Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z dziewczyną - czy to borderline?


Karmana

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was :smile:

 

Nie wiem jak zacząć, bo pierwszy raz piszę w osobistej sprawie na forum, ale mam problem z dziewczyną (ja też jestem dziewczyną i od razu proszę sobie darować wszystkie rady o dopchnięciu przez faceta jak w sąsiednim wątku).

 

Jesteśmy ze sobą niecaly rok, ja mam 28 lat, ona 23. Na początku było pięknie, ale od paru miesięcy mamy poważne problemy. Zawsze miała zmienny charakter, potrafiła od melancholii szybko przechodzić do śmiechu i odwrotnie, łatwo się denerwowała i wszystko za bardzo brała do siebie, ale teraz to wszystko przybrało tak bardzo na sile, że nie wiem, co robić. Zaczęły się, kiedy moja Ukochana nie zdała kilku egzaminów na studiach. Najpierw była załamana, ale potem postanowiła je zmienić (iść do prywatnej szkoły na całkiem inny kierunek) i humor jej się poprawil. Niestety okazalo sie, że przez to nie możemy jechać na wymarzone pierwsze wakacje do Hiszpanii (mnie nie było stać, żeby zapłacić za nas obie). Zaczęla wiekszość czasu przesiadywać w domu ze słuchawkami na uszach. Od czasu do czasu wychodzilyśmy gdzieś na koncert czy potańczyć. Ja jestem typem domatora, źle się czuję w takich miejscach, wiec w koncu zaczęła wychodzić częściej gdzieś z jakimiś znajomymi. Ja nie mam nic przeciwko temu, ale zauważylam, że z czasem zaczely dla niej istniec tylko dni kiedy klubowala i kiedy pojawiala sie okazja, wszystko rzucala. Na początku powiedziala, ze jesli chce, żeby została, wystarczy, ze powiem, ale kiedy raz ją poprosilam, żeby posiedziała tym razem ze mną, wprawdzie zostala, ale siedziala struta, zla przez cały czas. Mówiła, że wszystko gra, ale dała do zrozumienia, że popsułam jej wieczór. Na tych wyjściach najczęściej się upijała, czasem dzwoniła do mnie, żebym po nią pojechała, przez telefon mówiła straszne rzeczy - że ktoś ją chce napaść, zgwałcić, że się boi. Kiedy przyjeżdżałam okazywało się, że jest pępkiem całej imprezy i każdy dookoła niej skacze. Często wtedy też ma do mnie pretensje ale właściwie nie wiem o co, potrafiła być agresywna, rzucać się, wyrywać. Ostatnio byla taka sytuacja. Chcialam ją wziać do domu, nie, uciekala jak dziecko po całym klubie, pijana oczywiście. Zaczepiala obcych ludzi i mówiła, że chcę jej coś zrobić a przy tym śmiała się (na szczęście, więc jej nie wierzyli). Ale kiedy ja się wkurzyłam i powiedziałam, że wracam sama, to poszła za mną i zaczęła wyzywać. Zapytałam się, czy chce zostać ale razem ze mną - też nie. Siedziala, poplakala sie, nie dala sie dotknąć ic hciała iść na piechotę ze Środmieścia na Bemowo, chociaz bylam samochodem. Następnego dnia nie chce o tym rozmawiać, mowi, że to pzrze alkohol i nic nie znaczy.

 

Jak ma zly dzien dosłownie wszystko potrafi ją wyprowadzić z równowagi, potrafi wściec się, że przyjdę w złym momencie, albo ze o coś zapytam, kiedy ona gra na komputerze. Innym razem zachowuje sie całkiem normalnie, nie wścieka się, przytula, śmieje, ale ja za każdym razem boje sie odezwać, że powiem coś nie tak. Kiedyś sprzeczki wyjaśniałyśmy w parę h teraz w parę dni i zwykle przy okazji jednego powodu znajduje sie tuzin kolejnych powodów, błachych które rosną do wielkiej skali (np. że mma nie taki ton głosu).

 

Dwa razy chciala sie zabic. Raz tylko o tym mowila (szarpala sie ze mna przed pubem i krzyczała, że skoczy z mostu), a drugi raz już wymachiwała nożem kuchennym, który musiałam jej wyrwać. Naciskałam na nią, żeby poszła do psychologa, ale nie chce o tym słyszeć, uważa, że sama da radę.

 

W domu też ma nieciekawą sytuację (nie mieszkamy razem, ona mieszka z mamą), ale ciągle tylko słyszę, że to wina mamy (bo czegoś nie powiedziała, albo powiedziala, ale nie dość jasno) W ogóle moja W. jakoś dziwnie podchodzi do winy - najpierw zawsze winny jest ktoś inny albo coś innego. Egzaminy oblała przez mamę, sprzeczki ja prowokuję, więc jej zachowanie jest normalne i usprawiedliwione. Ona nigdy niczego nie prowokuje, bo zawsze ma dobry powód. Dopiero kiedy doprowadzi mnie już do krzyku i łez czasem odpuszcza i przeprasza, ale to nie znaczy, że parę dni później znow mi nie powie, że to jednak ja zawiniłam i ma o to żal.

 

Na początku miałyśmy rewelacyjny seks, ale najpierw ona jakoś przestała mieć na niego ochotę (chociaż całowała się), teraz ja też już nie chcę, bo bardzo tę sytuację przeżywam. Zarywam całe noce, bo nie mogę spać a rano nie mogę się skupić, ciągle czuję taki ucisk w głowie, wyskoczyły mi jakieś krostki, które nerwowo nieświadomie drapię, wszystkie objawy stresu. Boje się, że wpadnę w jakąś nerwicę.

 

Mam też problemy z zaufaniem. W. jest bardzo atrakcyjna, podoba się i mężczyznom i kobietom i sprawia jej to przyjemność, a jednocześnie ma kompleksy, ciągle chce coś poprawiać w swoim ciele, nie podoba się sobie, bez makijażu nie wyjdzie nawet do sklepu na dole bloku. Ostatnio nawiązała wiele internetowych znajomości na różnych portalach, również z Wawy i co jakiś czas słyszę o jakimś koledze czy koleżance. Ciągle ich manipuluje, żeby jej mówili, że jest piękna, a mnie mówi, że to nic nie znaczy. Raz jej powiedziałam, że mi się to nie podoba i dałam argument, że podobno nie wie co robi po alkoholu, ale się na mnie wściekła. Na koniec przeprosiła, ale to ja kilka dni musiałam zapewniać, że kocham i ufam i mi zależy.

 

Powoli nie wytrzymuję napięcia. Kiedy zapytałam się, czy jest jej źle i chce się rozstać, oskarżyła mnie, że to ja chcę odejść i była awantura. Kiedy powiedziałam, że musi zmienić swoje zachowanie, bo nie wytrzymuję znow to samo, praktycznie ze mną zerwala, potem przeprosila, potem znow byla obrazona. Mowi, ze jej zależy i się stara, ale nie chce nawet porozmawiać z moja koleżanką psychologiem o wizycie w poradni nie mówiąc. Kiedy jej wypaliłam, że ma jakieś zaburzenie stwierdziła, że jestem psychopatką i nią manipuluję. Nie mogę nic powiedzieć co jej się nie spodoba bez odbicia piłki w moją stronę i konczu się na tym, że ona jest ofiarą a ja agresorem.

 

Czytałam w internecie o różnych zaburzeniach i borderline bardzo pasuje. Przeczytałam ten tekst:

http://bpd.szybkanauka.net/

i zrobiło mi się bardzo przykro. Nie znam nikogo z tym zaburzeniem. Czy dobrze rozumiem, że to co robi, to nie jej wina? Jak w takim razie mam z nią postępować, żebym sama nie cierpiała? Nie radzę sobie z tym i boję się że po prostu niewytrzymam. Bardzo ją kocham i zależy mi na tym związku, więc nie piszcie "zerwij i znajdź normalną", bo że tyle mogę zrobić wiem już sama.

 

Dziękuję za wszystkie konstruktywne rady

K.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karmana, wg mnie to ani nerwica ani borderline tylko po prostu niedojrzalosc. Do 99 % ludzi mozna przypisac zburzenie lub chorobe na podstawie krotkotrwalych objawow. Natomiast ja tu bym obstawiala niedojrzalosc. Argumenty: oblala studia, widzi wine w kazdym tylko nie w sobie, probuje zawsze obrocic kota ogonem, do tego zachowanie: imprezowanie, balowanie, popijawy. Przykro mi to pisac, ale ja to widze tak, ze dziewczyna mloda, moze chciala sprobowac kontaktu z dziewczyna, Ty sie nawinelas pod reke, i poszlo. Takze to przemawia za tym, ze unika kontaktu seksualnego i nawiazuje znajomosci takze z facetami. Zauwaz ze ona ma wylacznie postawe roszczeniowa, oczekuje ze Ty bedziesz wszedzie za nia placic, fundowac wakacje itd. To ze grozila samobojstwem podchodzi juz pod powazniejsze zaburzenie/chorobe ale i tak podtrzymuje swoje zdanie ze nie tyle tu zachodzi taki proces, co niedojrzalosc. Co Ci poradzic? Ja bym dala ostateczne ultimatum, albo panna bierze sie za studia, zacznie cos ze soba robic, w kierunku poprawy zachowania, pojdzie do psychologa albo adieu. Dojrzalosci jej nie nauczysz, tylko zycie jak dokopie to moze pomoze.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba źle opisałam moją kochaną. :smile:

 

W. przede wszystkim nie oczekuje, ze za cokolwiek będę płacić, przeciwnie, broni niezależności i czasem upiera się oddac mi głupie 50zł, które dla niej jest znacznie więcej niż dla mnie, bo jest na utrzymaniu rodziców a ja pracuję. Z wakacjami chodzilo o to, że nie mogłyśmy jechać, nie była zła, że nie mogłam zapłacić, nawet jakbym mogła to by się nie zgodziła.

 

Jestem na 99,9% pewna, że mnie nie zdradza z nikim (0,1% to rozsądny dystans ;) ) i obie miałyśmy wcześniej partnerki, nie tylko przygody z kobietami, ale związki.

 

Ciężko powiedzieć, że ma roszczeniową postawę. Wprawdzie ma ciągle o coś wonty, ale nie chce ode mnie prezentów, fundowania czegoś czy konkretnych zachowań.

 

Problemem są głównie jej pretensje, wybuchy i to przewalanie winy na każdego. Nigdy się nie spotkałam z osobą, która na wszystko ma przygotowaną odpowiedź i niezależnie od tego, co zrobi wina zawsze jest tej drugiej strony. Nawet jak na niej to przyznanie do winy wymuszę i dostanę przeprosiny, to na drugi czy trzeci dzien jakby zupełnie nie pamięta o sytuacji. Dlatego proszę o pomoc osoby, które albo były w związkach z takimi osobami albo same się tak zachowywały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karmana, niedojrzalosc tez jest jedna z objawow borderline, tyle podtrzymuje swoje zdanie, ze wg mnie jeszcze nie jest to o tyle stan zaawansowany, ze mozna byc na 100% pewnym co do diagnozy borderline. To jedynie moze stwierdzic psychiatra. :smile: A aby do tego dojsc, nie wystarczy moje zdanie czy zdanie innych, bo to od Twojej dziewczyny zalezy czy zechce podjac diagnoze a pozniej ewentualne leczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako osoba, która sama ma borderline, w jakimś stopniu odnajduję siebie w tym, co napisałaś. Ja przed terapią.

Niestety sama nic nie zrobisz, ona musi chcieć iść do terapeuty i coś ze sobą zrobić.

Ale nie możesz jej pobłażać, masz prawo wymagać szacunku i sytuacja, w której ona Cię o coś oskarża to przegięcie, na które nie powinnaś się godzić. Niestety bordera trzeba sobie trochę wychować. Postawić jawne i mocne granice. Inaczej będzie ciągle przesuwać granice. A wiesz co? Z czasem jest nam łatwiej, gdy druga osoba stawia granice. To znaczy, że chroni oboje: zarówno siebie jak i tą drugą osobę. Bo po natarciu i przekroczeniu granic rodzi się w nas ból i cierpienie, bo zwykle nie tego oczekiwaliśmy co się znajduje za "murem"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×