Skocz do zawartości
Nerwica.com

gianna6

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez gianna6

  1. Jesteś po prostu sobą, i masz odwagę to powiedzieć, nie wstydzisz się,że ktoś może się mocno zdziwić,bo Ciebie bardziej fascynuje cisza lasu niż nowy gadżet. Wielkie brawa za odwage:) Ludzie w dzisiejszych czasach nie chcą odstawać od reszty, chcą nadążać w wyscigu szczurów, rzadko zwracają uwagę na piękno przyrody, patrzą raczej na malutkie ekraniki i żyją w matrixie:( Przyznam szczerze,że mnie postęp technologiczny i szaleńczy rozwój tzw.cywilizacji przeraża,zgubimy tym kiedyś sami siebie, dlatego patrzmy w niebo, póki jeszcze jest na co patrzeć...
  2. Najgorsza jest konfrontacja z rzeczywistością, wiem co to znaczy przekreślić własne marzenia,pójść tam,gdzie nie ma się ochoty, a potem żalować,deprecha,brak motywacji do życia itd. Jesteś młody, weź głęboki oddech, pomyśl spokojnie nad tym,co tak naprawdę chcesz robić,żeby być zadowolonym z siebie i szczęśliwym i to niech będzie Twój cel. Patrz na siebie, nie patrz na podpowiedzi innych, Ty sam najlepiej wiesz co jest dla Ciebie dobre,ale niestety nie zawsze człowiek jest na tyle pokorny wobec siebie samego,aby się wsłuchać w ten swój wewnętrzny glos. Życzę Ci tego, dużo wiary,spokoju i energii do działania:)
  3. gianna6

    Witam bardzo serdecznie.

    witaj Zuza:) rozumiem,sama mam 32 lata i problem z pracą, dlatego też odczuwam silne przygnębienie z tego właśnie powodu, przysłania mi to odczuwanie radości z innych rzeczy:( to zależy jaką kto ma hierarchię wartości, bo widzę np.gospodynie domowe,bezrobotne,ale szczęśliwe i zrealizowane w życiu. W każdym razie praca daje człowiekowi odczuć swoją własną wartość,czujesz się potrzebna społecznie, realizujesz się. Masz motywacje,by wstać,ubrać się, wyjść do ludzi, chce się rozmawiać, nawiązujesz nowe kontakty,poznajesz ludzi, uczysz się być wśród nich.to jest niezwykle ważne,poza aspektem finansowym oczywiście,bo to też istotne. Polecam wizytę u psychologa,no i powodzenia w szukaniu pracy,oby była
  4. Twój tato ma zapewne zawyżone ego i jak piszesz czuje,że połknął wszystkie rozumy,jeśli nie widzi głębszego aspektu psychologicznego problemu i nie chce iść do psychologa,to nic nie zdziałasz. Może sam tego przed sobą nie przyznaje,ale być może żałuje,że Twoja mama studiuje,wyfrunęła z domu i zaczyna żyć swoim życiem,ma swoje sprawy i swoich znajomych, może przestraszył się perspektywy,że żona może wymknąć się spod kontroli i stać się zbyt samodzielna...Może w tym jest problem... Jeśli kiedyś zazgrzyta tak,że powieje rozwodem,to nie bój sie tego, czasem lepiej się rozejść i życ spokojnie,niż dręczyć się wzajemnie.
  5. Jestem jedynaczką i znam ten ból, w ogóle mam wrażenie,że jedynacy to często naprawdę mają przechlapane,bo cała uwaga rodziców/rodzica skoncentrowana jest na jednym tylko dziecku i dlatego mamy przez to mniej swobody,albo jest ona bardziej ograniczona,jesteśmy częściej i uwazniej obserwowani,oceniani, każdy nasz krok jest skrupulatnie śledzony i krytykowany. Każdy zdrowo myslący cżłowiek wie jednak,że rodzice, nawet jednego dziecka,powinni mieć świadomość,że wychowują je tak naprawdę dla świata,dla innych a nie dla siebie. rodzice jedynaka często zbyt silnie wiążą ze sobą emocjonalnie dziecko, stosują szantaż emocjonalny i oczekują bezwzględengo posłuszeństwa (Niewolnictwo!!!) dlatego z całego serca Ci kibicuję,abyś nie dawał sobą manipulować i nie ulegał szantażom emocjonalnym, Twoje życie i Twoje wybory,a rodzice muszą to przełknąć
  6. Kamilu, czytając Twój post poczułam jakbym to ja go pisała. Mam podobną sytuację, moja mama jest po 50 tce, z ojcem są małżeństwem już ponad 30 lat. Ojciec pił (pije nadal, tylko mniej), nie dbal o nią tak jak mąż powinien dbać o żonę, często wybuchały awantury, utrudniał matce życie jak tylko potrafił, przychodził do niej do pracy pijany i robił sceny, jak to ona twierdzi, pozamykał jej furtki na życie i z życia uczynił więzienie. Muszę się z tym zgodzić niestety,ale zawsze jej wyrzucałam,czemu ona go nie zostawiła, bo zmarnował jej życie i zdrowie i mnie również. Ona tłumaczy mi,że to nie było takie proste,bo nie miała żadnego oparcia (jej matka stała twardo przy tym,by córka tkwiła w tym bagnie i jeszcze głaskała zięcia!!!), ojciec ponadto wiele razy obiecywał poprawę i w ogóle to sam jakoś nie chciał się odczepić od matki,mimo,tych awantur i ciągłego wyrzucania mu na każdym kroku jakim jest nieodpowiedzialnym alkoholikiem, który niszczy całą naszą rodzinę. Dziś ojciec uważa,że wszystko jest ok i to mama się czepia,tak jakby dało się wszystko wymazać z pamięci,a niestety nie da się,bo przeszłość odbija się na teraźniejszości. Matka jest sfrustrowana, nieszczęśliwa, nie ma energii, ma problemy zdrowotne i świadomość zmarnowanego życia przy moim ojcu. Bardzo,ale to bardzo nerwowo reaguje na ojca, tak jakby już sama jego obecność w domu i jego widok wbudzały w niej silne negatywne emocje, złość i nerwowość. Mam wrażenie,że tak jak napisałeś to jest jej czynnik stresogenny,alergen wywołujący te reakcje i można to porównać chyba do zespołu stresu pourazowego. Próbowałam ją namówić na wizytę u psychologa,ale ona nie chce się zgodzić,bo uważa,że i tak już wszystko poszło na marne, nie zmieni przeszłości. Nie mam szans namówić ją by olała ojca i nie reagowała tak gwałtownie na niego, nie bronię go,bo sama mam ogromny żal do niego,ale staram się go zlewać często,by nie popaść w podobne zapętlenie jak ona. Dla mnie tego już się nie da zmienić,przynajmniej jeśli chodzi o moją matkę. Jeśli mama sama nie dostrzeże, że takie zachowanie tak naprawdę ją wyniszcza,to my nie jesteśmy w stanie nic zrobić, można tylko spróbować rozmawiać,ale na niewiele się to zdaje,przynajmniej u mnie w rodzinie... Pozdrawiam, Aśka
  7. Najlepiej gdy we wszystkim jest umiar i zdrowy rozsądek, w okazywaniu uczuć też, nieważne komu. Tak sądzę. Mój ojciec raczej nie okazywał mi uczuć, a matka - wprost przeciwnie, zbyt silnie skoncentrowała się na mnie i związała emocjonalnie. Wiem,że mnie zawsze kochala i kocha,ale taki rodzicielski żar uczuć powoduje zbyt silną koncentrację rodzica na dziecku i może być przyczyną nerwicy, jedną z wielu...
  8. W sumie tez nerwica od dziecka,ojciec alkoholik, ciągłe awantury w domu,sfrustrowana i lękliwa matka,która swoje lęki przelała na mnie. A reszta to już konsekwencje tego stanu rzeczy...Zamknięcie w sobie,nadwrażliwość, poczucie niskiej wartości,chwiejnośc emocjonalna itp.
  9. Ja utraciłam sens życia już dawno 12 lat temu odkąd zrezygnowałam z wymarzonych studiów,bylam tak bliska osiągnięcia swoich celów życiowych,że aż mnie to przeraziło i zniszczyłam własne marzenia!! Całe życie uciekam,szukam nie wiadomo czego, nie wiem po co w ogóle żyję i nic nie ma dla mnie sensu...:(Błądzę jak dziecko we mgle...
  10. Witam, ja również przeżywam potworne lęki i napady strachu, takiego,że nie widzę już nic tylko czarną dziurę, chciałabym przestać istnieć,zapaść się pod ziemię,bo życie mnie bardzo boli. Nie umiem żyć,wszędzie czuję się obco, gorsza od innych, męczy mnie udawnie kogoś normalnego, kim nie jestem... męczy mnie przebywanie pośród ludzi, choć z drugiej strony bez ludzi też jest źle Będąc wśród ludzi, czy bez nich, miewam kryzysy,jedne krótsze trwają kilka minut, inne ciągną się wiele dni, a muszę udawać,że jest ok.Nie mam na to siły:( Moja matka jest znerwicowana i lękowa, jak powiedziała terapeutka przeprojektowała ona te lęki na mnie i dlatego ja też się wszystkiego boję. Boję się zmian,być może na lepsze,albo na gorsze,boję się tkwić w próżni... Czuję się taka zablokowana w środku, czasem serce wali jak oszalałe i puls galopuje niczmy koń, biorę jakieś leki na uspokojenie,choć zasadniczo staram się unikać i pracować nad swoją psyche, tlumaczyć sobie pewne sprawy,ale kiepsko jak na razie idzie mi to:(
  11. gianna6

    Wkurza mnie:

    sama siebie chyba wkurzam najbardziej, to moje niezdecydowanie i lęki,strach przed tym,że jakąkolwiek decyzję w życiu podejmę,każda okaże się zła i przyniesie więcej strat niż zysków
  12. Witaj Marcinie. chciałabym Ci dać jakąś dobrą radę,ale nie wiem,czy istnieje sposób,aby się wyluzować i dobrze wypaść w tak krótkim czasie,gdy jest się nerwicowcem. sama mam bardzo silną nerwicę,depresję,zaburzenia emocjonalne i banalne z pozoru sprawy potrafią mnie tak zwalić z nóg,że cała się trzęsę i nie potrafię zapanować. Kiedy mam sytuację stresową to biorę Signopam (na receptę),ale potem czuję jak odpływam, jestem trochę senna,jednak rozluźnia mi mięśnie i trochę uspokaja skołatane nerwy.Nie jest to dobre rozwiązanie na dłuższą metę,ale w trudnej sytuacji lepsze to niż trzęsące się z nerw ręce i wysoki puls. 3maj się,pozdrawiam
  13. Kiedyś miałam bardzo jasno sprecyzowane plany, byłam bardzo blisko ich zrealizowania,chyba aż na tyle blisko, że mnie to przeraziło i wszystko schrzaniłam:( Po prostu stałam się niszczycielką własnych marzeń!!! A dziś...dziś żyję z dnia na dzień, tu i teraz, mam nadzieję,że kolejna podjęta przeze mnie teraz decyzja nie okaże się niewypałem, bo już nie mam sił błądzić, dlatego idę do psychoterapeuty,aby mi pomógł (mam nadzieję) uporządkować psyche i emocje. Teraz najbardziej zależy mi na pracy, która da mi nie tylko pieniądze i samodzielność, ale też satysfakcję. I pragnę jeszcze pracować nad sobą tak,by wreszcie się wyciszyć, osiągnąć poczucie jako takiej wewnętrznej harmonii i spokoju i myślę,że to by było wspaniale,gdyby mi się udało zrealizować
  14. te lęki polegaja na blokadzie psychicznej, w sytuacji stresowej mam podobnie,czuję jak mięśnie przełyku zwężają się i nic nie jestem w stanie przełknąć
  15. Myślę,że jak najbardziej. Aby być z kimś blisko trzeba ufac, ale też być pewnym siebie i swojej wartości. Jeśli ma się problemy z samym sobą,jakieś wewnętrzne sprzeczności, to trudno się otworzyć na bycie blisko z kimś
  16. gianna6

    cześć

    Jestem tu nowa,piszę,bo mam deficyt przyjaciół w realu, a czasem dopada mnie potrzeba wygadania;) Jestem DDA i mam nadopiekuńczą matkę,może obecnie już mniej mi matkuje,ale zdarza się.. Przy niej czuję się nadal jak małe bezradne dziecko,choć mam 30 na karku, ale ona często daje mi do zrozumienia,że wie lepiej ode mnie,lepiej potrafi zrobić coś itp. utwierdzając mnie w poczuciu winy i bezradności Mam za sobą rozmowy z psychologiem,który powiedział,że obydwoje rodzice skutecznie podcięli mi skrzydła:( Mam niskie poczucie własnej wartości, nerwice,stany depresyjne, problemy zawodowe i prywatne, czasem czuję się obco wśród ludzi, którzy wydają mi się normalni, a to ja jestem taka wyalienowana... Mam problemy z podejmowaniem decyzji i z reguły kosztuje mnie to wiele zdrowia i mam wiele obaw,chcę jak najlepiej, a wychodzi jak najgorzej... Jakieś fatum, macie podobnie??? Pozdrawiam,Aśka
×