Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bujanie w obłokach, że jest się KIMŚ


Verinia

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałabym być kimś, skoro nie potrafię żyć w społeczeństwie, być tak zwaną normalną. Myślę w sposób wielkościowy. W centrum zainteresowania jestem, jestem jakaś. Chcę poczuć cokolwiek. Czasem się wywyższam, bo już nic nie szkodzi mi na przeszkodzie, by odciąć się od ludzi. Oni wiedzą, że jestem wariatką, że byłam w szpitalach. Ale chyba to polubiłam. To bycie inną. Wiecie o co mi chodzi? Że nie jestem taka sama jak oni, a oni się mnie boją. To czasem wyzwalające.

 

Pewnie dziwnie gadam, ale tak jest. 

 

Odkąd pamiętam uznawano mnie za dziwaczkę. Niektórzy mnie lubili, ale nie byłam lubiana. Nikt mnie nie rozumie, nawet ci najbliżsi. Ale nie miauczę z tego powodu.

 

Mieliście kiedyś tak, że aby poradzić sobie z rzeczywistością byliści w swojej głowie kimś wielkim? Geniuszem, Bogiem, czy Uzdrowicielem?

 

Opiszcie swoje przemyślenia, pozdrawiam 😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W liceum wyobrażałem sobie, że jestem słodziakiem i lepią się do mnie laski :P A byłem brzydki, przechodziłem dojrzewanie, miałem pryszcze, wychudzoną twarz no i byłem wycofany, nielubiany, gnębiony i odepchnięty. Zazdrościłem chłopakom, którzy przez zmiany przeszli bardzo płynnie, bez takiej burzy jak u mnie, do tego stopnia im zazdrościłem, że aż niektórzy zaczęli mi się podobać...

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

11 godzin temu, Verinia napisał(a):

Chciałabym być kimś, skoro nie potrafię żyć w społeczeństwie, być tak zwaną normalną. Myślę w sposób wielkościowy. W centrum zainteresowania jestem, jestem jakaś. Chcę poczuć cokolwiek. Czasem się wywyższam, bo już nic nie szkodzi mi na przeszkodzie, by odciąć się od ludzi. Oni wiedzą, że jestem wariatką, że byłam w szpitalach. Ale chyba to polubiłam. To bycie inną. Wiecie o co mi chodzi? Że nie jestem taka sama jak oni, a oni się mnie boją. To czasem wyzwalające.

 

Pewnie dziwnie gadam, ale tak jest. 

 

Odkąd pamiętam uznawano mnie za dziwaczkę. Niektórzy mnie lubili, ale nie byłam lubiana. Nikt mnie nie rozumie, nawet ci najbliżsi. Ale nie miauczę z tego powodu.

 

Mieliście kiedyś tak, że aby poradzić sobie z rzeczywistością byliści w swojej głowie kimś wielkim? Geniuszem, Bogiem, czy Uzdrowicielem?

 

Opiszcie swoje przemyślenia, pozdrawiam 😘

Był pewien okres w moim życiu gdzie nawet faktycznie byłam "kimś" na swój sposób w swojej grupie społecznej - tak to nazwę. To był bardzo burzliwy czas kiedy moje problemy psychiczne zaczęły poważnie wychodzić na jaw tj. ataki paniki, nerwica, lęki, samookaleczenia... Byłam wtedy jeszcze mocno niedojrzała emocjonalnie i bycie w centrum zainteresowania mocno mnie podbudowywało. Wraz z wiekiem dojrzałam a moje ówczesne problemy psychiczne ustąpiły (teraz występują w innej formie). Na dzień dzisiejszy nie potrzebuję już "zaistnieć' aby poczuć się lepiej. Mój charakter się zmienił i jestem introwertykiem. 

Obecnie w okresach kryzysowych uciekam myślami do swojej "krainy czarów" gdzie nie ma ludzi a wokół panuje pokój, spokój i miłość. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, AVRL napisał(a):

 

 

15 godzin temu, AVRL napisał(a):

W liceum wyobrażałem sobie, że jestem słodziakiem i lepią się do mnie laski :P A byłem brzydki, przechodziłem dojrzewanie, miałem pryszcze, wychudzoną twarz no i byłem wycofany, nielubiany, gnębiony i odepchnięty. Zazdrościłem chłopakom, którzy przez zmiany przeszli bardzo płynnie, bez takiej burzy jak u mnie, do tego stopnia im zazdrościłem, że aż niektórzy zaczęli mi się podobać...

W liceum żułam gumę do żucia po prawej stronie jamy ustnej, wierząc że stanę się ekstrawertyczką i tak samo pisałam w zeszycie kursywą, bo gdzieś tam w necie przeczytałam, że pisząc w tę stronę można zmienić swój charakter na bardziej otwarty.... Bez komentarza, nie? 😅

 

 

 

10 godzin temu, Ilovewinter napisał(a):

 

Był pewien okres w moim życiu gdzie nawet faktycznie byłam "kimś" na swój sposób w swojej grupie społecznej - tak to nazwę. To był bardzo burzliwy czas kiedy moje problemy psychiczne zaczęły poważnie wychodzić na jaw tj. ataki paniki, nerwica, lęki, samookaleczenia... Byłam wtedy jeszcze mocno niedojrzała emocjonalnie i bycie w centrum zainteresowania mocno mnie podbudowywało. Wraz z wiekiem dojrzałam a moje ówczesne problemy psychiczne ustąpiły (teraz występują w innej formie). Na dzień dzisiejszy nie potrzebuję już "zaistnieć' aby poczuć się lepiej. Mój charakter się zmienił i jestem introwertykiem. 

Obecnie w okresach kryzysowych uciekam myślami do swojej "krainy czarów" gdzie nie ma ludzi a wokół panuje pokój, spokój i miłość. 

U mnie to jest jakoś naprzemiennie. Raz jestem wycofana mega, a raz lgnę do ludzi. Z kolei bywa i tak, że gardzę ludźmi bedac mizantropem. 

 

Fajnie, że masz taką swoją krainę, gdzie możesz odetchnąć. Jak to wygląda? Ta kraina..

10 godzin temu, Ilovewinter napisał(a):

 

Był pewien okres w moim życiu gdzie nawet faktycznie byłam "kimś" na swój sposób w swojej grupie społecznej - tak to nazwę. To był bardzo burzliwy czas kiedy moje problemy psychiczne zaczęły poważnie wychodzić na jaw tj. ataki paniki, nerwica, lęki, samookaleczenia... Byłam wtedy jeszcze mocno niedojrzała emocjonalnie i bycie w centrum zainteresowania mocno mnie podbudowywało. Wraz z wiekiem dojrzałam a moje ówczesne problemy psychiczne ustąpiły (teraz występują w innej formie). Na dzień dzisiejszy nie potrzebuję już "zaistnieć' aby poczuć się lepiej. Mój charakter się zmienił i jestem introwertykiem. 

Obecnie w okresach kryzysowych uciekam myślami do swojej "krainy czarów" gdzie nie ma ludzi a wokół panuje pokój, spokój i miłość. 

U mnie to jest jakoś naprzemiennie. Raz jestem wycofana mega, a raz lgnę do ludzi. Z kolei bywa i tak, że gardzę ludźmi bedac mizantropem. 

 

Fajnie, że masz taką swoją krainę, gdzie możesz odetchnąć. Jak to wygląda? Ta kraina..

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Verinia napisał(a):

 

Fajnie, że masz taką swoją krainę, gdzie możesz odetchnąć. Jak to wygląda? Ta kraina..

Istnieje jedynie w mojej głowie. 🏞️ 

Jest tam zawsze ciepło i bardzo pięknie, nie ma słońca bo bije tam taka energia miłości i spokoju że rozświetla wszystko, nie istnieje tam czas ani noc, nie odczuwa się tam żadnych potrzeb pochodzących z tego świata. Są wszystkie kwiaty i drzewa świata, nie ma ludzi, są przejścia do innych rzeczywistości... 🗝️

 

Czy wiesz, że wyobraźnia jest potężnym narzędziem? 🔮

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.09.2024 o 09:54, Verinia napisał(a):

Chciałabym być kimś, skoro nie potrafię żyć w społeczeństwie, być tak zwaną normalną. Myślę w sposób wielkościowy. W centrum zainteresowania jestem, jestem jakaś. Chcę poczuć cokolwiek. Czasem się wywyższam, bo już nic nie szkodzi mi na przeszkodzie, by odciąć się od ludzi. Oni wiedzą, że jestem wariatką, że byłam w szpitalach. Ale chyba to polubiłam. To bycie inną. Wiecie o co mi chodzi? Że nie jestem taka sama jak oni, a oni się mnie boją. To czasem wyzwalające.

 

Pewnie dziwnie gadam, ale tak jest. 

 

Odkąd pamiętam uznawano mnie za dziwaczkę. Niektórzy mnie lubili, ale nie byłam lubiana. Nikt mnie nie rozumie, nawet ci najbliżsi. Ale nie miauczę z tego powodu.

 

Mieliście kiedyś tak, że aby poradzić sobie z rzeczywistością byliści w swojej głowie kimś wielkim? Geniuszem, Bogiem, czy Uzdrowicielem?

 

Opiszcie swoje przemyślenia, pozdrawiam 😘

adaptiwe daydreaming 

 

Całe nastoletnie życie spędziłam na tym.Zyłam w świecie fantazji, bo rzeczywistość była mnie zbyt ciężka.Nawet jak szlam z kimś gdzieś to zatapiałam się w tych myślach.Straciłam całą wczesna młodość na to, bo to mnie trzymało w domu.

To jest bardzo przyjemne, kiedy sobie wyobrażamy. U mnie to tyle dziwne, że nie wyobrażam sobie siebie tylko innych ludzi fikcyjnych albo realnych - ich sukcesy, zdolności, idealne relacje z innymi ludzmi, szczęście, przebojowość,dobroć. Opanowałam to jak zaczęłam pracować.Robię to do dzisiaj, ale już nie tracę tyle czasu na to - traktuje to jako rozrywkę i oderwanie od swojego życia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w dzieciństwie miałem swój niezwykle bogaty świat wewnętrzny, w którym było i sporo miłości, i sporo brutalności też. Myślę, że odreagowywałem w nim swoje emocje. Toczyły się w nim naprawdę przeróżne historie, choć też mocno wybujałe, bo byłem dzieciakiem. Trwałem w tym świecie gdzieś do 12. roku życia.

 

Teraz jedyną moją fantazją jest to, jak słucham muzyki fortepianowej, to wyobrażam sobie siebie grającego obok moich znajomych i oni mnie podziwiają, jakby to były utwory mojego autorstwa. Zaś nie umiem za bardzo wyobrażać sobie siebie z jakąś inną osobowością, tworząc jakieś inne historie na swój temat. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×