Skocz do zawartości
Nerwica.com

umieram.. znowu nic z tego..


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

witajcie :P

dawno nic nie pisalem.. w sumie nie wiedzialem po co .. czy zdaza wam sie umierac?? jak czesto??

(kolatanie serca , tracenie oddechu , duszenie sie , tracenie przytomnosci,pocenie sie , trzesawka wsrodku,dziwny bol glowy jakby kask byl za ciasny,szczekoscisk i wszechograniajacy cholerny strach!!)..

.. ja dzis umieralem..juz zapomnialem jak to jest... pojechalem do szpitala , po drodze mialem maly wypadek.. w szpitalu odprawili mnie z kwitkiem .. wezwie pan karetke nast razem.. ale po co relanium domiesniowo?? teraz boli mnie w klatce , glowa tak dziwnie, i ciagle sie boje ze zaraz strace przytomnosc i zlece z nog..umre..ehh czy podczas atakow tez sie obserwujecie..?? co moze pomoc?? czy na taki atak ten cholerny xanax pomaga?? pozdrawiam..moze ostatni raz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawe czy z katarem też dzwonisz na pogotowie??

z katarem dzwonie po pogotowie... co za leb

 

[Dodane po edycji:]

 

gregory tak u mnie ataki wygladaja niestety :roll: dokladnie jak piszesz :evil:

a ostatnio wlasnie mam je wlasnie bardziej w kierunku ze boe sie ze zemdleje, upadne w miescie itd...a musze dzieck prowadzac i przyprowadzac z i do szkoly itd...koszmar :evil:

 

ja pownienem juz miec w tym temacie doswiadczenie..kiedys mialem je bardzo czesto niestety od jakiegos czasu bylo ekstra.. i dzis bylem mega przerazony..no coz .. im starszy tym glupszy:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gregory21, tak owszem tak wygladają ataki paniki i nie tylko ataki, ale lęk może powodować takie stany, to są chyba główne jego założenia to co opisujesz, mdlenia, poczucie umierania, mam codziennie bez ataku a z atakiem to już o niczym innym myśleć nie mogę, duszności a serce to już chyba oczywista rzecz, w momencie ataku dostajesz adrenalinę w ogóle w momencie lęku, strachu i pikawa przyśpiesza.

Ile razy już mdlałeś umierałeś a ile razy się to stało? XD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze ostatni raz

na pewno nie ;)

 

Ja miałam tak samo, miałam nawet już napisany testament, złożyłam dyspozycję w banku na wypadek śmierci. Któregoś wieczoru nawet obudziłam moją mamę aby móc się z nią pożegnać, walnęłam mowę pożegnalną że aż ona usnęła z nudów.

 

Ale nic z tego, jak widzisz nadal żyję! To co masz to typowe objawy lęku napadowego i to w dodatku jak widać dość silne.

 

Po karetkę też dzwoniłam z informacją że właśnie tracę przytomność, ale oni są cwani i potem już karetki nie przysyłali, więc jeździłam na ostry dyżur, na którym zwykle stwierdzali że jestem zdrowa. Odbyłam rundkę u lekarzy różnych specjalności (łącznie z badaniami na raka i aids) aż skończyłam u psychiatry gdzie zostałam w końcu zdiagnozowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mówie i jak mówiłam umieranie to nie jest prosta lekka i szybka sprawa, chociaż całe zycie nam wmawiano że chłopak od sąsiadów to napił się orężady po śliwkach i wyrosło mu drzewo i umarł,

 

śmieci się nie boji bo jak się umiera to się juz niema wątpliwośći. to wszytko boli, ale wzmaga racjonalność na tyle ze z upierdoloną nogą można zawieść się samemu do szpitala. bo my jestesmy jednostki żyjące i obojętnie jakby nas nie pojebało, to mamy się rozmnożyć i przeżyc i ot to wszystko do czego zostaliśmy zrobieni, reszty można nie umieć z reszta mozna miec problemy. Ale koniec końców nawet pantofelek da sobie z tym rade.

 

no ale to co ja gadam to raczej głupoty. bo lęk nerwicowy to absurd sam w sobie.

 

ja kiedyś miałam te lęki właśnie że coś się stanie, że zwymiotuje, że zemdleje, ze jak bede kroiła chleb to mi spadnie nożi wbije mi się w stope

 

 

praktycznie sama się wyleczyłam rozpaczą,

jak miałam taki taka histerycznej rozpaczy to nie miałam kompletnie żadnych skrupułów żeby na ławce na rynku nawpieprzać się

trapanalu i zapić wódką. Albo żeby rycząc w wniebogłosy leżeć skuloną pod jakimś murem. tak więc mdlałam, rzygałam miałam ataki, pełzałam, i chciałam skakać z mostów i spałam pod klatka bo nie chiałam być w domu.

 

 

gwarantuje wam nikogo to nie obchodzi,

 

i naprawde nic na lęk przed smiercią nie robi tak dobrze jak zobaczenie ile sie najebać trzeba żeby umrzeć

możecie mi uwierzyć na słowo, możecie poczytać sobie co piszą sanitariusze z karetek na ten temat, obejrzeć statystyki.

 

koniec końców straci się tylko zdrowie,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gregory21

 

Co się dzieje? Jeszcze wczoraj było dobrze z Tobą. Idziesz na tą grupową terapię za miesiąc. MOze przejdź się na idywidualną, dwa razy w tygodniu do tego czasu. Może trochę przejdzie.

 

płaszczko

 

Co chciałaś przez to powiedzieć? Bo pocieszenie to raczej nie było.

Rozumiem,że mozesz sugerowac to,ze jeśli sobie sami nie pomożemy...to nikt tego za nas nie zrobi.

Gregory jest pod stałą opieką lekarską. Zresztą wiekszosć z nas bedących na forum robi coś w kierunku wyjscia ze swoich zaburzeń.

 

Tobie już minął okres choroby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek, no w sumie nie wiem kilka takich atakow mialem zawsze pedem do szpitala... i zyje.. wiec moze tak ma byc.. tylko ja nie wiem ile mam jeszcze sily.. 3 tygodnie bylo fajnie zadnych malo lękow a dzis poprostu zwalilo mnie z nog.. co bierzesz podczas ataku??

polakita, i co Ci zdiagnozowali?? ja dzis pojechalem na ostry dyzur , dostalem zjebe ze pan po pogotowie zadzwoni, tak sie spieszylem ze wpadlem na kilka znakow na drodze, ale nic sie nie stalo:) nie chce tak umierac..ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polakita, i co Ci zdiagnozowali??

Jak to co? Nerwicę, taki rodzaj nazywa się lęk napadowy po angielsku panic attacks, zgoogluj sobie. Od tego się nie umiera (na pewno) ale jak będziesz tak jeździł samochodem jak opisujesz w postach, to powiem ci że jesteś owszem w grupie ryzyka! Nie żartuję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gregory21, jeszcze wiele siły się ma uwierz mi :) Zawsze się wydaje, że to koniec, ja na początku tez wzywałem karetkę, ale poczytałem fora książki np Opanować Lęk a przede wszystkim polecam ci się udac na terapię, ona ci wytłumaczy skąd się to bierze u ciebie, że takie stany to nie jest zagrożenie życia, będfzie cię uczyc jak się ich nie bać, a jak strachu nie będzie to i ataki słabsze albo rzadsze będą, leki na napady to chociażby xanax pomaga zniesć uczucia paniki i lęku, ale trzeb auważac z jego łyakniem bo potwem kiedy tylko czuł będziesz atak to xanax, jeżeli ataki będą rzadkie to jeszcze może być ale jak częste to xanax nie jest dobrym wyjściem.

Musisz uwierzyć i zrozumieć, że jeżeli badania masz prawidłowe, dostajesz objawów jak duszności, palpitacje, i inne rzeczy, które sa wymienione na stronach jak wpiszesz napad paniczny, bądź na forach takich jak to plus paniczny strach przed śmiercią, zwariowaniem, a do tego miałes już tak kilka razy takie historię i zyjesz, to znaczy, że i tym razem to nic groźnego, to lęki, które sa spowodowane jakimis zdarzeniami w twoim życiu, nie musisz być tego świadom, ale stresy, jakies predyspozycje i inne rzeczy powodują takie ataki. To naprawdę nic dziwnego. Wiem strasznego ale dopóki będziesz się tak bardzo tego bał to ataki będą coraz częstsze.

http://moja-nerwica.republika.pl/ tutaj masz link może coś niecoś ci podpowie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polakita, i co Ci zdiagnozowali??

Jak to co? Nerwicę, taki rodzaj nazywa się lęk napadowy po angielsku panic attacks, zgoogluj sobie. Od tego się nie umiera (na pewno) ale jak będziesz tak jeździł samochodem jak opisujesz w postach, to powiem ci że jesteś owszem w grupie ryzyka! Nie żartuję!

 

Ja mialem to zdiagonozowane jako panic disorder czy jakos tak ale ogolnie chodzilo o panick attacks.. najgorsze to ze nie wiem co moge wziasc zeby to zatrzymac.. dzis czuje sie makabrycznie..:(boje sie qrde...wszystkiego sie boje:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Ja już pisałem o pierwszym ataku w innym wątku ale był on podobny do twojego...jechałem autem i coś mnie tak tliło/bolało pod żebrem...od razu myśli co to może być chyba nerwowból...a po chwili ten ból rozlał się na klatke piersiową, która zaczęła mnie piec i mrowić po czym poczułem wręcz jak przewód pokarmowy mi się prostuje...pierwsza myśl po mnie, zawał czy co...szpital...EKG, osłuchanie...kroplówka i magnez...nic panu nie jest...to jakies zaburzenia wegetatywne...kurde? I co mam robic...3 dni odpoczynku i do pracy...wróciłem do pracy po miesiącu./..miałem jeszcze 3 ataki, troche badań krwi USG serca przerobiłem sporo lekarzy i po popworcie do pracy nei minąl miesiąc a ja nagle czuje ból szczęki jakis taki dziwny...tak ajkbym miał zaraz bezwładnie zacisnąć zęby, w środku coś tak nie wiem jakby drży jakby cos tam w srodku w organiźnmie się działo...znowu zwolnienie szpital, znowu badania eeg krew jakieś tam ine...zaburzenia lekowe (nerwsica).

 

Ból głowy tzw kask - no myslałem że oszaleje od tego, jakies nagłe bóle, mrowienia w róznych czesciach ciała, takie jakby skórcze...ale najgorsze jest to zastanawianie sie co to jest...lekarz na to jak pan nie uwierzy ze to nerwica to ból nie minie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Zastanawiałam się nad założeniem nowego tematu, ale myślę, że mogę napisać tutaj. Nie wiem tylko czy po takim czasie jeszcze ktoś śledzi to forum (wybaczcie, jestem tu nowa...).

Chciałam się Was zapytać czy macie jakieś sposoby oprócz leków na zwalczanie paniki. Ja nerwicę lękową i nerwicę serca mam od lat, ale od kilku miesięcy boję się wychodzić z domu - to straszne! Kiedy wychodzę z kimś (najlepiej z kimś zaufanym, kto mnie zna) to mogę iść wszędzie, ale gdy wychodzę sama to gdy oddalę się troszkę od domu to zaraz zaczyna mi się wydawać, że na pewno zaraz umrę albo zemdleję i nikt mi nie pomoże. Zaczyna mi się masakrycznie kołować w głowie, puls skacze do 150 i wyżej, robi mi się duszno, coś ściska głowę, nogi i ręce odmawiają posłuszeństwa, nie mogę racjonalnie myśleć. Koszmar! Wiem, że nie mogę zamknąć się w domu... Przeżywam rozstanie, straciłam pracę, siedzę w domu i zaczynam mieć problem z tym żeby wyjść z psem i oddalić się troszkę od domu bo boję się, że upadnę, a im bardziej się boję tym bardziej wiem, że atak przyjdzie... A pamiętam, że kiedyś chodziłam z bardzo wysokim pulsem przez ponad rok nim zaczęłam brać leki i się nie bałam, a teraz boję się już wszystkiego...

Pozdrawiam Was ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

www3, mialam to samo!Do tej pory czasami boje sie isc w tlum lub do sklepu.Moj Partner musi byc przy mnie.Wtedy lapie go pod reke i przechodzi jak reka odjal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Isabella_28 czy miałaś jakiś sposób żeby sobie z tym jakoś radzić, żeby zwalczać strach? Nie wszędzie można iść z kimś, trzeba chodzić samemu, a ja się boję. Boję się mówić o tym żeby nie wzięli mnie za "psychiczną". Chcę walczyć, ale nie wiem jak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×