Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Schiza?czy to już niepokajacy objaw?

 

nie potrafie podejsc do zadnej sprawy z wyczuciem jej wagi.szczególnie trapią mnie sprawy związane z biurokracją /załątwianiem itd.BOję sie sama siebie bo już nie funcjonuję.Kłądąc się słyszę( tak,słyszę!) jakby młot pneumatyczny siedział w mojej głowie,wszystkie głosy jakie znam na raz.pomocy

Byłaś u specjalisty? Od kiedy trwają te objawy?

 

Nerwica / depresja po narkozie ?

 

Witam, jest to mój pierwszy post, zdecydowałam się poprosić o radę / pomoc, ponieważ czuję, że jest coraz gorzej, a ja nie wiem co robić...

Zaczynając od początku: kilka tygodni temu miałam zabieg w narkozie, którego lekko się bałam. Bliska mi osoba nastraszyła mnie, że mogę się nie wybudzić i że narkoza w cale nie jest bezpieczna. Pomimo tego zdecydowałam się na zabieg. Po wybudzeniu czułam się fatalnie - wymiotowałam, nie mogłam zasnąć, drażnił mnie każdy nawet najcichszy dźwięk. Na następny dzień było już dużo lepiej, można powiedzieć, że dało się normalnie funkcjonować. Kilka dni po zabiegu zaczęłam myśleć o tym, czy istnieje życie po śmierci. Wydawało mi się, że człowiek umierając czuje to, co podczas podawania narkozy, że nagle odlatuje i całkowicie traci świadomość - po prostu się wyłącza. Zaczęło mnie to dobijać. Nie mogłam zasnąć, czułam się jakbym dostała gorączki. Od tego momentu podobne myśli nękają mnie codziennie. Boję się, że coś mi się stanie, nie mogę się na niczym skupić, staram się odwrócić swoją uwagę, wychodzić ze znajomymi, oglądać filmy, ale nic nie pomaga. Nawet podczas jazdy samochodem mam złe przeczucia. Do tego od czasu narkozy chodzę straszliwie rozdrażniona, denerwuje mnie dosłownie wszystko, jestem wyczulona na dźwięki, często płaczę, non stop czuje strach, czasem mam wrażenie jakbym miała gorączkę - jestem jakby nieobecna - chociaż jej nie mam.

Jestem przerażona, ponieważ przed zabiegiem wszystko było w porządku, byłam raczej wesołym człowiekiem, nie miewałam tak strasznych przeczuć i myśli.

Nie mam pojęcia co robić, bardzo proszę o pomoc.

 

-- 19 lip 2013, 06:49 --

 

Błagam o radę, w nocy spałam może z 10 minut, dostałam biegunki, wymiotowałam, raz było mi strasznie gorąco a w następnej chwili już zimno...

Myślę, że narkoza mogła przyczynić się do uaktywnienia objawów nerwicowych, które wcześniej też miałaś lecz nie o tak silnym nasileniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ... prawde powiedziawszy nawet nie wiem dobrze od czego zaczac... to tak na poczatek w wieku 15 lat zaczalem popalac marihuane, pozniej dzialo sie to codziennie przez jakis czas, w wieku 18 lat wpadlem w amfetamine i tak juz jakos zostalo... 3 lata bylem konkretnie uzalezniony a aktualnie od 4 miesiecy jestem czysty lecz... został mi pewien efekt uboczny a mianowicie czuje ucisk w prawej czesci glowy, glownie okolica skroni i czola, ucisk bywa tak uciazliwy ze czasami mysle ze zejde.. sam sie nakrecam ze jest zle i bywa jeszcze gorzej... ten "dyskomfort" pogarszal sie glownie na 2 dzien po amfetaminie i przy wysilku alkohol pomaga mi sie uspokoic i niemyslec... wtedy dolegliwosci mijaja... moj lekarz rodzinny twierdzi ze to nerwica 1,5 miesiaca bralem ssri nastepnie miesiac buspironian a aktualnie od 1,5 miesiaca lece z citalopramem jakis tam efekt widac ale nie jest zadowalajacy, neurolog wykluczyl cokolwiek innego.. tomograf glowy robiony rok temu jak to wszystko sie zaczelo i wszystko w porzadku.... prosze o pomoc.. bo juz nie daje rady..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co tu gadać,mnie nerwica ujawniła się po dxmowym tripie(potem rozkwitła w pełni kwasie),też kłóciem w prawej czesci głowy-tak że wylądowałem na pogo.

Od tamtej pory-a pare lat minęło-żyje z tym gównem i będe jeszcze długo żył,chyba że sobie inaczej pomogę;/

shit happens

i tyle

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Nie wiem do końca co się ze mną dzieję ale szukam już wszędzie pomocy.

 

Kilka lat temu byłem osobą rozrywkową, wesołą, lubianą, (tak mi się wydaję :P ). Mimo wszystko stres to było coś z czym nie mogłem sobie poradzić. Reagowałem na to bólami brzucha, rozwolnieniami itp. Znalazłem coś co mi przynosiło ulgę (pozornie) był to alkohol. Niestety zacząłem pić sporo (uzależniłem się).

Przez te wszystkie lata jak piłem (ok 7-8 lat) moje problemy z żołądkiem pogłębiły się do tego stopnia że bałem się wyjść z domu. 3 lata temu prawie straciłem swoją partnerkę (jestem z nią 11 lat), to był jeden z bodźców do zmian. Poszedłem do AA i na terapię. Z nie piciem sobie radzę ale strach przed wychodzeniem z domu pozostał. Jeszcze rok temu pracowałem ( sam ustalałem czas pracy ). Nie wyobrażam sobie pracy od 8 do 16. Może inaczej, wyobrażać sobie to mogę ale raczej tam nie dojadę. Przez pewien czas bałem się wyjść do garażu podziemnego lub do sklepu pod blokiem bo nie byłem pewien czy wyrobię się jak coś do wc. Nie zapraszałem nikogo do domu bo może ktoś będzię chciał wejść do toalety a akurat ja będę musiał. Straciłem większość znajomych.

W przeciągu 12 miesięcy miałem dwie sytuację podbramkowe jeżeli chodzi o brzuch ale wyszedłem z nich bez szwanku fizycznego (psychika dostała w kość).

Przez ostatni rok porobiłem też sobie większość badań wiązanych z przewodem pokarmowych i ogólnym stanem zdrowia. Wyszło że jestem zdrowy. Profilaktycznie zmieniłem styl żywienia. Brzuch się trochę uspokoił. Została głowa. Staram się wychodzić do sklepu, do parku czy do garażu. Lęk został ale na tyle że jestem w stanie go opanować. Oczywiście jeżeli nie oddalam się za bardzo od mieszkania. Mój terapeuta od spraw związanych z alko wysłał mnie do psychiatry. Psychiatra standardowo przepisał leki. Dostałem sulpiryd i jakiś lek na literę D. W tej chwili nie pamiętam.

Ten lek na literę D. miałem brać na noc. Zrezygnowałem dosyć szybko bo miałem wrażenie przed snem że wychodzę z ciała. Było to straszne uczucie. Sulpiryd "chyba" pomagał przez 2-3 tygodnie. Później zacząłem ostro tyć i bardzo kiepsko się czuć. Po 4 miesiącach zrezygnowałem z leku stopniowo. Odstawienie tego to były najgorsze dni mojego życia.

Nie pracuję teraz. Utrzymuję nas moja narzeczona. Jak wiadomo ciężko jest utrzymać dwie osoby w wynajętym mieszkaniu. Zdecydowaliśmy że musimy wyjechać z kraju bo w Polsce nie damy rady. Bardzo mnie męczy myślenie czy gdzieś dojadę czy dojdę czy jednak nie dam rady. Takie lęki wytwarzają się na kilka dni (tygodni) na przód jeżeli wiem że coś muszę zrobić . Później przez te dni "pielęgnuję" ten strach. Najgorsze jest to że za miesiąc będę musiał dojechać 1300 km do innego kraju. Nie wiem jak to zrobię bo mam problem z dojechanie do innej dzielnicy w wawie :P .

Z moją narzeczoną nie wychodzę praktycznie nigdzie, no chyba że do parku obok ale to też jak się lepiej czuję. Jakiś czas temu ustaliliśmy że jak chce ona gdzieś wyjść to niech nawet się mnie nie pyta bo wiadomo jaka będzie odpowiedz.

Tak to moje "dziwne" życie wygląda.

 

Może coś doradzicie co mi może być i co dalej robić.

 

Dzięki

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dl mnie te upały też są straszne, choć ja jak pisałam nadal mam klopoty ze snem i usypiam ok 4 rano , po prostu wieczorem siedzą nadal we mnie jakieś lęki no i organizm się przestawił.. więc tak już od 5 lat usypiam.. nadal będę dzwonić po psychologach nfz, bo ile czasu można tak funkcjonować, z rok czy dwa tak zasypiać to jeszcze, ale ja zasypiam ok 4 rano czy 5 już od 5 lat i oslabia mnie to...

 

no, ale jak pisalam ogolne samopoczucie to jakas poprawa jest, rzadziej mam ten szybszy puls, chyba, ze np pracuje, teraz dorywczo roznosze ulotki i przy tym mialam taka dusznosc i puls ze 150, wiec nadal tak szybko sie mecze i czasem taki puls doskwiera, ale rzadziej rzadziej np w spoczynku tylko np czesciej tak jak teraz, przy pracy w ulotkach, czasem przy spacerze, ale tez nie zawsze.. a wtedy mialam prawie caly czas, nawet w stanie relaksu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WItam. Mam pytanie.

 

Czy notoryczne oslabienie i szybka meczliwosc moze byc objawem nerwicy. Dodam , ze bardzo sie poce. Potrafie siedziec w pokoju chlodnym i wylac z siebie ze 2 podkoszulki potu. Dodam , ze czasem bola mnie tez stawy i dretwieje szyja.

 

Najbardziej interesuje mnie kwestia oslabienie i potliwosci oraz to co dla mnie najgorsze czyli UDERZENIA GOraca po plecach tak jakby mnie gorace ciarki przechodzily i tak kilka razy na dzien szczegolnie jak jest wysoka temperatura. I czy mozliwe jest ze to trwa juz pol roku .

 

Dodam , ze nie sa to ataki slabosci tylko trwa to raczej caly czas (calymi dniami)

 

DOdam , ze jestem przebadany u kardio, pumologa, itp i nie ma na ogol nic podejrzanego.

 

morfologia ob crp wszystko w normie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam duszności,kołatania serca,wysoki puls,mam wrażenie,że zaraz zemdleję , ciśnienie w normie,często bolą mnie kręgi szyjne, mam zawroty głowy,chwilami czuję jak pobolewają mnie stawy,prawie ciągle jestem ospała,apatyczna i nic mi się nie chce. Jak mam coś zrobić odkłądam to na później,bo się np kładę i włączam film. Czasami byle co mnie denerwuje,potrafię wybuchnąć złością. Zdarza mi się płakać z byle powodu. Często trudno mi zasnąć i bardzo długo wiercę się w łóżku,czasami potrafię zasnąć dopiero nad ranem. Robiłam badania serca ( EKG,echo) , badałam krew,mocz,cukier i tarczycę i wyniki były w porządku. Lekarka rodzinna stwierdziła,że to nerwica lękowa i przepisała mi Pramolan oraz tabletki na obniżenie tętna Concor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że znowu Wam marudzę, ale znowu mi źle :( A naprawdę staram się być wyluzowana.. a tu guzik, nic nie pomaga. Dobrze, że pojutrze mam wizytę u psychiatry.. Co gorsza, prawie codziennie mam myśli samobójcze, a kiedyś tak rzadko miewałam, teraz po prostu cały czas mam beznadziejny nastrój, jakby namieszane w głowie, ciągle chce mi się płakać.. a niby nie dzieje się w moim życiu nic złego, wręcz przeciwnie, niedługo jadę nad morze, zdałam licencjat. I sama cieszę się z tego, ale coś mnie blokuje, by całkiem cieszyć się życiem i nie wiem jaki jest powód. Kurczę, kiedyś, dawno bo dawno, ale umiałam cieszyć się np że ptak śpiewa, a teraz nic mnie nie pociesza, ani spotkanie z koleżanką, ani fajny film. A znów nie mogę spać. Usypiam jak zwykle rano, ok 5-6 rano tym razem i śpię do 4 po południu. Pewnie okres mi się zbliża, ale przecież ja cały czas się tak męczę, czy nie okres czy okres.

 

Po wyjeździe na pewno robię Holtera, wtedy już będę mogła zrobić. A i kładę się do łóżka i normalnie cała się trzęsę, nogi, ręce, powieki, do tego właśnie te bardzo szybkie bicie serca tak ok 160 licząc, które jest bardzo nieskoordynowane, wiem, że w ciągu dnia też mam takie ataki, ale po prostu podczas leżenia bardziej je czuje. A teraz niby zmęczona jestem bardzo, a i tak nie mogę zasnąć. A i od razu jak trzęsę się cała i bije te serce tak szybko to do tego jest drżenie ciała i serca, tak jakby serce drżało w rytm ciała,takie wyładowania, czego nie mogę upilnować. Zapisuję wszystko tak dokładnie, bo będzie to też ważne, by powiedzieć psychiatrze. Jak Wam pisałam od półtora miesiąca biorę Venlectine, Hydroxyzynę. Jak pisałam od 5 lat męczę się z takim rannym zasypianiem- 4,5 rano.. ale teraz naprawdę chcę to zmienić i dupa, dupa...

 

Owszem, byłam i jestem nerwową , zbyt nerwową osobą... wiele w moim życiu dzialo się złego.. ech.. ale kurczę, biorę leki tyle czasu, a mam trzęsiawki jak alkoholik albo i gorzej... i po prostu się obawiam. A powinno być lepiej choć trochę, mimo tego że wiele przeszłam w życiu. Widocznie moje starania i leki to mało. A jak Wam pisałam na psychologa muszę jeszcze czekać.

ale fakt,.. parę objawów mi się złagodziły.. ale co z tego, skoro doszły nowe i większość czasu jest bardzo złe samopoczucie nadal.

A wcześniej jeśli pamiętacie brałam Asentrę i jeszcze mniej mi to dawało.

 

Dziś po prostu mam tak zły nastroj ze mam ochote biegać po pokoju i wrzeszczeć.. a ja nie pamiętam kiedy tak mialam ostatnio.. chyba nigdy aż tak..

a i często też mam tak ostatnio, że czuje w głowie albo gorąc albo zimno.. albo w ręce.. tak naprzemiennie czasem..

a jak nawet bliscy obok mnie są, to boje się, że umrę, że niewiele czasu mi pozostalo, ech :( No i samopoczucie to co mi dolega jest okropne :( Kiedy ja sie dobrze czulam ech...

A jak chodze to ostatnio nadal jak na karuzeli i rece, nogi dretwieja, ciezko mi sie chodzi, mrowienia.. ech. i czasem dusznosci masakryczne.. tych objawow jest bardzo wiele u mnie

 

Przez to wszystko- albo kładę się sama o 4 czy pozniej, bo boje sie wczesniej... albo klade sie wczesniej, ale to nic nie daje i zle sie czuje, nawet jak sie odpreze czyli codzienne drzenie ciala serca, ten bardzo szybki puls polaczony chyba z licznymi skurczami dodatkowymi itp.. i tak w kolko.. codziennie.

 

-- 05 sie 2013, 21:31 --

 

heh dziś trochę lepiej się czuję.. ale za to mojej mamie wyniki się pogorszyły, ma raka i miała już kolejną chemię. .. choruje od 2010 r... :( teraz chemia nic nie dała a guzy jeszcze większe są i jeszcze nacieka na cewkę moczową , odbytnicę...

teraz tak mi glupio, bo ja prawie nic nie zarobilam, nie udalo mi sie, mama daje mi 1000 zl na wyjazd, a ja sobie jade, wszystko juz umowione.. przyda mi sie ten wyjazd.. ale martwie sie mama :( i to ja powinnam jej finansowo pomagac, a zero pozytku ma ze mnie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem o co Ci chodzi ja oprocz nerwicy mam piekna chorobe Hashimoto zapalenie tarczycy a dokladniej niedoczynnosc na tle autoimmunologicznym tez daje duzo objawow ktore moglabym podpiac pod nerwice i zanim mi ja zdiagnozowano to ciagle mi wmawiano ze to tylko nerwica ale teraz po tylu badaniach wiem ze mam hashimoto i nerwice i jak jest zle to jakos musze dac rade a ogolnie to biore magnez w duzych ilosciach i jakos jest lepiej z niektorymi objawami ale lęki niektore pozostaja w glowie to jest niestety silniejsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No znam conajmniej jedną osobę tuz forum z hashimoto,ogólnie to problemy z tarczyca mogą dawać nerwicowe objawy i jak lekarz rozgarnięty to powinien też zalecić sprawdzenie tarczycy.

Ja magnez też biorę z przerwami od jakiegoś czasu ale jakoś nie zauważyłem jego wpływu na mój stan-czasem krótkotrwale u mnie objawy wyciszają się i prawie znikają bez żadnego powodu,ale zawsze ten syf powraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy Wy też przy tej nerwicy często macie uczucie osłabienia organizmu ?

 

Tak.

Czasami czuję się zupełnie bez kondycji, kiedy wejdę po wyższych schodach a serce chce wyskoczyć z klaty a oddech przyspiesza.

Trzeba się wtedy na przekór wszystkiemu wziąć za dowolną aktywność fizyczną - długie spacery, nordic-walking, rolki, rower, pływanie.

 

W nerwicy organizm trwa przez większość czasu w stanie permanentnego pobudzenia - stanie gotowości do odparcia wyimaginowanego zagrożenia. Hormony i neuroprzekaźniki szaleją. Zapasy energetyczne są zużywane w tempie ekspresowym zupełnie nie potrzebnie. Ale ponieważ organizm nie posiada nie wyczerpanych ich źródeł, więc po okresie pobudzenia przychodzi osłabienie. Adrenalina się kończy, kortyzol spada, ATP i zapasy glikogenu zaczynają się dopiero odbudowywać.

To tylko fizjologia.

U Ciebie dochodzi ta niedoczynność tarczycy co powoduje spowolnienie metabolizmu, przez co organizm dłużej odbudowuje zapasy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Niedawno opisywalam swoje objawy, ktore sie nasiily. Po zwichnieciu rzepki mam opuchniete kolano. Wmowilam sobie, ze to zakrzep. Panika i pogotowie. Tydzien w szpitalu, jakies tabletki na uspokojenie. Myslalam, ze raczej nie daja tabletek mlodym osobom. Wiem, ze nie zrobili konkretnego badania na zakrzep ale lekarze mowili, ze zakrzepu nie ma. Noga boli caly czas jednak jak i lydka jak to bywa przy zakrzepie (internet mi to powiedzial...). Symuluje ten bol? Po wyjsciu ze szpitala... objawy nie minely. Lekarze sie znaja, prawda? ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!Pisałam Wam już dawno o swoich objawach...nie mam zdiagnozowanej nerwicy,ale coraz częściej zaczynam myśleć.że to to...Nie mam z kim o tym rozmawiać...czuję mimo zrozumienia męża,że już ma dość tych moich narzekań...ostatnio było u mnie pogotowie bo miałam podobno tężyczkę...cała zdrętwiałam...a myślałam,że umieram...czułam się jak podłączona do prądu...mam niewielkie problemy z hormonami...leczę się u endokrynologa...dziś znowu zrobiło mi się słabo na spacerze...kołatanie i uczucie bycia pijanym...od jakiegoś czasu noszę przy sobie ziołowe tabletki uspokajające i łykam dużo magnezu...po tych tabletach wszystko przechodzi...prawie jak ręką odjął...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem nowy na forum. Sam się czasami zastanawiam, czy to nerwica, czy może coś innego... W każdym razie, do rzeczy. Zaczeło się jakieś 3-4 lata temu (dziś mam 22). Czułem napięcie psychiczne, miałem wrażenie, że zaraz dostanę schizofrenii (lub czegokolwiek innego), pojawiła się duża potliwość dłoni... Na przemian ciągneły się dni gorsze i lepsze, aż skończyłem liceum, poszedłem do pracy, starałem się studiować... I tutaj chyba gdzieś nastąpił rozwój (?) choroby. W odpowiedzi na natężone napady nerwicowe (czy cokolwiek to jest) DIAMETRALNIE zmieniłem tryb życia. Rzuciłem na stałe papierosy (na stałe, a nie jak niektórzy rzucają, na miesiąc ;) ), zacząłem uprawiać sporty, startuje w biegach długodystansowych , poszedłem na siłownię i z powodzeniem zacząłem budować jakąś tam masę (do tej pory ważyłem 55 kg , a jestem dość wysoki) tyjąc przeszło 15 kg. Pomogło, w pewnym stopniu.. Przestałem imprezować. 3 wypite piwa oznaczają na nastepny dzień katorgę, natomiast 7-8 piwek ze znajomymi do 4 rano oznaczają dla mnie przynajmniej 2 dni nasilonych ataków nerwicowych, podczas których wmawiam sobie, że przegrywam życie, wszystko wydaje mi się maksymalnie dziwne, natomiast uczucie napięcia w klatce piersiowej + napięcie psychiczne jest nie do zniesienia. Do tego doszedł paniczny lęk przed śmiercią. Szczególnie przed zaśnięciem, kiedy to niemal zawsze uświadamiam sobie, że moja samoświadomość zniknie lub przejdzie w inny stan, ogarnia mnie STRACH, przez duże S. Mam wrażenie, że poczucie bezpieczeństwa znikło bezpowrotnie w moim życiu, ja sam zaś jestem w pułapce bez wyjścia. Często czuje się fatalnie niedowartościowany i beznadziejny na tle innych osób, mimo iż wiem, że mysli te są bezsensowne. Znikła też gdzieś radość po drodze. Męczy mnie przeświadczenie, że nic mnie już w życiu nie czeka, a moje życie ucieka mi przez palce. Dodatkowo zmobilizowało mnie to do kolejnych wyrzeczeń: zrezygnowałem z cukru, usunąłem konto na facebooku, stałem się oszczędny(napewno w porównaniu do kiedyś)...

 

Paradoksalnie - nerwica stała się największym motorem napędowym w moim życiu, jednak wciąż nie czuję się tak jak kiedyś, kiedy życie zdawało się bardziej kolorowe. Dzisiaj wszystko INNE i DZIWNE. Czuję LĘK przed przyszłością i STRACH przed śmiercią. Wizualizuje sobie przykre, mało prawdopodobne SCENARIUSZE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj szczepan231!Ja zauważyłam też,że nie mogę pić alkoholu...bo wtedy zaczyna się szaleństwo...nawet kieliszka wina nie mogę się napić...bo mnie od razu bierze duszność,kołatnie serca.Od jakiegoś czasu nie piję wcale.Mnie niestety nerwica nie motywuje,ale przeszkadza w codziennym życiu...nie jestem tym kimś kim byłam kiedyś.Są dni kiedy cała się trzęsę dosłownie jakby z zimna a to mięśnie mi tak drżą pozbywając się napięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja z alkoholem tez wyluzowałam, nie żebym piła nałogowo albo jakoś często ale zanim się w ogóle napiłam to pojawiało się myślenie że przecież nie mogę bo jak się napije to niewiadomo co się stanie...ale ostatnio się napiłam i o dziwo bardzo mi to pomogło :):) przez cały dzień byłam przygaszona smutna i w ogóle totalnie rozdrażniona i z lękiem że niewiadomo co mi się dzieje no i wypiłam sobie winko :) i nagle wszystkie objawy przeszły a gdyby to była jakaś choroba poważna to wątpię że alkohol by pomógł tyle że to nie jest sposób i nigdy tak nie robię bo piję okazyjnie no i nawet okazyjnie zdarza się że podczas tego picia dostanę jakiegoś lęku, a czy Wam też jest gorzej wieczorami lub w nocy jeśli chodzi o lęki? Ja już nie pamiętam kiedy zasnęłam sobie o normalnej porze :( I w ciągu dnia czuję się tak wymęczona tymi atakami lęków i jestem strasznie senna :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kn24, dla mnie perspektywa zbliżającej się nocy jest okropna. Boję się zasypiac. Miałam tak, że przez 3 dni spalam łącznie 3 godziny. Kiedy byłam w szpitalu, po podaniu mi Hydroxyzini spalam po 12 godzin. Odsypialam. Ogólnie to jak już leże w nocy w łóżku jest najgorzej. Za wszelką cenę nie chce zasnąć. Co zamknę oczy to po chwili mam wrażenie jakbym się dusila i znów otwieram oczy. To strasznie męczące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×