Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to na pewno tylko nerwica?


marysienka

Rekomendowane odpowiedzi

Mojego narzeczonego coś męczy. Przychodzi w pewien sposób cyklicznie: są okresy, gdzie kilka tygodni czuje się dobrze i normalnie funkcjonuje, potem przychodzi kilka tygodni gorszego samopoczucia, podenerwowania, niepokoju, złego sypiania. I wtedy zaczynają się dziać różne rzeczy. Miewa w tym okresie różne lęki, które przychodzą ot tak, z niczego, i w zasadzie on sam nie wie, czego dotyczą, twierdzi tylko, że "się boi", jest niespokojny. Czasem gdy wraca z wieczornego spotkania ze znajomymi, zamiast wsiąść w autobus i pojechać prosto do domu wraca np. dwie godziny, idzie na piechotę lub okrężną drogą, bo wydaje mu się, że ktoś go śledzi albo jest w jakimś zagrożeniu, że cały świat się sprzysiągł przeciw niemu, nagle nie może trafić na żaden autobus, nie przejeżdża żadna taksówka, jest tylko ten strach, obawa, więc idzie przed siebie. Czasem jak go coś takiego dopadnie to dzwoni do mnie i wtedy da się mu przemówić do rozsądku, jednak zazwyczaj nie dzwoni tylko poddaje się temu. Ten "gorszy" okres zawsze ma też swoją kulminację. Któregoś dnia przychodzi z nienacka bardzo silny atak lęku. Wygląda to różnie. Czasem w trakcie tego ataku narzeczony zamyka się w sobie, leży na łóżku, widać po nim okropne zdenerwowanie, łzy ciekną, "rzuca się" po łóżku, jakby miał zrywy do ucieczki, ja go przytrzymuję, uspokajam, z czasem to przechodzi. Czasem jest bardziej kontaktowy, zrywa się z okropnym krzykiem, płacze, zaczyna uciekać, łapię go, wracam go na łóżko, jednak nadal wije się na tym łóżku nerwowo i prosi błagalnym tonem przez łzy "pomóż mi, pomóż mi". Taki atak dużo szybciej przechodzi, gdy ja jestem spokojna, jednak wiadomo, jestem człowiekiem i czasem też mnie nerwy obejdą. Po takim cichym ataku jest wykończony do granic możliwości i zasypia, po takim ataku bardziej kontaktowym jeszcze przez jakiś czas się dopytuje, czy w domu na pewno wszystko jest w porządku i jeśli widzi moją niespokojną reakcję, zaczyna wmawiać sobie, że na pewno coś jest nie tak, że może np. w domu są duchy lub coś takiego, no bo dlaczego ja też jestem zdenerwowana? Wszystkie te rzeczy przechodzą po czase i potem podchodzi do nich krytycznie, mówi, że się bał, ale w sumie nie wiadomo, czego, że sam nie wie, że nie umie tego nazwać. Kiedyś w trakcie ataku mówił coś o jakichś postaciach, jednak potem upierał się, że nie widział postaci, a jedynie próbował jakoś nazwać ten lęk, który czuł, jakoś go spersonalizować i wyobrażał sobie, że w pokoju mogą siedzieć jakieś postaci - ale podkreślał, że ich nie widział. Pan doktor, u którego byliśmy, nazwał to, co mu dolega, nerwicą lękową i przepisał jakiś lek na nerwicę. Ja się jednak zatanawiam, czy to właśnieto? Czy tak się objawia nerwica? Martwią mnie te napady paniki, martwi mnie to przekonanie o śledzeniu. Jak to u Was wygląda? Wkrótce mamy brać ślub, sami rozumiecie, że chciałabym wiedzieć, na czym stoję... Martwię się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najprawdopodobniej to jest nerwica. Wydaje mi się, że np. na schizofrenię te objawy nie wskazują. Z forum wiem, że ludzie z nerwicą boją się, ze ktoś ich śledzi, że mają takie dziwactwa, że wolą iść przed siebie niż wsiąść do autobusu. Mnie też coś takiego się zdarza. Czy jak jest w towarzystwie, abo gdy jest czymś zajęty to te objawy nie występują, czy może się jakoś wtedy opanować? Może było jakieś zdarzenie, które wywołało tą lawinę lęków? Leki, które dostał z pewnością przyniosą widoczną poprawę po kilku tygodniach. Jeśli masz wątpliwośći to proponuję pójść do jeszcze jednego psychiatry. Jeśli jego diagnoza będzie podobna, to trzeba będzie przyjąć, że to rzeczywiście nerwica lękowa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście, wśród ludzi taki silny atak mu się nigdy nie zdarzył, te ataki tylko na osobności. Jak go wyprowadzić w tym czasie między ludzi, "spina się w sobie", żeby na tyle, na ile to możliwe, nie dać nic po sobie znać, ale stara się wtedy ten kontakt z ludźmi ograniczyć do minimum i jak najszybciej zejść im z oczu. Te gorsze okresy chyba występują z lekkim opóźnieniem w stosunku do stresujących okresów w życiu, tzn. gorszy okres przychodzi już po tym, jak jakieś stresogenne wydarzenie się zakończy i w zasadzie powinien zapanować spokój. Mówię 'chyba', bo nie jestem pewna, czy tak było za każdym razem. Nie chcę iść do innego psychiatry, i tak sporo mnie kosztowało namówienie na pójście do lekarza w ogóle. Jak powiem narzeczonemu, że chciałabym iść jeszcze do innego, zaraz będzie myślał, że z tym lekarzem coś jest nie tak i może z nim też jest coś jeszcze bardziej nie tak. Innymi słowy będzie miał tysiące podejrzeń. Już po pierwszej wizycie u lekarza podzielił się ze mną wątpliwością, czy to na pewno dobry lekarz i zapewniałam go, że tak, na pewno dobry, więc.. sami rozumiecie. Boję się jednego: że on się nie chce przyznać do wszystkiego w obawie, że zostanie postawiona diagnoza pt. "choroba psychiczna". On się tego panicznie boi, boi się też, że go zamkną w szpitalu i - jak twierdzi - "tam umrze". Cały czas gdzieś mi leżą na sercu te postaci, o których mówił. Mówił o nich tak, jakby rzeczywiście były w pokoju, jakby je widział, a teraz twierdzi, że nigdy nie widział żadnych postaci, że jedynie sobie wyobrażał, że mogą być. I ja nie wiem, czy tak rzeczywiście było, czy też mówi tak, bo boi się, że "omamy" sprawią, że diagnoza pt. "nerwica" zmieni się w zupełnie inną diagnozę. Nie mogę też być pewna, czy mówi mi o wszystkich atakach, bo nie mieszkamy razem i nie przy wszystkich w związku z tym jestem obecna. Stąd moja niepewność, czy one są jakoś powiazane ze stresami, czy występują bez zależności. Omamy to już domena psychozy, prawda? Czy nerwica lękowa może mieć elementy psychotyczne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym to podciagnela pod depresje dwubiegunowa, wlasnie ona ma tez takie objawy-np ze komus sie wydaje ze go sledzi...a dalej pod objawy schizofrenii. Niekoniecznie musi byc zaraz tzw pelna schizofrenia, czasami ludzie maja male objawy...CO NIE ZNACZY ZE TO STWIERDZENIE, tylko moje przypuszczenia. Najlepiej byloby sie udac do psychiatry, po diagnoze. Poza tym dodatkowo, to ze miewa okresy gorsze i lepsze wskazuja na dwubiegunowke. Wg mnie trzeba jak najszybciej isc do lekarza i jak zaleci, rozpoczac leczenie, jezeli byloby wskazane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to skoro silna nerwica to chyba mu jakies leki przepisal? Jakie i jakie dawki? A pod 2) skoro piszesz jeszcze o tych osobach ktore widzial, to jednak ja bym podciagnela pod elementy psychozy :shock: Moze byc psychoza z nerwica. I jednak bym poszla do innego lekarza, poszukaj w swoim miescie dobrego PRYWATNIE lekarza i idz. Bo jak jest czlowiek leczony poprawnie to normalnie funcjonuje, ma terapie i w 90% da rade calkiem normalnie zyc, to nie wyrok: diagnoza, tylko droga do odpowiedniego leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że tych postaci tak naprawdę nie widział, jeśli tak twierdzi. To jest coś na kształt psychozy. Przynajmniej potocznie można by tak to ująć (to wrażenie, że ktoś go śledzi), ale wg. mnie jest to do "podciągnięcia" pod silną nerwicę lękową. Rozumiem jego lęk przed innym psychiatrą, w ogóle rozumiem jego podejrzliwość bo też tak mam. To może do psychologa zgodziłby się pójść. Może wytłumacz mu, że ma mu jedynie pomóc, wskaże, co robić, by było mu lepiej. Nie dlatego żeby go diagnozować i zapisywać leki (to nie lekarz), ale żeby porozmawiać i pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×