Skocz do zawartości
Nerwica.com

depressed


Nicky

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Chyba cierpię na depresję. Mieszkam z rodziną z problemem alkoholowym - wszyscy chleją, zostałem jako jedyny żołnierz tutaj, który z tym nie poległ. Nie mam wykształcenia ani zdrowia. Mam ledwie 25 lat, a czuję się jakbym miał z 50. Wszystko widzę w czarno szarych barwach opisujących przyszły grafik dnia jako sen>praca>sen>praca po czym wypłata z której nie starczy nawet na podstawowe rzeczy z której i tak się nie da wyżyć i ta irytacja brakiem czasu i kasy. Jaki sens. Nie mam nawet zdrowia i jeszcze przede mną wiele bólu, tylko czy warto się dalej tak męczyć..co prawda myśli samobójczych i tak nie mam. Energii do życia również.

 

W dzieciństwie wszystko było takie piękniejsze. Miałem znajomych, graliśmy w gry czy piłkę nożną i człowiek się cieszysz z tego że żyje i nie martwił się serią różnych problemów (głównie na gruncie zdrowotnym jak i szczególnie finansowym). Byłem co prawda nieśmiały, miałem nawet fobię społeczną z której uważam że udało mi się wyleźć na tyle, że nie myślę już o tym. Wszystko mi wtedy szło łatwiej. Łatwiej było mnie wyciągnąć z domu, łatwiej mi się szukało pracy, łatwiej mi szła nauka wielu rzeczy.

 

Tak kiedyś znaczenie angielskich słówek łapałem bez zaglądania w słownik i wyrobiłem sobie w ten sposób sporą bazę angielskich słówek. Gorzej było z wymową i gramatyką. Tak dzisiaj próbując się uczyć nie idzie to zbyt łatwo, nie widać efektów, szybko się zniechęcam i bardzo często mam problem z zasiąściem do uczenia się lub do jakiejkolwiek innej czynności. Potrafię pisać jeden tekst przez 6 dni na raty, zamiast napisać go w godzinę za jednym zamachem.

 

W dzieciństwie marzyłem o wyjeździe do Anglii (jeszcze grubo przed czasem gdy Polska weszła do UE i zrobiła się moda studentów na emigrację do UK na kasę), to ostatku uznałem że to bezsens bo i tak nigdy nie wyjadę. Dzisiaj troszeczkę to bardziej niby realne, ale pewnie też się nie spełni. Nikt nie powiedział i nie dał gwarancji że tam nie ma takiej biedy. Ponadto nie umiem opanować ang. na tyle dobrze by znać go biegle.

 

Obecnie żyję z dnia na dzień realizując w jakimś tam stopniu swoje pasje, jednak nie mając tego głównego celu w życiu. Zawsze chciałem mieć wolny czas na realizację pasji, tyle pieniędzy by na nic nie brakowało, chciałem też mieszkać w UK, ale najpewniej się to nie spełni. A lata tykają..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dziwie Ci się, że Cię deprecha łapie.

Ale jeśli zawsze marzyłeś jechać do Anglii to jedź, choćby żeby odpocząć od patologii w domu. Nie możesz mówić, że się nie spełni wyjazd, spróbuj chociaż skoro nie masz nic do stracenia.

Język podszkolisz na miejscu, nic lepiej go nie szlifuje jak praktyka. Nie będziesz umiał znaleźć odpowiedniego słowa lub wyrażenia, patrzysz w słownik i zapamiętasz na amen. Takie wkuwanie bez obcowania to dużo czasochłonniejsza praca. Wiem z autopsji.

Pewnie pojawiłby się głosy żebyś udał się do specjalisty, psychologa i on Cię zdiagnozuje, przepisze leki itd, to też rozważ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nicky, sądzę że musisz wyjechać z domu. Ciężko się wziąć za siebie wśród osób z problemem alkoholowym. Jak tylko masz trochę oszczędności to spróbuj szczęścia w innym mieście lub za granicą. (Nie koniecznie UK, po angielsku dogadasz się w wielu miejscach, a w wielu z nich łatwiej o robotę niż w Anglii. Choćby Norwegia. W sezonie letnim na prostych robótkach można tam fajnie zarobić, a praktycznie z wszystkimi po angielsku się dogadasz.) Dobrze było by też spotkać się z psychologiem żeby wcześniej pookładać sobie trochę w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko się wziąć za siebie wśród osób z problemem alkoholowym.

Sam ich problem alkoholowy jestem w stanie przeżyć. Choć wtedy już się przyczepiać do mnie, że nie rzucam im 5 stówami na utrzymanie domu, których nadzwyczajnie w świecie nie mam, a jak bym miał to wolałbym odłożyć na wiadomy cel.

 

Jak tylko masz trochę oszczędności to spróbuj szczęścia w innym mieście lub za granicą. (Nie koniecznie UK, po angielsku dogadasz się w wielu miejscach, a w wielu z nich łatwiej o robotę niż w Anglii. Choćby Norwegia. W sezonie letnim na prostych robótkach można tam fajnie zarobić, a praktycznie z wszystkimi po angielsku się dogadasz.)

Na razie jestem na etapie odkładania pieniędzy. Raczej pozostaje Anglia. Tam chociaż częściowo wiem czego się spodziewać. Moja matka tam była. Poza tym mam już wiele linków do biur szukania pracy w tamtych rejonach jak i samych portali z pracą. Więc na bieżąco mogę to analizować jak tam wygląda sytuacja. I na razie jak byk wyrzuca, że patrzą głównie na doświadczenie :P. Kolejnym problemem jest, że moja dziewczyna nie chce za bardzo wyjeżdżać z PL. A ja z kolei tu nie widzę żadnej nadziei na normalne życie. A życie w biedzie, co praktykuje przez tyle lat już mi wychodzi bokiem.

 

Dobrze było by też spotkać się z psychologiem żeby wcześniej pookładać sobie trochę w głowie.

Kiedyś chodziłem do psychologa, psychiatry. Jednak samo wychodzenie z tego i tak w 90% polegało na samodzielnym działaniu. Ustawieniu sobie jakiegoś życiowego celu. Obecnie takowego nie ma. Jest tylko gorzej i gorzej. Zresztą już za bardzo nie mam czasu na takie odwlekanie.

 

 

Język podszkolisz na miejscu, nic lepiej go nie szlifuje jak praktyka.

To akurat fakt. Język ze szkoły może być zupełnie nie przydatny w rzeczywistości. Ale u mnie i tak angielskiego w szkole nie było. Więc znam tylko zwroty zasłyszane gdzieś. Największe problemy to mam z gramatyką i wymową co niektórych słów. A realnie z cudzoziemcami gadałem w życiu z 13 razy z czego raz się nie dogadaliśmy :P. Ale większość z nich to byli klienci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weź wyjedź z tego kraju i od tej rodziny :P Jak jesteś w depresji i tak im nie pomożesz. Poczuj trochę życia, ustabilizuj się i wtedy ewentualnie wróć i im popomagaj.

 

Wiem, że prosto się tak mówi. No ale ja bym tak na twoim miejscu zrobił. Z resztą sam zamierzam wyjechać za góra za miesiąc. Moi rodzicie może i nie piją, ale też troszkę źle na mnie działają, są za nerwowi itp itd :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weź wyjedź z tego kraju i od tej rodziny :P Jak jesteś w depresji i tak im nie pomożesz. Poczuj trochę życia, ustabilizuj się i wtedy ewentualnie wróć i im popomagaj.

Za specjalnie nie mam ochoty im pomagać. Mam do nich żal o to wszystko. Za ten alkoholizm, mieszanie z błotem i robienie ze mnie najgorszego w rodzinie. Jeśli miałbym tyle kasy to wolałbym się wynieść inwestując tyle samo albo odłożyć na wyjazd. A nie oddać im wszystko za "przyjemność" użerania się z nimi. Sami muszą spoważnieć i dojść do kilku wniosków, których teraz nie zauważają.

 

Wiem, że prosto się tak mówi. No ale ja bym tak na twoim miejscu zrobił. Z resztą sam zamierzam wyjechać za góra za miesiąc. Moi rodzicie może i nie piją, ale też troszkę źle na mnie działają, są za nerwowi itp itd :P

W tej chwili nie znam angielskiego, nie mam referencji (na które trochę patrzą w UK) oraz przede wszystkim kasy. W przeciągu najbliższych dwóch miesięcy na pewno nie wyjadę. Teraz szukam pracy tutaj w Polsce by zwyczajnie nazbierać fundusze na taki cel. Bo jednak trochę trzeba mieć na taki wyjazd. A na pomoc kogokolwiek liczyć nie można. Szukanie pracy też utrudnia rodzina/ten dom, bo ofz myć się w tym domu też nie można bo to straszna zbrodnia :P.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×