Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiona w swoim życiu dziewczyna


Rekomendowane odpowiedzi

ja wychodzè z zalozenia ,ze facectow zonatych jak rowniez zamèznych kobiet sie nie rusza.Sa pewne zasady w zyciu,ktorymi powinnismy sie kierowac,mièdzy innymi nie wlazic z buciorami w cudze zwiàzki.
Brawo! O To wlasnie chodzi: o zasady. Kazdy, kto nie jest swiadom ich istnienia w mojej ocenie nie zasluguje na udany związek, bo to tak, jakby nie mial podstwa do szanowania tego zwiazku.

 

Tak. To wszystko pięknie, ładnie.

Tylko jeśli w grę wchodzą silne uczucia, nie każdy jest w stanie trzymać się zasad.

 

[Dodane po edycji:]

 

A na marginesie - wojny, tak do XX w. niemal zawsze prowadzono wg. uczciwych zasad. Dopiero wiek ubiegły, wiek masowych mordów i masowej hipokryzji wszystko pozmieniał. Heh, akurat zbiegło się to z tymi wszystkimi prądami umysłowymi które zaczęły wszystko na każdym kroku relatywizować ;)[/quo :l

 

Taaak według uczciwych zasad :lol: . Weźmy np. wojny krzyżowe i smażenie niemowląt na oczach arabskich matek.

Każda wojna to okrucieństwo, gwałty i odejście od wszelkich zasad- na którąkolwiek by nie spojrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak. To wszystko pięknie, ładnie.

Tylko jeśli w grę wchodzą silne uczucia, nie każdy jest w stanie trzymać się zasad.

 

Dlatego nazywamy się ludźmi, że mamy rozum i zasady, to nas odróżnia od zwierząt. "Silne uczucia" to tani wykręt. Ja też mam silne uczucia ale czasami wolę przepłakać kilka nocy niż zniszczyć komuś życie. Trochę wyobraźni...

Poza tym byłam świadkiem takich "silnych uczuć" w mojej własnej rodzinie i wierz mi, że konsekwencje są opłakane. Trzeba być osobą albo bardzo naiwną albo zupełnie bez skrupułów, żeby zrobić coś takiego.

 

A to co piszesz o wojnach nie ma nic do rzeczy. To, że ludziom zdarza się zapominać o zasadach, nie znaczy że nam też wolno wszystko. Takie myślenie doprowadziłoby już dawno do wielkiej smutnej apokalipsy.

 

I dodam, że ja też mam 21 lat jak autorka tematu. Tylko co z tego? Są takie rzeczy, które w każdym wieku są po prostu jednoznacznie złe. I nie mówię tu o osobie. Osobom dobrym też rzeczy złe się zdarzają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co napisałam o wojnach było odpowiedzią na to co napisał yans.

Poza tym uważam, ze małżeństwo, w którym facet tęskni do innej baby już jest skończone. A reanimacja trupa moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu. Zwłaszcza, ze dzieci świetnie wyczuwają taka farsę i sztuczność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przecież chęć posiadania i wytrwania w zasadach, które uważa się za słuszne - raz że jest cnotą (więc czemuż to piętnować?), dwa - nie oznacza, że się najpierw świadomie brnie w kłopoty, a potem wychodzi z nich z czystym sumieniem. Taki kręgosłup moralny (w moim rozumieniu) pozwala (lub jeśli wolicie - daje szansę) uniknąć zabrnięcia na tyle daleko, kiedy owe decyzje stają się bardzo trudne. Uczucie takie jak miłość potrzebuje zwykle trochę czasu by się narodzić. Miłość to specyficzna (wyjątkowa) więź między ludźmi (chyba że się tę euforię hormonów towarzyszącą poznaniu osoby nazywa miłością) więc jest czas, by zapaliła się lampka alarmowa. I nie chodzi nawet o to, by się wówczas chować i uciekać, ale na przykład szczerze rozmawiać z tą drugą osobą. Przykładowo - powiedzieć o swoich uczuciach (czyli że się ma wrażenie, ba - skrywa chęć, by znajomość przeszła w coś więcej), że się człowiek tego boi, bo czuje zgodnie z własnym sumieniem, że jest to nie w porządku, że chce się spróbować - wspólnie - przekuć to w jakąś ciepłą przyjaźń albo decyduje jednak zakończyć znajomość. To taki moment, kiedy się można przekonać, czy facet to asekurant i egoista, czy faktycznie jego miłość do żony przeminęła i będzie gotów rozstać się z nią, jeśli nas pokocha. To właśnie brak zasad często sprawia, że się nie zastanawiamy nad tym co robimy a potem budzimy z ręką w nocniku.

Naprawdę z moich wypowiedz bije brak empatii, nieumiejętność współodczuwania?

A podsumowując moje rozważania nad moralnością dodam, że za cnotę uważam też zdolność wybaczania. Zatem posiadanie twardych zasad nie oznacza, że się nie jest świadomym własnej (i cudzej) ułomności, że z natury jesteśmy słabi a kontrolować emocje potrafią nieliczni. Wyznam szczerze (heh, przeca widać!) że jestem człowiekiem zasadniczym - i uczę się sobie wybaczać, bo do tej pory mam ogromny żal do siebie o wszystkie te momenty, kiedy łamałem swoje zasady (akurat inne niż te o których dyskutujemy;)). Tak, to jest problem, za bardzo czasem przeginam w tę stronę i widzę że z czymś podobnym się borykasz shadowmere. Ale mimo wszystko nie widzę w samych zasadach jakiś łańcuchów krępujących moją wolność, jakichś klapek na oczy, raczej sposób na określenie swojej tożsamości, wskazówki do kształtowania charakteru. Tak serio - nie ma w tym co piszę żadnego sensu?

 

a wojny zostawmy na dyskusje w dziale 'historia'. O! Nie ma takiego działu? Buuuuu :why:

 

życzę wszystkim udanego weekendu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yans, oczywiście, że to o czym napisałeś ma sens... z punktu widzenia zasad i społeczeństwa, ale raczej nie z punktu widzenia osób, które podejmują próby zdrad, czy "rozbijania" cudzych związków. :roll:

Myślę, że niezłym zobrazowaniem mechanizmu zdrady czy poszukiwania partnera/partnerki w cudzym związku, jest uczucie głodu. Gdy przez długi czas nic się nie jadło, to przy pierwszej okazji człowiek rzuca się łapczywie na jedzenie, a przy tym nie zastanawia się czy wtedy "wypada" mlaskać, czy można "jeść palcami", czy po długiej abstynencji żywieniowej, przejedzenie nie spowoduje problemów zdrowotnych albo czy to co się je nie pochodzi czasem z cudzego sadu, ogrodu czy poletka.

 

Inaczej mówiąc, powoływanie się na zasady społeczne, reagowanie oburzeniem gdy chodzi o zdrady lub rozbijanie związków nie wydaje się być fair, skoro najczęściej nie było (i nie ma) reakcji, gdy "tuż za ścianą" wychowywane są dzieci na "pustyniach uczuciowych". A przecież nie od dziś wiadomo, że "warunki emocjonalne" w jakich człowiek się wychowuje, mają ogromny wpływ na jego późniejsze życie, na to jakie będzie budował relacje z innymi, czy będzie potrafił to robić samodzielnie, czy też będzie "podkradał" "podpatrzonych" cudzych partnerów/cudze partnerki. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym uważam, ze małżeństwo, w którym facet tęskni do innej baby już jest skończone.

 

Zgadzam się, to prawda, ale w takim wypadku trzeba poczekać aż skończy się oficjalnie. Bo są przypadki kiedy mężczyzna ma kochankę i żonę jednocześnie PRZEZ LATA i wtedy ani związek z żoną ani z tą drugą nie jest pełny i wychodzą z tego same nieszczęścia... Bo jak przyjdzie co do czego może się okazać, że on wcale nie chce od żony odchodzić, bo alimenty, bo mu wygodnie itd... Znam taki przypadek.

 

A poza tym to ja się mogę oburzać na co mi się podoba :P Każdy czasem łamie swoje zasady, bo jesteśmy tylko ludźmi, ale czy to znaczy że nie mamy prawa się oburzać jak ktoś robi coś złego? Chyba mamy, mi tam czasem pomaga się opamiętać jak ktoś się na mnie oburzy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy jest świetnym teoretykiem i moralistą.W życiu wychodzi inaczej,ale z poglądów każdy jest jak kryształ.
Nie zgadzam się z tą tezą. Na przykład Ty "z poglądów" nie jesteś jak kryształ. ;) Przepraszam za osobistą uwagę. Teza, że wolne osoby nie odpowiadają za to, że przyczyniają się do rozbijania cudzych rodzin jest wstrząsająca. To może ja okradnę sąsiada i będę miał spokojne sumienie, bo to jego wina? W końcu to on zostawił otwarte mieszkanie i to jest jego mieszkanie, za które on odpowiada i on go nie zabezpieczył... Podoba Ci się taka moralność?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy jest świetnym teoretykiem i moralistą.W życiu wychodzi inaczej,ale z poglądów każdy jest jak kryształ.
Nie zgadzam się z tą tezą. Na przykład Ty "z poglądów" nie jesteś jak kryształ. ;) Przepraszam za osobistą uwagę. Teza, że wolne osoby nie odpowiadają za to, że przyczyniają się do rozbijania cudzych rodzin jest wstrząsająca. To może ja okradnę sąsiada i będę miał spokojne sumienie, bo to jego wina? W końcu to on zostawił otwarte mieszkanie i to jest jego mieszkanie, za które on odpowiada i on go nie zabezpieczył... Podoba Ci się taka moralność?

Czekałem na taką właśnie reakcje. Podoba mi sie, ze nie ja jeden widze skrzywienia w rozumowaniu Shadowmere. Osobiście kojarzy mi sie to z logiką Kalego: Jak Kali ukraść krowa - to dobrze, ale jak Kalemu ukraść krowa - to bardzo źle.. Droga kolezanko, zasady wlasnie na tym polegaja, ze zaden Kali ich nie przekręci: kradzież krowy zawsze bedzie zła, bez względu na to kto i komu ją podwędził ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster, -nawet jeśli z poglądów nie jestem "jak kryształ",istotne jest to,że z moje zachowanie jest na tym polu kryształowe..Moje zasady to moje zasady-wspomnialam już o tym,że nie zrobiłabym czegoś takiego.Co nie oznacza,że uważam to za słuszne.Ktoś obcy poprosił o poradę-sądzę,że nie po to by usłyszeć jak 20 osób deklamuje swój kodeks etyczny.

Szczerze żałuję,że w życiu bylam szlachetna i lojalna.Dostalam za to tylko w dupę.Od ludzi o (o dziwo) kryształowych poglądach.A o hipokryzji panie majster słyszałeś?Odniosłam się do tego w topiku CHAD..

 

[Dodane po edycji:]

 

nazwales swoich wspoltowarzyszy ze szpitala "psycholami na maksa"i opisywales jak to "zszedłeś do nich"(że niby do ich poziomu??),a pozniej robiłeś wykład jakiemuś biednemu nastolatkowi ,który przypadkowo użył słowa "czubki".HIPOKRYCI sobie mogą gadać.W gadaniu są najlepsi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisałem wcześniej - już raz mi zasady pomogły w podobnej sytuacji i nie musiałem nic weryfikować :great:. Ułomność natury ludzkiej pociąga za sobą skłonność do usprawiedliwiania swoich czynów. Zbyt nadmierne zasłanianie się życiem i przejściami szybko zmienia się w wymówkę. To już lepiej mają ludzie pozbawieni zasad, którzy świadomie i z premedytacją zdradzają czy "niszczą" cudze związki, z pobudek czysto egoistycznych. Nie muszą potem sobie niczego tłumaczyć i śpią spokojnie.

Zrobisz Natasha tak, jak sobie postanowisz. Sama jesteś kowalem swojego losu. Ja życzę wszystkim którzy kierują się w życiu zasadami, by w trudnych chwilach nie zabrakło nam sił by w nich wytrwać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yans ja na szczęście nigdy nie byłam w podobnej sytuacji (no chyba, że o czymś nie wiem :shock: ) i mam nadzieję, że nigdy nie będę.

Spotkało mnie w życiu sporo złego, co nauczyło mnie dość cynicznie patrzeć na świat. Uważam, że nie da się przejść przez życie nikogo nie krzywdząc. Poza tym czy obca osoba się mną przejmuje?- Nie. Nie widzę więc powodu by bardziej troszczyć się o szczęście obcej dla mnie osoby- niż o swoje własne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co innego jest mieć zasadę - nie ruszam cudzych rodzin i złamać ją, bo życie różne zna przypadki. A co innego z góry zakładać, że dziewczyna rozbijająca cudzą rodzinę (z dzieckiem) jest niewinna, bo ona nie zna żony.

 

Jasne i proste zasady są ważne w życiu, mają wartość i warto ich przestrzegać. Mimo, że czasem ludzie ze względu na swoją ułomność je łamią. Co jest zrozumiałe. Lecz jeśli z góry zakłada się, że nie ma zasad, wszystko wolno i wszystko jest dopuszczalne (w tym okrucieństwo wobec dziecka - rozbijanie mu rodziny), to trzeba głośno przeciw temu protestować. I nie jest to hipokryzją.

 

Jakoś w pierwszych swoich wypowiedziach nie napisałaś, że byś tak nie postąpiła i dlaczego byś tak nie postąpiła. O ile pamiętam napisałaś coś przeciwnego - że dziewczyna nie potrzebuje się obwiniać i przejmować tą sytuacją, że stoi na krawędzi rozbicia komuś rodziny. :evil: Nie wzrusza Cię los dziecka, któremu tatuś powie pewnego pięknego wieczoru "słuchaj, kochanie, wychodzę i już nie będę mieszkał razem z tobą. Ale cię kocham". Trochę więcej empatii i wczucia się nie tylko w sytuację dziewczyny, która rozpoczęła ten wątek, ale również w uczucia i sytuację żony, a przede wszystkim bezbronnego dziecka. Czy już taka na tym świecie panuje do diabła nieczułość i bezduszność, że nikt nie myśli o dzieciach?! :evil:

 

A chłopak nie był bogu ducha winny za nazwanie ludzi chorych na schizofrenię "czubkami". Pomyśl, czy było im przyjemnie coś takiego przeczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie.lepiej było borderom(rownież mnie),schizofrenikom, i psychotykom,że są psycholami na maksa.temat uważam za wyczerpany.

 

[Dodane po edycji:]

 

co do bezbronnego dziecka.lepiej dla niego,żeby nie mialo ojca lub mialo go raz w tygodniu,niż aby wychowywało sie w domu bez miłości.Natasza wspomniała coś o "reanimacji trupa".Cóż,moje dzieci w przyszłości-nie będą patrzec na reanimacje trupa,nie będe sie plaszczyć przed ich tatusiem,jeśli zdecyduje sie na inną kobietę.

 

Jestem z rozbitej rodziny, i nie uważam tego za straszny koszmar.Wybaczyłam tamtej kobiecie,że zabrała mi Tate.I cieszę się,że moja matka nie ułożyła mi w swoim zachowaniu następującegpo schematu:płaczliwa baba błaga(!) męża o powrót,mówi,że "zrobi wszystko",byle jej nie zostawiał.Nie jestem taką babką.wiadomo,że jeśli facet mimo związku małżenskiego rozgląda sie za innymi "łupami",to ZWIĄZEK jest skonczony.

Konkluzja na koniec:to jest moje zdanie,i nie zmienicie go.Wy macie swoje zdanie-ja też nie zamierzam go modyfikować.Ten temat założyła OOna-i to jej odpowiadajcie,bo to Ona potrzebuje pomocy i nakierowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

większość osob ma tu racje...

nie powinno sie pakować w cudze małużenstwo tylko ze czasem jest łatwo tylko powiedzec człowiek sam nie wiem kiedy zaczyna przekraczac granice kiedy przestaje panowac nad swoimi uczuciami... ja zwsze bylam bardzo silna emocjonalnie ale chyba do czasu moze i jestem młoda ale duzo juz przezyłam...

 

 

a teraz co sama płace za swoją. głupotę tak głupote...

bo On ostanio jest jakiś nie obecny nie potrafie do niego dotrzec nie wiem co sie dzieje nie mamy jak sie spotkać...( a może on niechce poprostu ) nie wiem...

 

ale to ja etraz czuje sie okropnie i boje sie najgorszego;/... ale chyba bym chciała zeby mi powiedzeł konioec bynajmniej by go znienawidziła i by mi przeszło z czasem...

 

bo wiem ze dluzej to ja tego nie wytrzymam emocjonalnie .... czyje ze jak tak dalej bedzie to popadne w jakąś depresje ...

 

niewiem dlaczego bylam taka glupia i dałam zniszczyc sobie poczęści zycie... pogubiłam sie strasznie...

i boje sie ze teraz to juz zadnem,u facetowi nie zaufam!!!

 

to wszytsko odebrało mi chęc do zycia...ale mam co chciałam?? nie prawdasz;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja droga **onaa, nie należę do tych wygrażających palcem i powtarzajacych- Nie wolno! Tak się nie robi!

Doskonale wiem jak życie potrafi zaskoczyć i że czasem zasady idą w kąt.

Bardzo mi Cię żal bo domyślam się jaka jesteś rozdarta i jak Ci ciężko. Zgadzam się z Shadowmere, że to on jest głównym winowajcą w tej sytuacji. Nie dość, ze nie szanuje własnej rodziny to jeszcze zawrócił w głowie młodej dziewczynie- zabawił się- a teraz zanosi się na to,ze chce zabrać zabawki i jak gdyby nigdy nic wrócić do żony. Natomiast całe negatywne emocje mają się skrupić na Tobie. Moim zdaniem obrzydliwie Tobą manipulował i bardzo Cię skrzywdził.

Myślę tez, ze nie powinnaś pozwolić mu na nie poniesienie za to żadnych konsekwencji. Gdybym była na twoim miejscu nie zostawiłabym tak tego. Czułabym się wykorzystana i powiedziałabym o wszystkim jego żonie. Myślę, że powinna wiedzieć z kim sypia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tzn nie wiem cz ze tak powiem "chce mnie zostawic"... tylko ostanio dzieje sie z nim cos dziwnego jest nie obecny mam wrazenie jak by sie czegos bał ... jak zawsze bardzo łatwo było mi do niego dotrzec tak teraz jaby sie zamknał w sobie.. nie wiem moze i chce daleikatnie mi uswidomoc ze to koniec, albo ma jakies problemy oi ktoruch niechce mi mówic....

Czy mna manipulował? pewnie troche tak .. tylko ze ja sama pozniej juz bezwzgledu na konsekwencje chciałam sie z nim spotykac itd... i chyba nadal chce i to jest najgorsze.

PS: my ze soba nie sypiamy... łaczy nas bliskość ale nie az tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster, -nawet jeśli z poglądów nie jestem "jak kryształ",istotne jest to,że z moje zachowanie jest na tym polu kryształowe..
Cokolwiek by to nie znaczylo :mrgreen::mrgreen: Rozumiem to tak: chcialabym, ale nie moge, nie mialam okazji, nie zdarzylo mi sie itd.

Drogie Dziecko - zasady nie sa jakims wirtualnym obiektem, ktory mozna zassac z neta i zastosowac do przeskanowania komputera. To nie jest gazeta z ogloszeniami. Nie jest to tez kodeks prawny zapisany, opieczetowany i podparty ustawą.. Zasady to cos znacznie wiekszego, to taki Dekalog, o ile rozumiesz co to slowo oznacza. Nie jest przy tym w ogole istotne, czy cos komuś wyszlo przypadkiem, trafilo sie jak kurze ziarenko - tu chodzi o intencje i rozumienie moralnosci nie jako straszaka przed pieklem, tylko sposobu na zycie. Nie jest tez w ogole wazne, czy ktos weryfikowal jakies swoje zasady na Tobie czy kimkolwiek, jak to mowisz, życie - prawdziwe Zasady takich prób sie nie boją, a czlowiek moralny nie skrzywi sobie kregosłupa z powodu niepowodzenia.

Ciekawe tez jest, ze poruszyłem w Tobie jakis wrażliwy nerw, skoro zadałaś sobie trud wywlekania mi moich wypowiedzi z innych postów, wyrwane z kontekstu, pozbawione związku z tym, o czym tu sie rozprawia. Zachowanie takie swiadczy o tym, ze nie jestes do konca pewna swoich racji - potrzebujesz je udowadniac, podeprzec jakimis argumentami, chocby nawet nietrafionymi, a wypowiedzi zgodne z Twoim "tokiem rozumowania" traktujesz jako dowod swojej racji i widzenie ich sprawia Ci satysfakcje. Tak to juz jest, ze prawdziwe gwiazdy widzimy na bezchmurnym niebie, a nie w lustrze kałuży, gdzie widać je najblizej. W sumie to dobrze, bo moze zaczniesz myslec, moze popatrzysz kiedys na swoją osobe jak na wolne istnienie, ktore kieruje swoim postepowaniem wg wlasnych dróg, nie bacząc na przeszkody stawiane przez innych, ale z ich poszanowaniem i zrozumieniem. Powodzenia i pozdrowienia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster, Drogi Stary Dziadzie-zwróć uwagę,że nie "wywlekłam" Twojego starego postu,bo poruszyłeś u mnie jakiś "nerw".W topiku Roberta o Chadzie-skomentowalam Twoją hipokryzję,daleko przed tym zanim swój post(ten,w którym teraz piszemy) zamieściła tu Oona.Także Twoja jakże nieprawdziwa i sztuczna postawa zadziwiła mnie zanim Tobie udało się "poruszyć" moje serce i nadepnąć mi na rzekomy "odcisk",pozdrawiam Pana Hipokrytę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster, Drogi Stary Dziadzie-

Shadowmere, powaliłaś mnie tym tekstem, mało co z krzesła nie spadłam tak się zaczęłam rechotać, aż mnie w domu zapytali czy ja się dobrze czuję. :lol: Bo tak to Majstra chyba jeszcze nikt nie nazwał. :lol::P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×