Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szybka porada-z kim spedzic święta-chory chłopak"chora"rodzi


Rekomendowane odpowiedzi

Dotychczas spędzalam swieta z ojcem,matka,bratem,babcia i ciocia + partnerem, jesli takowego miałam.

W tym roku zmarla babcia dzieki ktorej rodzina byla RODZINĄ, a swieta ŚWIĘTAMI.

 

Mój ojciec naduzywa alkoholu i chyba srodkow odurzajacych -> nocne awantury w domu.

Matka jest na srodkach nasennych, a po ich zażyciu wyżywa się na mnei i bracie

Ciocia ma żal do Ojca za to co nam robi i powiedziala ze nei spędzi z Nami świąt

 

Moj facet ma depresje, schizofrenie, stany lekowe- bierze silne leki ktore poki co nei dzialaja. Ostatnio oznajmil mi ze ja jestem powodem jego wielkiego leku bo przy mnie czuje sie zagrozony/niepewny/zobowiazany i wyprosil mnie ze swojego ( NASZEGO ) mieszkania nie pytajac nawet gdzie bede spala. Na pozegnanie nawet mnei nie przytulil, czekal tylko zebym jak najszybciej wyszla... na nic byl moj placz, ze bardzo mnie rani.. powiedzial ze bedziemy kontaktowac sie przez sms i gg. Dodam ze jesli spotykalabym sie z nim na miescie lub w moim domu to nei bylo by takiego problemu, bo tu chodzi o dyskomfort ktory wystepuje TYLKO w jego mieszkaniu.

 

Teraz - po kilku dniach od wyrzucenia mnie( bo tak sie wlasnie czuje) - zaczal sie odzywac ze teskni i chetnie przyjedzie do mnie na swieta jesli jest nadal zaproszony.

 

Ja nie chce w ogole tych swiat... Nawet z moja rodziną...Udawania ze wszystko jest dobrze i tlumaczenia sie czemu mam skwaszona mine... Najchetniej, gdybym mialawlasne mieszkanie, zaszylabym sie w nim samotnie... ;(

W dodatku nei wiem czy chce spedzic te swieta z Partnerem, bo czuje do Niego wielki żal jak mnie wtedy potraktował... i to nei pierwszy raz... Z drugiej strony wiem ze to przez chorobę, wiem że chce być ze mną w związku, i że dodatkowo On nie ma rodziny i jesli nie ze mną to spędził by święta sam...

 

nie wiem sama co robic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nightwish, bez obrazy ale Ty się raczej zastanów co zrobić ze swoim życiem a nie ze świętami.... :-|

Jak tak dalej pójdzie to się wykończysz psychicznie.....i to szybciutko. Pomyśl nad przeprowadzką, nad zakończeniem tego związku ( lub próbą uratowania go) i nad terapią lub grupą wsparcia - która zapewne by ci się przydała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co z tego ze schizofrenik, po prostu ma Ciebie gleboko w d... jak chcesz sie meczyc z chlopem, ktory takie akcje odstawia...to na wlasne zyczenie. Nic dodac nic ujac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co z tego ze schizofrenik, po prostu ma Ciebie gleboko w d

No z tym to różnie bywa...może to choroba przez niego przemawia.......ale tak czy inaczej zgadzam się z tobą agusiaww, trzeba się dobrze zastanowić ( rozumiem, ze on ma diagnozę psychiatryczną - a nie, ze twierdzi że ma :roll: ) . nightwish, ten człowiek może stwarzać zagrożenie dla ciebie, siebie, już do końca życia trzeba będzie pilnować, żeby brał leki.....posiadanie z nim potomstwa....musisz być pewna, że w razie nasilenia choroby poradzisz sobie sama...ciężka sytuacja.

Biorąc pod uwagę, ze pochodzisz z patologicznej rodziny....to takie brnięcie w bagno......zastanów się, czy nie lepszym wyjściem dla ciebie byłoby zająć się teraz tylko sobą...... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, akurat to swiadczy na jego niekorzysc, ze w innych sytuacjach mu pasuje ze ona jest, po prostu w swoim domu jej nie chce. Na chorobe tez wszystkiego zwalac nie mozna....nie ukrywajmy, ludzie chorzy to egoisci....w duzej mierze i tyle. Moj byly tez byl schizforenikiem i tez potrafil odwalic takie akcje...ale nigdy nie zwalalam tego na chorobe, bo akurat w tych momentach wydawal sie "trzezwomyslacy". Po prostu szkoda zycia na meczenie sie z osoba, ktora nie docenia tego, ze chcemy jej pomoc i zyc z nia. ALe to kazdego decyzja, ja tez dlugo ludzilam sie i wynajdowalam rozne powody...dopoki moj organizm powiedzial dosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie potrafię zająć się sama sobą...

nie wiem co mam ze sobą zrobić...

 

w głębi serca nadal Go kocham... tylko mi uczucia zamarzły... teraz to jestem zła...po prostu zła, że On taki jest...

 

dzisiaj stwierdzil ze nastawia swoje myśli na pozytywne tory myśląc o mnie. Wierzy , ze choroba minie i będziemy razem znowu szczęśliwi... Marzy o naszej wspólnej przyszłości...

 

a teraz czeka jak skończy mu się ta ostra faza choroby i podobno w przeciagu tygodnia ma sie to zadziac, bo takie sa przypuszczalne wyliczenia lekarza... ze pozniej juz bedzie tylko lepiej, a teraz po prostu wszystko jest tak mocno zintensyfikowane bo to poczatek brania leków...

 

co o tym myslicie..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenik jest chory do konca zycia. On po prostu postrzega swiat tak jak chce, pomiajajac cechy charakteru. Jak bierze leki regularnie sie leczy, to moze jest ok, natomiast jak nie bierze lekow, na pewno jego stan nie bedzie sie poprawial ani tez poprawial na jego zyczenie (czyli w ciagu tygodnia). Moim zdaniem trzeba jasno postawic sytuacje, ma brac leki, wspolnie mieszkamy itd, a jak jeszcze raz akcja z wyprowadzka to powiedziec ze dosc i tyle, ile mozna sie dac ponizac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, Bez obrazy ale pitolisz głupoty ,znam wiele par gdzie jedno choruje na schizofrenie i jak jest leczone to wszystko gra ,chyba na prawdę trochę przesadzasz . Zapomniałaś ze ideałów nie ma ,a dla psychiki jest ważna równowaga , emocjonalna !

 

nightwish A Ty nie pytaj nas ,tylko sama siebie co lepsze dla Ciebie .

..Twoja rodzina z tego krótkiego opisu ,to chyba już zgliszcza rodziny ,a chłopak jak na prawde czujesz ,że dasz rade w tak skomplikowanym związku to chyba przyszłość ,nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On nie zamierza zaprzestać leczenia. Mówił tylko że na początku brania leków wszystko się intensyfikuje i stąd jego, tak cięzki, stan i jazdy.

 

Nie mogę Mu teraz powiedziec ze wracam do Niego bo On zwariuje(!)

Jak ja jestem w Jego mieszkaniu to On praktycznie nie funkcjonuje.

Dziś nazwał to bojaźnią. Nie że tylko się mnie lęka bezpodstawnie, ale że konkretnie chodzi Mu o moje reakcje i jak ja sie zachowuje w pewnych sytuacjach.

Przyznaję że jestem bardzo...hmm... emocjonalna, często impulsywna... i jak cos mówię to całą sobą...

Tylko póki co to jak juz dochodził do rozmów to niestety nie przyjemnych ... no i On ma teraz takie mniemanie o mnie, że boi sie moich reakcji.,,, moich emocji...moich odczuć...

 

Tak, czuję się gardzona... poniżana... ale póki co tłumaczę sobie, że to przez Jego chorobę... Że jest to tak straszne uczucie lęku że On posuwa sie do aż takich działań....

 

 

Boże... :cry::cry::cry::cry::cry:

Dla mnie najlepsze to by było gdyby On był taki jak na początku...

Żeby było chociaż w połowie jak kiedyś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, coś się dziś gubię :) chyba złe odebrałem Twoją wypowiedz

 

[Dodane po edycji:]

 

nightwish, czy Ty wiesz na co się decydujesz? ( związek z osoba chora na " S " to męczarnia .

Mam nadzieje ,ze jesteś dość silna

 

piszesz o początkowym leczeniu i problemami z tym związanymi .Mam pytanie czy przypadkiem nie bierze Abilify ? Jak tak to od kiedy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie widziałam żadnego leku na "A" w Jego posiadaniu.

tyle ze On niektore leki dostaje na oddziale i są juz bez opakowania...

 

teraz leci chyba 4 tydzien jak bierze leki regularnie.. ma jakies na "Z" chyba.. m. in.

no i prozac tez

 

w tym tygodniu znow nie bedzie mojego spotkania z jego lekarzem....

dopiero po świętach..

 

a juz nawet na kartce sobie wypisałam wszystko co chcę zapytać i wątpliwości moje...

 

 

nie, chyba nie wiem w co sie pakuję...

silna.. heh kiedys bylam... ale przez ten rok stracilam wszystkie nerwy...

 

powiedzcie, jesli mieliscie kontakt dluzszy z chorymi na S, czy rzeczywiscie na poczatku brania lekow tak jest strasznie a pozniej sie poprawia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od ćwierć wieku mam w domu osobę chora na schizofrenie ,to bardzo trudne ,bez względu czy to początek leczenia czy już zaawansowane .

Ale znam osoby chore na schizofrenie które dobrze prowadzone przez lekarzy na prawdę całkiem normalnie żyją .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczekam po prostu... Zobaczę czy leki zadziałają... I jak to będzie wyglądać w najbliższym czasie... Narazie dam Mu czas...

 

Tylko nadal nie wiem co ze świętami...

Bo pisal mi 2 dni temu ze sie stesknil i chętnie mnie odwiedzi...

 

A dzis jak zapytalam czy Go odwiedzic, czy spotkamy sie gdziekolwiek to powiedzial ze jest w takim stanie ze nie da rady bo ma bardzo zle samopoczucie, ma ciężkie lęki, leki nie działają, jest zmęczony i ciągle senny ze praktycznie od razu po terapii idzie spac...czyli kolo 15tej...

 

Chyba zostawie to Jemu.. będzie chciał to przyjedzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LitrMaślanki, tylko między ideałem a człowiekiem chorym na schizofrenie jest wielka przepaść. Ja wiem, że serce nie sługa - ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego co się na siebie bierze. Ty nie miałeś wyboru, żyjesz z tą osobą w domu, to twoja rodzina, uważam, ze to wspaniałe ze jesteś do tego tak nastawiony :great:

No ale sam wiesz co znaczy choroba psychiczna, pewnie, ze są osoby dobrze leczone które żyją normalnie ale wyobraź sobie, że chory zaprzestaje leczenia nagle....na to też trzeba być gotowym.....a co z dziećmi jeśli kiedyś będą? Kto będzie utrzymywał dom?

 

Dodam jeszcze tylko tyle, że autorka tematu założyła też inny w którym cytuję :

Stwierdzono u Niego schizofrenię, psychozę lękową, zespół paranoidalny i depresję.

Nie potrafię uwierzyć, że człowiek nie jest w stanie zrobić danej czynności pomimo tego, że bardzo chce.Uważam, że mojemu chłopakowi jest tak po prostu wygodnie, że się nad Nim tak rozczulam i że jest w centrum zainteresowania, że to wymówka przed zrobieniem różnych rzeczy, że sam sobie to wkręcił

No takie zrozumienie choroby zapewne "pomoże" :roll: ..wypadałoby na wejście wybrać się do dobrego psychologa który wytłumaczy dziewczynie jak to wszystko działa, a w związku z rodziną prawdopodobnie przydałaby się terapia DDA........jak mówię, zastanowić się co dalej robić ze swoim życiem a nie świętami się przejmować..... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byłam u lekarza, póki co internisty i dostałam Spamilan.

Kazał mi iść do psychiatry. Byłam się zapisać, ale nie dało rady bo limit jest w tym roku wyczerpany i mam przyjść w styczniu...

 

 

Moje "rozumienie" choroby partnera zmienia się z dnia na dzień.

Chyba już doszło do mnie, że jest naprawdę chory.

Teraz próbuję przegryźć Jego zachowania...

Ale te, nie wiem czy zrozumiem, bo jestem zbyt uwrażliwiona, by np. tolerować/akceptować odrzucanie mojej osoby i wyrzucanie mnie z domu....Pomimo tego, że wiem dlaczego On tego chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nightwish,

nie wiem czy zrozumiem, bo jestem zbyt uwrażliwiona, by np. tolerować/akceptować odrzucanie mojej osoby i wyrzucanie mnie z domu....Pomimo tego, że wiem dlaczego On tego chce.

W tym nie ma nic dziwnego...to nie twoja wina....nie każdy musi wytrzymać s chorą osobą...z tym co się dzieje.....i nie ma w tym twoje złej woli.....jeśli i ty masz być przez niego chora....to szkoda życia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wyrzucania z domu...

Pisałam Wam, że tego wieczora, kiedy kazał mi opuścić dom, wyczekiwał tej chwili jak szalony. Było Mu wszystko obojętne byle bym wyszła.

Wczoraj zobaczyłam na portalu internetowym zdjęcia z Naszego :shock: domu na profilu Jego NOWEGO znajomego... z tamtej właśnie nocy kiedy to mnie wyrzucił :shock: Po prostu wyszedł tej nocy na imprezę, poznał nowych ludzi i zaprosił ich do mieszkania... Na jednym zdjęciu leży pijana dziewczyna na kanapie.. (wiem ze pijana bo inne zdjecia pokazuja ją z wódką no i minę ma "zabawową"). Z tego co zliczyłam to wziął do domu 2-3 dziewczyny i ze 4 facetów.

 

Nic mi nawet nie wspomniał o tym "epizodzie" :?

Nie chodzi o to by się tłumaczył i pytał mnie o pozwolenie...

Tylko skoro to nic złego co zrobił to czemu to "ukrył" (?) :?

Czemu piszę, że ukrył? Bo następnego dnia kolo poludnia dostalam sms ze kiepsko spal w nocy ( ze smutną minką) i idzie jeszcze spać. A później odezwał się ..za dobę... Wiecie.. ja myślałam, że kiepsko spał przez Naszą sytuację, to, co się zadziało... A On po prostu był na imprezie i sprosił ludzi do domu... Nie wiem czy tylko weszli i wyszli za 15 minut, ale znając Go to pewnie siedzieli do rana...

 

Musze dodac ze On przed nasileniem sie choroby( to jeszcze bylo jak sie nie znalismy) to zapraszam tak nowo poznanych ludzi - twierdzi ze ma nosa do czlowieka i wie komu moze ufać ( :shock: ). Później jak sie wprowadziłam już tego nie robił, no bo ja mieszkałam z Nim i chyba czuł się ograniczony, a ja nie jestem typem imprezowiczki... Choć zaznaczałam , że nie mam nic przeciwko, nawet chciałam z Nim chodzić na imprezy ale On nie wyrażał chęci...

 

Jest mi strasznie przykro... Że "Zamienia mnie" na jakies pijane towarzystwo :cry:

Bo to wychodzi, że wszyscy, byle nie ja... :why::why::why::why:

Poza tym ja nadal mam tam swoje rzeczy, niektore cenne i zapraszając OBCYCH ludzi On chyba nie zdaje sobie sprawy że mogą coś wynieść z domu... Jak dla mnei to to jest zero odpowiedzialności... :?

 

Nie powiedzialam Mu że wiem, On nic o tym nie wspomina...

 

i nie wiem co robić... mnie osobiscie to dręczy... ale z drugiej strony jak Mu powiem co o tym mysle to On sie znów podłamie i uzna ze zrobil cos strasznego... a tu nie o to chodzi... niech ma jak najwiecej znajomomych, niech sie dobrze bawi, ale niech mnie przy tym nie eliminuje... :why:

 

Nie wiem czy napisac Mu ze wiem, czy poczekac jak MOŻE przyjedzie na święta i wtedy...w4oczy....

A może w ogóle nie mówić...

 

Co myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nightwish, ja bym nie wróciła ani do tego domu ani do tego faceta. Przykro mi, ze jest chory....ale znoszenie takich akcji całe życie byłoby dla mnie absolutnie nie do przyjęcia....to straszną musi mieć tą depresje jak robi takie imprezy :roll: , a poza tym jak pije alkohol to się nie spodziewaj że leki zaczną działać.

 

[Dodane po edycji:]

 

:shock: obcy pijani ludzie, na mojej kanapie? W moim domu? zdjęcia na necie......dla mnie to nie do przyjęcia, nie tak wygląda normalny związek.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka,

i co ja mam powiedzieć... :(

 

wiesz, ja uwazam ze to nie jest moje mieszkanie. dostalam w prawdzie klucze , mam swoje rzeczy, żylam tam 1,5 roku...

jednak nie placilam połowy za wynajem a jedynie w polowie za zużyte media

Często mówił że to Nasze mieszkanie, zebym czula sie jak w domu...

Jednakże stwierdził, że jak będzie płacił za wynajem to będzie się czuł bardziej komfortowo ( że to Jego mieszkanie, bo On je utrzymuje)

 

taka "akcja" jest dla Niego "normalna"... tak jak pisałam już przed chorobą to robił...

a tej nocy..chyba chcial znow poczuć że jestem PANEM swego wlasnego domu i moze robic wszystko

ze nikt go nie ogranicza - czyli notabene ja.. :(

 

po tym dniu dostawalam od niego minimum jednego sms, ze np . beze mnie nie ma co ze sobą zrobić, ze w beznadziei trwa, ze teskni etc...

 

moze jestem SUPER NAIWNĄ IDIOTKĄ ale czuję że to było tak jak piszę, że chciał odreagować i znów poczuć się wolny.. stąd ta to wyjście i zaproszenie ludzi do SWOJEGO WŁASNEGO DOMU GDZIE MOŻE ROBIĆ CO CHCE

 

dzięki za wypowiedź linka,

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taka "akcja" jest dla Niego normalna... tak jak pisałam już przed chorobą to robił...

No to kuźwa, uciekaj od niego dziewczyno dopóki masz siłę, nie jesteś głupia, jesteś zakochana, a do tego przykład jaki wyniosłaś z domu ( małżeństwo rodziców) też nie jest normalne.

Szanuj się, bo jeśli ty tego nie będziesz robić nikt cię nie będzie szanował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale dlaczego mam uciekac przez to ze On lubi poznawac nowych ludzi...

 

On nie byl na imprezie z rok... Może potrzebował tego do czegoś (?) Chciał sie poczuc lepiej (?)

On bardzo lgnął kiedyś do ludzi, a oni do Niego... Może Mu tego brak.. Może chce się czuć dowartościowany...

W końcu wywalił mnie z domu więc jest "tym złym" (tak ma zapewne w głowie) i czuje sie winny...

 

Tzn tak kiedyś wspominał... No ale teraz było Mu przeciez obojętne(?!) Qwa... Zwariuję.. :(:why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale dlaczego mam uciekac przez to ze On lubi poznawac nowych ludzi...

:shock::lol:

No skoro według ciebie tak wygląda "poznawanie nowych ludzi" to spoko, usprawiedliwiaj sobie go ile chcesz.....to w końcu twoje życie.

Zapewniam cię, ze w zdrowym związku takie rzeczy nie mają miejsca.

 

W końcu wywalił mnie z domu więc jest "tym złym" (tak ma zapewne w głowie) i czuje sie winny...

Wyrzucił cię z domu, sprowadził sobie jakieś pijane raszple i kolesi a tobie jest go jeszcze szkoda...obudź się dziewczyno..... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×