Skocz do zawartości
Nerwica.com

odstawiam leki


Daria Sz.

Rekomendowane odpowiedzi

Odstawiam antydepresant i okazuje się, że gdy go brałam było mi dobrze. Radziłam sobie z moimi emocjami i naiwnie sądziłam, że ze mną wszystko jest już w porządku. Teraz, gdy zmniejszyłam dawkę wszystkie męczące mnie sprawy do mnie wracają i to z coraz większą siłą.

Po dłuższych debatach z samą sobą doszłam do wniosku, że nie zejdę z obranej drogi i nadal będę konsekwentnie odstawiać leki, bo one tylko zagłuszają moje problemy.

Czas zmierzyć się z samą sobą i zawalczyć. Nie wiem czy mi się uda.

pozdrawiam wszystkich nadwrażliwców ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej.....ja przez poł roku brałam velaflax ....i niestety nie było takiej poprawy jak powinna byc,,,,i lekarka i odstawia ten lek juz koło miesiaca ,,,,ja brałam 2 razy dziennie po 1 tabletce pozniej miłam prac 1,5 tab. i 1tab a teraz jestesm na połowce tabl. az do wizyty ...takze tak prawidłowo powinno sie schodzic z lekow atydepresyjnych to nie odczuwa sie tak skutkow oddstawiennych!!! :P pozdrawiam

 

---- EDIT ----

 

hej.....ja przez poł roku brałam velaflax ....i niestety nie było takiej poprawy jak powinna byc,,,,i lekarka i odstawia ten lek juz koło miesiaca ,,,,ja brałam 2 razy dziennie po 1 tabletce pozniej miłam prac 1,5 tab. i 1tab a teraz jestesm na połowce tabl. az do wizyty ...takze tak prawidłowo powinno sie schodzic z lekow atydepresyjnych to nie odczuwa sie tak skutkow oddstawiennych!!! :P pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak sypiasz w nocy?????

wiesz co jak jak zaczynam mieć huśtawki i mam gorszy dzień--mówie sobi"- "co co ci sie dzieje???przecież wszystko jest dobrze!!!"i jakos mi to wychodzi..odrzucam złe mysli..chcoiaż to cieżko..ale sie da!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dario! Współczuję Ci, naprawdę. Miesiąc temu zostawiłam prochy. Wiem jak to jest z tymi huśtawkami nastroju i też nie zawszę panuję nad swoimi emocjami. To straszne, kiedy czuję się jakby się wszystko we mnie gotowało ze złości a nie wiem dlaczego. Jak mam lepszy dzień, to nie cieszę się tak do końca, bo wiem, że za niedługo czeka mnie ostry zjazd w dół. Moją strategią jest przeczekanie. No bo co innego mogę zrobić? Staram się też przebywać z ludźmi, być aktywna (o ile się da, bo nie zawsze się da). Boję się być sama w domu. Ostatnio naprawdę nie wiem co robić, chce mi się wyć. Niby powinnam czuć się wolna, bo w końcu zostawiłam te leki, a nie było łatwo, ale co to za wolność skoro jestem w stanie, który coraz bardziej przeszkada mi normalnie funkcjonować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja droga, dobrze to wszystko ujęłaś. Nie chcę powrotu do leków, bo nie znoszę kłamstwa. A leki to właśnie takie okłamywanie samego siebie. Bierzesz codziennie tabletke i wydaje Ci się,że wszystko się samo naprawiło. Potem próbujesz je odstawić i całe to g.... wraca, nastój się huśta a Ty czujesz się okłamana (przez samą siebie). Biorę sprawy w swoje ręce, czyli dalej stopniowo odstawiam leki i przeczekam huśtawkę (współczuję mojemu otoczeniu i sobie samej). Kiedyś musi nadejść moment, że złapię grunt pod nogami.

Dziś mam lepszy dzień, stąd wykrzesałam trochę optymizmu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pierwszym roku studiów, w wielkim mieście, którego nie cierpię, nerwica rozłożyła mnie na łopatki. Dostałam leki i starałam się zająć studiami, nie przejmować atakami lęku i "dołami". Po roku pod kontrolą i z "błogosławieństwem" lekarza odstawiłam leki, żyłam "normalnie", ale o tym, że same leki i zajęcie się czymś innym niż zadawnione lęki i konflikty emocjonalne nie pomaga przekonałam się dobitnie - po dwóch latach to dziadostwo wróciło i to w najmniej spodziewanym momencie - kiedy układało mi się dobrze, spełniałam marzenia, mogłam poświęcić się pasji i miałam wsparcie ze strony bliskich.

 

Teraz dostałam leki, które mają mnie postawić na nogi (na razie mam całą gamę skutków ubocznych, więc zmuszam się do jedzenia i mogłabym spać cały dzień a do tego obraz mi "skacze" i ciężko mi np. ocenić na wyświetlaczu w aparacie, czy zrobiłam ostre zdjęcie ;) ), ale pamiętam o tym, że tym razem chcę się skupić na sobie i dotrzeć do przyczyn tego wszystkiego, i coś zmienić w swoim sposobie myślenia, chcę być zdrowa a nie tylko "zagłuszyć" się lekami lub mnóstwem zajęć.

 

Autoterapia rozpoczęta, leki są, szukam dobrego psychoterapeuty i zajęć z tańca, które ciągle odkładałam na później. Wierzę, że da się to dobrze rozegrać i z czasem żyć bez leków i... bez lęków. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie: "zagłuszyć się lekami i mnóstwem zajęć" - to pomaga tylko na chwilę, potem niestety nierozwiązane problemy wracają, bo tak na prawdę nigdy nie zniknęły. Leni, masz rację. Zrozumiałąm to teraz, gdy odstawiam leki. Pora zmierzyć się ze samą sobą, bez pomocy lekarstw...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyczyna bardzo prosta. Przy określonym natężeniu czynników stresujących radzę sobie bez wspomagania. Stosuję pozytywne myślenie, techniki oddechowe itp. Ale jest próg stresorów, powyżej którego moje możliwości samodzielnego radzenia sobie kończą się. Tracę kontrolę nad swoimi emocjami, przestaję normalnie sypiać, mam permanentnego doła, a żyć dalej trzeba, pracować, pisać doktorat itp. Więc jestem zmuszony do łagodzenia objawów lekami, bo alternatywą jest życiowa katastrofa, w rodzaju porzucenia swoich zajęć, utraty pracy itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×