Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę możecie coś napisać


aniam97

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 6.04.2025 o 22:12, aniam97 napisał(a):

Mam wrażenie że tutaj ktoś napisze jakieś (ale...).

A nawet gdyby, to co się wtedy stanie?

 

Każda myśli ma znaczenie i może wywołać lęk, albo przynosić spokój. Ogólnie nie ma mniej istotnych myśli, takich jakby „mniejszych zmartwień” które można pominąć jako nie mające znaczenia.

Wszystkie one wpływają na to jak postrzegamy siebie i ludzi wokół nas.

Czasem lepiej jest zatrzymać jakąś niepokojącą myśl która sprawia nam dyskomfort i rozpoznawać jej wpływ na nas. Nie ma myśli, które nie mają skutku.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam pewna że mnie odrzuciliście. Nie pokazało mi się powiadomienie. 
Straszny stres w pracy. Nie cierpię gadać z ludźmi. Ze współpracownikami. Mam pustkę w głowie. Nie mam o czym gadać z ludźmi. Jestem żałosna. Wszyscy mnie traktują jak sierote w tej pracy i mają sporo racji. Klienci za mną nie przepadają. Zimne poty w nocy. Brak znajomych. Kolegów koleżanek.
Robię z siebie ofiarę? Przykro mi, to byłoby na tyle z wachlarza tego co mam do zaoferowania. 
Brak zdrowej więzi od najmłodszych lat. Matka która miała często rację ale nauczyła mnie nienawidzić jej i tego co ma mi do przekazania. Okrutna. Porzucająca. A jednocześnie nie umiem stworzyć z facetem niepatologicznej pary. Obsesyjnie staram się by ludzie mnie lubili. By kobiety takie jak moja matka mnie lubiły. Nie mam nic mądrego do powiedzenia, zdania na żaden temat. 
Wcale się nie dziwię czemu ludzie mają piękne domy, świetne kariery, rodziny i dzieci. Pracuję w najprostszej pracy i ledwo daję radę. Naprawdę nic nie wnoszę do świata. Tylko zużywam. 
Plany samobójcze były na niedziele ale nie dałam rady. 

Edytowane przez aniam97
.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.05.2025 o 19:40, aniam97 napisał(a):

Jestem żałosna. Wszyscy mnie traktują jak sierote w tej pracy i mają sporo racji.

Nie jesteś żałosna. A ci, którzy źle Cię traktują, nie mają racji.

Już samo to, że znalazłaś w sobie siłę, by opisać to wszystko o sobie i swojej rodzinie, świadczy o tym, że nie jesteś żałosna, tylko czynisz kroki, by sobie pomóc. To krok w dobrym kierunku. Możesz to sobie zapisać jako osiągnięcie.

 

Wywodzisz się z przemocowej rodziny i byłaś niechcianym dzieckiem, jak sama napisałaś. Ale przecież to nie Twoja wina.

Nie obwiniaj się o nic. Bo nie jesteś niczemu winna. Nie wybrałaś sobie takiej rodziny. Rodziny się nie wybiera.

Bycie niechcianym dzieckiem nie określa wartości osoby ani jej braku.

Dużo przeszłaś. To też nie Twoja wina. Tylko najwyżej Twoich rodziców i innych bliskich.

 

A z drugiej strony, warto pamiętać np., że posiadanie talentu nie jest zasługą - więc ludzie bardziej utalentowani od Ciebie nie są przez to zasłużeni ani lepsi. O wartości człowieka nie przesądza to, czy ma talent, czy nie - nawet jeśli część ludzi tak twierdzi lub ma takie poczucie.

Zaś brak talentu nie jest żadnym przewinieniem.

Nie daj sobie wmówić poczucia winy.

 

Nie jest Twoją winą, że w pracy masz do czynienia z ludźmi, którzy nie chcą lub nie potrafią pochylić się nad Tobą. Choć nie wykluczam możliwości, że jako pesymistka pełna czarnowidztwa dopowiadasz sobie pewne rzeczy, które wywodzisz z zachowania innych wobec Ciebie i tego, co mówią. A to nie musi być prawda.

 

Nie jest Twoją winą, że masz traumy i zespół stresu pourazowego.

Jesteś dobrą osobą, która przeszła złe rzeczy i była otoczona złymi i toksycznymi ludźmi. A może nadal jest.

W dniu 26.05.2025 o 19:40, aniam97 napisał(a):

Klienci za mną nie przepadają.

Z czego to wnioskujesz i w czym to się objawia?

W dniu 26.05.2025 o 19:40, aniam97 napisał(a):

Matka która miała często rację ale nauczyła mnie nienawidzić jej i tego co ma mi do przekazania. Okrutna. Porzucająca.

Ta matka nie miała racji.

I zasługuje najwyżej na zerwanie z nią wszelkich kontaktów. Chyba że byłabyś od niej np. zależna finansowo - wtedy zerwanie z nią kontaktu można odroczyć. Albo chyba że Twoi rodzice już nie żyją.

Jeśli ktoś jest żałosny i bezwartościowy, to przemocowy rodzic, który uczy swoje dziecko nienawidzić siebie.

Nie jest sztuką nauczyć kogoś nienawiści.

Sztuką jest nauczyć kogoś kochać i szanować. Siebie i innych.

Złym rodzicem jest rodzic, który nie uczy swojego dziecka szacunku do siebie i innych.

W dniu 26.05.2025 o 19:40, aniam97 napisał(a):

A jednocześnie nie umiem stworzyć z facetem niepatologicznej pary.

To też nie jest Twoja wina, tylko wina tego, co przeszłaś. I nieprzepracowanych traum.

W dniu 26.05.2025 o 19:40, aniam97 napisał(a):

Obsesyjnie staram się by ludzie mnie lubili. By kobiety takie jak moja matka mnie lubiły.

Bardziej korzystnie dla siebie byś zrobiła, gdybyś starała się, by lubiły Cię osoby niepodobne do Twojej matki.

Twoja matka nie zasłużyła na Twoją miłość ani szacunek. Jednak znajdziesz osoby, które na Twoją miłość i szacunek zasługują. Trzymam za Ciebie kciuki.

 

Odkryj w sobie wartość.

W dniu 26.05.2025 o 19:40, aniam97 napisał(a):

Pracuję w najprostszej pracy i ledwo daję radę. Naprawdę nic nie wnoszę do świata. Tylko zużywam. 

Nawet jeśli tak jest, to i tak Cię to nie określa. Nie decyduje o tym, kim i jaka jesteś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kiusiu napisał(a):

Nie jesteś żałosna. A ci, którzy źle Cię traktują, nie mają racji.

Już samo to, że znalazłaś w sobie siłę, by opisać to wszystko o sobie i swojej rodzinie, świadczy o tym, że nie jesteś żałosna, tylko czynisz kroki, by sobie pomóc. To krok w dobrym kierunku. Możesz to sobie zapisać jako osiągnięcie.

 

Wywodzisz się z przemocowej rodziny i byłaś niechcianym dzieckiem, jak sama napisałaś. Ale przecież to nie Twoja wina.

Nie obwiniaj się o nic. Bo nie jesteś niczemu winna. Nie wybrałaś sobie takiej rodziny. Rodziny się nie wybiera.

Bycie niechcianym dzieckiem nie określa wartości osoby ani jej braku.

Dużo przeszłaś. To też nie Twoja wina. Tylko najwyżej Twoich rodziców i innych bliskich.

 

A z drugiej strony, warto pamiętać np., że posiadanie talentu nie jest zasługą - więc ludzie bardziej utalentowani od Ciebie nie są przez to zasłużeni ani lepsi. O wartości człowieka nie przesądza to, czy ma talent, czy nie - nawet jeśli część ludzi tak twierdzi lub ma takie poczucie.

Zaś brak talentu nie jest żadnym przewinieniem.

Nie daj sobie wmówić poczucia winy.

 

Nie jest Twoją winą, że w pracy masz do czynienia z ludźmi, którzy nie chcą lub nie potrafią pochylić się nad Tobą. Choć nie wykluczam możliwości, że jako pesymistka pełna czarnowidztwa dopowiadasz sobie pewne rzeczy, które wywodzisz z zachowania innych wobec Ciebie i tego, co mówią. A to nie musi być prawda.

 

Nie jest Twoją winą, że masz traumy i zespół stresu pourazowego.

Jesteś dobrą osobą, która przeszła złe rzeczy i była otoczona złymi i toksycznymi ludźmi. A może nadal jest.

Z czego to wnioskujesz i w czym to się objawia?

Ta matka nie miała racji.

I zasługuje najwyżej na zerwanie z nią wszelkich kontaktów. Chyba że byłabyś od niej np. zależna finansowo - wtedy zerwanie z nią kontaktu można odroczyć. Albo chyba że Twoi rodzice już nie żyją.

Jeśli ktoś jest żałosny i bezwartościowy, to przemocowy rodzic, który uczy swoje dziecko nienawidzić siebie.

Nie jest sztuką nauczyć kogoś nienawiści.

Sztuką jest nauczyć kogoś kochać i szanować. Siebie i innych.

Złym rodzicem jest rodzic, który nie uczy swojego dziecka szacunku do siebie i innych.

To też nie jest Twoja wina, tylko wina tego, co przeszłaś. I nieprzepracowanych traum.

Bardziej korzystnie dla siebie byś zrobiła, gdybyś starała się, by lubiły Cię osoby niepodobne do Twojej matki.

Twoja matka nie zasłużyła na Twoją miłość ani szacunek. Jednak znajdziesz osoby, które na Twoją miłość i szacunek zasługują. Trzymam za Ciebie kciuki.

 

Odkryj w sobie wartość.

Nawet jeśli tak jest, to i tak Cię to nie określa. Nie decyduje o tym, kim i jaka jesteś.


Dziękuję za odpowiedź. Ciężko przyjąć to co piszesz, część jest dla mnie wielkoduszna a w części czuję silny bunt i niezgodę.
Chodziło mi o to, że moja mama nie tyle miała rację dręcząc mnie, ale o to co w życiu ważne, ideały i wartości.
Rodzice twierdzili że byłam bardzo wyczekiwanym dzieckiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.05.2025 o 19:40, aniam97 napisał(a):

Plany samobójcze były na niedziele ale nie dałam rady. 

Nie to, że nie dałaś rady, co zadziałał Twój instynkt przetrwania. I dobrze, że nadal działa. To znaczy, że jeszcze się nie poddajesz.

6 godzin temu, aniam97 napisał(a):

Ciężko przyjąć to co piszesz, część jest dla mnie wielkoduszna a w części czuję silny bunt i niezgodę.

Może napiszesz o tym coś więcej? Objaśnisz to bardziej?

6 godzin temu, aniam97 napisał(a):

Chodziło mi o to, że moja mama nie tyle miała rację dręcząc mnie, ale o to co w życiu ważne, ideały i wartości.

Niezależnie od tego: nie żyje się po to, by spełniać oczekiwania innych. Ty również nie żyjesz dla matki. Ani dla kogokolwiek innego. Twoja matka za Ciebie życia nie przeżyje. Więc nie może wyznaczać Ci celów za Ciebie. A jeśli jej oczekiwania czy wymagania wobec Ciebie są czymś Cię obciążającym, to wytłumacz sobie, że będziesz żyć dla siebie i sama wyznaczać sobie cele.

6 godzin temu, aniam97 napisał(a):

Rodzice twierdzili że byłam bardzo wyczekiwanym dzieckiem.

Samo takie stwierdzenie to nic złego. Gorzej, jeśli mówi się je, by komuś coś wymówić. To już toksyczne.

 

Ściskam cieplutko.

Nie poddawaj się.

Gdybym mógł, to bym Cię przytulił. Bo widać, że masz ciężko. Potrzebujesz wsparcia i zrozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kiusiu
Poczułam bunt tutaj: boli mnie teza że nie mam talentu. Są też uczucia, które chcą zaciekle bronić mojej rodziny. Rozumiem to że się pojawiają i rozumiem, że mam myśli totalnie sprzeczne z tymi uczuciami.
Niestety jestem zależna od mamy finansowo...
Okej, problem w tym, że często wykrzacza mi się psychika, na tyle, że nie mogę funkcjonować. I wtedy ląduję w domu rodzinnym. Nie mam NIKOGO na kim mogłabym polegać, tylko mama
Jest jeszcze taki dziwny aspekt, że kiedy się wygadam tak jak tutaj mam poczucie przenoszenia odpowiedzialności ze mnie na np Ciebie.
Nie podoba mi się to, bo Ty nie będziesz w moim życiu wiecznie i prędzej czy później to się zawali.

Chęć przytulenia mnie jest miła 🙂

Edytowane przez aniam97
.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, aniam97 napisał(a):

boli mnie teza że nie mam talentu

Nie wysunąłem takiej tezy. To był tylko przykład. Ogólny, w ramach dygresji odnośnie porównywania się z innymi.

Sama to sobie dopowiedziałaś, choć nie miałem czegoś takiego na myśli.

Świadomość, że zawsze znajdzie się ktoś jeszcze lepszy od nas, jest istotna dla motywacji do samorozwoju i wytężonej pracy nad sobą. Jednak nie powinna być czymś, co nas dołuje i wpędza w kompleksy.

 

Wiele wskazuje na to, że ludzie mają o Tobie lepsze zdanie niż Ci się wydaje. Po prostu jesteś pesymistką i z tego względu wybierasz pesymistyczne interpretacje tego, co ktoś mówi na Twój temat.

16 godzin temu, aniam97 napisał(a):

Okej, problem w tym, że często wykrzacza mi się psychika, na tyle, że nie mogę funkcjonować. I wtedy ląduję w domu rodzinnym. Nie mam NIKOGO na kim mogłabym polegać, tylko mama

Dlatego dobrze jest nawiązać relację z kimś, na kim możesz polegać, kto nie jest toksyczny, kto nie jest oceniający, osądzający ani piętnujący.

Są różne wydarzenia w miastach, także spotkania grup o tematyce psychologicznej, grup wsparcia itd. Polecam się zainteresować.

Dobrze jest mieć odskocznię.

16 godzin temu, aniam97 napisał(a):

Jest jeszcze taki dziwny aspekt, że kiedy się wygadam tak jak tutaj mam poczucie przenoszenia odpowiedzialności ze mnie na np Ciebie.

To nie przenoszenie odpowiedzialności, tylko zwyczajna, ludzka chęć podzielenia się swoimi przeżyciami. Nie obwiniaj się o nią.

16 godzin temu, aniam97 napisał(a):

Nie podoba mi się to, bo Ty nie będziesz w moim życiu wiecznie i prędzej czy później to się zawali.

Martwisz się o przyszłość i przejmujesz się nią. Z jednej strony to zrozumiałe, z drugiej: nie służy Ci, tylko pogarsza Ci nastrój.

Nie wiesz, co będzie.

Wczoraj to już historia, jutro to tajemnica. A dzisiaj to dar losu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak, że ludzie Cię nie lubię. To Ty nie lubisz siebie. Też to przerabiałam. Gdy w końcu doszłam ze sobą do zgody, to ludzie są mi bardziej przychylni, bo w swoim towarzystwie zaczęłam czuć się dobrze. Jestem wyluzowana w kontakcie z drugim człowiekiem i pewna siebie. Ludzie to lubią i szanują. Jednak gdy Ty siebie nie lubisz, to niekoniecznie jest tak, że inni Ciebie też nie lubią.. Oni po prostu widzą, że się od nich odgradzasz, więc szanują te bariery i Cię nie napastują. Dlatego też może Ci się "zdawać", że jesteś nielubiana. Ja też tak miałam, bardzo często. Wyniszczało mnie to totalnie. Moja rada: Zacznij o siebie dbać. O swoją psychikę. Zacznij np. medytować i czytać na takie tematy, które Cię rozwiną i w jakiś sposób pomogą uleczyć stare rany. Powodzenia! ❤️

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kiusiu 

Irytuje mnie nazywanie mnie pesymistką, rozumiem że to może tak z zewnątrz wyglądać, czasem się mylę, ale to moje życie i to co nazywasz czarnowictwem to nie jest żaden mój wymysł tylko rzeczy toczą się często dokładnie tak jak przewiduję. Moja rzeczywistość po prostu jest ciemna. 

Na studiach wcale nie byłam mocno bardziej optymistyczna a jednak gorzko się rozczarowałam gdy te studia skończyłam i dotknęła mnie rzeczywistość.

To nie jest tak że ja się na niczym nie znam i przychodzę tutaj z trudnymi dla mnie treściami.

Przerabiałam już milion scenariuszy. 

Jak byłam mała w domu, gdy rodzice byli w pracy a babcia zajęta patrzyłam się po prostu w ścianę, jakbym była głupia, nie było we mnie poznawania, ciekawości świata, mieszkanie było moją klatką i znałam układ wszystkiego na pamięć. Naprawdę nie miałam chęci niczym się zajmować, teraz też tak mam. Oglądam rzeczy w internecie ale dbanie o siebie, Chryste, wyobraź sobie coś czego bardzo nie lubisz robić i tego unikasz. Właśnie tak mam z dbaniem o siebie. Nikt nie cieszył się na mój widok w domu. Ale nie jestem głupia. Gdyby moje problemy dało się rozwiązać prosto to by mnie tu nie było. Rozumiem intencje ale nie lubię gdy ktoś zakłada różne rzeczy na mój temat. Cdn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, aniam97 napisał(a):

Irytuje mnie nazywanie mnie pesymistką, rozumiem że to może tak z zewnątrz wyglądać, czasem się mylę, ale to moje życie i to co nazywasz czarnowictwem to nie jest żaden mój wymysł tylko rzeczy toczą się często dokładnie tak jak przewiduję. Moja rzeczywistość po prostu jest ciemna. 

A czy bierzesz pod uwagę możliwość samospełniającej się przepowiedni?

Gdy ktoś jest przekonany, że mu się nie uda, to na pewno mu się nie uda.

I być może słyszałaś o tym, że w walce z nowotworem bardzo ważne jest nastawienie i wola przeżycia. Nie tylko zresztą - to dotyczy wielu sytuacji. Wielu ludzi umiera dlatego, że poddają się i przestaje im zależeć. Można umrzeć z przekonania. Z kolei optymiści są bardziej długowieczni od pesymistów.

Stulatkowie, oprócz zdrowego trybu życia, charakteryzują się silnym optymizmem i tym, że się nie martwią. Tym, że są dla siebie dobrzy.

Przewlekle zbyt wysoki poziom kortyzolu ma bardzo zły wpływ na organizm.

To, co dzieje się w psychice, ma wpływ na to, co dzieje się z ciałem. I na odwrót - np. niedobór witamin, minerałów i Omega-3 może nasilać objawy depresji.

 

Bądź dobra dla siebie.

1 godzinę temu, aniam97 napisał(a):

Na studiach wcale nie byłam mocno bardziej optymistyczna a jednak gorzko się rozczarowałam gdy te studia skończyłam i dotknęła mnie rzeczywistość.

Ale jednak udało Ci się skończyć studia. Czy po tym byłaś z siebie dumna, wdzięczna i miałaś poczucie sukcesu? Czy doceniałaś siebie za odniesione sukcesy? Czy byłaś dla siebie dobra?

1 godzinę temu, aniam97 napisał(a):

To nie jest tak że ja się na niczym nie znam i przychodzę tutaj z trudnymi dla mnie treściami.

Dlaczego to piszesz, skoro przecież nikt tutaj nie stwierdził, że na niczym się nie znasz?

Mam wrażenie, że dyskutujesz tu z własnymi wyobrażeniami o tym, co ktoś mógł sobie o Tobie pomyśleć.

 

Jak napisałem: ludzie mają o Tobie lepsze zdanie niż Ci się wydaje.

Więc i Ty miej o sobie lepsze zdanie.

2 godziny temu, aniam97 napisał(a):

Jak byłam mała w domu, gdy rodzice byli w pracy a babcia zajęta patrzyłam się po prostu w ścianę, jakbym była głupia, nie było we mnie poznawania, ciekawości świata, mieszkanie było moją klatką i znałam układ wszystkiego na pamięć.

To przykre. Nie zasługiwałaś na takie traktowanie przez najbliższych.

Jednak przecież to nie Twoja wina.

To, że inni źle Cię traktowali (lub traktują) nie jest powodem, byś sama siebie źle traktowała.

Przynajmniej sama dobrze się traktuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×