Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

przyjaciele to jedno, a rodzina to drugie... jak jest tylko jedno z nich w naszym życiu, to czujemy się nieszczęśliwi, niekochani. to chyba normalne...

 

jedni narzekają, że nie mają przyjaciół, za to mają fajną rodzinkę

drudzy narzekają, że nie mają rodziny, a mają przyjaciół...

a jak narzekam, że nie mam ani jednego, ani drugiego, to zaliczyłam combo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewidoczny, rozumiem Twój sceptycyzm. Sama nie wiem jak to będzie. Wiem jednak jedno - nie mogę się już pociąć. Nie mogę, bo tracę wtedy kontrolę i potrzebny jest chirurg, a bliskie mi osoby i tak zawsze jakoś się o tym dowiadują.

Aktualnie, kiedy czuję się w miarę znośnie, próbuję ułożyć sobie w głowie schemat działania w razie kryzysu. Próbuję powiadomić przyjaciół, że na poważnie chcę z tym walczyć. Pewnie od razu z autoagresji nie zrezygnuję, ale muszę wyeliminować cięcie się. Muszę, po prostu muszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przyjaciele to jedno, a rodzina to drugie... jak jest tylko jedno z nich w naszym życiu, to czujemy się nieszczęśliwi, niekochani. to chyba normalne...

 

jedni narzekają, że nie mają przyjaciół, za to mają fajną rodzinkę

drudzy narzekają, że nie mają rodziny, a mają przyjaciół...

a jak narzekam, że nie mam ani jednego, ani drugiego, to zaliczyłam combo?

 

Obecnie też praktycznie ich nie mam. W tym roku coś się zepsuło. Też nie mam co skakać z radości. Dobija mnie fakt, ze kiedyś naprawdę byłam inna osoba i byłam również inaczej, lepiej odbierana. Mam jakiś teraz postój, trwa z pol roku. Licze, że na studiach to się zmieni. Mam 1 najlepsza przyjaciółkę, która mnie wysłucha zawsze i się martwi o mnie ale ona wyjechała na studia. Przyjaciel tak samo, w Irlandii. Brakuje mi ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak masz, że każdy objaw uwagi na głupim forum sprawia, że czujesz się lepiej, a jeśli nie odpisują to myślisz, że Cię nie lubią? ;p (zdałem sobie sprawę, że chyba muszę mieć bardzo niskie poczucie własnej wartości :lol: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siddhi, ale ja wiem w jakim kierunku to dąży. Przecież jestem gówniarą, nawet się nie leczy, dramatyzuje i chciałaby, by wszyscy wokół niej latali.

(zdałem sobie sprawę, że chyba muszę mieć bardzo niskie poczucie własnej wartości :lol: )

ta, moje poczucie wartości, samoocena, samoakceptacja, wszystko umarło już dawno temu śmiercią samobójczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, to co może pobudzić do działania?

Vett, bo większość osób ma w dupie co ktoś pisze i posty giną w zalewie innych. Lepiej czasem na pw pisać. Bo pisząc czasem do ogółu piszesz do nikogo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siddhi, ale ja wiem w jakim kierunku to dąży. Przecież jestem gówniarą, nawet się nie leczy, dramatyzuje i chciałaby, by wszyscy wokół niej latali.
Czy ja wiem, kiedyś, na początku Twojego pobytu na forum czytałem dużo Twoich postów i utożsamiałem się z tym co piszesz, bo miałem kiedyś podobne problemy w szkole i w rodzinie (z tym trochę inaczej). Poczucie wyobcowania, samotność, dobrze to znam. Masz o tyle lepiej, że za moich czasów to forum (i podobne) nie istniało i byłem sam ze sobą i muzyką, możesz przynajmniej się tu wygadać, a niektórzy na pewno słuchają, nawet jeśli milczą ;)
ta, moje poczucie wartości, samoocena, samoakceptacja, wszystko umarło już dawno temu śmiercią samobójczą.
Dopóki nie dostaję raz na jakiś czas napadów auto-nienawiści to uznaję swój stan za względnie znośny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewidoczny, wyjście z dołka... w sumie powoli czuję, że powracam do siebie, mam niedługo praktyki, może one mi pomogą pójść do przodu... po praktykach czeka mnie egzamin zawodowy, muszę sobie jakoś poradzić, więc jest jakaś mobilizacja do ruszenia.

na wakacje planuję podłapać jakąś pracę, a jak nie to w końcu pójdę na ten wolontariat, teraz wolę nie, bo nauka średnio mi wchodzi do głowy, więc nie porywam się na te schronisko, bo mogłabym mieć problemy w szkole. a szkoła najważniejsza. więc jak zrealizuję plany, to może znów poczuję, że żyję... no i wyczekiwany czas studiów. już niebawem! wyczekuję tych dni, w których będę latać po papiery do US, MOPR, wyrabiać zdjęcia... Jej. Jak bardzo na to czekam! Praktycznie tym żyję, może dlatego mam wrażenie, że stoję i nic nie robię. ale też ma na to wpływ to, że fakt, iż niewiele robię. mogłabym więcej. mogłam... bo teraz co prawda nauka i jeszcze raz nauka mnie czeka i te praktyki, ale wcześniej miałam dużo wolnego czasu i mogłam 'działać', cóż. czasu nie wrócę. zobaczymy, jak to będzie. mam nadzieję, że jak najszybciej mi się uda uporządkować swoje życie. Będą studia, nie będzie rodziny, będzie terapia. Fajnie będzie. Nie będę w końcu się obijać. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewidoczny, no pisze przecież, że teraz nauka. dopiero po egzaminach zdecyduję się na jakiejś większe plany, bo aktualnie nauka idzie mi nie za dobrze, żeby nie powiedzieć tragicznie.

poza tym nie wiem, czy nie będę musiała pracować społecznie :D bo za książki wiszę 200zł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalna21, wiec próbujesz bardziej racjonalnie do tego podejść by uniknąć robienia krzywdy, ale czy masz pomysł na ten schemat?
Na razie wszystko wydaje sie łatwe. Nie pozwolic zapetlic sie w myslenie o cieciu, nis wyobrazac sobie jakie to daje ukojenie, prosic o pomoc przyjaciol. Ogolnie wszystko byle tylko przetrwac. Nie wiem tylko jak sobie z tym poradze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wczoraj przegrałam walkę z emocjami :cry::cry: ten bol psychiczny i brak kogokolwiek dobrego przy moim boku spowodował najgorsze (wziełam nożyczki i pojechałam ostro) :why: Ale nadzieja jest wielka bo od przyszłego poniedziałku ide na oddział 7F do szpit. Babińskiego i tam bede mogła rozmawiać o swoich obawach, emocjach i problemach...bo w domu ehhh :mhm: nie ma jak i z kim.

 

-- 23 kwi 2013, 06:36 --

 

Teraz tak myśle...boshe jak ja się pokaze ludziom na ulicy w lato w krótkim rękawie :zonk: już wyobrażam sobie te klepanie :blabla: na mój temat.../ może dobrze wręcz bardzo dobrze, ze 6 najbliżyszch miesięcy spędze wsród wyrozumiałych ludzi i nie bede sie tak krępować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×