Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)


shadow_no

Rekomendowane odpowiedzi

kornelia_lilia, historia to praca klasowa - nauczycielkę mam okropnie wymagającą. No i ojca, według którego wszystko musi być idealnie. Gdyby nie on, olałabym to, nauczyła się połowy i tyle. Historia mnie nie kręci.

A fizyka... Cóż, mam zmianę nauczycielki (przed samymi testami :roll:), sprawdza co umiemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kornelia_lilia, kończące gimnazjum. Oczywiście jestem 'rocznikiem testowym', wszędzie mam jakieś reformy :mrgreen: Dlatego jak kiedyś liczyły się punkty z całego bloku humanistycznego, tak teraz mam porozdzielane punkty oddzielnie z polskiego, historii, WOSu. W mat-przyrodniczych tak samo. Dlatego każdy nauczyciel ciśnie ile wlezie, żeby akurat jego przedmiot dobrze poszedł... :roll: I co dla mnie jest chore, z fizyki można dostać 6-7 punktów. Czyli jeden punkt to ponad 10%. Trochę lipa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kornelia_lilia, taaaak, większość klasy będzie tak robić. Skoro nawet teraz wybierają sobie lekcje... Ja niestety jestem pod takim rygorem, że przez całe gimnazjum mam frekwencję 100%... Ojciec by mnie chyba przez okno wyrzucił, gdyby się dowiedział, że mnie na lekcji nie było... Taki typ człowieka. Nieważne, jak źle się czuję; czy nie mówię, czy na oczy nie widzę, czy wymiotuję, do szkoły trzeba chodzić. Ba, nierzadko na wfie normalnie ćwiczyć :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie świeci... na polu rośnie.

nie za wcześnie? :mrgreen:

Nie zauważyłem tego wcześniej :mrgreen: , poletko ma się dobrze, udało mi się skołować odporne na mróz :D .

 

Vett,huh, moi rodzice mają "zdrowsze" podejście do szkoły - "masz to skończyć"

 

Ach, nauczyciele straszący maturami, "dis is soł skerful" : D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kornelia_lilia, taaaak, większość klasy będzie tak robić. Skoro nawet teraz wybierają sobie lekcje... Ja niestety jestem pod takim rygorem, że przez całe gimnazjum mam frekwencję 100%... Ojciec by mnie chyba przez okno wyrzucił, gdyby się dowiedział, że mnie na lekcji nie było... Taki typ człowieka. Nieważne, jak źle się czuję; czy nie mówię, czy na oczy nie widzę, czy wymiotuję, do szkoły trzeba chodzić. Ba, nierzadko na wfie normalnie ćwiczyć :bezradny:

Ostra patologia. A jak to w ogóle fizycznie wychodzi? Dowodzi Cię do szkoły, czy co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie to wystarczy być na zajęciach, ogarniać tematy z lekcji na lekcję. I logicznie myśleć. Na lekcjach geografii idzie mi cienko, w trzeciej klasie więcej lekcji nie mamy, niż mamy, ale próbne testy poszły mi wręcz znakomicie. Może i na prawdziwych testach pójdzie odwrotnie, ale nie chcę być znakomita ze wszystkiego - chcę pogłębiać wiedzę w kilku przedmiotach.

Czasem jest tak, że w arkuszu na początku są odpowiedzi do pytań na końcu. Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte.

No i już wiadomo, na jakiej zasadzie będzie się to odbywać, więc moim zdaniem systematyczna nauka starczy, a nie drugie tyle dodatkowych zajęć. To dla mnie totalna paranoja. Bo ci najgorsi, którym te lekcje są dedykowane, leją na to ciepłym strumieniem i nie przychodzą, a osoby jak ja są zmuszone zostawać. (nie uznaję się za geniusza, ale ja, która na testach z angielskiego ma po 90%, muszę zostawać, a ludzie, którzy niekiedy nie mieli nawet 10% mają to gdzieś. Ja dodatkowych lekcji, do cholery, nie wymagam. Szczególnie z moim obecnym anglistą.)

 

-- 12 lut 2012, 17:05 --

 

Sorrow, tak, pod samą szkołę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×