Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szpital


Pathetic

Rekomendowane odpowiedzi

pisze do Was moi Drodzy, bo jestescie ludzmi, ktorzy przezywaja podobne skrajnosci, czerpie z waszego doswiadczenia, a swoja postawa zyciowa pokazuje, ze walcze. rozmowy z Wami daja mi duzo do myslenia, ciagle w swoim zyciu daze do wlasciwego samookreslenia sie. chodzacy ze mnie paradoks- zyje jeszcze, dlatego ze wojuje z calym swiatem, z soba samym tez... bo jestem perfekcjonista. nie oczekuje od Was znaczacego wsparcia.

smieszne jestem zwierze- tygrys. okropnie dziki tygrys zamkniety w klatce zdechnie. nie pojde do szpitala, bo to mi nic dobrego nie da(bede ryczec calymi dniami ze wscieklosci i zezre ludzi tam pracujacych). innym tygrysom mowie, ze szpital nie jest dla nich szybka koniecznoscia (tak mi sie wydaje). nie ufam nikomu. ja tylko sprobowalam sie leczyc u psychiatry i psychologa. mam zamiar zrezygnowac z psychologa (poszlam do psychologa tylko dalego, ze chcialam uzyskac kontakt do dobrego psychiatry) i zaczac inna terapie. na razie sie orientuje. wspomnie o niej pozniej.

w tej dzungli, w ktorej obecnie mieszkam jest mi ciezko byc, wiec przenosze sie do drugiej, tam tez, mam nadzieje znajde fachowcow, ktorzy mi pomoga. potrzebuje wlasnego kata, spokoju i swobody. w domu z rodzina zeswiruje, a oni rowniez. bardzo ich kocham, zyje dla nich, ale swiat tez chce zdobywac, tak, jak postanowilam. nie udaje mi sie na razie, wiec sie wsciekam i do wszystkich groznie pomrukuje.

ja uwazam, ze nie potrzebuje hospitalizacji. nie pozwole na sobie esperymentowac do woli, przeciez ja ich nic nie obchodze!

moja rodzina wie, ze wyjade na troche. chyba ta decyzje akceptuja.

tygrys to byt absolutny, niezalezny. siedzenie w szpitalu mu tylko zaszkodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

em pieknie to okreslilas...ale jak mozesz mysleec ze jestes tygrysem :shock::?: jestes czlowiekiem...mala jednostka nierozniaca sie od innych jednostek czyli innych ludz..pamietaj ze czlowiek jest o wiele slabszy i bardziej glupszy zapewne od tygrysa... :roll:

 

331ania moze masz racje...wczoraj nie moglam zasnac...przez bite 2 godziny patrzylam sie na sufit...budzilam sie kilka razy w srodku nocy...zanim zasnelam slyszalam glosy...i jedyne co zapamietalam : "to kwestia czasu zanim sie poddasz...nienawisc i opetanie przeslonia ci oczy ciemnoscia i zaklamaniem...slabelusz i smiec..."

przysiegam myslalam ze zwariuje do konca,lzy ciekly mi po policzkach ,byly takie gorace jak by lawa splywala mi po twarzy...a ja nie chcialam tego sluchac,mowilam sama do siebie ze nic nie slysze ze to tylko zly sen ktory pokazuje mi co moze sie zdarzyc..ale to nie byl sen...

moze faktycznie aniu masz racje..niby mowie ze chcialabym isc do szpitala ale nic nie robie w tym kierunku zeby sie leczyc..bo moze swiadomie sie skreslilam..tak jak skreslilam sie ze szkola...zawalilam ja calkowicie i tak zawale swoj stan zdrowotny a pozniej cale swoje zycie..gdzies podswaidomie czuje ze juz dawno sie poddalam i uwazam ze juz za pozno na pomoc...a wszystko przez to ze nie potrafilam przeciwstawic sie depresji... nie potrafie sie zbuntowac przeciw niej..boje sie to znow rozkopywac od samego poczatku tak jak zgwalcona boi sie zmierzyc z traumatycznymi wspomnieniami sprzed lat :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eM podziwiam to że masz ambicję i wielki potencjał do ich realizacji.Sama piszesz że pragniesz swobody,wolności i możliwości rozwoju-myślę jednak że będąc w takim stanie,niezależnie czy pozostaniesz w domu czy wyjedziesz nie będziesz czuła się wolna.Wciąż będziesz ograniczana przez własny umysł,zamknięta w gąszczu chaotycznych,destrukcyjnych myśli.

Czy nie warto poddać się leczeniu w szpitalu aby po wyjściu móc wreszcie żyć-tak naprawdę?Tymbardziej że w szpitalu nikt cię nie będzie zamykał,ograniczał czy tymbardziej na tobie eksperymentował...Myślę że wręcz przeciwnie-taka terapia pozwoli ci odkryć w sobie wielką siłę,którą będziesz mogła wykorzystać do budowania a nie niszczenia.Pomyśl o tym co naprawdę jest dla ciebie ważne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągła walka nie dość, że pochłania wszystkie siły, to do niczego nie prowadzi. Trzeba zaakceptować, że jest się tylko i aż człowiekiem. Też kiedyś upierałam się, że jestem niezależna. Teraz wiem, że gdyby tak było nie dałabym się zdominować chorobie. My mamy tylko 50% wpływów na swoje życie, reszta to przypadek, choroba, ludzie, otoczenie, katastrofy i cała masa różnych wydarzeń. Bardzo ciężko było mi się z tym pogodzić. Ale teraz łatwiej jest mi przezwyciężać chorobę. Świadomość, że nie muszę być ideałem, że mogę mieć słabości, tak samo jak dobre strony ułatwia mi każdy dzień. Nie jesteśmy niezależni, ale mamy spory wpływ na wszystko. Złamanej nogi, czy chorego serca nie wyleczysz sama. Tak samo jest z depresją. W szpitalu nikt Ci niczego nie zrobi. Możesz czuć się wolna. To zależy od Twojego podejścia. Jeżeli wmówisz sobie, że coś ogranicza Twoją wolność, będziesz to odczuwać. Poza tym nie musisz akceptować wszystkiego co powiedzą Ci lekarze i psycholodzy. Ale należy ich wysłuchać. Jeśli chcesz się rozwijać to bardzo ważne jest słuchanie innych. Nawet jeśli nie mają racji. Żadna skrajność do niczego nie prowadzi. Mam nadzieję, że wszystko się Tobie jakoś ułoży. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tygrys to moja metafora- samotnik, indiwidualista z niegasnacym poczuciem wlasnej wartosci, walczy o swoj honor, nie zgadza sie z niesluszna dominacja, nieufny, wytrawaly, ambitny, chce udowodnic wlasna wartosc, gleboko emocjonalny, zawsze stara sie opanowac emocje (ale nie ukryc) moze byc okrutny i msciwy- wobec otoczenia, ktore go mocno stresuje, na szczescie, zazwyczaj tylko szczerzy zeby i glosno warczy.

a tygrys rowniez dlatego, ze czasami mam ochote kogos rozszarpac, z powodu nagromadzonej zlosci... jeszcze nikogo nie zzarlam.

 

wczoraj psychiatra sie na mnie popatrzyl, dal mi leki i krzyzyk na droge.

do psychologa, u ktorego bylam ostatnio, nie pojde, bo mnie nudzi dyrdylamami (tak!), na swoje 19 lat mam calkiem spore, wlasne wyobrazenie o zyciu (w koncu pasjonat filozofii). owszem, czasem slucham ludzi, obserwuje swiat i wyciagam wnioski.

krotko mowiac- zycie to matrix chemiczno- fizyczny.

 

zakladam, ze dam rade we wrocku, siostra zaoferuje mi czasem jesc, bede sie uczyc, rysowac, projektowac, pojde na biofeedback (juz troche wsponialam o tym na forum) to lepsze dla mnie niz siedzenie w szpitalu i czekanie na 'niewiadomoco'. pozniej pomoge rodzicom w pracy...

jesli zdecyduje sie na smierc kiedys, zaplanuje to skrupulatnie, nie trafie do szpitala. z drugiej strony wyrzadze krzywde odobom, ktore mnie kochaja, hmm...

 

trudno byc tygrysem, zawsze postawie na swoim, jezeli zyc to tak jak ja postanowie, jak sie nie da, odejde...

 

zycze Wam wszystkiego dobrego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam teraz mały problem. Leczę się z nawrotu depresji. Obecnie jestem 3? miesiące na lekach. Szczerze mówiąc efektów zbyt dużych nie ma. Kiedyś chodziłam na psychoterapię, jednak nie pomogło mi to zbyt wiele. Lekarka powiedziała, że jeśli nie będzie poprawy będzie musiała mnie skierować do szpitala. I tutaj zaczynają się moje wątpliwości. Czy przyznać się do próby samobójczej i marnego polepszenia, czy lepiej udawać, że jest ok i leczyć się dalej ambulatoryjnie? Zbliżają się wakacje, nigdzie nie wyjeżdżam, szkoła się kończy więc w żaden sposób by mi to nie przeszkodziło. Czy jest tam strasznie? Czy mam się czego bać. Piszecie tutaj, że to może być dobre rozwiązanie. Lecz ja nadal mam wątpliwości. Nie wiem jak to wszystko wygląda, nie wiem czego się spodziewać. Z drugiej strony jest to dla mnie jakaś nadzieja. Jednak nie mam przekonania. Byłabym niezmierniee wdzięczna gdyby ktoś odpowiedział.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laven szpital nie jest straszny,w końcu po to jest by leczył więc uważam że jeśli lekarz nie widzi innego rozwiązania a Ty naprawdę chcesz wyzdrowieć to może warto pójść na jakiś czas do szpitala?myślę że chodzi tu o dobranie leku itp a w szpitalu jest to możliwe gdyż cały czas jest się pod obserwacją i to pomaga w doborze sposobu leczenia:)gdyż lekarz widzi co tak naprawdę wywołuje u Ciebie stany depresyjne ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj laven ! przede wszystkim odradzałabym ściemnianie psychiatrze. to bardziej zaszkodzi, niż pomoże. Też ukrywałam wiele rzeczy przed lekarzem i nic dobrego z tego nie wyszło.

Sama musisz wiedzieć czy dasz radę w szpitalu, zdala od rodziny, bliskich. Jeśli tak, a lekarka nie będzie widziała innego wyjścia, to powinnaś pójść. Sama dostałam skierowanie cztery razy. Za pierwszym poszłam zobaczyć co to za miejsce. Nie spodobało się mojej mamie i pomysł został odrzucony. Drugim razem byłam przyjęta na oddział, ale stchórzyłam- odjechałam do domu tego samego dnia. Wtedy szpital nie był w ogóle straszny, wręcz przeciwnie. Wyglądał przyjaźnie. Jednak nie zdecydowałam się na leczenie- ze względu na matkę, chłopaka itd.

Ale jest jeszcze najważniejsza kwestia [ja o tym zapomniałam] - jeśli uważasz, ze mogłabym powtórzyć probę- nie wahaj się i idź.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj laven rozumiem twoje wątpliwości co do pójścia do szpitala.Istnieje niestety błędny stereotyp że w szpitalu psychiatrycznym jest ograniczanie wolności i stosuje się przedwojenne metody-a to nie prawda.Mało tego wielu ludzi czuje się tam tak bezpiecznie i dobrze że później mają problem z powrotem do normalnego życia.Myślę że w tym momencie musisz zadać sobie pytanie czy chcesz być zdrowa?Taki pobyt w szpitalu może ci dać bardzo dużo-całodobowa opieka,intensywna praca nad sobą,swoimi emocjami,terapia,różne zajęcia i...niesamowici ludzie z podobnymi problemami jak twoje.Jeśli masz taką możliwość,myślę że warto spróbować...nic nie tracisz a możesz zyskać dodatkową wiedzę o sobie i metodach radzenia sobie z negatywnymi zachowaniami.Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Mój problem polega na tym, że boję się "prześwietlenia" mnie na wylot. Boję się, że jeśli lekarze i reszta będą mogli mnie cały czas obserwować, będą za dużo o mnie wiedzieć. Poza tym nie będę się pchać w miejsce, które w sumie nie jest mi potrzebne. Na razie nie wiem czy dam sobie radę sama, czy nie. Trudno mi powiedzieć. Poza tym ta moja dziwna fobia przed "pochłonięciem". Nie umiem o wszystkim mówić. Nawet moja psychiatra i psycholog miały problemy by coś ze mnie wycisnąć. Bez pomocy pytań nie umiem nic opowiedzieć. Poza tym czasem nie wiem co powiedzieć, trudno mi przypomnieć coś, przeanalizować, albo to co mówię brzmi zupełnie inaczej niż miałam zamiar. Boję się, że powiem coś nie tak. I oskarży się mnie o kłamstwa czy symulację. A nie chcę zostać potraktowana jak oszust.

Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze....też się zastanawiam nad szpitalem...męczy mnie tylko myśl, że mogliby mnie nie zechcieć, bo nie jestem w tak zaawansowanym stanie...a tak patrząc perspektywicznie...ida wakacje, mogłabym ten czas poświęcić dla siebie...na leczenie - może nawet wyleczenie ;)...by z październikiem móc zacząć "nowe - lepsze" życie...nic to...za tydzien lekarz to popytam się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dostałem na pierwszej wizycie skierowanie do psychiatryka. Dwa miesiące temu. Oczywiście je podarłem, ale teraz kiedy już drugi lek nie działa i mam kolejny, to naprawdę się zastanawiam czy się nie zgłosić.

 

Czy ktoś może powiedzieć jak wygląda izba przyjęć na oddziale psychiatrycznym, czy jest wywiad czy tylko na podstawie diagnozy na skierowaniu?

 

Byłam na oddziale psychiatrycznym 3 miesiące.

Powiem ci tak. Lekarz wysłał mnie najpierw na rozmowę do tego szpitala. Tam mieli zadecydować co dalej. Wzieli mnie na rozmowę, zrobili szczegółowy wywiad (wypytują się o objawy,twoje życie i wyciągają z ciebie wszystko,pozatym było kilka osob, które się przysłuchiwało i zadawało pytania, wszystko zapisywali na kartkach) Następnie powiedzano mi, ze muszę koniecznie zostać, bo tam jest moja ostatnia deska ratunku. Póżniej badanie ogólne itd.. no a póżniej wiadomo terapie, zajecia itp.

A póżniej na podstawie obserwacji zachowania i rozmow wykluczają choroby.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatrzy, Psycholodzy i terapeuci.

Pytali się o naprawdę różne rzeczy. Było to dosyć dawno, ale o ile pamiętam to pytali się jak często i od jakiego czasu występują objawy, od czego się zaczeło, jakie przyjmowałam leki , w jakich sytuacjach pojawiają się problemy, jak sobie z nimi radzę, czy umiem sobie z nimi radzić.Wypytywali się o dzieciństwo, kontakty z ludżmi ,pytali się czy teraz kiedy z nimi jestem coś sie dzieje itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie tak standardowo, jak wizyta u psychiatry. Ale jeśli tam było więcej osób, ja miałabym zbytnie opory. Troszkę się przestraszyłam. Zobaczy się. Wizytę mam dopiero za 2 tygodnie. Powiedz tylko, czy pomógł Tobie ten pobyt? Uważasz, że warto próbować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że tak.

Jestem troszkę bardziej otwarta(chociaż jeszcze wieleeee mi brakuję), wiem co muszę zmienić , i wiem dokładnie jaki jest problem. Warto sróbować. Wydaje mi się, że spojrzysz na to wszystko inaczej.

Co do oporów, to ja na początku rowniez je miałam, ale uwierz mi,Atmosfera jest bardzo przyjazna i to nie jest tak , ze masz mowic i koniec. Poprostu jak będziesz gotowa to mozesz isc i powiedzieć.

Nie martw się. Głowa do góry:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, napewno tak nie myśli! Spróbuj! Może Ci to pomoże!

A terapie grupową miałam i na początku , faktycznie, siedziałam cicho, bo cholernie krępowałam się mówić o swoich problemach, ale po kilku spotkaniach,stopniowo i powolutku zaczełam się otwierać. Krok po Kroczku.

Bądz dobrej myśli!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Obawiam się tylko, że można mnie potraktować niepoważnie. Nie wiem czy ze mną jest tak źle by iść do szpitala. A nie chcę wychodzić na kretyna itp. Póki co muszę poczekać na wizytę i pogadać z moją lekarką. Ale dzięki. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma za co. Pogadaj z lekarką i obie zadecydujecie, co będzie dla ciebie najlepsze. Jeśli czujesz , że z tobą jest coś nie tak, to lepiej jak najszybciej rozwiązać problem,bo potem może być on jeszcze większy. Uwierz mi.

 

Ja równiez Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie mamy ochoty mówić o swoich problemach zdrowotnych na izbie przyjęć to mamy do tego pełne prawo-można powiedzieć że bedzie się rozmaiwało tylko i wyłącznie z lekarzem prowadzącym bo przecież jest ochrona danych osobowych i tak samo ma się to do ochrony prywatności.Czytając Wasze posty odnoszę wrażenie że szpital to naprawdę miejsce dla "innych"-ale musze Was rozczarowac-jest tam więcej zdrowych niż chorych ludzi.Już opisywałam swoje doświadczenia i przeżycia odnośnie szpitala ale ja widzę że ludzie poprostu trzymają się utartych przekonań-wariatkowo,miejce dla czubków,itd...to przykre bo nie uważam iż jestem nienormalna.

Zresztą po raz setny napiszę iż depresja nie jest chorobą psychiczną dlatego nie przebywa się na oddziale z ludzmi naprawdę psychicznie chorymi.

Dobija mnie tez mysl, że ktos znajomy mogłby sie o tym dowiedzieć.

 

Pozdrawiam Was cieplo i mam nadzieję że ludzie nareszcie zaczną inaczej odbierać szpitale psychiatryczne-może bardziej wyrozumiale bo świat zmierza w takim kierunku że już coraz więcej takich szpitali jest poprostu przepełnionych :-| i to zdrowymi ludzmi :-|którzy poprostu nie radzą sobie z otaczającą ich rzeczywistością :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie mamy ochoty mówić o swoich problemach zdrowotnych na izbie przyjęć to mamy do tego pełne prawo-można powiedzieć że bedzie się rozmaiwało tylko i wyłącznie z lekarzem prowadzącym bo przecież jest ochrona danych osobowych i tak samo ma się to do ochrony prywatności.

 

Masz całkowitą rację. To do nas należy decyzja czy chcemy powiedziec, czy nie. nikt od nas przeciez nie bedzie na siłę wyciagał.

 

Zresztą po raz setny napiszę iż depresja nie jest chorobą psychiczną dlatego nie przebywa się na oddziale z ludzmi naprawdę psychicznie chorymi.

Depresja to choroba każda jak inna.

A ludzie chorujący na depresję i nerwice są kierowani do takich 'lzejszego rodzaju' oddziałów psychiatrycznych.

Ja byłam na oddziale tych b.psychicznie chorych,bo podejrzewano u mnie schizofrenie(ktorej dzieki bogu nie mam) i to co tam widziałam niezapomne chyba do konca zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem komu się zarzuca takie oskarżenia. Jakoś nie widzą, by ktokolwiek uciekał od szpitala. Wręcz przeciwnie, pytamy tu czy warto iść. Jeśli ktoś ma zapalenie płuc też może się zastanawiać czy zostać w domu, czy leczyć się w szpitalu. Nie wiem o co zamieszanie. :( To normalne, że człowiek ma wątpliwości i obawia się nieznanego. Dlatego pyta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×