Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłość w Borderline i innych z.o


Gość Shadowmere

Rekomendowane odpowiedzi

Vi., tak,bo temat nosi tytul "Milosc w borderline",a nie "Vi i jego przygody".

Chce konkretnych porad od osob,ktore żyją z naszą chorobą i ktore kochają,albo kochały.To prawie tak jakbys pisal full postow w temacie : "Sm a zalozenie rodziny"

 

dominika92, wie i to go zmiażdżylo :(

Cieszę się,że jestes z Piotrkiem,mimo jego dziwnych nawyków.Poprawil sie trochę?

 

[Dodane po edycji:]

 

Korba, Tak,ja też widzę porażąjące podobienstwo.

Tylko,że Adam wiedzial,ale o dziwo to nie pomoglo.Caly czas podkreslal,że kocha mnie i widzi mnie,a mojej choroby nienawidzi i ma jej dosc.

Mam wrazenie,że kiedy podkladalam mu materialy o borderline,to bylo tylko gorzej,on byl coraz bardziej zagubiony.

40-50%

z tego wychodzi,terapie i leczenie,ktore przekraczaja standardy,bo trwają 10 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, nie wiem ostatnio tez nie jest fajnie. i to chyba głównie przeze mnie. też mi odwala. mam już tak cholernie głęboką depresję i tak cierpię że nie mam na kim się wyżyć więc chodzę i wale chamskie teksty, jestem niemiła, chodzę zła :why: jak dzisiaj wstałam to znowu odwalałam....chociażby z psem szłam i on do mnie " weź czapkę kochanie" a ja zła, ledwo co wstałam mówię " po chuj?:|" ;( nie chce taka być. nie wiem co się ze mną dzieje. on ze swoje strony też wali ironiczne teksty, wczoraj była tragedia...z jednej strony sama się tak zachowuje a z drugiej mam pretensje i boli mnie to jak on tak robi :(

depresja chyba też nie sprzyja związkom, nie na takim poziomie jak moja..;/ później wieczorem rozmawialiśmy o sobie, że się kochamy że bądźmy dla siebie lepsi...a ja od rana zaczęłam znowu...to też mnie wykańcza. nie wiem czemu taka jestem. nie chcę taka być a nie mogę tego pohamować. ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Isiu,staraj sie pracowac nad sobą,poki jeszcze sie kochacie i jestescie gotowi walczyc..

Chodzisz na terapię?Bierzesz leki?

Zobacz,zauważylam,że wiecej wychodzisz z domu,przelamujesz się!Walczysz!

Przetrzymaj.

A jak na codzien?Starasz sie cos tam robic w domu?Bo wiesz jak to wygladalo kilka miesiecy temu??

Caly czas siedzialysmy na czacie i biadolilysmy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, hahha Haniu pamiętam :D w sumie to trochę mi tego brakuję, teraz już nie ma z nikim takiej wspólnoty :(

staram się, ale on twierdzi że robię za mało.

nie wiem czy wychodzę więcej z domu, raczej jakoś ludzie do nas częściej wpadają...szukam psychologa od tygodnia ale nikt mi nie odpisuje.....:( leki już nie. jeszcze bardziej mnie dobijały...

tylko że my się tak mijamy nawzajem..jak jemu przejdzie to ja zaczynam i na odwrót..chciałabym żeby było dobrze ale ja nie wiem czemu takie rzeczy ze mną się dzieją i czemu jestem taką okropną dziewczyną. chyba po prostu mam już etap wkurwu na cały świat bo chcę wyzdrowieć a nie mam jak i nie ma kto mi pomóc...

no ale Haniu nie wiem czy wiesz, Piotrek zgodził się na psa i od 3 tyg mamy szczeniaka, chociaż tyle, staram się z nią wychodzić do parku i jego wyciągać żebyśmy pobyli razem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, nie wiem..ja mam paniczny lęk że umrze na jakąś chorobę, w wypadku. ale chyba jednak uważam że w samotności też będziemy cierpieć..a tak zaznamy miłości..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

żaden lekarz oficjalnie nie powiedział czy mam bordera czy nie, jednak nie trzeba być lekarzem, by mieć pewne przypuszczenia :D

 

zawsze miałam problemy w związku. Lubię mieć kontrolę nad facetem, więc jeśli już ma co być, to nie mogę się zakochać, bo wiadomo, człowiek zakochany to głupi. Dopóki wiem, że to jemu bardziej zależy to jest ok, bo mogę nim rządzić, strzelać fochy, sprawdzać, a on posłusznie robi to co ja chce. Gorzej jeśli nie robi...

 

Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest nie pakować się w związek. Bo przecież i tak mnie rzuci!!! Nie dziś to za miesiąc, albo za 3. Po co tracić czas. Lepiej oszczędzić sobie cierpienia i zakończyć to już teraz.

 

Nie dzwoni, nie pisze, nie przypomina o sobie... :zonk: no to wiadomo, że ma mnie gdzieś. Bo gdyby mu zależało, to by napisał, zadzwonił, cokolwiek zrobił! Ja nie będę pierwsza pisać, nie zadzwonię, bo nie chcę pokazać, że może mi zależy, bo jeszcze zobaczy, że coś czuję, i to wykorzysta.

 

Tak jak mój lekarz powiedział. Toczę grę z facetami. Kto wygra, kto przegra. Ja nie mogę przegrać, a mogłabym gdyby on widział, że mi zależy. Ale nie zobaczy tego, bo wtedy mnie rzuci, i będzie miał satysfakcję z tego, że ja cierpię.

 

[Dodane po edycji:]

 

Ależ ja jestem popieprzona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie.

Bo jestem dziecinna-ja też umrę.I uważam,że to bedzie wczesniej niż ktokolwiek inny zdąży.

A teraz powiem cos strasznego i niegodziwego-mi by bylo latwiej,gdyby ktos umarl niz gdyby mnie poprostu zostawil.Naprawdę.Bo to by oznaczalo,że cos mi kogos zabralo,ąle nie że ktos dobrowolnie opuscil...Wiem,że to wstrętne,ale nie będę sie krygowac-pisze tak jak czuję.

 

Isiu-już niedlugo wracam na czata,Kochanie-tylko teraz mam tak debilny i wolny komputer,nawet zdjec nie mogę wrzucic bo sie wszystko wiesza....Ale wierzę,że wkrotce stad ucieknę i będę mogla trochę lepiej funkcjonowac.

Masz dzidzię ISiu?Jak jej na imię? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zastanawia mnie jedno.. czy też tak to widzicie: kiedyś partner umrze... czy warto więc się wiązać wiedząc, że później będziemy niesamowicie cierpieć?

 

a ja tak to właśnie widzę.

już to kilkakrotnie mówiłam. ja się nawet zastanawiam, po co ja mam kota, przywiąże się, a potem kicia i tam umrze. sama ta myśl sprawia, że robi mi się niedobrze. ja już nie wytrzymam więcej śmierci :cry:

 

[Dodane po edycji:]

 

Shadowmere, Haniu - nasza podświadomość traktuje śmierć tak samo jak opuszczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, Haniu, a zmarła Ci taka osoba już?

Bo mi tak... więc trochę inaczej to widzę teraz, inaczej widziałam to wcześniej.

 

Korba, Kacha.. ja nawet na moje szczurki patrzę i ryczę, że przecież one niedługo umrą.. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się boję śmierci mojej suczki- Nory, nie wiem jak ja to przeżyję, może dlatego z moją Claire jestem na dystans, żebym się nie za bardzo przywiązał...

 

Nie wiem, a co do śmierci, to myślałem, że jak umrze albo mnie zostawi to tego nie przeżyję.

Niestety, przeżyłem ale ze złamanym sercem.

 

Sorry, że off-topowałem, po prostu chciałem dodać coś do tego co napisałas Haniu, że ja też manipuluję i byłem zmanipulowany, jednakże napewno wcześniejszy post był nie potrzebny.

 

Postaram się pisać na temat, a jak będzie coś nie tak to proszę zwracajcie mi uwagę.

Napewno wprowadzam chaos bo się gorzej czułem, teraz już się ogarnąłem.

 

Przepraszam :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, Haniu - nasza podświadomość traktuje śmierć tak samo jak opuszczenie.

 

Każdy jest inny ..

Czy umarl mi ktoś?Z ludzi?Nie.

 

Umieraly mi zwierzęta,ktore kochalam bardziej i ktore byly dla mnie lepsze niż moi rodzice.

 

Wtedy wspieral mnie psychiatra-mowil-każdy kiedys umrze.Wiedzial,że żyję dla nich,że to są moje dzieci.

Ale raczej nie podzielal mojej rozpaczy.

 

Choc faktycznie....użylam wyobrazni-gdyby Dr mi umarl-to by bylo straszne..przekraczające możliwości pojmowania.

 

Wy z Basiulką doswiadczyliscie smierci Matki,ja nie mogę się z Wami stawiac w jednym rzędzie.I nie bede udawac,że wiem jakiego kalibru jest to rozpacz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, Haniu, śmierć Matki to jedno.

Ale mi jeszcze zginął w wypadku wcześniej K. ... wtedy wszystko się posypało, pogorszyło. To było w 2008 r. A do tej pory pamiętam wiadomości i jego wystające buty z worka na zwłoki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ja to rozumiem i wierzę i jestem pewna...

 

 

Ale też Ty sprobuj zrozumiec mnie.

Kiedys terapeutka powiedziala:Gdyby matka ci umarla poczulabys ogromną ulgę.Bylabys wolna.

 

Zaszokowalo mnie to...ale..każda z nas miala inną matkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., błędy w podpisie masz..

 

Ożywczy powiew dobrego humoru :mrgreen:

 

 

Basiu,Kasiu-ja nie wiem co mam Wam napisac,ale znacie moje zdanie.

Wielokrotnie na forum powtarzalam,że nie ma większej tragedii dla dziecka niż śmierć rodziców.

I,że takie osoby trzeba chronic za wszelką cenę.

 

 

Nie mieć Matki,Ojca..to tragiczne,ale z drugiej strony moi rodzice..

Kocham ich.Ale.

 

[Dodane po edycji:]

 

Dobra, z dedykacją dla Kasi-nie mowmy teraz o śmierci,poki to boli tak bardzo.

 

Ja sobie mogę hipotezyzować.a tak naprawdę..nie wiem.

 

Wiem,że gdyby zniknal ktos kogo kocham tak bardzo jak S,to już naprawdę....nie byloby mnie,zawiesilabym sie w próżni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak.. dopóki ktoś (M.) nie zainteresował się moim charakterem, a nie wyglądem... uważałam siebie za okropną. I moglibyście mi tu mówić co chcecie :mrgreen: Teraz, kiedy wiem, że on mnie chce, wręcz pożąda.. nie przeszkadza mi swój wygląd.

Ale siebie nie lubię, mimo że staram się być dla innych taka, jak chciałabym żeby inni dla mnie byli.

No cóż, może życzę wszystkim źle :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×