Skocz do zawartości
Nerwica.com

przemyślenia post-terapeutyczne, uczucia towarzyszące


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja po terapii...

Wczoraj analizowaliśmy moje codzienne zachowania w stosunku do rodziny i dokonałam ,,odkrycia,, że jestem klonem własnych rodziców niestety Jak czytałam psychologiczne teksty dla DDA to z przymrużeniem oka brałam kawałki o tym, że rodzice są dla nas jak lustro, i że to co widzimy w dzieciństwie w tym lustrze bierzemy jako swoje nawet podświadomie. I mimo że przysięgamy sobie ,,nigdy nie będę taka jak mój ojciec/matka,, to w większości przypadków kiedy w naszym życiu nastąpią podobne wydarzenia, czy chcemy, czy nie zachowujemy się identycznie jak nasi rodzice..... Powielamy ich zachowania, ich relacje z dziećmi( z nami)ich reakcje w sytuacjach stresowych, konfliktowych... robimy ( robię) dokładnie tak samo jak zaobserwowałam to kiedyś w dzieciństwie....Przykład?? Moja matka była ,,katem,, jeśli chodzi o zmuszanie mnie do nauki-ja robię tak samo, wszystko musi być odrobione przez Igora idealnie Ojciec mnie odtrącał- ostatnio złapałam się na takim samym zachowaniu w stosunku do Karoli, ale ugryzłam się w jęzor Wymuszanie posłuszeństwa krzykiem-u mnie ciągle jest ,,normą,, chociaż uczę się że można inaczej itd itp...Chciałabym żeby mi ktoś zrobił pranie mózgu w tym temacie i zaprogramował na nowo... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to z przymrużeniem oka brałam kawałki o tym, że rodzice są dla nas jak lustro, i że to co widzimy w dzieciństwie w tym lustrze bierzemy jako swoje nawet podświadomie.

 

Niee, to raczej o co innego chodzi. Jako dzieci sami z siebie nie byliśmy świadomi, że w ogóle mamy emocje, dopiero do ich "zapisu" dochodziło, gdy widzieliśmy reakcję na nie w osobach rodziców. To jest, gdy było nam powiedzmy smutno, a matka nas przytulała w takich sytuacjach, wtedy ta emocja mogła dojść do głosu, natomiast gdybyśmy notorycznie byli karceni będąc smutnymi, wtedy doszłoby do blokady tej emocji. Natomiast widzieliśmy także jak nasi rodziciele okazują, bądź nie, sobie uczucia, czy jak rozwiązują sytuacje konfliktowe i ew te same sposoby działania zaczęliśmy przejmować, ale z "lustrem" to to pierwsze mi się skojarzyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, o dokładnie. zgadzam się. na mnie największy wpływ miało to, że rodzice się kłócili, zawsze nie radzili sobie i krzyczeli, wariowali. ja teraz też taka jestem ;p ale oczywiście próbuję nad tym zapanować, staram się, czasem mi wychodzi. a czasem jeszcze nie.

 

-- 05 paź 2012, 16:30 --

 

a wiecie jak ja się denerwuję, jak ktoś nie dopuszcza mnie do głosu ?? ojej... masakra. od razu wrzask na całe osiedle. ale to dlatego, że rodzice zawsze kazali mi się zamknac, ja nie miałam prawa miec własnego zdania. teraz mam zawsze własne zdanie i uparcie się go trzymam i pewnie to wynik tego, że właśnie rodzice mi zabraniali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliście taką sytuację w trakcie Waszej terapii, że terapeuta z biegiem czasu zmieniał podejcie do Was, zaczął stosować inne metody terapeutyczne, inne zachowania, wręcz zmieniał swoje zdanie?

 

Jak się z tym czuliście? Jakie uczucia Wam towarzyszyły?

Zapraszam do dyskusji szczególnie tych, którzy uczęszczają na terapię długoterminową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja się wypowiem. Ja chodzę na indywidualną terapię DDA i dla współuzależnionych. Mam wrażenie, że ostatnio jakby mój terapeuta w ogóle zaniechał jakiejkolwiek terapii wobec mnie. Jakby przestawił się na : ,,wygada się wygada i jej się poprawi,,

Wcześniej napisałam dwa listy do rodziców i tyle. Prowadzę dzienniczek uczuć ale to był mój pomysł, nie jego. Mam uczucie że chodzę na spotkania i nic z nich nie wynoszę. Ot tyle że sobie pogadam...On uważa, że świetnie sobie radzę w życiu, że po mnie nie widać że mam depresję, że mój ojciec to miły starszy pan( a ja uważam że wszystko jest odwrotnie) Coraz bardziej jestem zniechęcona. Na dodatek ciągle przekłada spotkania, teraz mam 3 tyg. przerwy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że mój ojciec to miły starszy pan(

???? :shock:

No tak powiedział, ze z mojego opisu ojca to on wygląda na miłego starszego pana ( narzekałam, że przychodzi do mnie kiedy mam gości i sobie rozmawia z nimi, jakby do niego przyszli, że wtrąca się w wychowywanie moich dzieci, bo bez mojej wiedzy i zgody np składa mi łóżko, wiesza pranie, zdejmuje je- gacie i staniki też :shock: a ja sobie nie życzę np. ( a ja bym po prostu chciała żeby się zapytał ) Terapeuta twierdzi, że on to robi bo chce pomóc, ok. Ale dlaczego nie pomoże wtedy kiedy powinien? Nie napali w piecu , nie pozbiera kłaków psa nawet , nie zmieni żarówki, nie posprząta SWOJEGO pokoju,ale w naszym chodzi i wszystko przestawia.Co do gości, to terapeuta stwierdził, że czuje się samotny , to niech k..znajdzie sobie swoich znajomych :?

A jak taki uczynny i miły, to dlaczego nie chciał dzisiaj zostać z moją chorą córką??? Musiałam prosić koleżankę. Ja się zagotowałam, jak to usłyszałam o moim ojcu...ale może ja przesadzam...może faktycznie jest miły, uczynny, sympatyczny??? Tylko dlaczego ja go tak nienawidzę???

 

-- 05 gru 2012, 14:16 --

 

Gunia76 a nie mozesz zmienic terapeuty?

nie wiem... nie lubię zmian, boję się. Wiem że mają strasznie dużo pacjentów. I jeszcze boję się od początku wszystko kolejnemu opowiadać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliście taką sytuację w trakcie Waszej terapii, że terapeuta z biegiem czasu zmieniał podejcie do Was, zaczął stosować inne metody terapeutyczne, inne zachowania, wręcz zmieniał swoje zdanie?

 

U mnie bylo tak,ze na poczatku siedzialysmy po dwoch stronach biurka..ja mowilam ..ona notowala. Kiedy juz miala obraz sytuacji wprowadzila bardziej swobodna atmosfere i siadalysmy na przeciwko siebie na fotelach w dalszej czesci gabinetu. Pozwalalo sie to rozluznic, bo jednak za tym biurkiem czulam sie troche jak na egzaminie. Nie czulam zeby zmienila podejscie co nie znaczy ze nie slyszalam slow przykrych dla mnie a jednak po pierwszym ze tak powiem wkurwie i przemysleniu w domu dochodzilam do wniosku, ze slusznych. Pozwalalo mi to spojrzec na siebie i moje problemy z szerszej perspektywy. Dzieki temu pozbylam sie np. zalu do bylego meza i nabralam dystansu do tego co sie stalo. To bylo bardzo oczyszczajace bo nie ma chyba nic bardziej destrukcyjnego niz duszenie w sobie zlosci. Pozamykalam tamtem rozdzial i poczulam wolna. No ale generalnie nie odczuwalam wielkich zmian od poczatku do konca terapii

 

-- 05 gru 2012, 14:18 --

 

No tak powiedział, ze z mojego opisu ojca to on wygląda na miłego starszego pana ( narzekałam, że przychodzi do mnie kiedy mam gości i sobie rozmawia z nimi, jakby do niego przyszli, że wtrąca się w wychowywanie moich dzieci, bo bez mojej wiedzy i zgody np składa mi łóżko, wiesza pranie, zdejmuje je- gacie i staniki też :shock: a ja sobie nie życzę np. ( a ja bym po prostu chciała żeby się zapytał ) Terapeuta twierdzi, że on to robi bo chce pomóc, ok. Ale dlaczego nie pomoże wtedy kiedy powinien? Nie napali w piecu , nie pozbiera kłaków psa nawet , nie zmieni żarówki, nie posprząta SWOJEGO pokoju,ale w naszym chodzi i wszystko przestawia.Co do gości, to terapeuta stwierdził, że czuje się samotny , to niech k..znajdzie sobie swoich znajomych :?

A jak taki uczynny i miły, to dlaczego nie chciał dzisiaj zostać z moją chorą córką??? Musiałam prosić koleżankę. Ja się zagotowałam, jak to usłyszałam o moim ojcu...ale może ja przesadzam...może faktycznie jest miły, uczynny, sympatyczny??? Tylko dlaczego ja go tak nienawidzę???

a nie wspomnial ze ojciec narusza Twoja przestrzen? :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, wspominał, nawet o tym dyskutowaliśmy.Był zbulwersowany, powiedział ze nie wyobraża sobie że mu ktoś grzebie w rzeczach, wiesza gacie czy pościel składa bez jego zgody.

Wiesz, ja się zastanawiam, czy on mnie nie chciał wkurzyć specjalnie. żeby wreszcie ta złość na ojca ze mnie wylazła. Bo ja to wszystko opowiadam mu spokojnie, czasem ironicznie, czasem ze śmiechem... ale to maski, o tak na prawdę we mnie wszystko się gotuje. :?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, No tak, ale co jeśli terapeuta zmienia podejście po 2 latach terapii.. trochę to długi czas, może dopiero teraz uznała, że nadszedł ten moment aby pokierować mnie w inny sposób, też na pewno sama rozwija się zawodowo, może superwizor tak nakierunkował? Ciężko mi ocenić co się za tym kryje, ale na pewno nie czuję się z tym dobrze i oczywiście rozmawiamy o tym, ale moge mówić tylko o swoich odczuciach, od niej nic się nie dowiem. Jedynie mówi, że kiedyś to było kiedyś, i to co uznawała kiedyś za właściwe na dzień dzisiejszy nie ma już zastosowania.

Ale jak ufać i czuć się bezpiecznie w takiej sytuacji?

 

-- 05 gru 2012, 13:35 --

 

Wiesz, ja się zastanawiam, czy on mnie nie chciał wkurzyć specjalnie. żeby wreszcie ta złość na ojca ze mnie wylazła.

Całkiem prawdopodobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ja to wszystko opowiadam mu spokojnie, czasem ironicznie, czasem ze śmiechem... ale to maski, o tak na prawdę we mnie wszystko się gotuje. :?

 

Gunia..moze to byc taka prowokacja z jego strony zebys glebiej weszla w swoje emocje zwiazane z ojcem. To dosc powszechne na terapiach. Moze chce Cie zmusic zebys zrzucila maske i powiedziala co naprawde czujesz w zwiazku z zachowaniem ojca.

Jedynie mówi, że kiedyś to było kiedyś, i to co uznawała kiedyś za właściwe na dzień dzisiejszy nie ma już zastosowania.

Alumoze tak byc, ze po dwoch latach zmiany sa zbyt male i szuka nowych rozwiazan. W sumie to dobrze, ze chce cos zmienic zeby osiagnac razem z Toba wiekszy efekt. To znaczy ze jej zalezy. Moze poczekaj troche i zobacz co z tego wyjdzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliście taką sytuację w trakcie Waszej terapii, że terapeuta z biegiem czasu zmieniał podejcie do Was, zaczął stosować inne metody terapeutyczne, inne zachowania, wręcz zmieniał swoje zdanie?

 

Jak się z tym czuliście? Jakie uczucia Wam towarzyszyły?

Właśnie przechodzę przez tą sytuację.

i mogę zacytowac Gunię:

Mam wrażenie, że ostatnio jakby mój terapeuta w ogóle zaniechał jakiejkolwiek terapii wobec mnie. Jakby przestawił się na : ,,wygada się wygada i jej się poprawi,,

Prowadzę dzienniczek uczuć ale to był mój pomysł, nie jego. Mam uczucie że chodzę na spotkania i nic z nich nie wynoszę. Ot tyle że sobie pogadam...

 

Tyle, że mój terapeuta nawet nie wie, że ja prowadzę ten dzienniczek uczuc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedynie mówi, że kiedyś to było kiedyś, i to co uznawała kiedyś za właściwe na dzień dzisiejszy nie ma już zastosowania.

Alumoze tak byc, ze po dwoch latach zmiany sa zbyt male i szuka nowych rozwiazan. W sumie to dobrze, ze chce cos zmienic zeby osiagnac razem z Toba wiekszy efekt. To znaczy ze jej zalezy. Moze poczekaj troche i zobacz co z tego wyjdzie?

 

Kaja, najprawdopodobniej i o to chodzi. Tylko ja w sytuacji kiedy mam "czekać i zobaczyć co z tego wyjdzie" nie ufam w 100%. Każdą zmianę odczytuję jako zagrożenie (takie mam doświadczenia z ludzmi). A kiedy znowu się nie ufa bezgranicznie to terapia nie ma takiego efektu jak mieć powinna.

 

Z drugiej strony to takie czekanie jest też częścią procesu terapeutycznego :bezradny:

 

Najbardziej zabolało mnie kiedy zrezygnowała z podawania ręki. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, myślałam, że tym sposobem chce całkowicie się wycofać z tej relacji (takie pierwsze skojarzenie) ale po głębszym zastanowieniu się uznałam, że chyba chodzi o unikanie sytuacji, które sprzyjaja zbliżaniu się do terapeuty. Zapewne chodzi jej o to, żebym nie skupiała się tak na naszej relacji tylko na sobie. A że w żaden sposób to do mnie nie dociera i ciągle próbuję się na niej opierać, postanowiła zastosować inne sposoby.

W każdym bądź razie po prawie 2 latach takie zmiany to dla mnie duże przeżycie. Jest jeszcze kilka nowych sposobów, które wprowadziła, ale z tą ręką najbardziej mnie zdziwiło. Nie spodziewałam się...

 

Teraz jak idę to cała w obawach i niepewności, bo nie wiem, czego znowu mogę się spodziewać. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu trudno mi powiedziec jaki cel maja drastyczne zmiany. Rozumiem jakies tam nowe metody terapeutyczne ale o co chodzi z tym podawaniem reki nie mam pojecia.Moze sie zapytac i powiedziec, ze jakos dziwnie sie z tym czujesz? Ja to raczej mowilam tylko dzien dobry bez kontaktu fizycznego. W ogole jak Was czytam to u mnie bylo bardzo stabilnie przez caly czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, Pytałam. Powiedziała, że to był mój pomysł. Rzeczywiście kiedy ostatnio byłam zła na nią i na odchodne nie podałam ręki, nie miałam na to ochoty, ale wytłumaczyłam przynajmniej dlaczego.

Ku mojemu zdziwieniu na kolejnym spotkaniu ona odwdzięczyła mi się tym samym i na ostatnim również :?

 

Ogólnie to wszelki kontakt fizyczny nie powinien mieć tutaj miejsca. Ale u nas było to tak, że na 1 spotkaniu ona podała mi rękę a na kolejnych to ja już sama się dopominałam i tak zostało :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój tylko raz podał mi rękę. jakoś w środku terapii... zdziwiłam się, ale podałam.

a tak to nie podajemy sobie i chyba rzeczywiście lepiej jest bez tego.

nie jest moim kolegą, żeby się aż tak "zbliżac"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ku mojemu zdziwieniu na kolejnym spotkaniu ona odwdzięczyła mi się tym samym i na ostatnim również :?

Ale, ze co? zignorowala Twoja wyciagnieta dlon? :?

Nie. Postawą swojego ciała dała mi do zrozumienia, że nie będzie żadnego podawania dłoni. Więc nawet nie wyciągałam.

 

Co o tym sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm...moze uznala , ze nie chcesz podawac reki i niech tak zostanie? nie wiedziala czy jeszcze jestes na nia zla i czy sie wychylac wiec czekala na ruch z Twojej strony? Moze nadinterpretujesz jej zachowanie bo nie jestes pewna czy podac czy nie i czy wyciagnie do Ciebie reke ? Moze treraz sprobuj normalnie podac reke i zobacz jak zareaguje :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×