Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi;) Być może faktycznie powinnam się zebrac i poprosis o jakas pomoc psychologa ,ale to jest takie trudne ... Dzisiaj np świeci slonce za oknem a to mnie juz tak dobija , poprostu paralizuje dlatego mam pozatykane rolety w oknach .Jeszcze do tego wypatrzylam sobie cos czerwonego na nodze i już chodze przez to podminowana bojąc się ,ze mi to zostanie .Przestalam się nawet bawic z kotami w domu bo boje się ze mnie podrapią i zostanie mi blizna .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mnie niby chce a potem ja mysle ze nie chce wiec sama nie chce wiec potem ktos tez nie chce a przynajmniej ja tak mysle, wtedy troszke już chcę ale z reguły już wtedy nikogo obok nie ma. jakbym miała wyimaginowanych przyjaciół to oni właśnie najbardziej by mnie nie chcieli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laura243, myślę, że to dobry pomysł. A im szybciej się do tego pomysłu przekonasz, tym lepiej. Wiesz co? Chyba rzeczywiście tak jest, że najbardziej uwagę na krostki zwraca ich właściciel. Otoczeniu z reguły jest wszystko jedno. Także głowa do góry :)

 

Taak, to załóżmy klub i zachciejmy się razem ;)

 

autodestrukcja2, no powiem Ci, że można dostać niezłego kręćka, heh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po dniu totalnej załamki przyszedł wieczór i jakoś zaczęło mi sie w glowie rozjaśniać.Być może faktycznie ludzie nie zwracaja uwagi na moją cerę? A być może faktycznie to dyzforfofobia i wtedy bedę walczyła z lękami całe życie ?ehhhno nic .. tak na marginesie mnie tez nikt nie chce ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laura243, ciało to tylko ciało. Nie mamy w 100% wpływu na to, jak wyglądamy...

Są na świecie takie głąby, dla których wygląd, to najważniejsze na świecie i jak im się człowiek nie spodoba, to go będą go wyzywać na ulicy od pasztetów świń i kto wie co jeszcze, ale to przeważnie jakieś gimbazjalne prostactwo :/

Dla ludzi na ciut wyższym poziomie niż wyżej wymieniona społeczna patologia, wygląd na szczeście jest po prostu cechą dodatkową, bardziej liczy się to, co kto ma w głowie, kim jest :)

A dla ukochanej osoby, to nawet nie wiem jak by się wyglądało, i tak jest się najpiękniejszą osobą na świecie i to jest świetne. Warto upatrywać jej w przyszłości, niejako... sycić się tą pewnością, że ta osoba przyjdzie. Bo przyjdzie. W swoim czasie. Najczęściej gdy się na to otworzymy, gdy uporamy się ze swoimi wewnętrznymi problemami - tak,to trudna droga, ale przecież możliwa, inaczej gatunek homo sapiens wyginąłby lata temu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nazwano mnie depresją dwubiegunową. Miałam czasy, w których byłam totalnie sama, kiedy byłam w depresji... Powiem Wam, że z perspektywy czasu - doceniam samotność wtedy, mimo że może to wydawać się na pierwszy rzut oka niedorzeczne - uwierzcie, że samotność jest nam w życiu bardzo potrzebna. Obejętnie z jakiego powodu i jakiego ta samotność jest rodzaju. Człowiek samotny może się wreszcie nad sobą zastanowić... W moim przypadku po okresie głębokiej depresji (czułam się jakbym była w piekle czy też więzieniu) i uwierzcie, byłam bliska zabicia się. Miałam już dokładne pomysły co i jak, ale pomyślałam o bliskiej rodzinie i bliskim mi kolegom czy przyjaciołom byłym (nawet tym którzy mnie zostawili). Proszę wszystkich tu obecnych o danie sobie czasu... Ten czas jest bardzo potrzebny wbrew pozorom - czas na przemyślenie siebie i innych. To nie jest samotność - to droga w dobrym kierunku! W kierunku odnalezienia siebie. Kiedy jesteśmy z innymi powiedzcie sami - Co tak naprawdę Wiemy o sobie nawzajem? Opinia innych ludzi jest ważna, ale tak naprawdę to my jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Leczcie się kochani. Mi się udało. Zaczęłam się leczyć i chodzić na terapię. Nawet jeżeli Was nie stać - zawsze jest NFZ. Nie poddawajcie się i uwierzcie - samotność jest o wiele lepsza, niż życie pośród ludzi, którzy bardzo często Was po prostu nie rozumieją i wyciągają złe wnioski na Wasz temat (przez co są nieszczerzy). Właściwi ludzie do Was przyjdą. Musicie po prostu otworzyć się i mieć na uwadze, że wielu ludzi niewartych jest Waszej pięknej wrażliwości.

 

-- 25 lis 2014, 03:01 --

 

Pozostańcie sobą! Stawiajcie na szczerość. Bądźcie w porządku w stosunku do samych siebie. Bardzo Was o to proszę. Polska to chory kraj, w którym z braku środków utrzymania i ciągłego stresu, ciężko się odnaleźć w chorobie... Jest nas wiele... Jesteście nieszczęśliwi z jakiegoś powodu. Proszę, leczcie się - idźcie na terapię. Wiem, że to Polska. Ale! - nawet warto na to NFZ poczekać - na wizytę z psychiatrą czy też innym terapeutą (psychologiem) bądź zwykłym internistą (w celu, który musicie sobie obrać - jakoś nazwać po swojemu co czujecie, czego potrzebujecie i co Wam się wydaje, że dzieje się z Wami - byle Wam pomogli). Czasem lekarzom nie można odpuścić - kiedy nawet trzeba, nie bójcie się powiedzieć im, że wydaje się Wam, że wcale Wam nie chcą pomóc - obrali taką drogę a nie inną - dali im tytuł lekarza (a nikt nie jest nieomylny) więc niech Wam pomogą na Boga! Życzę powodzenia wszytskim zagubionym i jakby co, przyjmuję wiadomości na priva. Piszcie, dawajcie - postaram się w miarę możliwości odpisać wszystkim, którzy napiszą dzisiaj/jutro/na dniach, ale na pewno spodziewajcie się mojej odpowiadzi. Uwierzcie - jestem osobą po przejściach różnych smutnych i samotnych, a jednak widzę w tym wszystkim nadzieję, którą każdy wcześniej czy później widzi... (tak mi radziły różne osoby). Nie poddawajcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba o siebie walczyć Kamaja. Czy próbowałaś powiedzieć im, że to na Ciebie nie działa? i że Ci nie pomaga?

Nie mogę tak powiedzieć, bo dzięki terapii i leczeniu udało mi się uporać z zaburzeniami odżywiania (jeśli w tym przypadku można tak powiedzieć). Przy okazji wyszły problemy z osobowością, a z tym to już idzie jak wspomniałam, "jak krew z nosa". I teraz są dwie opcje: albo to trwa, albo nie ten rodzaj psychoterapii dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nazwano mnie depresją dwubiegunową. Miałam czasy, w których byłam totalnie sama, kiedy byłam w depresji... Powiem Wam, że z perspektywy czasu - doceniam samotność wtedy, mimo że może to wydawać się na pierwszy rzut oka niedorzeczne - uwierzcie, że samotność jest nam w życiu bardzo potrzebna. Obejętnie z jakiego powodu i jakiego ta samotność jest rodzaju. Człowiek samotny może się wreszcie nad sobą zastanowić... W moim przypadku po okresie głębokiej depresji (czułam się jakbym była w piekle czy też więzieniu) i uwierzcie, byłam bliska zabicia się. Miałam już dokładne pomysły co i jak, ale pomyślałam o bliskiej rodzinie i bliskim mi kolegom czy przyjaciołom byłym (nawet tym którzy mnie zostawili). Proszę wszystkich tu obecnych o danie sobie czasu... Ten czas jest bardzo potrzebny wbrew pozorom - czas na przemyślenie siebie i innych. To nie jest samotność - to droga w dobrym kierunku! W kierunku odnalezienia siebie. Kiedy jesteśmy z innymi powiedzcie sami - Co tak naprawdę Wiemy o sobie nawzajem? Opinia innych ludzi jest ważna, ale tak naprawdę to my jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Leczcie się kochani. Mi się udało. Zaczęłam się leczyć i chodzić na terapię. Nawet jeżeli Was nie stać - zawsze jest NFZ. Nie poddawajcie się i uwierzcie - samotność jest o wiele lepsza, niż życie pośród ludzi, którzy bardzo często Was po prostu nie rozumieją i wyciągają złe wnioski na Wasz temat (przez co są nieszczerzy). Właściwi ludzie do Was przyjdą. Musicie po prostu otworzyć się i mieć na uwadze, że wielu ludzi niewartych jest Waszej pięknej wrażliwości.

Spoooro prawdy w tych słowach.

 

Osobiście mi się wydaje że im bardziej jesteśmy z samotnością oswojeni...tym lepiej,bo jest to coś,do czego zawsze można wrócić,co "jest",nie jest to tak niestabilne jak relacje z ludźmi,jeśli dobrze czujemy się w takowej "przestrzeni",to tym lepiej dla człowieka.

Niestety,całkowicie się w tym pozostać nie da,natura ludzka nie pozwala...zaś relacje to ryzyko,bez ryzyka jednak byłoby to nudne...nie wiadomo,co silniejsze? strach przed odrzuceniem i zranieniem,czy "pustka"?

Loteria,relacje to strasznie posrana loteria :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko też zalezy od tego jaką masz osobowość

Jak najbardziej,jeden potrzebuje innych,drugi na tyle,ile musi,jedno jest niezmienne (nie licząc oczywiście tych,którzy mają całkowicie zwichrowane mózgi,emocje czy parają się po prostu z niektórymi,ciężkimi zaburzeniami) - Wszyscy potrzebujemy/poszukujemy,nawet podświadomie czy nam się podoba,czy nie - akceptacji wśród innych,w jakiejś tam części,każdy jest zależny od innych.

Oczywiście mniejszej lub większej,własny dystans też się liczy.

samotność to pustka, ale odrzucenie prowadzi do depresji.

Otóż to,osobiście często już wolałem pustkę,jak ten ból odrzucenia.

Niestety całkowicie nie da się udać w "pustkę" (No,pewnie można,znieczulając się wszelakimi substancjami) i dostać pjerdolca w izolatce całkowicie,2 sprawa,bardziej przyziemna - trzeba mieć dość $ by pozwolić sobie na "luksusowego/znośnego" p*erdolca.

Osobiście o ile przyjaźni,szczerej,czy głębokiej się aż tak nie boje/nie mam aż takich problemów by nawiązać,to czegoś więcej, z moim chaosem,niezdecydowaniem we łbie czy ogólnie burdelem - nie wyobrażam sobie tworzyć,czy raczej owej granicy przekraczać,rozsądek wręcz w razie czego "drze się w niebogłosy" by nie iść dalej,coby nie zdezelować kogoś niewinnego i siebie ( a może głównie siebie,to taki debilny rodzaj strachu/empatii by nie rozyebać kogoś i siebie,a może głównie siebie,egoizmu we mnie sporo)

Ale to już raczej moje problemy i niepotrzebnie tu zawracam tym dupę.

 

Sama potrzeba kontaktu z innymi nie jest zła,gorzej jednak z tym,na kogo trafimy na loterii i jak ktoś nas potraktuje,jacy my będziemy...i miljord innych czynników,posrana sprawa tak czy siak :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście o ile przyjaźni,szczerej,czy głębokiej się aż tak nie boje/nie mam aż takich problemów by nawiązać

Ja raczej wchodzę w płytkie relacje właśnie. Bo nie są tak groźne dla mnie. Głębsze są ciężkie, nie umiem w nich egzystować, dużo wymagam, często za dużo (wydaje mi się, że im nie zależy) i ludzie nie wytrzymują (odrzucenie). Dlatego mam wielu znajomych a niewielu przyjaciół, a związki to już kompletna klapa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście o ile przyjaźni,szczerej,czy głębokiej się aż tak nie boje/nie mam aż takich problemów by nawiązać

Ja raczej wchodzę w płytkie relacje właśnie. Bo nie są tak groźne dla mnie. Głębsze są ciężkie, nie umiem w nich egzystować, dużo wymagam, często za dużo (wydaje mi się, że im nie zależy) i ludzie nie wytrzymują (odrzucenie). Dlatego mam wielu znajomych a niewielu przyjaciół, a związki to już kompletna klapa.

Dobrze, że masz umiejętność "wchodzenia w płytkie relacje" bo osoby samotne raczej dość szybko się do kogoś przyzwyczajają i przy późniejszym odrzuceniu ciężko to przezywają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×