Skocz do zawartości
Nerwica.com

zimno...


ariette1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Mój problem jest dość nietypowy. Mianowicie: ciągle jest mi zimno... Jako dziecko bardzo często chorowałam na zapalenie płuc i większość mojego dzieciństwa przeleżalam w łóżku. Od kilku lat BARDZO dbam o to, aby się nie przeziębiać. To jest taka moja trauma. Problem jednak się pogłębia, ponieważ mój organizm jest coraz mniej odporny nawet na leki chłód. Co prawda nie przeziębiam się już często, ale ubranie się lżej jest w tym momencie niemożliwe. Chodziłam do lekarzy, jednak farmakologiczne środki nie przynoszą efektu.

Sądzę, że mój problem jest w dużej mierze psychologiczny.

 

Nie chodzę na imprezy bo boję się, że ktoś otworzy okno. Ubieram się grubo, a jak wchodzę do pomieszczenia/tramwaju momentalnie się pocę. Nie długo będę druchną na ślubie mojej siostry i nie wyobrażam sobie włożenia lekkiej sukienki...

 

Proszę o radę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przede wszystkim - przemóż się i przyzwyczajaj organizm do lekkiego chłodu. ja po 2 latach chodzenia niemal non-stop w rękawiczkach bezpalczatkach nie umiałam się bez nich dobrze /ciepło/ czuć nawet latem. więc próbuj.

 

po drugie, ubieraj lekkie rzeczy, ale kilka warstw. czyli bezrekawnik > koszulka z dlugim rekawem > koszula itp., spraw sobie różne chusty do owijania się itp. fajne są takie dziergane, wyglądają miło i nienachalnie. a na ślubie siostry możesz po prostu zarzucić na ramiona jakąś elegancką chustę i nikogo to nie zdziwi :)

 

po trzecie - leki na podniesienie ciśnienia? bo to często wiąże się z obniżonym.

 

a po czwarte... ja z wiecznym marznięciem żyję od lat. walczyć z tym jakoś nie widzę potrzeby. taka predyspozycja organizmu, i tyle... no chyba, że to rzeczywiście nerwicowe. ale to raczej psycholog/psychiatra ci powinien powiedzieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kttq,

 

Co do niskiego ciśnienia - to właśnie ja takie mam... Ale lekarze w większości są przeciwni podawania leków. Większość z nich twierdzi podobnie do Ciebie, tzn, że jest to pewne uwarunkowanie organizmu.

Wiem, że wiele osób ma podobnie, ale z moich obserwacji wynika, że u nikogo nie jest to posunięte do takich granic... O ile jestem w stanie poradzić sobie z czysto fizycznymi objawami, to problemem jest dla mnie psychika. Jeśli zmarznę to przez kilka dni potwornie się stresuję. To tak a propos tego, że można się z tym pogodzić:)

 

Z psychologiem jest problem, bo znam dobrego w moim rodzinnym mieście, ale tam gdzie obecnie mieszkam, mam bardzo mało czasu na wizyty.

 

Chyba powinnam się trochę przyzwyczajać do chłodu...

Dziękuję serdecznie za rady:)

Jestem wdzięczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

apteka > Cardiamid Coffein, krople bez recepty, ~8zł

podnosi ciśnienie... ja biorę w sytuacjach, kiedy prawie mdleję, ale można brać codziennie do 3 dawek i to powinno stabilizować ci ciśnienie do jakiegoś cywilizowanego poziomu.

opcjonalnie poproś lekarza o zapisanie Milocardinu, to to samo, tylko dużo mocniejsze. na mnie niespecjalnie działało, ale może na ciebie...

 

jedna wada - mało wydajne. buteleczka i jednych, i drugich kropli starczy na 3-6 dawek, co potrafi zlecieć nawet w ciągu 2-3 dni. ale generalnie bez cardiamidu się nie ruszam nawet do warzywniaka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) no to mówię - ubieranie się warstwowo (nie ma to jak dobieranie ciuchów wg klucza 'czy w tym nie zmarznę' :mrgreen: ), stabilizowanie ciśnienia na ile możesz, dużo ciepłych napoi (zaprzyjaźnij się z termosami, jak jedziesz do pracy/na uczelnię/do szkoły) i nieprzejmowanie się. od byle zmoknięcia czy zmarznięcia raczej nie dostaniesz nawet kataru :)

 

>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj no bo niektórzy warują po forach i wyłapują okazje do gadania z ludźmi zamiast pomagać przy pruciu karpi i innych równie obrzydliwie świątecznych czynnościach ;)

 

najnowszy patent: zamiast szala używam gigantycznej pomarańczowej włóczkowej plecionej chusty z second-handu w kształcie trójkąta, którą na zajęciach zdejmuję z szyi i owijam wokół siebie 3 razy ;) a że zazwyczaj ubieram się na czarno, to wygląda to nawet interesująco zdaniem niektórych ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o, ASP?

 

niedocenianym sposobem jest podkoszulka pod bluzkę, mi to swojego czasu życie niemalże uratowało, bo i w 3 swetrach było mi zimno... a tak, to zwykła koszulka na ramiączkach, na to zwykła koszulka i mogę szaleć ;) najgorzej jest, jak się nie ruszasz :/ ale romantyczne zimowe spacery powodują, że po 5 minutach mędzę jak 60letni moher :P zimno. i tyle.

a jak za ciepło to mdleję z kolei :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem ASP-uję się. Ale na malarstwie jest raczej ciepło bo grzeją modelowi ;)

 

A podkoszulki są mym chlebem powszednim. Na to 2 swetry i przeważnie nie zamarzam. Ale to jeszcze zależy jak jest ciepło w sali.

 

Widzę, że nie jestem jedyna z tymi dylematami :smile:

Romantyczne spacery nie wchodzą w grę z powodu niechęci spacerowania samemu, ale jak było z kim to też nie spacerowałam. Ja mocher też się męczę i mdleję więc znam ten ból...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×