadomiles sobie , ze zrezygnowales ze swojegoo marzenia.. :( Nie dobrze..

 

Od dawna taki stan u Ciebie trwa??

Istnieje mozliwosc aby wrocic na wymarzone studia??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to moze daj sobie jeszcze ten rok na zastanowienie co chcesz robic - czy kontynuować ten "elytarny" kierunek, czy zmieniac na ten wymarzony :? spokojnie, nie ma co sie z powodu takiego niezdecydowania pod pociag od razu rzucac :D

swoja droga zdziwiona jestem, ze istnieja jakies elytarne kierunki studiow w Polsce, mozesz zdradzic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi:)

Co do psychologa to nie pójdę. Napewno nie teraz. Muszę do tego dojrzeć. L.E chyba trafnie to określiłeś z tym dążeniem do celu. Chyba mnie to przerosło.

silence_sadness stan tej "chandry" lub "depresji" trwa u mnie już miesiąc, ale z każdym dniem jest coraz gorzej. Jest tak , że chwilami jest ok, później jedno przypadkowe spojrzenie na coś co przypomina mi o moim marzeniu, jakaś ulotna myśl o tym powoduje że wszystko się wali. możliwość, żeby wrócić teoretycznie jest (nie nazwał bym tego studiami- wybacz, że tak ogólnikowo pisze, ale niech tak zostanie:) szczerze studia przy tym, przynajmniej moje obecne to żaden wysiłek), ale w praktyce moja poprzednia decyzja o rezygnacji może choć nie musi mi przeszkodzić. Myślałem o tym... Ale boję się. Po pierwsze boję się czekającego mnie kolejnego gigantycznego wysiłku, ab znów się przygotować. To byla naprawdę droga przez mękę. Po drugie boję się, że znów gdy mi się uda to będę się bał i zrezygnuje. Wtedy chyba bym naprawdę wolał skoczyć w jakaś przepaść albo coś. Po trzecie wstydził bym się przed innymi, jeżeli bym po raz kolejny próbował to chyba jakoś w tajemnicy przed wszystkimi, nawet przed rodziną (która notabene była raczej z lekka przeciwna mojemu pomysłowi na życie i raczej poparła moją decyzję o rezygnacii). Nie wiem czy potrafiłbym rozstać się z dziewczyną- bo osiągnięcie mojego celu w praktyce by to oznaczało. Ale najbardziej to boję się rozczarowania, konfrontacji rzeczywistości z wyobrażeniami, kiedy zdecydowałbym się na realizację marzenia (coraz więcej slyszę o tym, że rzeczywistość "tam" jest inna niż ta jaką sobie wyobrażałem).

Nana13, ta "elytarna" uczelnia:D (ja tak nie uważam, ale znajomi i rodzina tak) na której obecnie studiuje to SGH. A studiuje chyba dlatego, że tak robią wszyscy:)

 

Myślałem na kolejną próbą i ciągle o niej myślę. Może jednak warto zaryzykować, żeby kiedyś móc spojrzeć w lustro z dumą z tego kim się jest. W tajemnicy przed wszystkimi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsza jest konfrontacja z rzeczywistością, wiem co to znaczy przekreślić własne marzenia,pójść tam,gdzie nie ma się ochoty, a potem żalować,deprecha,brak motywacji do życia itd.

Jesteś młody, weź głęboki oddech, pomyśl spokojnie nad tym,co tak naprawdę chcesz robić,żeby być zadowolonym z siebie i szczęśliwym i to niech będzie Twój cel.

Patrz na siebie, nie patrz na podpowiedzi innych, Ty sam najlepiej wiesz co jest dla Ciebie dobre,ale niestety nie zawsze człowiek jest na tyle pokorny wobec siebie samego,aby się wsłuchać w ten swój wewnętrzny glos.

Życzę Ci tego, dużo wiary,spokoju i energii do działania:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z opisu wygląda mi na jakąś elitarną jednostkę specjalną :D , fajnie jakbyś napisał o czym marzyłeś (marzysz). Ale abstrahując od tego konkretnego celu, to wiem co czujesz. Wiele lat biłem się z myślami, że nie realizuję swoich marzeń, że przemija bez powrotu moja szansa na marzenia. Miałem kilka pomysłów na to, aby być spełnionym człowiekiem, wszystkie jednak ginęły w zarodku. Nie byłem tak wytrwały jak Ty. Byłem strasznie rozczarowany tym wszystkim dookoła, tym, że mogłem podjąć któreś z tych wyzwań. Ja jednak odwrotnie, poszedłem na byle jaką uczelnię, ale objawy na początku miałem identynczne - poczucie wielkiego niespełnienia. Później jednak nad emocjami wziął górę rozsądek, wymuszony rzeczywistocią i potraktowałem studia jako przystanek w dążeniu do marzeń, które jednak się zmieniły pod wpływem minionego czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×