Skocz do zawartości
Nerwica.com

Opsychiatrii.pl - "leczenie" psychotropami


aree1987

Rekomendowane odpowiedzi

Nie chce nic sugerowac,ale czy dalsza "dyskusja" ma jeszcze jakikolwiek sens?

tak, czekamy na wspaniałe rozwiązania w kwestii leczenia nie-psychotropami ww chorób/zaburzeń. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co ?

 

Wedlug mnie ten czlowiek moze swoimi wynurzeniami wyrzadzic wiele krzywdy ludziom zaburzonym...

 

Tak sobie teraz pomyslalem, ze jezeli osoby gleboko nieszczesliwe, depresyjne, nerwicowcy wezma sobie do serca te "poglady" to moze to tylko pogorszych ich stan.

 

Bo wtedy moga uwierzyc w to, ze NIE sa chore, ze wszystko jest z nimi w porzadku...Tylko, ze po prostu sa tak slabi, ze do niczego sie nie nadaja...I moze to byc jeszcze dodatkowym gwozdziem do trumny.

 

Moze to zadzialac troche jak kopanie lezacego.

 

Bo po co sie leczyc, skoro jestesmi "normalni" ? A to, ze ta norma wyglada tak, to juz trudno...

 

Czyli wedlug niego jestesmy po prostu "normalnymi zjebami", slabymi ludzmi, ktorzy powinni w cudowny sposob zmienic swoje zycie.

 

 

Moze wyniknac z tego wiele zlego. Mysle, ze topik powinien trafic do hasioka.

 

Wedlug mnie lepiej wierzyc w to, ze jest sie chorym, bo wtedy zawsze jest szansa na wyzdrowienie, a jak zaburzeni ludzie zaczeliby myslec, ze sa "zdrowi", to wtedy przeciez NIE MA JUZ ratunku. Kaplica.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy post Pana O. brzmial dosc powaznie i trudno bylo cokolwiek powiedziec.W kolejnych wpisach spalil sie calkowicie i nie wiem czy jest w stanie przytoczyc jakies argumenty albo podyskutowac na poziomie nie stosujac ironii czy nie atakujac innych.Dlatego watpie zebysmy dowiedzieli sie czegos wiecej.

Nie smieje sie z takich osob,to zaburzenia jak kazde inne.Po prostu niektorzy nie potrafia,nie chca sie do tego przyznac badz nie zdaja sobie sprawy z tego ze sa w pewien sposob zaburzone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ, ano, nie żebym była tendencyjna, nie wywyższam się, nie chcę nikogo obrażać. No ale jeśli autor jest nieleczonym w żaden sposób schizofrenikiem ( a tak wynika z tego co napisał) to zaprzeczenie choroby jest "normalne" dla tego zaburzenia...nie ma się co dziwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwazam, ze jego tezy moga byc wysoce szkodliwe i niebezpieczne dla nas...Jak juz pisalem wyzej.

 

Wedlug mnie lepiej wierzyc w to, ze jest sie chorym, bo wtedy zawsze jest szansa na wyzdrowienie, a jak zaburzeni ludzie zaczeliby myslec, ze sa "zdrowi", to wtedy przeciez NIE MA JUZ ratunku. Kaplica.

 

 

A Wy co myslicie ?

 

Ja caly czas myslalem ,ze rzeczywiscie depra to choroba, a teraz przez tego tamtego, zaczelem miec watpliwosci...

 

Zrobil krecia robote.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie jestem wrazliwy na takie teksty.Wiem tez,ze na pewno nie jestem zdrowy.Mam porownanie poniewaz pamietam jaki bylem przed 2004 a jaki stalem sie z poczatkiem 2005.Staram sie to dalej jakos ciagnac i mysle ze tylko podjecie leczenia umozliwia poprawe naszego stanu.Nieleczone zaburzenia czy choroby psychczne wczesniej czy pozniej na pewno skoncza sie tragicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, to chciałbym, żeby nie ingerowano, poprzez edycję i przenoszenie i zmienianie tytułu, w moje wypowiedzi, bowiem zostały one oryginalnie umieszczone w odpowiednich działach - jeden był przedstawieniem się (dłuższym niż puste "Cześć, jestem Kasia"), a drugi był włączeniem się do wątku dotyczącego jednego z moich artykułów.

Poprzez połączenie tych dwóch wątków, moje wypowiedzi wyglądają dziwnie, bo zostały WYCIĘTE z roli, w jakiej miały być!! Czyli rozbudowane przedstawienie się nie pasuje do wątku, który ktoś zedytował na "leczenie" psychotropami. To nie moja wina, że w wątku, w którym się przedstawiłem, zrobiono najazd na moje poglądy. Trzeba było się ze mną przywitać i tyle, bo od tego tamten dział jest...

 

A teraz dyskusja:

 

Opsychiatrii.pl,

 

Wiare w jaki mit ?

 

Mam na myśli mit, którym mnie zaraz na początku dyskusji zaatakowano, czyli przy użyciu stygmatyzacji: "12 razy w psychiatrykach i wszystko już jasne", "schizofrenia" itd.

Niebawem na mojej stronie muszę utworzyć artykuł wyjaśniający, że diagnoza "schizofrenia" to wielki mit, nie zaś "choroba psychiczna". Pojęcie "choroba psychiczna" w ogóle jest nieaktualne tak samo jak jest nieaktualne określanie przez inkwizycję niektórych kobiet, że są czarownicami... Chodzi mi o to, że diagnozy "schizofrenia" psychiatrzy stawiają ludziom ze zwykłymi problemami życiowymi - ludziom takim jak Wy. Gdy ktoś ma kasę na prywatne wizyty lub psychiatra uzna, że trzeba się z kimś takim liczyć, to diagnozę stawia lżejszą, a jak psychiatra ma w d... pacjenta, nie może lub chce mu się zrozumieć pacjenta, to standardowo rzuca takiego pacjenta do wora "schizofrenia" - taka dyżurna diagnoza dla biedaków... Tak w skrócie to niestety wygląda, a wiem o tym na podstawie mojego ogromnego doświadczenia z psychiatrią i nie życzę sobie, żeby ktoś tu uprawiał psychogestapo - na siłę nakładając mi stygmat, że jak byłem 12 razy w psychiatrykach, to "chory z którym nie warto rozmawiać"!

 

Dodatkowo: Jeśli ktoś myśli, że coś takiego co jest diagnozowane jako "schizofrenia" jest spowodowane nieprawidłowością dzuałania mózgu, to ta osoba żyje mitem, jest w błędzie. Niech ta osoba się idzie zapyta prof. Jacka Wciórki.

Trzeba zrozumieć, że co innego są problemy NEUROLOGICZNE, a co innego diagnozy psychiatryczne! Przy diagnozach psychiatrycznych takich jak schizofrenia, ChAD, depresja i podobnych, nie istnieją dowody na to, że przyczyną jest nierównowaga biochemiczna w mózgu, nie istnieje żaden obiektywny test dla weryfikacji takiej diagnozy, natomiast diagnostyka to subiektywna ocena psychiatry. Tą subiektywną ocenę psychiatry skompromitował np. eksperyment Rosenhana: http://www.eioba.pl/a107310/eksperyment_rosenhana_jak_atwo_zosta_schizofrenikiem i wiele razy widziałem w psychiatrykach jak psychiatrzy na co dzień posługują się pochopną oceną i łamaniem prawa nadając etykietki psychiatryczne i zamykając ludzi w psychiatrykach.

 

Społeczeństwo ma mylną wizję osób z diagnozami "schizofrenia" - na tym polega mit... Film "Piękny Umysł" pokazuje fikcję - nie istnieją takie halucynacje wizualne i słuchowe jak mylnie przedstawia ten film. Pacjenci tak naprawdę, bardzo często, podchwycają pojęcie "słyszenia głosów" od psychiatry, który to sugeruje, a potem używając tego sformułowania "głosy w głowie" określają niechciane myśli, które im do głowy przychodzą... Np. uporczywe myśli o samobójstwie, albo o zamordowaniu domownika, do którego czują duży zal z powodu konfliktów.

 

Nie ma tak, że osobie nagle się "przestawi coś w głowie" i cię zarżnie nożem. Wszystko, co się dzieje z taką osobą ma swoje logiczne przyczyny psychospołeczne. No chyba, że osoba zostanie tak sponiewierana, zgwałcona emocjonalnie, że jest w niej wielki gniew i chęć obrony, jak w dzikim zwierzęciu zapędzonym w róg - wtedy może "ugryźć". Szczególnie, gdy osobie podaje się silne psychotropy, które spowodują pomieszanie snu z jawą, przymulenie, naćpanie - wtedy osoba może stać się naprawdę nieobliczalna... Oczywiście w większości przypadków takie silne psychotropy spowodują chemiczną pacyfikację, chemiczne kajdany, chemiczny kaftan - osoba uśnie po nich, ale... trzeba sobie zdawać sprawę, że to nie żadne leczenie, tylko chemiczna pacyfikacja i tyle.

 

 

Nikt z nas tu nie uwaza psychiatrii i lekow psychotropowych za cudowny sposob na uzdrowienie.

Ale jest to wyjscie w przypadkach, gdy ktos nie masz szans na normalne funkcjonowanie.

 

Przecież ja szanuję to, jeśli ktoś chce zażywać psychotropy. Tylko żeby sobie zdawał sprawę na co się decyduje. I tyle.

 

A totalnym absurdem jest mowienie, ze mozg nie moze chorowac....

Skoro kazdy organ moze, to i mozg moze.

 

Dlaczego wmawiasz mi, że powiedziałem coś czego nie powiedziałem?? Pokaż mi miejsce gdzie tak napisałem!!

Nie imputuj mi zatem BZDUR.

 

Natomiast Ty zdaj sobie sprawę z RÓŻNICY MIĘDZY NEUROLOGIĄ, A PSYCHIATRIĄ. Ja nie podważam neurologii - neurologia zajmuje się nieprawidłowościami neurologicznymi, czyli nieprawidłowościami działania mózgu i te nieprawidłowości są udowodnione. Tymczasem psychiatria nawet nie dysponuje w ogóle obiektywnymi testami biologicznymi na weryfikację dianozy takiej jak typu "schi...", lub "depresja" - diagnostyka odbywa się poprzez słuchanie jaki jest stan emocjonalny człowieka. A przecież czywiste jest, że takie emocje jak smutek, gniew, bunt itp. są powodowane przez czynniki psychospołeczne. Brak jest dowodów by przyczyną przy diagnozach typu "schi..." i depresja była nieprawidłowość działania mózgu (jak ktoś nie wierzy, to niech zapyta choćby prof. Jacka Wciórki z warszawskiego IPiN. JUŻ NIEDŁUGO NA MOJEJ STRONIE MA SIĘ UKAZAĆ AUTORYZOWANY WYWIAD Z TYM PROFESOREM, w którym poruszony zostanie ten temat).

 

 

Jedynym problemem jest niska skutecznosc lekow antydepresyjnych.

Ale zmieni sie to w przeciagu kilkunastu lat.

Beda wtedy juz rzeczywiscie podnoszace nastroj psychotropy.

 

To tylko sztuczne chemiczne narkotyzowanie się... Codziennie pijąc wódkę też będziesz się rozweselał, ale do czego to prowadzi? Czy w ten sposób rozwiązujesz swoje problemy? Oczywiście nie. Chcesz mocniejszych "antydepresantów"? Możesz łykać benzodiazepiny lub inne narkotyki. Ale do czego Cię to zaprowadzi, to ja już za to nie odpowiadam.

 

Obrazowo pokażę Ci to za pomocą tych materiałów wideo (szczególnie polecam drugi z nich - DOKUMENTALNY FILM "CHEMICZNY SPOKÓJ" o uzależnionych od antydepresantów):

 

[videoyoutube=]

[/videoyoutube]

 

[videoyoutube=]

[/videoyoutube] Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu nie potrafisz podać alternatywnych sposobów leczenia dla zaburzeń psychicznych......

 

, nie istnieją takie halucynacje wizualne i słuchowe jak mylnie przedstawia ten film. Pacjenci tak naprawdę, bardzo często, podchwycają pojęcie "słyszenia głosów" od psychiatry, który to sugeruje, a potem używając tego sformułowania "głosy w głowie" określają niechciane myśli, które im do głowy przychodzą... Np. uporczywe myśli o samobójstwie, albo o zamordowaniu domownika, do którego czują duży zal z powodu konfliktów.

 

 

 

Yhmm a na to, że nie ma takich halucynacji są dowody...mniejsza z tym...jeszcze nie słyszałam żeby jakiś psychiatra coś "podpowiadał" typu: a halucynacji nie ma? A głosów nie słyszy??

Na dodatek, tu na forum jest masa ludzi mających natrętne myśli o samobójstwie i innych, chodzą do psychiatry ale jakoś nikt z nich o głosach w głowie nie wspomina....... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×