Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cały czas od prawie 2 lat czuję cierpienie


Gość brak uczuć

Rekomendowane odpowiedzi

Wspolczuje Wam serdecznie, ja akurat cierpialam 1,5 roku po rozstaniu, owszem mialam powod, ale pamietam ten bol, tez masakryczne cierpienie, rozrywajacy bol...non stop. i zero zero radosci. WY macie bez powodu, ale mysle ze ta przyczyna jest Wasza choroba....natomiast ja z powodu cierpienia nabawilam sie depresji, ale jak dopiero zaczelam brac leki bol zniknal. Takze doskonale Was rozumiem, co to znaczy cierpiec. Trzymam kciuki za Was, nie poddawajcie sie...a moze akurat bedzie jakis nowy lek, a moze sie poprawi, rezygnowac nie mozna.

 

właśnie agusia, zobacz co by było jakby spotkało nas jakies fatalne wydarzenie, smierc czy rozstanie ?

my umieramy bez wiekszej przyczyny, a nie chce myslec jak zdarzy sie cos traumatycznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sialec, po przeczytaniu Twojego posta, zaczynam myśleć, że to nie solian zmniejszył mi derealizację, tylko właśnie lek na objawy pozapiramidowe. Ja akurat biorę akineton( biperideni hydrochloridum), Bo właśnie w czasie zwiększania dawki solianu musiałam zacząć brać ten akineton... Więc może nie tylko na Ciebie to tak specyficznie działa. A próbowałeś brać sam pridinol? Bo może neuroleptyk i lek na objawy pozapiramidowe działa synergistycznie?

Ja też mam depersonalizację, ale nie ustępuje mi ona po lekach, zresztą ja uważam że w moim przypadku depersonalizacja jest jak najbardzije na miejscu. Bo nie jestem sobą, obecnie jestem tylko jakimiś skrawkami świadomości w ciele człowieka. Według mnie, człowiek , który nie ma uczuć, to... prawie nie jest człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akineton bralem na poczatku , dziala identycznie jak Pridinol chodz wydaje mi sie ze jest troche silniejszy.

Likwidowal mi praktycznie cała derealizacje i w dosc duzym stopniu depersonalizacje, tylko te dzialanie utrzymuje sie ok 3 godz tylko i trzeba znowu lykac kolejnego tabsa.

Ale Akineton musialem odstawic bo po jakims czasie zaczelem po nim wymiotowac, prawie codziennie.

W zamian tego lekarz przepisal mi Pridinol po ktorym juz nie wymiotuje chodz czasmi robi mi sie niedobrze.

Jeszcze rok temu jak zazylem Akineton to widzialem sie w lustrze normalnie, czulem sie soba , teraz niestety jestem w wiekszej rozsypce:(

Topie-lica a masz wrazenie jak bys nie czula swojego ciala, tak jakby czucie bylo zaburzone i dopiero Akineton je przywraca?

Piszesz tez ze w twoim przypadku depersonalizacja jest jak najbardziej na miejscu, czemu?Chorujesz na schize?Czy masz to na tle nerwicowym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam nerwicy, ani schizofrenii. A uważam, że moja depersonalizacja jest po prostu logicznym następstwem tego, że nie posiadam/nie mam kontaktu z bardzo dużą częścią mnie, którą podobno odszczepiłam; ] Moja ostatnia diagnoza to depresja imitująca objawy negatywne schizofrenii. Nie mogę czuć się sobą, bo nie mam uczuć, a uczucia były podstawą mojego życia. Ponadto nawet nie myślę tak jak kiedyś, mam taką mgłę na umyśle, prawie nic do mnie nie dociera z zewnątrz, wszystko wydaje mi się tak samo płaskie, odległe i mdłe, oczywiście derealizacja na całego, od 3 lat już. A póki co to zauważyłam, że akineton tak mocno rozluźnia, nie przywraca mi uczuć niestety, ani solian. Ale dużo dla mnie znaczą te przebłyski w których jestem bliżej świata, gdy zmniejsza mi się derealizacja. Wtedy zaczynam dostrzegać różnice, zaczynam zauważać co się wokół mnie dzieje, no i wszystko nie jest już aż tak odległe, nieosiągalne... Żeby tak można było mieć cały czas.

Co do tego pytania

Topie-lica a masz wrazenie jak bys nie czula swojego ciala, tak jakby czucie bylo zaburzone i dopiero Akineton je przywraca?

Nie bardzo, mi akineton nie pomógł w ogóle na derealizację. Gdybym czuła, to bałabym się parzyć w lustro. To nie jestem ja. Ta osoba , która pisze tego posta teraz, też nie jest mną. To jakieś resztki automatyzmu. Nie myślę gdy to piszę. Od mojego ciała też jestem oddalona, wydaje mi się jakąś kukiełką jedynie. Nie wiem jak to opisać właściwie.

Jedyne czego teraz chcę, to to, żeby być dawną sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ciągłą derealizację+brak uczuć wyższych od 6 lat - to jest najbardziej ku.ewski objaw mojej choroby.O Pridinolu i Akinetonie pisałem już kiedyś (wypróbowany i polecony przez kolegę,który wypowiadał się wcześniej) które na mnie działają identycznie - niwelują derealizację,wyostrzają obraz a do tego rozluźniają.Co prawda poprawienie nastroju jest niewielkie,ale sama derealizacja jest conajmniej o połowe mniejsza.Szkoda,że nie ma Pridinolu czy Akinetonu SR i działają one tak krótko.Ktoś ma jakieś pomysły dlaczego w/w leki działają na objawy dr?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz w tym roku zaczęło się zmieniać coś na plus,ale nawet nie jestem w połowie osobą,którą byłem przed chorobą.Wszystko jest spłycone a uczucia bardzo obcięte.Jednak cały czas podkreślam,że nie jestem zupełnie obojętny na problemy czy uczucia innych osób.To,że ja mam obcięte uczucia nie znaczy,że inni też tak mają i zawsze biorę na to poprawkę.Często angażuję sie w rozmowę,jeżeli potrafię próbuje pomóc innym,bo wiem że dana osoba ze względu na swój stan może tego potrzebować.

Podejrzewam też,że gdybym był tą osobą,którą byłem zanim zachorowałem połowy rzeczy na tym forum wogóle bym nie napisał.W pewnym sensie choroba odcieła moje pozytywne uczucia ale po części te negatywne-ograniczające mnie także (wrażliwość,nieśmiałość,przejmowanie się wszystkim itp).

 

Jednak bez wątpienia jest to przekleństwo.Człowiek nie czujący nic nie jest tak na prawdę człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja podobnie jak Wy cierpię. Nie chcę już się zwierzać mojemu chłopakowi z tego, bo jak można zdrowemu człowiekowi powiedzieć: Jest mi źle i płakać mi się chce. On zapyta, dlaczego(normalne), a ja na to : Nie wiem, bez powodu cierpię i nie chce mi się żyć. Chcę, żeby mój chłopak widział we mnie kobietę dającą sobię radę w życiu a nie chorą psychicznie dziewczynę. Każdy mnie zostawiał jak widział co się ze mną dzieje. Teraz jestem z chłopakiem który chce się ze mną ożenić. Jak jestem z nim jest cudownie. Jak go nie ma to płaczę, cierpię i jest mi źle. On mnie wspiera, chodzi ze mną do lekarza u ktorego trzeba czekac nawet 4 godziny ale nie zameczam go tym jak bardzo jest mi zle. Nie chcę go dołować z miłości. Staram się przy nim żyć normalnie. A poza tym próbuję nowych leków, może mi pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi jest cały czas źle..dzień w dzień ...z kimkolwiek jestem...nie mam pojęcia co mi jest... po porstu od 2 lat nie mam uczuć, nie mam seksualności, czuję pustkę i cierpienie...nic nie pomaga, pretestowałam większość antydepresantów, byłam w terapiach, wytrzymałam nawet 2,5 mca na jakimś durnym oddziale zaburzeń osobowości, który nie dał mi kompletnie nic...prawie codzień budzą mnie myśli samobójcze...dziś jestem pierwszy raz po szpitalu sama w domu i dzień wlecze mi się niemiłosiernie...nastrój mam mega obniżony już od wielu miesięcy, czytać nie mogę, przeczytanie 1 strony mnie męczy...to wszystko jest niewyobrażalnym cierpieniem...nic bym nie mówiła, gdybym miała lepsze i gorsze chwile, ale ja już od prawie roku nie mialam takiej naprawdę lepszej chwili żebym coś czuła i żebyto było przyjemne...żyję już chyba tylko z musu...niedługo skończy mi się zwolnienie, renty pewnie nie dostanę, bo mnie własna krewna wrobiła, że to niby zaburzenia osobowości...wszędzie gdzie szłam to za jej protekcją i diagnoza się powielała... a jak byłam u niezależnych lekarzy to wykluczali zaburzenia osobowości...ale w zusie pracują znajomi cioci, którzy mnie znają z tej diagnozy "zaburzeń osobowości" i na pewnoe mi renty nie dadzą...wtedy stracę mieszkanie ( weźmie je moja siostra) a ja będę musiała koczować u rodziców na ich łasce...Jezu, jak można ciągle czuć cierpienie psychiczne...ja już nie mogę...od lutego każdy dzień jest dla mnie koszmarem...nie wiem czy mi się to zrobiło po długoletnim zażywaniu SSRI, bo czytałam, że badania na szczurach wykazały, że np. fluoksetyna gdy jest długo zażywana prowadzi do trwałego odwrażliwienia receptorów serotoninowych czy mam schizofrenię prostą...nie wiem...wegetuję. Moi rodzice są kompletnie załamani, pomagają mi jak mogą, ale czasem na mnie wrzeszczą, bo też już nie wytrzymują tej sytuacji....nie wytrzymuję już:(:(:(

Siedzę w domu, czuję się koszmarnie, czytać nie mogę, w film się wciągnąć nie mogę...nie wiem co mam robić...jak wiecie może z innego wątku ja straciłam uczucia i prawie nic nie czuję tylko tę pustkę i cirpienie...czy będę musiała tak żyć całe życie?Cała moja nadzieja chyba w agonistach dopaminy, tylko się boję, że psychozy mogę dostać...jestem załamana kompletnie już od bardzo dawna

 

Czy orientujecie się czy akineton można przyjmować tak sobie przez ileś dni powiedzmy 3 razy dziennie? Czy wówczas będzie on tracił swoje właściwości i nie będzie już działał? Chciałabym dotrwać choćby do poniedziałku do dr Rosia...wiecie, ja już tak bardzo nie chcę żyć tak cierpiąc...nie wiem ale to już lepiej mieć raka czy coś, przynajmnniej się nie będzie cierpiało latami, albo się wyzdrowieje albo umrze i spokój...ja naprawdę tak myślę...

Najgorsze, że nic mnie nie interesuje, czytać za bardzo nie mogę, nawet czytanie co dłuższych wpisów na forum bardzo mnie męczy...o filmach już pisałam... mieszkam sama...co mam siedzieć cały czas i wyć?I tak juz wolam do Boga na glos ze juz nie mogę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy widzi swój problem a innych zna tylko z opisu. Trudno powiedzieć, że ma się dokładnie tak samo. Ja mam raz lepiej a raz gorzej. Powiedz - jak teraz jest? Może dobrze by było w jakimś ośrodku całodobowym - będziesz mogła brać bardziej agresywne leki bo będziesz pod obserwacją. I nie bać się wtedy np. psychozy.

 

Czy masz kogoś takiego z kim możesz o tym szczerze porozmawiać?

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×