Skocz do zawartości
Nerwica.com

[Zapiski z podróży] Tak daleko jak oczy poniosą


Gość Sabaidee

Rekomendowane odpowiedzi

wiola173, Szkoda czasu. To wszystko tak szybko się dezaktualizuje. Chętniej wydałbym jakiś album ze zdjęciami. :D

 

-- 03 wrz 2011, 20:14 --

 

Mam jeden dzień do tyłu z notatkami z podróży, ale jutro nadrobię. Jeśli ktoś niecierpliwy to dzisiejsze zdjęcia wrzuciłem do albumu "Göreme Valley" na fakjubuku: http://www.facebook.com/profile.php?id=100001202298290

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w sumie jeżdżenie tymi pociągami i autobusami, wydawanie kasy na hostele itp to chyba więcej męczarni niż przyjemności, w sumie nie rozumiem dlaczego nie poleciałeś od razu do Iranu, chyba w dobie tanich biletów mogłoby to wyjść taniej niż ta podróż autobusami? Mnie męczy takie łażenie, szukanie biletów, transportu, najtańszego hostelu itd... może to już nie te lata dla mnie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jacku, ja Cię już pytałam, czy nie chciałbyś napisać książki.

Gdyby Ci się chciało tachać jeszcze jeden tobołek, to błagam, kup dyktafon i nagrywaj każdą myśl. Nie zniosę, jeśli cokolwiek mi umknie!! I przyłączam się do prośby o więcej zdjęć.

Ściskam i trzymam kciuki za Ciebie.

Wracaj cało i zdrowo.

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polakita, E tam, tutaj najmniej chodzi o kasę, a bardziej o sprawdzenie się, o zmierzenie się z problemami, to także walka z nerwicą. A poza tym zobacz ile po drodze zobaczyłem: Kraków, Lwów, Suczawa, Stambuł, Göreme Valley. Koszty transportu ok. 310 pln. Nawet jakbym poleciał bezpośrednio do Teheranu to szukanie tam noclegu i przemieszczanie się po Iranie by mnie nie ominęło. Jeśli chciałbym uniknąć trudów to pojechałbym jak większość na wycieczkę z biura podróży, i tak jak większość po miesiącu nie pamiętałbym nazw miejscowości, ani tego co w której widziałem, a po roku zostałyby mi tylko zdjęcia i nazwa kraju. Taka wyprawa ma coś w sobie ze zdobywania. Wyruszając wiedziałem, że nie będzie łatwo i życie mnie nie zawiodło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O rany! I Ty tam wszędzie byłeś i wszystko widziałeś!

 

 

Wiesz Jacek - odwalasz kawał dobrej roboty. To pociesza, że tak jest. A akurat jest u mnie tragicznie (wiesz), i pomyślenie.... Ech. Podawaliśmy sobie rękę, a teraz tam stanęła Twoja stopa. To jak by molekuła moja jakaś może też! I nie tylko moja (wiesz). Ech. Marzenia. Pięknie patrzyć jak się spełniają!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O rany! I Ty tam wszędzie byłeś i wszystko widziałeś!

 

 

Wiesz Jacek - odwalasz kawał dobrej roboty. To pociesza, że tak jest. A akurat jest u mnie tragicznie (wiesz), i pomyślenie.... Ech. Podawaliśmy sobie rękę, a teraz tam stanęła Twoja stopa. To jak by molekuła moja jakaś może też! I nie tylko moja (wiesz). Ech. Marzenia. Pięknie patrzyć jak się spełniają!

,

zgadzam się

Jacku,jestem Ciebie dumna i czuję się zaszczycona ,że mogła Ciebie poznać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 września, ok. 8:00 rano dotarłem do Göreme. Göreme to wioska-muzeum, gdzie w 1907 roku francuski duchowny odkrył 350 wykutych w skale kościołów bizantyjskich, w tureckiej Kapadocji. Krajobraz jest tu ciut księżycowy.

Ze znalezieniem noclegu w najniższym standarcie nie było najmniejszego problemu, bo miejsc do spania jest tu w bród. Nie przerażajcie się tym "najniższym standardem", bo w sumie jest całkiem OK. Ishtar Cave Pension to budynek wkomponowany w kompleks jaskiń. Większość pokoi hotelowych mieści się w "normalnych" pokojach. Moje miejsce do spania to autentyczna jaskinia bez okien, wyściełana dywanami, w której stoi sześć łóżek, jakieś dwie niewielkie szafki i nic więcej. Całe leniwe życie toczy się na tarasie oplecionym pnączami winorośli, gdzie jest WiFi, gdzie podają owocowe śniadania wliczone w cenę. Za moje łóżko ze śniadaniem płacę ok. 9$, ale obiecałem szefowi zrobić reklamę jego biznesu, więc pewnie zejdzie z ceny.

Pogoda jak drut. Przez tydzień widziałem jedną niewielką chmurkę. W dzień na słońcu trudno jest wytrzymać, ale wieczory, szczególnie gdy wieje wiatr bywają chłodne.

W mojej jaskini na noc przychodzi 5 Koreanek. Integracja jest trudna ze względu na bariery językowe, ale czasem słowa są niepotrzebne. (Żartuję oczywiście). Sympatię Koreanek kupiłem znajomością kina koreańskiego.

Włóczę się tu bez konkretnego celu rano i popołudniami, bo w samo południe jest nie do wytrzymania. Posypiam, odpoczywam.

 

Jutro wieczorem ruszam dalej. Najbliższym celem jest Urfa (Sanliurfa), miasto proroków. Ponoć pierwsze miasto założone po Potopie, miejsce narodzin Abrahama. Znów trzeba będzie szukać noclegu.

koreanki.jpg.cf80c235b756dca220de1fd16b59ab60.jpg

k20.jpg.03a933415f2016d2bdd58c92a9270b3f.jpg

k19.thumb.jpg.025fa7a8e0ca091d57e42ad397c81d97.jpg

k08.jpg.94936283877316f5c406a1bb652ecffa.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozkręciłem się,a to znaczy brak czasu na pisanie. Za mną Urfa, Harran, Nemrut Dag i 3 dni w Van i okolicach, gdzie znalazłem wikt i opierunek u sympatycznej kurdyjskiej rodziny. Sypiam po królewsku i jem po królewsku: ekmek, ayran, baklava, jakiś kozi ser z ziołami, którego nazwy zapamiętać nie sposób. Wszystko to podane na... gazecie i jedzone w kucki. :D Będąc tu zaliczyłem Akdamar - stary ormiański kościół położony na wyspie jeziora Van, pozostałości królestwa Urartu sprzed 3 tysięcy lat w mieście, Kedi Evi (patrz wątek: mam fioła na punkcie zwierząt),a dzisiaj jeszcze wypad nad jezioro Ercek pogapić się na flamingi. Chętnie bym tu został i miesiąc, bo tak sympatycznych i życzliwych ludzi trudno gdzieś spotkać, ale niestety... Za godzinę ruszam do Dogubayazit pod Ararat, i dalej do Kars i Gruzji. Gorąco, temperatura nie schodzi poniżej 30 stopni.

 

-- 17 wrz 2011, 09:08 --

 

Do Dogubayazit dotarłem o dobrej, popołudniowej porze. Pierwsza osoba, która mnie zaczepiła, gdy trochę bezradnie rozglądałem się po okolicy, spytała czystą angielszczyzną: Can I help you? Takich lubię. :D W pół godziny później siedziałem już w swoim pokoju w Hotelu Erzurum za 11 $/dobę. Bez wodotrysków, ale jest czysto. WC tylko typowo azjatycki "na Małysza". Z okna mojego pokoju, jeśli się dobrze wychylić, widać ośnieżony szczyt Araratu. Miasteczko jest klimatyczne, bo leży blisko zarówno granicy z Iranem jak i Armenią. Wziąłem prysznic, wyprałem przepocone ciuchy i poszedłem spać. Spałem nieprzyzwoicie długo. Dziś w planie Ishak Pasa Saray i jakieś zdjęcia Araratu przy lepszym świetle. Jest ciepło, ale nie ma straszliwego upału jaki dotychczas mi towarzyszył.

v4.jpg.4c17a3da748814d119616ff1e0cabc1a.jpg

v3.jpg.20c26485550248d1aaa29efa248dcaa8.jpg

v2.thumb.jpg.26ed177e1773a797fcbf0f4413855545.jpg

v1.thumb.jpg.356237e498d6b4d50384feabcecfce61.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj dałem sobie niezły wycisk. Cały dzień na nogach. Najpierw długo szukałem dobrego widoku na Ararat, a gdy go już znalazłem jedna jedyna chmura na niebie przesłoniła szczyt. Jak pech to pech. W miejscowej knajpie zjadłem dwa lahmacun, bo kebabów mam już dosyć. W zasadzie nie wiem jak pisać, bo u nas pisze się "kebab", a tutaj wszędzie "kebap". Lahmacun (czyt. lachmadżu) to placki cieńsze niż te do kebaba grubości mniej więcej naszego naleśnika, nasmarowane jakimiś przyprawami, na to pokrojony pomidor, cebula, ogórek i Bóg wi co jeszcze, wszystko zwinięte tak jak kebab. Później wsiadłem w dolmusa i pojechałem na Ishak Pasa Saray 9 km cały czas pod górę tuż przy granicy z Iranem. Droga malownicza - górki podpisane przez Turków, chyba po to, aby nikt im ich nie ukradł. Było późne popołudnie i śpieszyłem się ze zdjęciami, bo miejsce jest naprawdę rzucające na kolana. Nie wiem czy moje zdjęcia oddadzą urok tego miejsca. Wróciłem z buta do hotelu całe 9 km, aż się sam sobie dziwię, że dałem radę. Po drodze zauważyłem rozstawione namioty i zaraz sobie pomyślałem, że jak nic to Polacy. - Where you from? - Poland. - I too. :) No tak, pogadaliśmy ze 20 minut, bo grupka Polaków szykowała się na zdobycie Araratu.

 

Dziś rano zwinąłem graty i z przesiadką w Igdir dotarłem do odległego o ok. 200 km na północ Kars. Znalazłem sobie przytulny hotelik, wziąłem kąpiel i zrobiło się późno tzn. nie na tyle późno, żeby nie wyruszyć na zdobycie cytadeli górującej nad miastem . Widok z cytadeli wynagrodził mi wszystkie dzisiejsze trudy. No i siedzę sobie teraz w swoim hoteliku i wypoczywam. Jutro rano ruszam do Ani Antique City- mam już kierowcę, który zabierze mnie spod hotelu. Jeśli jutro po południu załatwię bilet kolejowy do Stambułu na 30 września to pojutrze śmigam do Gruzji.

 

Przepraszam za ten chaos, ale żyję ostatnio w takim tempie i tak wiele się dzieje, że nie sposób wszystkiego opisać. Dużo chętniej odpowiadałbym na konkretne pytania.

 

-- 18 wrz 2011, 19:12 --

 

Aktualna temperatura w Kars +21 - nie jest źle

ararat.jpg.3130fbdaf07bc886c53e19443bbbf1e9.jpg

ishak-pasa-saray.thumb.jpg.4766a388dcebf3ade692810fa525bfc7.jpg

ishak-pasa-saray1.thumb.jpg.4365c4ced1b29bca64780714364c392f.jpg

kars.jpg.9148597f3bbddfbadb8a7ad67d327549.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×