Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

No ja też doświadczałem lęku przed skrzywdzeniem bliskich, ale tylko do czasu aż te obawy nie przekierowały się na mnie. Teraz tylko cały czas to mi zaprząta głowę. Jakby coś we mnie siedziało i mnie prowokowało do tego aby sobie coś zrobić :(

Mam takie chwile w ciągu dnia gdy myślę o zrobieniu sobie krzywdy (ostatecznej) z podnieceniem.

Ja mam trochę inaczej. Na pewno nie odczuwam podniecenia, raczej ciągły strach, panika, że jeszcze chwila i nie wytrzymam tego napięcia.

Czasami myślę, że nie powinienem żyć w społeczeństwie.

Też mam czasem chęć być zamkniętym gdzieś na oddziale, czułbym się na pewno bezpieczniej niż teraz, żyjąc wsród "normalnych".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami myślę, że nie powinienem żyć w społeczeństwie.

 

A nie myslicie czasem,ze przez te wszystkie nasze dziwactwa to wlasnie my jestesmy "wyjatkowi"?to wlasnie my jestesmy wrazliwsi,bardziej wyczuleni na nastroje innych,bardziej potrafiacy docenic spokojne zycie,bardziej otwarci na rozne nowosci,bardziej wspolczujacy i empatyczni?

Jestem sklonna niekiedy uwazac,ze to dar ale i przeklenstwo niestety tez.

 

Też mam czasem chęć być zamkniętym gdzieś na oddziale, czułbym się na pewno bezpieczniej niż teraz, żyjąc wsród "normalnych".

 

Czasami nie chce byc "normalna".........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie żyć w społeczeństwie? Nie robisz nikomu krzywdy, twój umysł robi tobie ale to da się zwalczyć :P Musisz sie wziąć za siebie.

 

Serena.

Nie wiem czy to dar czy przekleństwo - nikt nie chce sie bac ciągle - my musimy z tym walczyć wszędzie z natręctwami i lękami ale dzięki temu poznajemy siebie na tyle na ile Ci zwykli ludzie by siebie nie poznali, nabywamy chęć do walki czy cierpliwość - fajne cechy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety narazie jeszcze nie chodzę do żadnego psychoterapeuty, chociaż chciałbym. Tylko, że sam nie wiem jak mu powiedzieć, co mnie trapi, aż mi głupio, :oops: mój problem jest trudny do wytłumaczenia.

A nie myslicie czasem,ze przez te wszystkie nasze dziwactwa to wlasnie my jestesmy "wyjatkowi"?to wlasnie my jestesmy wrazliwsi,bardziej wyczuleni na nastroje innych,bardziej potrafiacy docenic spokojne zycie,bardziej otwarci na rozne nowosci,bardziej wspolczujacy i empatyczni?

Ja z pewnością mogę ocenić siebie jako nadwrażliwego i myślę, że w chorobie to tylko dodatkowo przeszkadza. :( Może gdybym taki nie był to i moja nerwica nie rozwinęła by się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem, że jednym ze sposobów na to jest przebywanie wśród ludzi, można wtedy skierować swoją uwagę na kimś zamiast na sobie :smile: . Ale z drugiej strony nie można przebywać wśród ludzi bez przerwy, kiedyś przyjdą chwile samotności i trzeba umieć sobie radzić :(

 

Rindpvp - A na jaki rodzaj terapii warto się zapisać? Tak po prostu "psychoterapia", czy to ma jakąś nazwę jeszcze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki! :) Już gdzieś słyszałem o tej nazwie, spróbuję poszukać, gdzie mógłbym się udać na to. Nie wiem tylko jak wymieniona przez Ciebie metoda będzie się miała do moich lęków. Tzn. moje lęki biorą się z głębi mnie, a nie z otoczenia :? Z otoczenia to chyba bardziej w nerwicy lękowej. Ale i tak spróbuję odbyć tą terapię. Cokolwiek, byle mi pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmn, to nie wiem, jak z głębią ale i tak będziesz musiał się z tym zmierzyć, nie wiem co powoduje u Ciebie lęk, cokolwiek by to nie było behawioralna polega na tym ze pobudzasz to a potem z tym walczysz, ja sie bałem wychodzić w nocy ale musiałem wychodzić żeby z tym gównem walczyć, mówiłem sobie że wygram i powoli wygrywam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie myslicie czasem,ze przez te wszystkie nasze dziwactwa to wlasnie my jestesmy "wyjatkowi"?to wlasnie my jestesmy wrazliwsi,bardziej wyczuleni na nastroje innych,bardziej potrafiacy docenic spokojne zycie,bardziej otwarci na rozne nowosci,bardziej wspolczujacy i empatyczni?

Jestem sklonna niekiedy uwazac,ze to dar ale i przeklenstwo niestety tez.

 

Dla mnie to przekleństwo i tylko to. Nerwica wypacza psyche, utrudnia życie. Ja niestety jestem pozbawiony już wrażliwości i empatii, może to faktycznie zaburzenie osobowości a może przeładowanie :)

 

Chcę być całkowicie normalny (zrównoważony pod względem emocjonalnym).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak zmienisz w swoim życiu to co powodowało nerwicę to będziesz z siebie dumny ze pokonałes nerwice i wyda Ci sie ona nawet ok :)

 

Genów nie zmienię ;) Nerwicę natręctw mam od dziecka lat a lękową od kilku. Jeśli pokonam tą drugą to i tak pierwsza znów ją przywróci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem w pochodnych wątkach, gnębi mnie ten temat w mojej nerwicy cały czas. Ciągle mam te natrętne myśli. Do tego nakręcam się wchodząc na forum co jest najprawdopodobniej moją kompulsją. Czas wziąć się za siebie. Już raz odchodziłem z tego forum pod innym nickiem, na prośbę zostałem zbanowany. Już o to nie proszę, bo i tak mogę założyć nowe konto.

 

LUDZIE TO FORUM TYLKO NAKRĘCA! Dobrze jest wejść i poczytać co nam dolega, ale jeżeli już wiemy to potem się tylko nakręcamy!

 

Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrowia :) Żegnam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :smile: Jestem tutaj nowa. Natknęłam się na te forum przypadkowo... Szukałam na necie czegoś co mogłoby mi pomóc i oto jestem. Od jakiegoś czasu dręczą mnie natrętne myśli, że nie kocham swojego chłopaka. W sumie zaczęło się 2 miesiące temu, później na trochę minęło, a teraz uderzyło znowu :( Szukałam na róznych forach, stronach i natrafiałam najczęściej na radę, że widocznie miłość się wypaliła i powinnam rzucić swojego chłopaka. Załamało mnie to, bo wcale nie chciałam tego robić. Czułam, że to chyba we mnie jest coś nie tak... Te myśli przychodzą falami... Raz są słabsze, a raz silniejsze. Często towarzyszy im taki jakby ucisk w gardle. Nie wiem jak to dokładnie opisać. Dwa tygodnie temu było najgorzej... Dopadł mnie taki dół, że nie mogłam z łóżka wstać, ciągle chciało mi się płakać, bałam się zostać sama, bo te myśli mnie tak dołowały :( Wszystko było nie tak, straciłam chęć do życia. Nie chciałam rozstawać się z moim chłopakiem, bo naprawdę chcę z nim spędzić przyszłość... Gdy trafiłam na te forum zrozumiałam, że to może ze mną jest coś nie tak? Przypomniały mi się różne sytuacje z przeszłości, które mogły mieć coś wspólnego z tym natręctwem. Po śmierci mojego taty nachodziły mnie tak obrzydliwe, wstrętne myśli, że czułam jakby diabeł mi je podpowiadał. Strasznie się z tym czułam. Te myśli mnie atakowały, nie bardzo wychodziło mi walczenie z nimi. Jakiś czas temu podczas wieczornej modlitwy moje myśli nie pozwalały mi skończyć modlitwy. Musiałam do niej podchodzić ok 3 razy. Głównie przeszkadzały mi przekleństwa, które pojawiały się w trakcie.

 

Trafiłam tutaj i odzyskałam trochę nadziei... Jak myślicie, czy piwinnam udać sie z tym do lekarza? Dodam, że gdy nie mam tych myśli, to jestem bardzo szczęsliwa z moim chłopakiem. Czuję, że go kocham, że chcę mieć z nim dzieci. A potem zaczyna się znowu... :( Wykańcza mnie to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×