Skocz do zawartości
Nerwica.com

eM

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez eM

  1. pisze wiersze i groteski. slucham muzyki. gadam do siebie- wsciekam sie. szczękam zebami. ide na spacer (raz mial sie skonczyc powieszeniem). pije wino i zapalam kadzidelka. czasem gadam z ludzmi. wale piesciami w twarde rzeczy. kiedys pilam kawe. juz mi nie wolno, bo za bardzo aktywuja sie receptory dopaminowe- stany furii itp.
  2. eM

    mrry mrry

    jeszcze nie rzezbie. moze kiedys zaczne rzezbic w kamieniu. pamiec, koncentracja, inteligencja... malym roztrzepancem zawsze bylam...taki juz jest moj organizm, zdeterminowany genetycznie, na dodatek jestem wczesniakiem. choroba takze wplynela na moje zdolnosci poznawcze. byc moze uda mi sie pozytywnie stymulowac mozg za pomoca biofeedbacku. nie ufam do konca nikomu. a szczegolnie wlasnej podswiadomosci. rodzina chce mi pomoc, ale takze wywiera na mnie duza presje. pragna, abym zdobyla dobry zawod... od siebie tez duzo wymagam. cholerny idealista ze mnie. zalezy mi na szczesciu rodziny, innych ludzi- ehh marza mi sie utopie...
  3. eM

    Odrobina poezji

    pare moich dziabnietych mysli: groteska namber tfu biore gazete: 01001000100000101111010010010101010 00010001000101110111101111101010101 01010101000011100101010101111010111 11001111000101010101010111101010101 otwieram ksiazke: 110011110001010101010101111010101010101010100001110010101010111101011100010001000101110111101111101010101 01001000100000101111010010010101010 mama mowi: 00010001000101110111101111101010101 (dorota obiad na stole dawno juz wystygl) D.P all rights reserved śmiertelnik: -jaka jest śmierć? slodka, slona… kwaśna? M. Polikarp: -popieprzona. uwagi: gorzka nie, bo to zbyt szybkie okreslenie (domyslne niemal) D.P all righs reserved przypowiesc o plocie wracam sobie ze szkoly... ide sobie na akacjowej ludzie maja pieski, piesyyy, biesy i jest tam taki walniety wilczur zobaczyl mnie i zaczal skakac i grube wydobywac ze swego zwierzecego gardziola patrze sie... biedny jestes, niewolniku czlowieka... zwariowales a my sie cieszymy, ze tu gnijesz kudlaty zaczal jeszcze wyzej skakac, gwaltowniej mysle sobie- zaraz wyskoczy [...] ja go zabije czy on mnie... D.P. all rights reserved groteska w kropeczki (bron boze fioletowe kropki na zoltym tle!) kropki sa jak dziury dziurki i dziureczki kropka jest symbolem dziurki tak jak przedstawieniem czlowieka jest kolko i piec kresek dziura tu dziura tam w skarpecie 7 dziurek mam ale nie w kieszeni na szczescie kropki sa chyba teraz znowu 'modne' spodniczki bluzeczki paseczki... wszystko w kropeczki kropa jest symbolem dziury wiosna... popatrzec na polskie ulice i wszystko jasne... kropa jest symbolem przesladowcy kropa jak dziura w glowie dziura od kuli... dziura jest symbolem nienawisci i slepej glupoty dziura w czaszce dziura w mozgu pietno ofiar dziury w sumieniach dlaczego ludzie wciaz sie tak 'blogoslawia' dlaczego dziura nie moze stac sie kropka symbol nie czyn... trzy kropki- 'wielkoropek' stawiam je wtedy kiedy sadze ze odbiorca bedzie wstanie ruszyc wlasnym mozgiem ja jestem chora na kropke pojedyncza (#!) powiem tylko ze kropki-dziury sa jak kieszenie pana kleksa (no i mial fajowe piegi) sa gleboooooooooooooooooookie i przypominaja i przypominaja mi o tym ze zyje tu sa takie kierunki w sztuce- pointylizm i dywizjonizm czyli obraz z kropek http://en.wikipedia.org/wiki/Georges_Seurat D.P all righs reserved mysl przyobiednia jem rosolek i... ciekawe czy Pan Jozef je rosol z wlasnej kury? chyba nie bo zapewne kury Pana Jozefa biora koguty z sasiednich gospodarstw na seksapil faceci sa glupi przynajmniej koncza zaszczytnie... jako obiad slawnego hodowcy drobiu Pana J G.Halama my idiol http://www.youtube.com/results?search_query=halama&search=Search D.P. all rights reserved ziemia, planeta ludzi kopernik sie mylil ziemia nie kreci sie wokol slonca nie system heliocentryczny a system moneycentryczny fortuna kolem sie toczy... na tym kole ludzie przygwozdzeni odczuwaja jedynie wlasna grawitacje gore i dol odczuwaja nie widza ludzi pod i nad... na tym samym kole machiny to kolo jest tylko jednym z jej trybow do czego sluzy maszyna? kto ja zbudowal? na srubach skrzepla krew smuzka scieka pot... slychac wzdychania slychac jeki slychac ryki slychac smierc... uchem tego nie uslyszysz okiem nie zobaczysz dreszcz mnie przeszyl… oni cierpia… obojętnie! ich twarze zmieniaja sie na ulamek chwili… zacisniete zeby przygryzane wargi az do krwi konwulsje oczy scisniete jeszcze bardziej… już ich nie otworza to scena przed wyzionieciem ducha de revolutionibus orbis coelestium de revolutionibus orbis humanus... http://www.griseldaonline.it/percorsi/3checcoli_6d.htm D.P. all rights reserved imperium egoistow swiat jest taki maly... mysle patrzac na zminaituryzowany widok zza okna ktory ukazuje mi tafla w filizance herbaty bo kawy mi nie wolno horyzontem jest zloty rabek swiat jest taki maly... zamknieci w szufladkach mowimy chetnie moj dom moj samochod moja dziewczyna dobrze nam tak... zmniejszac skracac ograniczac ludzie wolni mowia... nasze dobro nasze piekno nasze szczescie ludzie zamknieci w swoich szufladkach... tworza szufladki szufladka z napisem praca szufladka z napisem rodzina szufladka z napisem wyrzuc smieci zycie jest jedno wspolne i nie zawsze pod kontrola http://www.fotos.org/galeria/data/520/medium/3Salvador-Dali-Burning-Giraffe.jpg D.P. all rights reserved alice in wonderland w rekach trzymam stary srebrny zegarek z lancuszkiem ma zepsute pokretlo czas plynie... tyk tyk... i kic kic zwariowany Bialy Krolik spoglada nerwowo na swoj zegarek- 'ranyjulek ranyjulek! spoznie sie!' znika w kroliczej norze ech tam tez czas plynie... biedny Kapelusznik z Marcowym Zajacem nie zadaja sobie z tego sprawy nie chce byc kolejna Alicja ale jednak... nie potrafie oprzec sie pelnym zdradzieckiego uroku usmiechowi Kota z Cheshire http://www.fromoldbooks.org/LewisCaroll-AliceInWonderland/pages/alice_06d/alice_06d-1438x2085.jpg http://ww.umk.pl/~jacekm/rozdom.pdf D.P all rights reserved sceny rodzajowe do wszystkiego można się przyzwyczaic do monotonni dlugiej ciezkiej niesmacznej trzy minuty i bezbarwne gluty zalane wrzatkiem strawa dla ciala papka papu- ciapu uhumm zatykacz układu pokarmowego dobra punkt zaliczony dalej pudlo z drutem lub jak kto woli odbiornik telewizyjny z antena do zmiany fal elektromagnetycznych na domowe pranie mozgu meczyk fajnie oglądać pilkoglowych albo 6 tysieczny odcinek o suchych lzach kasandry uwielbiamy pasożyty tasiemce w międzyczasie podziwiamy dzielo dzialu reklamy kupujac produkt x bedziemy tacy szczesliwi długowieczni i piękniejsi nie liczmy ze madrzejsi oczywiście zawsze popijajmy roztworem glukozy/aspartamu karmelu kofeiny kwasu fosforowego doskonałego do odtykania rur… zawsze… boski napoj pop-kultury czyli wielkiej bzdury punkt zaliczony ptaszek postawiony miejska wieczorna pustka zapada miedzy klockami z betonu nowoczesnego maszkaronu i wielości samotności upchane na kilkudziesięciu metrach ograniczonych kwadratowych buziulka szeroko ukazuje piekny stan prochnicy pora na milosc hyh… a teraz to tak… seks na 1001 sposobow kocham cie jedynie mówi sie przy otwieraniu portfela Milosc zostala zgwalcona porzucona upokorzona zastapiona zwierzęcym instynktem głupi zyje tylko w jednym związku po co się nudzic meczyc z tym palantem leniem waleniem tylko ja Moje zycie i kropka ale jakie jest… Kogo to obchodzi Mnie samego tez nie obchodzi bo nie dochodzi teoretykiem nurtow filozoficznych nie jestem ale doskonale sprawdzam sie w praktyce w hedonizmie wlanym self-centryzmie wlasna ‘godnosc’ potrafie bronic eutanazja aborcja farmaceutyczne konsorcja wpieraja- pigulka twoje ego chroni przerośnięte sumienie sniete to co pierdolniete pielęgnujmy starannie spanie… wstawanie z pozytywnym pomrukiem na ustach ‘cholera znowu do pracy’ wypowiadaja setki kacy i tak dalej dalej dalej trwajmy! słuchajmy jak nakreceni Fałszywych prorokow wsrod wlasnej głupoty mrokow a ten kler na który wygodnie nam pluc ci z ciemnogrodu bakalarze odprawia za nas msze i pojda na cmentarze przypomniec i w proch się obrocisz Ludu jerozolimski jeszcze wrocisz… ukrzyzowac po raz wtory…. Niewinnych pod znakiem słusznej idei postempu czy obrzydliwego podstępu? D.P all rights reserved uwagi: autorka nie wierzy w Boga chrzescijanskiego. warhol http://www.arch.mcgill.ca/prof/mellin/arch671/winter2005/student/ktruong/artomat7.html http://www.saunalahti.fi/immopek/warhol/marilyn.gif http://www.absolutad.com/gallery/warhol-2.jpg http://beiderbecke.typepad.com/tba/images/warhol.jpg http://accel17.mettre-put-idata.over-blog.com/0/08/39/13/a-partir-du-10-aout-2005/mao-warhol.jpg http://academics.smcvt.edu/gblasdel/art/A.%20Warhol,%20Skulls.jpg …_..._..._ … ._.._ ___ .__ ___ .__. .. … __ ___ ___ _... ._. ._ __.. ._._._ … ._._ … _._ ._. _.__ … _ ._ ._.. .. __.. ___ .__ ._ _. ._._ .._. ___ ._. __ ._._ .._ __ _.__ … ._.._ .._ _._ .._ ._.. _ .._ ._. ._ _...._ .___ . _.. _. ._ _.. .._ …__.. ._ _._. __.. ._.._ ___ .__ .. . _._ ._ …_._ http://www.picturesdirect.com/images/FA104%20Fanad%20Head%20Lighthouse.jpg
  4. ja mowilam psychiatrze, ze widzilam smierc z moja twarza, pod drzewem, kiedy chcialam sie powiesic, na dodatek zmora mnie wysmila i plula mi w twarz! arrrrrrrrrr! wscieklam sie wtedy i pozniej mi sie odechcialo... psychiatra chyba uznal, ze bredze i na razie zoloft... a o glosach... chyba nie mowilam psychiatrze, zapomnialam- powiem jej pod koniec maja, mam wizyte wyznaczona... glosy mam teraz czasami, kiedys byly dosyc czesto- meski glos (nieznajomy)- kazal mi sie rzucic pod tira, tak jakby mezczyzna stal za mna z lewej na ukos (najczesciej z tej strony). wtedy pragnelam bardzo swojej smierci. pisalam o glosach w poczatkowym, moim poscie. hymm, kiedys mowilam o tym pierwszej psycholozce (zreszta zapomnialam o niej), polecila, abym szybko udala sie do lekarza... dobre pytania zadawala- czy wierze, czy zdaje sobie sprawe, ze to jest nienaturalne to, co slyszalam, widzialam, jaki to byl glos, kogo, z ktorej strony itp - nie wierze w 'wizje'. wiem, ze mam stlamszona podswiadomosc i zachwiana chemie w mozgu... czasami dziwne rzeczy widzialam przy zachodach slonca (?) deprseja urozmaica zycie... takze miewam koszmarne, pesymistyczne wyobrazenia podczas czytania literatury, wprost nihilistyczny, dekadencki, poetycki nastroj... ciezko mi sie odejsc od takich mysli... dezorganizujace plan dnia. najlepsze 'obrazki' mialam po pierwszej tab 50mg zoloftu- salvadore dali... niby wiesz, ze halucynacje masz z powodu poczatkowego dzialania leku na ukl nerwowy, ale stresu nie potrafisz zahamowac... balam sie z domu wylazic, ale sie przemoglam strach i jakos sobie zyje. glosy dosyc latwo mi zwalczac, nie przejmuje sie nimi, 'wizje' mnie ostatnio nie nawiedzaja. Estreva- dobry psychiatra koniecznie wskazany, im szybciej sie do niego udasz, tym lepiej. wiesz, jak halucynacje odbieraja ogromne poklady energii psychicznej- zostaja z nas flaki. ehh, najlepiej miec dobrego przyjaciela, ktory da nam kopa w 4 litery. wstac najtrudniej... ja sobie czesto powtarzam- chcesz cos osiagnac w zyciu, to dzialaj! jesli smierc to szybka... bez dlugiej meczarni duszy
  5. eM

    Szpital

    tygrys to moja metafora- samotnik, indiwidualista z niegasnacym poczuciem wlasnej wartosci, walczy o swoj honor, nie zgadza sie z niesluszna dominacja, nieufny, wytrawaly, ambitny, chce udowodnic wlasna wartosc, gleboko emocjonalny, zawsze stara sie opanowac emocje (ale nie ukryc) moze byc okrutny i msciwy- wobec otoczenia, ktore go mocno stresuje, na szczescie, zazwyczaj tylko szczerzy zeby i glosno warczy. a tygrys rowniez dlatego, ze czasami mam ochote kogos rozszarpac, z powodu nagromadzonej zlosci... jeszcze nikogo nie zzarlam. wczoraj psychiatra sie na mnie popatrzyl, dal mi leki i krzyzyk na droge. do psychologa, u ktorego bylam ostatnio, nie pojde, bo mnie nudzi dyrdylamami (tak!), na swoje 19 lat mam calkiem spore, wlasne wyobrazenie o zyciu (w koncu pasjonat filozofii). owszem, czasem slucham ludzi, obserwuje swiat i wyciagam wnioski. krotko mowiac- zycie to matrix chemiczno- fizyczny. zakladam, ze dam rade we wrocku, siostra zaoferuje mi czasem jesc, bede sie uczyc, rysowac, projektowac, pojde na biofeedback (juz troche wsponialam o tym na forum) to lepsze dla mnie niz siedzenie w szpitalu i czekanie na 'niewiadomoco'. pozniej pomoge rodzicom w pracy... jesli zdecyduje sie na smierc kiedys, zaplanuje to skrupulatnie, nie trafie do szpitala. z drugiej strony wyrzadze krzywde odobom, ktore mnie kochaja, hmm... trudno byc tygrysem, zawsze postawie na swoim, jezeli zyc to tak jak ja postanowie, jak sie nie da, odejde... zycze Wam wszystkiego dobrego
  6. eM

    Znak zodiaku a nerwica :)))

    tygrysow jest na razie 10% [12]. jak milo mam nadzieje, ze bedzie wiecej pasiastych, duzych kotow
  7. tygrysy to dopiero maja fajnie- tyle kroliczkow kica kolo ciebie, a zębiska swędza, wyrr, wyrr bardziej powaznie (to powyzsze jest polserio)- nie wiem, co to otylosc, ale kiedys bardzo chcialam zapomniec o slodyczach (szkoda mi zabkow) i zaczelam je ignorowac, patrze na slodycze i mowie- po co mi sie opychac slodkosciami? ide dalej. nie istnieja dla mnie i tyle. co do odchudzania- sadze, ze po fachowa porade warto udac sie do dietetyka. powinnismy sie przyzwyczaic do nowego zywienia, zapomniec o starych, zlych nawykach- na zawsze. mysle, ze w tej sprawie, trzeba byc radykalnym. chodzi przeciez o nasze zdrowie i cialo. nie rozmyslajcie o jedzeniu. warto sie wtedy napic wody, jesc owoce i warzywa. dobrze, jak ktos wspiera nas w podjetych staraniach, odciaga od pokus. sport jest niezwykle istotny- pozytywnie mobilizuje cialo i umysl, przede wszystkim hartuje nasza wole. zawsze mi sie wydawalo, ze nie mam czasu na uprawianie sportu, ale w koncu sie przemoglam. ja sobie wybralam trase w parku do odbywania codziennych, porannych (ta pora mi najbardziej odpowiada) biegow. oczywiscie trzeba odpowiednio podwyzszac sobie poprzeczke- nie zameczajmy sie juz na poczatku, bo dobre chceci szybko zmienia sie w psychiczny opor. po wysilku fizycznym, nie zapominajmy o cwiczeniach rozciagajacych. ja mam na razie inny problem- zapominam calkowicie o jedzeniu. nie czuje glodu. wynika to z tego, ze wczesniej zamierzalam sie zaglodzic. teraz, na szczescie rodzina mi przypomina o posilkach. ze stresu chudne bardzo szybko... najtrudniejsze jest to, ze kiedy sie potkniemy, ciezko nam sobie wybaczyc popelnione bledy. patrze na siebie wtedy z 'trzeciej perspektywy', wyciagam wnioski, planuje kolejne, realne podejscia. jest to konsekwentna wyrozumialosc wobec wlasnego ego. zrozumialam tez, ze rozwoj to nie wysilek na pokaz. pozdrawiam
  8. eM

    mrry mrry

    mam bardzo szerokie zainteresowania. kiedys nawet mialam spora wiedze. niestety, ostatnio czuje, ze wypralo moja pamiec... ogolnie: inspiruje mnie sztuka- szczgolnie malarstwo i grafika, film. bardzo lubie biologie, chemie, fizyke- troche mniej. namietnie zaczytuje sie w ksiazkach o psychologii. cenie sobie literature piekna. pisze (podobno wyrafinowane) groteski. sport: rower, jazda konna, wspinaczka w obiektach zamknietych. uwazam sie za nieudacznika. moze zostane artysta, a moze nie... jak ktos chce, moze napisac w googlach mighty_pirate
  9. nieudacznik- pokaz im zęby! nie daj sie. w czym oni sa niby lepsi, wpanialsi, itd? nikt nie jest doskonaly! osoba inteligentna stara sie pomoc innym, a nie karmi sie swoja pycha. niech sie nie dziwia, ze swiat jest zly, tylko wezma sprawe w swoje rece. zlo o wiele latwiej jest wysiac, rozrasta sie ono szybko, natomiast dobro wymaga starannej pielegnacji. kazdy ma prawo do szczescia, nie pozwolmy na zatorowanie drogi do niej. kazdy z nas potrzebuje serdecznego przyjaciela- czasem trzeba na niego poczekac... nie czuj sie sam, chcetnie my Tobie poradzimy w miare naszych mozliwosci. jezeli widze, ze ktos mnie traktuje nieuprzejmie- to po pierwsze, to jest jego bląd. trzeba drugiej osobie wyjasnic sytuacje- prosze sie do mnie tak nie zwracac, dlaczego tak do mnie mowisz? co chcesz udowodnic? czy rozumiesz mnie? niestety osoby 'nie na poziomie' sa czesto bardzo zniechecajace, nie musimy sie do nich dostosowywac- mowimy im otwarcie ich zle postepowanie w spokojnym tonie, moze z czasem zrozumieja, czym jest prawdziwe zycie.
  10. eM

    mrry mrry

    ostatnio jestem bardzo smutny tygrys... malo brykam brykac wprost uwielbiam. Tygrys ze Stumilowego Lasu jest jednym z moich idoli.
  11. witam. moja historia w ultraskrocie: jestem dopiero na poczatku drogi do wolnosci. leki biore od konca marca tego roku- zoloft i doxepin. a chora jestem od dwoch lat. szczerze, nikt dokladnie nie wie, co mi jest. a ja sie zgubilam w tej dzungli... wchodze w zycie i wiele spraw jest dla mnie wielka niewiadoma. to mnie irytuje zbyt mocno. kazde niepowodzenie bardzo przezywam. czekam na ustabilizowanie pozomu hormonow w moim mozgu... nie wiem, jak dlugo masz problemy z wlasna psychika. pewnie zdajesz sobie sprawe, ze dlugotrwaly stres zmienia prace mozgu. dlugotrwaly stres utrwala szlaki chemiczne- gl dopaminy i adrenaliny (bo sprawa jest duzo bardziej skomplikowana, zainteresowanym moge podac dobre zrodla na ten temat). wychwyt serotoniny zostaje utudniony. na dluzsza mete zwiazki te dezorganizuja nasz organizm. prawidlowy mechanizm uwalniania calej masy hormonow zostal zachwiany. podawane leki maja za zadanie przywrocic chorego do stanu jak najbardziej optymalnego. zdiagnozowanie problemu jest sprawa trudna, niestety to wymaga czasu. sadze, ze leki i wizyty u psychologa nie zalatwiaja sprawy. moim zdaniem kazdy chory wymaga badania EEG mozgu- specjalisci ustalaja w porozumieniu z psychiatra (moga byc pewne zastrzezenia) i lekarzem rodzinnym profesjonalna metode stymulacji mozgu- biofeedback. potrzebne informacje na temat neurostymulacji wraz z adresami placowek wykonujacych takie badania znalazlam na stronie- http://www.eeg-biofeedback.com.pl/index.php?mod=oprogramowanie_brainmapping jestem panem swego zycia. zawsze chce decydowac samodzielnie za swoje zycie. sadze, ze psychoterapeuci w moim miescie nie pomoga mi. za tydzien jade do wroclawia i pojde na badanie mozgu. jak bede miala dostep do komputera, napisze o swojej bierzacej sytuacji. pozdrawiam
  12. eM

    mrry mrry

    mrr mrry! (witam Was) zagubiony tygrys szuka porozumienia z innymi tygrysami i fajnymi zwierzaczkami. z kroliczkami chyba tez moge sie dogadac. moze moja historia, komus pomoze podjac kroki do wolnosci. albo ktos uzna, ze mozna fajny film zrobic o zwariowanym trygrysku. (prosze sie nie urazac za powyzsze okreslenia- to sa przenosnie) przyjaznie do Was mrucze- mrrru, mrrrum!
  13. eM

    Szpital

    pisze do Was moi Drodzy, bo jestescie ludzmi, ktorzy przezywaja podobne skrajnosci, czerpie z waszego doswiadczenia, a swoja postawa zyciowa pokazuje, ze walcze. rozmowy z Wami daja mi duzo do myslenia, ciagle w swoim zyciu daze do wlasciwego samookreslenia sie. chodzacy ze mnie paradoks- zyje jeszcze, dlatego ze wojuje z calym swiatem, z soba samym tez... bo jestem perfekcjonista. nie oczekuje od Was znaczacego wsparcia. smieszne jestem zwierze- tygrys. okropnie dziki tygrys zamkniety w klatce zdechnie. nie pojde do szpitala, bo to mi nic dobrego nie da(bede ryczec calymi dniami ze wscieklosci i zezre ludzi tam pracujacych). innym tygrysom mowie, ze szpital nie jest dla nich szybka koniecznoscia (tak mi sie wydaje). nie ufam nikomu. ja tylko sprobowalam sie leczyc u psychiatry i psychologa. mam zamiar zrezygnowac z psychologa (poszlam do psychologa tylko dalego, ze chcialam uzyskac kontakt do dobrego psychiatry) i zaczac inna terapie. na razie sie orientuje. wspomnie o niej pozniej. w tej dzungli, w ktorej obecnie mieszkam jest mi ciezko byc, wiec przenosze sie do drugiej, tam tez, mam nadzieje znajde fachowcow, ktorzy mi pomoga. potrzebuje wlasnego kata, spokoju i swobody. w domu z rodzina zeswiruje, a oni rowniez. bardzo ich kocham, zyje dla nich, ale swiat tez chce zdobywac, tak, jak postanowilam. nie udaje mi sie na razie, wiec sie wsciekam i do wszystkich groznie pomrukuje. ja uwazam, ze nie potrzebuje hospitalizacji. nie pozwole na sobie esperymentowac do woli, przeciez ja ich nic nie obchodze! moja rodzina wie, ze wyjade na troche. chyba ta decyzje akceptuja. tygrys to byt absolutny, niezalezny. siedzenie w szpitalu mu tylko zaszkodzi.
  14. eM

    Szpital

    czesc, nazywam sie eM i jestem nalogowym pesymista mozna mnie spotkac czasem na pewnym forum naukowym leki biore od konca marca tego roku, jak pamietam... siedze w piekle. dlugo meczylam sie sama- ok 2 lata. myslalam, ze poradze sobie... rodzice nic nie wiedzieli... jakos tak wyszlo, ze pani od biol powiedzialam o chorobie, i ze chcialam sie powiesic na drzewie (nie powiesilam sie, bo zobaczylam smierc pod drzewem, byla ubrana na czarno, lysa glowa z moja twarza). dostalam kontakt do psychologa. udalam sie sama. psycholog skierowal mnie do psychiatry. pani psychiatra dala mi zoloft 50 mg/rano. wizje mialam arcyfajne... bylo tak strasznie, ze powiedzialam rodzicom, ze biore leki...po ok jednym opakowaniu- ok miesiac brania, zaczelo mi odwalac. doszlam do wniosku, ze nie mam po co zyc, krotko mowiac, wiec przestalam jesc i nie mialam zamiaru wstawac z lozka. rodzice zawlekli mnie do psychiatry. pani dr popatrzyla sie na mnie i sie zapytala, czy bym nie poszla do wariatkowa... . mi bylo obojetnie. jeszcze pogadala z rodzicami. mama sie lekko zalamala, poczulam sie winna. powiedzialam, ze chce zdac mature i do szpitala nie pojde(tak naprawde nie chcialam zdawac, bo po co? szkoda mi bylo rodzicow) zapisala mi doxepin- 1 tab na noc i kazala brac 1 tab zoloftu rano i pol tabletki popoludniu. od poczatku maja nie biore doxepinu (wg wskazowki lekarza), bo musze miec przytomny umysl- po doxepinie czuje sie jakbym byla plazma bylam u drugiego psychologa- rodzice mnie zaprowadzili- hymm, jestem durna. klopoty z koncentracja i pamiecia mam od dawna. szkole jakos skonczylam. srednia fajna, ale ja jestem... wariatka. teraz z nauka jest z jeszcze gorzej. od poczatku matury jestem piekielnie nerwowa, scieram sobie zeby, nie radze sobie ze stresem, gubie co chwila watek mysli, zastanawiam sie nad pisownia slow, bardzo wolno pracuje nie chce dalej jesc, rodzice musza mnie prosic... otwarcie mowie, ze sie kiedys powiesze, albo zaglodze. samochodu nie prowadze, bo sie chyba zabije- mam taka pokuse... wczoraj oznajmilam rodzince, ze jestem ateista. bardzo sie z tego ucieszyli. za tydzien, po maturze wyjezdzam z domu. bedzie mi lzej i im chyba tez... dodam, ze ostatnio rodzice tez straszyli mnie wariatkowem, nie dziwie sie, bo nie wiedza, co ze mna zrobic... nic juz chyba nie pamietam... jeszcze pare egzaminow i wrocek. nie chce zyc, nie osiagne zamiezonych celow w zyciu. jestem strasznie upartym, glupim, ambitnym zwierzem. siedzi we mnie dusza artysty. nie akceptuje jej, a moi rodzice tym bardziej. posiadam zniszczone nerwy, smutna mine, brak perspektyw i niezrealizowane marzenie zostania artysta. nienawidze siebie. moze uda mi sie podjac skuteczna prace nad soba. wole sie zabic niz isc do szpitala. jeden Paskuda mnie chyba b. lubi- nie wiem, za co... ja go okropniascie lubie :) ehh, kiedys dojdzie do wniosku, ze ze mna nie da sie wytrzymac, ja sama ze soba nie moge wytrzymac... pozdrawiam
  15. pytałam się dyskretnie ludzi o psychologów slyszę na razie tylko, ze w moim miescie nie ma dobrych lekarzy sama nie potrafię niestety sobie pomóc wprawdzie mój tato zna dyrektora zakładu psychiatrycznego, ale ani jednemu, ani drugiemu nie mam zamiaru o mojej chorobie mówić
  16. Pan Radison ciekawy wątek zaczął :) dla wszystkich zainteresowanych biochemią depresji (i nie tylko): skrobnięty arcik: http://www.naukowy.pl/artykul71.html jeśli władze tego forum nic nie mają przeciwko temu jeśli komuś pomaga zająć się czyms nowym, jesli chcielibyscie poszerzyć swoją wiedzę, czy takze podzielić sie nią, rozmawiać na wiele interesujących tematów naukowych; to zapraszam na forum.servis.pl moja 'przygoda' z depresją trwa od pazdziernika ubiegłego roku... często mam problemy z utrzymaniem wewnętrznego spokoju, szczegolnie w szkole na spr (wszyscy w klasie piszą, kiedy próbuję układac kolejny wątek, odgłos stukających, dziobiących długopisów doprowadza mnie do pasji... czuję się jak jakiś tygrys mający ochotę wszystkich rozszarpać) bardzo duzo energii zabiera mi właśnie tłumienie emocji, po siedmiu, osmiu godzinach w szkole jestem skonana, idę spać... a pózniej wiadomo, nauka prawie do rana (jeśli jestem zmęczona, łatwo "łapię" nerwowe nastroje innych domowników, co wybija mnie z rytmu przy nauce) popadam w skrajności- albo spałambym na okrągło, albo kolejna bezsenna noc (brak wyciszenia) w szkole nikomu moje nerwówki nie rzucały się zbytnio w oczy (skrzętnie to tłumiłam), nauczyciele jedynie pytali się dosyć często, dlaczego jestem przygnębiona... brałam tabletki uspakajające, nasenne- często było tak, ze tabletki w nocy wzięte, a ja dalej nie mogę... rano tylko przekrwione oczy, w szkole zmuszłam się do utrzymania świadomosci nie biorę juz ich, bo muszę być w pełni przytomna przy nauce mówiłam o tych lekach, sytauacji swojemu lekarzowi- wzruszył ramionami... łapałam infekcje, wtedy stany depresyjne były cięzsze, w ciągu 5 dni chudłam 4 kg problemy z pulsem, często zbyt wysoki, robi mi się słabo powinnam uprawiac sport, ale nie mam w sobie siły... coraz bardziej miałam (i mam niestety) dość zycia dopadły mnie myśli samobójcze- stoję na czerwonym, całe dziesiątki samochodów pędzą, widzę jadące duze cięzarówki i nachodzi mnie wtedy okropnie silna pokusa, zeby rzucić się pod koła, to bardzo dziwne uczucie... jakby z podswiadomości, jakby sam diabeł za mną stał... podobne 'wizje' mam, kiedy patrzę w dół z duzej wysokości... jeszcze jestem na tyle racjonalna, ze zabraniam sobie... zabić się ostatnio do niczego konkretnie nie mogę zabrać się, dopadają mnie silne stany depresyjne, takze w czasie wykonywania róznych czynności znowu depresja odbiera mi bardzo duzo energii, najgorzej jest wieczorem, dostaję ataków wsciekłosci do własnej osoby jestem perfekcjonistą, dązę do Ideału, (to tez jest jedena z gł. przyczyn mojej depresji) miałam wiele planów, czeka mnie teraz matura, a jestem kompletnie rozstrojona, nie mam siły... potwornie boli mnie dusza wiele razy próbowałam walczyć, teraz juz nie potrafię to tak w skrócie obecnie szukam dobrego psychologa pozdrawiam
×