Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy nadal sie wstydzicie ze macie nerwicę?


sebastian86

Rekomendowane odpowiedzi

Ja aktualnie bardzo bliski kontakt mam z jakimiś trzema osobami. Ale dużo osób wie o mnie dużo. Z reguły byłam otwarta, aż za bardzo. Każda miłość, wybryk, cała szkoła huczała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powoli przestaje sie wstydzić...mam 17 lat i choruje na to własciwie odkąd pamiętam...wie o tym moja najblizsza rodzina dalsza pewnie sie czegos domysla ale nie opowiadam o tym...nie chce zeby uznali mnie za osobe chorą psychicznie...mam kilku znajomych z podobnymi problemami ,którzy bardzo mnie wspierają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam bardzo silną potrzebe, żeby powiedzieć o tym mamie. Ale boję się na tyle, że zaczynam miec drgawki, gorąco mi, płacze, a to na samą myśl. Jak się mam przełamać.. I jak powiedziec że mam nerwice tak żeby potraktowała mnie poważnie..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bez kitu... normalnie "dlaczego ja?" ;) ale taka prawda, co gorsza to nie jest fanaberia, ktora mozna sobie wybic z glowy i po prostu zajac sie zyciem. Pomimo, ze jest sie konkretnym czlowiekiem to sie nie daje rady..

 

"siada na klacie i dusi.."

 

pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie wstydzę... no może na początku nic nikomu nie mówiłem i ściemniałem coś zawsze.

Ale teraz jak z kimś pogadam i znam kogoś dłużej to mówię co myślę i jak wygląda moja choroba.

Zrozumie to zrozumie. Nie to nie. Ogólnie wali mnie to jak to ktoś inny odbierze. Jak się ten ktoś odwróci ode mnie to znaczy ,że nie jest wart starań jako przyjaciel.

prawidlowe podejście, gratuluje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ciągle się wstydzę, mój mąż nie wie nawet że to dosłownie nerwica, wytłumaczyłam mu bardziej okrężną drogą.

poza tym ludzie jak się dowiadują to od razu stosunki się ochładzają. a przez to, ze właśnie ciągle w PL panuje przeświadczenie, że nerwica, depresja = wariatkowo, człowiek który nie potrafi myśleć racjonalnie, samobójca, głupek itp itd. Nawet jak moja mama przeszła bardzo głęboką depresję, mój tata tego nie zrozumiał, a rodzina raczej określiła to w ten sposób "no ona zawsze była inna, chorzy na depresję to głupi ludzie, za dużo myślała i się rozchorowała".... brzmi jak opis sprzed 200 lat, ale na serio tak było! a my już w 21.wieku żyjemy :>

 

no to Was nie pocieszyłam :] no ale cóż, dla mnie np. to bardzo osobiste rozmawiać o takich sprawach, więc 99% znajomych nie wie i nie przeszkadza mi to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anusiowa, napisałaś dużo prawdy. Dlatego ludzie się boją i kryją się ze swoimi problemami. Każdy chce uniknąć etykietek, dzięki temu dzieje się bardzo źle z ludźmi chorymi. Wezmę chociaż siebie, gdzie mam fobię społeczną i panicznie boję się opinii, mam z tym ogromny problem. I jak mam przestać się z tym kryć? No jak?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wezmę chociaż siebie, gdzie mam fobię społeczną i panicznie boję się opinii, mam z tym ogromny problem. I jak mam przestać się z tym kryć? No jak?!
Na początek należy przestać. A potem jest już z górki. ;) Kindergarten :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja zauważyłam że ostatnio wstydzę się przed bliskimi..tzn rodzicami i chłopakiem, mimo że oni wiedzą, wspierają i rozumieją to..nie wiem wstyd mi że rodzice mają taką córkę, że nie mają córki z której mogą być dumny, którą mogą się chwalić tylko taką która siedzi w zamknięciu i wszystkiego się boi, wstyd mi i głupio że całe życie muszą się o mnie martwić i mieć ze mną problemy zamiast się cieszyć..jestem beznadziejną córką..dziewczyną dla chłopaka zresztą też..ciągle musi z czegoś rezygnować dla mnie, wybierać między mną a tym co by chciał..wstyd mi i źle z tym.. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to szczęście, że jak doxy wyselekcjonowałam przyjaciół tak,że mogę im powiedzieć wszystko .... ale oczywiście spotkałam się z kompletnym brakiem zrozumienia, tylko czy z powodu ograniczenia innych ludzi ja mam czuć wstyd? To oni powinni się wstydzić że nie potrafią się otworzyć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale oczywiście spotkałam się z kompletnym brakiem zrozumienia, tylko czy z powodu ograniczenia innych ludzi ja mam czuć wstyd? To oni powinni się wstydzić że nie potrafią się otworzyć....

 

Zgadzam się z Tobą, tylko że problem polega na tym, że człowiek całkowicie zdrowy, który nigdy nie borykał się z takimi problemami nie zrozumie chorego. Tak samo jak głody rozmawiający z najedzonym. Głód czy sytość odczuwamy często, więc wiadomo, łatwo skojarzyć. Natomiast postawić się w miejscu chorego na nerwicę czy depresję... nie wiem czy ktoś potrafi. Dlatego podziwiam psychologów, psychiatrów, którzy jednak wydawałoby się bardzo dobrze to rozumieją.

 

Trzeba by było w mediach dużo o tym mówić, i przybliżać to jako każdą inną chorobę. Co z tego, że mówią w wiadomościach o tym, że depresja stała się chorobą cywilizacyjną. Ludzie nie wiedzą co to jest za choroba, na czym polega i jakie są mechanizmy wywołujące ją. Tak samo z nerwicą. Taka edukacja powinna być wprowadzana w szkole na biologii albo w trakcie godzin wychowawczych, tak jak uczysz się o tasiemcu albo cukrzycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doxy,Linka....hmmm fajnie,że macie możliwość selekcji wśród znajomych na realu w sensie,że "ta i ta osoba nadaje się na przyjaciela"(albo żle zrozumiałem,jak coś to poprawcie)Ot chciałem tak tylko powiedzieć,że fajnie jest mieć wybór wśród ludzi ;)

Co do mnie to samej choroby się nie wstydze...tzn..no jak jest potrzeba to gadam o tym..tzn ee..no u mnie jest tak,że ja ogólnie mało mówię na realu,więc i o samej nerwicy nie mówię...ale jak wiem,że jest sytuacja w której muszę powiedzieć...to mówię wprost co mam,i dlaczego tak się zachowuje,a nie inaczej...i mam to gdzieś co sobie inni myślą,bo z założenia mojego inni już wcześniej myślą o mnie żle,więc mnie nie obchodzi czy sobie jeszcze gorzej pomyślą :mrgreen: .....wiem,pisanie tak aby ktoś to zrozumiał o 1 w nocy jest dla mnie problemem :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, piszesz zrozumiale, mimo późnej pory. Twoja postawa jest godna uznania, masz rację, ludzie i tak myślą co chcą, więc jeśli im się nie podobamy...ich problem.

Ja znakomicie wyczuwam, komu nie podoba się, czy drażni moje zachowanie i postępowanie.Wówczas odsuwam się, nie narzucam, nie zabiegam o względy.

Grono przyjaciół mam zawężone...moimi prawdziwymi Przyjaciółmi są Mąż i moi Synowie...nigdy mnie nie zawiedli, wytrzymują wszystkie moje dziwactwa, a tak

naprawdę - kto ich nie ma????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to szczęście, że jak doxy wyselekcjonowałam przyjaciół tak,że mogę im powiedzieć wszystko .... ale oczywiście spotkałam się z kompletnym brakiem zrozumienia, tylko czy z powodu ograniczenia innych ludzi ja mam czuć wstyd? To oni powinni się wstydzić że nie potrafią się otworzyć....

Ja podchodze podobnie do sprawy i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim na dobre zachorowałem miałem swój autoideał, do którego dążyłem, wszystko co mnie spotykało było dla mnie wyzwaniem, zawsze chciałem być twardy, nic miało mnie nie ruszać, nie płakałem, w końcu nawet nie potrafiłem. Zawsze chciałem być takim super chłopakiem, a w końcu super facetem. Gdy mnie dopadło moje wyobrażenia o sobie musiały się zmienić, nie potrafiłem zrozumieć jak mogę sobie wmawiać, że jestem chory, jak mogę nie panować nad myślami, jak w ogóle mogę się bać? Miałem wyrzuty do samego siebie "jak mogę być taki słaby?".

Wszystko zaczęło się zmieniać, z optymisty stałem się totalnym pesymistą, wcześniej starałem się nic nie czuć, teraz oprócz lęku naprawdę nic nie czułem. Wstydziłem się przed samym sobą, przed innymi również, ale tak się zatraciłem, tak się przeraziłem, że nie mogłem wytrzymać nie szukając pomocy. Sam sobie nie wierzyłem w moje wytłumaczenia dziwnych objawów. To, że nic mi nie jest musiałem usłyszeć od drugiej osoby i to osoby, do której miałbym zaufanie. W końcu zacząłem się otwierać, najpierw anonimowo, później do bliskich. Niestety nie znalazłem zrozumienia, nie mogłem go przecież znaleźć, bo każdy jest inny. Ale ja szukałem dalej znajomi, nieco przypadkowi ludzie, dziś wiem, że to był błąd.

Traktuję to jako coś czego się nie wstydzę, ale nie warto mówić komuś o zaburzeniach, skoro tego nie zrozumie, gorzej, uzna nas za świrów lub po prostu, będzie patrzył na nas przez pryzmat choroby, stereotypowo...

 

Dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kop, moim zdaniem, przede wszystkim, stawiasz sobie za wysoko poprzeczkę. Jesteś zbyt krytyczny wobec siebie, a przecież każdy człowiek ma prawo do błędów, słabości, chwil załamania.

 

Najbardziej destruktywnymi wzorcami zakorzenionymi w psychice są: żywienie urazy, autokrytycyzm i poczucie winy, to cytat, który warto przemyśleć, zastanowić się, jaki/jaka jestem, wobec siebie, wobec innych, wobec życia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×