Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pozbylam sie ok 90 proc objawow nerwicy lekowej


dindzel

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Chcialabym podzielic sie z wami moimi metodami na walke z nerwica lekowa.

 

Rok temu myslalam ze juz z tego nie wyjde ze bedzie coraz gorzej.Doszlam do takiego stanu ze wstawalam z lozka tylko do toalety i byla to dla mnie wyprawa pelna zagrozen niczym wedrowka na koniec swiata ;) Nie wychodzilam z domu ,unikalam ludzi.A zaczelo sie to od jednego napadu paniki,ktory pociagnal za soba lawine wydarzen oraz kolejne napady paniki,wpadlam w czarna dziure, jak mi sie wtedy wydawalo bez wyjscia.

 

W pewnym momencie tej wegetacji powiedzialam sobie glosno sama do siebie DOSC!!!Wzielam kartke papieru i spisalam na niej wszystko to czego sie boje i pytanie czy to czego sie boje jest realne?Głownie balam sie tego ze jak wyjde z domu to zemdeleje( takim uczuciem zaczynal sie napad paniki) Poczytalam o objawach omdlenia,o przyczynach i nagle okazalo sie ze to ze zemdleje jest malo prawdopodone a nawt jesli by sie to stalo to przeciez to nie jest koniec swiata,nie ja pierwsza nie ostatnia :)

 

Wzielam sie w garsc i postanowilam ze zaczne wychodzic z domu,poczatki byly trudne.Napady paniki pojawialy sie jeszcze zanim wyszlam z domu.Ale ciagle w glowie mialam to ze nie zemdleje bo jestem calkowicie zdrowa fizycznie.Pomimo tego ze czulam ze mdleje,pomimo dusznosci i zawrotow glowy szlam dalej.Czasem szybko wracalam do domu ale z czasem opanowalam sie i w koncu mi przeszlo.

Taka sama metode malych kroczkow wprowadzilam wracajac do pracy,pozniej podczas zakupow w markecie.Poczatki rowniez byly takie same ale juz dzis nie mam z tym wiekszych problemow.

 

Najgorszym sprawdzianem okazal sie perwszy od dluzszego czasu wyjazd nad morze.Dluga paro godzinna podroz,nowe miejsce ,daleko od domu.W przeddzien wyjazdu chcialam zrezygnowac,poddac sie,mialam w glowie czarne mysli ze zemdleje tam i umre..Jednak pojechalam,przez pierwsze godziny tam czulam ze mdleje,nogi sie podemna uginaly,czulam ze nie moge zlapac pionu,chociaz nie bylo tego po mnie widac w ogoleKolejne dwa dni ku memu zaskoczeniu przebiegly bez zadnych objawow,tak jakbym nigdy nie miala zadnego ataku paniki.Wrocila z tamtad pelna sily do dalszego dzialania,Przekonalam sie ze potrafie i ze pokonam to cholerstwo ;)

Bylo to ponad pol roku temu po drodze jeszcze bylo pare wyjazdow i wszystkie przezylam chociaz tez mialam wiele obaw.Jednak dzisiaj wiem ze gdybym nie probowala i nie przezwyciezyla leku to nadal zylabym jak cien,a moze byloby jeszcze gorzej.

Dzis moge pracowac,moge spotykac sie z ludzmi,chodzic na zakupy zyc tak jak inni ludzie.Nie powiem ze jestem w 100 proc zdrowa bo tak nie jest.Wciaz jeszcze siedzi we mnie jakis lek,ale nie utrudnia mi to zycia jak kiedys.

Ciesze sie ze odnalazlam w sobie tyle sily ,o ktorej nawet nie wiedzialam I zycze kazdemu z was tego samego.

Najwazniejsze jest rozmawianie z samym soba tlumaczeniu samemu sobie ze to czego sie boimy jest tylko naszym lekiem i niczym wiecej to nie jest rzeczywistosc i nie jest to dla nas zadnyum zagrozeniem.Trzeba otworzyc troche szerzej oczy ,dostrzec innych ludzi w kolo nas ,ktorzy nie zadko sa ciezko chorzy.Oni nie maja wplywu na swoja chorobe.Nam los tego wplywu naszczescie nie zabral i to tylko od nas zalezy co z tym zrobimy :)

 

Walka z nerwica lekowa wymaga duzej odwagi i samozaparcia.Trzeba odpowiedziec sobie na jedno pytanie Czy tak wlanie ma wygladac nasze zycie,CZy tego wlasnie chcemy?Podejrzewam ze wiekszosc z was odpowie NiE,i bedzie to dla was pierwszy krok w strone normalnosci i odnalezienia sily na walke z nerwica lekowa:)Pamietajcie zycie jest krotkie,po co pozniej zalowac ze sie to zycie spedzilo na ciaglym oczekiwaniu na cos co moze nigdy nie przyjsc:)

 

Pozdrawiam i zycze zdrowia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, słodkie i piękne i w ogóle, ale nie na wszystkich wyjście na żywioł działa. Ja się tam w domu nie zamykam, choćby nie wiem co, a mimo to od bitych sześciu lat każdego dnia mam w szkole ataki paniki na bazie emetofobii i choć je przeżywam mniej lub bardziej dzielnie, to nic się w tej kwestii nie zmienia, ba, nawet jak sobie przepracuję przyczyny. Czy to jest realne, czy nie, nie ma większego znaczenia. Autobusami jeżdżę, choć za każdym razem panicznie boję się, że się zarzygam. Lęk urasta w pewnych okresach do tego stopnia, że czuję go ciągle, a objawy jak są tak, są i zmieniają się, bo przecież byłoby nudno, prawda. To, że panicznie boję się występów publicznych i czy podejmę się go, trzęsąc się na oczach wszystkich jak galareta, nie mogąc wydusić głosu, czy się nie podejmę, też niewiele zmienia. Namęczysz się więcej, owszem. Dlatego samo podejmowanie się przerażających działań jeszcze nie jest szczytem sukcesu i nie wydaje się takie kolorowe, czasem bez leków ani rusz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaje sobie sprawe z tego ze na wielu ludzi chorych na nerwice lekowa metoda pojscia na zywiol moze nie zadzialac,bo kazdy z nas jest inny i u kazdego z nas nerwica ma inne podloze ,bądź też wywolana jest innymi czynnikami.Ja napisalam tylko jak ja sobie poradzilam z atakami paniki i bardziej uciazliwymi objawami,ktore sprawialy ze nie potrafilam zyc normalnie.U mnie akurat okazalo sie to skuteczne i poradzilam sobie bez lekow.Ataki paniki poprostu zniknely i nawet nie zauwazylam kiedy dokladnie.Jestem swiadoma ze nie wyleczylam sie z nerwicy ,bo czasem dokuczaja mi jeszcze dziwne objawy.Ale nie panikuje juz jak kiedys.Nie "umieram",nie dusze sie i nie mdleje.Ciagle odczuwam jakis tam lek,ale uswiadomilam sobie ze jest to tylko lęk i nic wiecej.Kiedys majac atak paniki uciekalam,zwalnialam sie z pracy albo w ogole do niej nie chodzilam.Teraz kiedy mam jakies przejawy lekowe poprostu tlumacze sobie ze nic mi sie nie stanie robie to co mam do zrobienia i z czasem zapominam.Złe samopoczucie tlumacze sobie pogoda,nie wyspaniem ,zmeczeniem a nie jak kiedys np rakiem czy guzem mozgu ;) Pozwolilam nerwicy na to zeby robila to co ma ,ze moze mnie straszyc na wszystkie sposoby ale nie robi na mnie to juz wiekszego wrazenia.

Wiem ze wielu ludzi ma podobne objawy co ja,wielu sie zamyka w domach a to jest droga tylko w strone wegetacji ,nie zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio próbuję sobie racjonalizować, ale średnio wychodzi. Po prostu mam natłok myśli w głowie i bezsenność mnie męczy. Dziś do 6 nie zmrużyłam oka :(

Jest mi fatalnie...spiszę sobie za Twoją radą moje lęki i postaram się jednak coś wytłumaczyć swojemu umysłowi.

Aktualnie najbardziej boję się np. schizofrenii, więc się nakręcam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Elo, co prawa rejestrowałem się tutaj z bite dwa lata temu, ale jakoś nie było okazji, a chyba potrzebny czegokolwiek pisania.

Od 16 roku życia cierpię (?) na nerwicę lękową (głównie, że chce mi się wymiotować: "zaraz się zerzygam, będzie wiocha" something like that) potem bonusowo doszła nerwica żąłodkowa, także zawsze przed wyjściem 3 minuty na deseszcze :P Towarzysz temu nie wiem, czy to nazywać standardem: kręcenie się w głowie, łopoczące serce, dreszcze, paraliż ciała, zimne dłonie (oczywiście zależy to od tego w jak mocno się nakręcę)

 

Z początku objawy miałem delikatne, potem skończyło się tak jak w większości przypadków, że wyjście z domu, to był istny koszmar. Przez rok prawie nigdzie nie wychodziłem. Zaznaczę, że przed chorobą, w ogóle mnie praktycznie w domu nie było :] Stuknęła 18-stka, czyli matura, 18-stki i w ógólnie jakieś spotkania (to mnie najbardziej przerażało) 100-dniówka i polonez (wszystkie oczy na mnie ! :o ) Od tego momentu zaczeła się moja mała walka. Początki oczywiście horenndalnie trudne. Jeśli miałem coś zjeść do OBOWIĄZKOWO 3h przed ewentualnym wyjściem, albo najlpiej nic nie jeść . Bez tego ani rusz. Jazda PKS-em, autobusem nie wchodziła w ógle w grę. Matury się bałem nie ze względu, że będzie trudna, czy coś, tylko, że nie można WYJŚĆ sobie tak ot co !

 

Zaznaczę, że chorobę "trawię" w sobie sam tzn. nikt o niej nie wie. Rodzice wiedzą, że mam lęki, ale nie domyślają się, jak to mogło się pogłebić. Byłem x u psychologa podobno bardzo dobrego, ale go zagadałem odnośnie tła / przyczyn / jak powinno się postępować / co zrobić, żeby o tym nie myśleć itp. , że nie wiedział co powiedzieć. Co do leków, to nigdy ich nie brałem, bo moim zdaniem one nie pomagają. Według mnie bardziej to działa na zasadzie, muszę wziąć lek, bo jak nie to będzie źle. To jest taki dil z organizmem (głównie z głową, układem nerwowym, psychiką) który rozumiem, bo mam podobny.

 

I tu dochodzę do sedna. Mam teraz 21 lat, czyli z moimi nerwicami jestem już 5 bitych lat . Całkiem niezły staż. Niedługo drewniane gody nam stukną :P W tym roku nastąpił nawrót choroby tzn. mam coraz częściej napady lęku, ale powiem szczerze, mam to w dupie. Dosłownie i w przenośni. Praktykuję zasadę doświadczenia tzn. idę z kumplami do baru, mała przestrzeń, 5 piw, może być źle. Źle będzie, ale tylko na początku. Powtórzysz to 5x i główka "taktuje to jak coś normalnego" Oczywiście nie jest tak, że o tym nie myślę. Moim zdaniem jeśli ktoś ma już naprawdę ciężki stan, to nie da się ot co wyjść i nie pamiętać, że się cierpi na nerwice. Ale z faktu, że pójdziesz ze znajomymi do baru te 6 razy, wypijesz 4-5 piewek, to głowa się tego mówiąc kolokwialnie przyzyczai. Przynajmniej ja tak mam. Zdarzają się dni, że po prostu taki atak, że najchętniej bym się zpadał pod ziemię, atak milona myśli : " jak to będę rzygał, co się zaraz potwornego stanie, czy byłem w kiblu przed wyjściem, ile h temu jadłem". Wtedy po prostu staram się oszukiwać organizm tzn. "zawracam, nie idę, nie dam rady, zaraz będę w domu, wszystko jest okej już wracam" tyle, że nic takiego nie ma miejsca. Idę dalej, przed siebie. I wchodzę, czy to na do baru, na prywatkę, czy do PKS-u (dojeżdzam codziennie na studia - wspomniane przede mnie przywyczajenie się) czy gdziekolwiek indziej, gdzie parę lat temu bym nie wszedł, nie zrobił. Teraz kończę robić prawko, oczywiście musiał spaść śnieg warunki ciężkie, co to będzie ?! Miałem napad lęku, ale wsiadłem - wsteczny i do przodu. Byle do przodu.

 

P.S. Zdarzają się takie sytuację, że po prostu idę do kibla i muszę zwymiotować, czy czymś mam, czy też nie. Ale te sytuacje można policzyć na palcach jednej dłoni w skali roku. Kiedyś to conajmniej kilka razy, ale w przeciągu tygodnia, czy miesiąca.

 

Traktuję, to jako coś normalnego. Mam narwicę, czasami jest ciężko, ale jutro wstanę, zjem coś, wyjdę robić to, tamto, czy siamto i będę sobą. Z nerwicą, ale taki już jestem.

 

P.S. 2 Jeśli ktoś ma jakieś pytania, chce coś wiedzieć bardziej szczegółowo, to śmiało pisać. Jeśli się nie spalę ze wstydu, będę mógł coś podpowiedzieć, to na pewno odpiszę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja walka wyglądała (i wygląda) bardzo podobnie. próbuję racjonalizacji moich lęków, jaka jest ich przyczyna, nawet w czasie ataku próbuję myśleć spokojnie i nie dać się "wciągnąć" w błędne koło. zdaję sobie sprawę z tego, że jestem zdrowa fizycznie, problem leży w mojej głowie więc jak mogę inaczej to wyleczyć niż przez zmianę myślenia? bywało naprawdę źle, bałam się wyjść do szkoły, a wysiedzenie na lekcji było naprawdę straszne.. jednal zawsze wysiedziałam, nic się nie stało, nie padłam, nie umarłam, nie zemdlałam. i tłumaczę sobie, że za każdym razem moje obawy są bzdurne. wiadomo, czasem zdarzają się lepsze i gorsze dni, ale ciągle sobie tłumaczę, że to tylko moja psychika i ciało samo tak reaguje. z moimi lękami zaczęłam wychodzić ze znajomymi, na imprezy, do kina (dojechałam sama 40min zatłoczonym autobusem!), brałam udział w publicznych wystąpieniach chociaż trzęsłam się jak galareta.. i nic się nie stało! :) grunt to myślenie. nie chodzę na terapię, nie biorę leków, sama nad sobą pracuję, a lęki mam od 6 miesięcy. walczę codziennie, czasem toczę wojnę, a czasem małe bitewki, ale staram się nigdy nie poddawać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×