Skocz do zawartości
Nerwica.com

lęk fobia jąkanie wenlafaksyna


andrzejglowa11

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!
Mam 21 lat i zmagam się już całe życie z jąkaniem :D Zacinanie zaczęło się od tego, ze połknąłem pieniążek w wieku 3-4 lat i bałem się powiedzieć rodzicom. Wydaje mi się, ze nie mam depresji (ale tutaj czekam na Wasza opinie). Mam śliczna dziewczynę, która akceptuje moje mówienie. Mam również mnóstwo znajomych i wiadomo zdarzają się przysmiewki ale jakiś lamus nie jestem, aczkolwiek nie powiem bo zawsze coś zostaje w środku głowy ^^. Trochę się poddaje, ale nie w takim sensie ze nie chce mi się żyć, bo chce żyć…  Po prostu trochę ręce mi opadają, jestem zły na siebie i nie potrafię tego zaakceptować w 100% ( ale jak zaakceptować jak chcesz coś opowiedzieć a Ci gol staje w gardle). Próbowałem już wszystkiego, za małolata byłem na terapii wolnej mowy. Czytanie na głos, wolne mówienie ogólnie nauka mówienia. Przez okres szkoły do technikum było spoko. Dawałem sobie rade i dalej daje, jednak już jestem na takim wyczerpaniu psychicznym. Nie chce mówić idealnie, nie chce być idealny, chce mieć wolność słowa i zapomnieć o tym stresie i zastanawianiu się jak coś powiem, żeby się nie zajakac. U mnie wszystko opiera się myśle (ba, jestem pewien) na tle nerwowym, psychicznym. Na sama myśl jak mam wykonać telefon, albo zamówić coś na mcdrive moje ciało staje do walki i dosłownie mnie paraliżuje. Najlepsze jest to, ze jak jestem sam, sam ze sobą albo jak gadam z kumplami przez internet i na chwile zapomnę ze się jąkam, mówię tooootalnie płynnie. Mam zakodowane, ze się jąkam i koniec. Nie mam takiej swobody, nie umiem o tym nie myśleć, zapomnieć, wybić z głowy. Medytuje, próbowałem leczyć jelita bo czytałem ze to jest mega ważne, no tak lepsze samopoczucie to lepsze mówienie w moim wypadku. Ale to jest coś ponad mną i moimi staraniami. I nie myślcie sobie, ze ja nie umiem wypowiedzieć słowa bo tak nie jest. Pracuje, wszystko przeważnie sobie zalatawiam. Tyle, ze no czasami muszę się namęczyć, ale mecze się sam ze swojej winy bo kto normalny się stresuje wykonaniem prostego telefonu, albo zapisaniem się do lekarza w obawie o opinie drugiej osoby, co pomyśli po prostu nie chce tego czuć. Wiem, ze leki to nie rozwiązanie, mogą pomoc i jest to czesc własnej terapii która najprawdopodniej jest przede mną. Chce sobie pomoc w taki sposób i co najważniejsze spróbować, no bo co mi pozostaje. Mój tata się jąkał, czytał dużo na głos i mu przeszło. Widocznie każdy człowiek jest inny, ja czytam staram się i nie wychodzić mi to. Jestem sam, gadam sam do siebie mówię perfect, czyli mechanicznie jestem dobrze zaprogramowany 😎. Problem leży w głowie i są to takie głupie fobie z którymi nie umiem sobie poradzić, włącza się tryb walki, stres, ucisk w gardle. Nie powtarzam sylab, głosek czegokolwiek. Ciężko mi wydusić to pierwsze słowo właśnie ze względu na stres, lęk przed mowieniem i odbiorem. Mam tez zapisane, ze mój tata jest nerwowy i u mnie w domu był mega nacisk na to, żebym mówił wolno i żeby było perfect…(co przekłada się na tragiczna rozmowę z moim tata, czuje presję i jest jeszcze gorzej) to chyba za dzieciaka mój mózg trochę zaprogramowano nie tak jak powinno, bo nie każdy jest idealny :) 

DO SEDNA

jak dotrwałes do tej chwili to dziękuje za poświęcony czas :P
nie wiem, może mam depresje skoro zależy mi na opinii innych, stany lekowe na pewno mam. Na sama wiadomość, ze np muszę gdzieś coś załatwić gdzie wymaga to prostych informacji do przekazania, takich oczywistych to aż mnie muruje!! (a powtarzam, ze staje przed lustrem i mogę przeprowadzić msze święta😅) Jak nagrywam się telefonem to również jest dobrze, do momentu aż mija głowa sobie powie, ej halo ty się jakasz no i blok się pojawia jak z automatu.

myśle nad wenlafaksyną
kiedyś próbowałem SAME od seeking health jak no wtedy miałem taka depresje wyczuwalna, bo jedyne o czym myślałem jaki jestem beznadziejny to trochę mi pomogło i odrazu się przełożyło na mówienie, także radzę sobie ale to jeszcze nie to, za duży bałagan w głowie. Co myślicie? nie byłem jeszcze u żadnego psychiatry czy coś, miałem kiedyś coaching mentalny… co mi po coachingu jak ja przy tej Pani byłem tak wyluzowany, ze nie zaciąłem się ani razu podczas paru godzinnych sesjach :P stwierdziła, ze muszę sam sobie poradzić skoro umiem rozmawiać i mówić (tak w skrócie oczywiście nie powiedziała dosłownie :D) 
podsumowując: sam sobie robię filmy i za dzieciaka nalapalem się dziwnych fobii z których nie umiem wyjść. Wątpię szczerze, ze właśnie pomoc mentalna mi coś da… bo ja serio myśle pozytywnie, nie jestem smutny, jestem po prostu zmęczony i może taki lek + odpowiednie podejście do terapii mi pomoże?

z góry dziękuje za zainteresowanie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako osoba która jest w trakcje leczenia zaburzeń lękowych polecam ci pójść najpierw do dobrego psychologa na konsultacje i opowiedzieć jemu to wszystko co napisałeś tutaj. Razem ustalicie czy wystarczy sama terapia czy będą konieczne również leki.

Z tego co napisałeś wydaje mi się że przyczyną jąkania mogły być wymagania twojego ojca dotyczące płynnej mowy. Prawdopodobnie chciał dobrze - żebyś nie miał takich problemów jak on a wyszło odwrotnie. To są jednak tylko moje przypuszczenia, konieczna jest konsultacja ze specjalistą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

   Cytując klasyka na samym początku: "Andrzeju, nie denerwuj się😀"

 

 A tak poważnie: też jąkam się od dziecka. Moje zaczęło się od 6-7 lat. W przeszłości było dużo gorzej. Teraz widać tylko czasami lekkie zacięcia. Nie chcę zasypać Cię radami Kolego. Chcę tylko powiedzieć o tym co pomogło i co pomaga mi.

 

Pomaga mi takie wewnętrzne pozwolenie sobie na to, że mogę się jąkać wobec innych, w towarzystwie itd. Dlaczego to mi pomaga? Bo zauważyłem pewną zależność, że im lepiej starasz się wypaść, im bardziej usiłujesz ukryć jąkanie tym więcej masz bloków i przycięć. Dlatego nie warto udawać przed innymi, że nie mam problemów z płynną mową. Mam i nie ukrywam tego, bo i po co? Takie przekonanie u mnie zmniejsza lęk. Czasami nawet w chwilach silnego lęku przed jakąś sytuacją za radą pewnego znanego psychiatry warto powiedzieć sobie na przekór: "No, to teraz będę się jąkał, blokował, pocił, stresował na maksa". Ciekawe, że to skutkuje znaczącym obniżeniem lęku.

 

Kolejną rzeczą jest wolniejsze mówienie kiedy tego potrzebuję. Pomaga mi to. Uświadamiam sobie, że nie ma po co się spieszyć. Pozwolenie sobie na pewną wolność w mówienie także obniża poziom lęku, stresu a przecież to on jest odpowiedzialny za nasilenie jąkanie, bo pewnie najbardziej jąkasz się przy nieznajomych, mam rację?

 

Nie wiem jak bardzo się jąkasz, ale na pewnym etapie leczenia mojego jąkania pomógł mi pewien sposób. Kiedy czuję, że nadchodzi blok i nie będę w stanie wypowiedzieć danego słowa staram się przeciągać samogłoski w wyrazach, niejako prześlizgując się po zdaniu. To wymaga trochę treningu, ale daje też niezłe efekty.

 

I ostatnie. Pomogło mi po prostu pogodzenie się z tym, że to nieuleczalne. Nawet przyczyny tego nie są do końca znane. Wiem jakie to ciężkie brzemię, wiem... Czasem potrafiło to nawet odebrać radość z życia. U mnie było nawet jednym ze składników depresji. Myślę, że z każdym dniem udawało mi się coraz bardziej akceptować to jąkanie w sobie i chyba to najbardziej mi pomogło, bo tak naprawdę jakie to ma znaczenie? Ważne jest to jaka wartość płynie z Twoich słów, a nie forma z jaką je przekazujesz. Przesyłam Ci dużo sił, nadziei i mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłem przez te słowa:)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.07.2021 o 14:59, Buntownik napisał:

   Cytując klasyka na samym początku: "Andrzeju, nie denerwuj się😀"

 

 A tak poważnie: też jąkam się od dziecka. Moje zaczęło się od 6-7 lat. W przeszłości było dużo gorzej. Teraz widać tylko czasami lekkie zacięcia. Nie chcę zasypać Cię radami Kolego. Chcę tylko powiedzieć o tym co pomogło i co pomaga mi.

 

Pomaga mi takie wewnętrzne pozwolenie sobie na to, że mogę się jąkać wobec innych, w towarzystwie itd. Dlaczego to mi pomaga? Bo zauważyłem pewną zależność, że im lepiej starasz się wypaść, im bardziej usiłujesz ukryć jąkanie tym więcej masz bloków i przycięć. Dlatego nie warto udawać przed innymi, że nie mam problemów z płynną mową. Mam i nie ukrywam tego, bo i po co? Takie przekonanie u mnie zmniejsza lęk. Czasami nawet w chwilach silnego lęku przed jakąś sytuacją za radą pewnego znanego psychiatry warto powiedzieć sobie na przekór: "No, to teraz będę się jąkał, blokował, pocił, stresował na maksa". Ciekawe, że to skutkuje znaczącym obniżeniem lęku.

 

Kolejną rzeczą jest wolniejsze mówienie kiedy tego potrzebuję. Pomaga mi to. Uświadamiam sobie, że nie ma po co się spieszyć. Pozwolenie sobie na pewną wolność w mówienie także obniża poziom lęku, stresu a przecież to on jest odpowiedzialny za nasilenie jąkanie, bo pewnie najbardziej jąkasz się przy nieznajomych, mam rację?

 

Nie wiem jak bardzo się jąkasz, ale na pewnym etapie leczenia mojego jąkania pomógł mi pewien sposób. Kiedy czuję, że nadchodzi blok i nie będę w stanie wypowiedzieć danego słowa staram się przeciągać samogłoski w wyrazach, niejako prześlizgując się po zdaniu. To wymaga trochę treningu, ale daje też niezłe efekty.

 

I ostatnie. Pomogło mi po prostu pogodzenie się z tym, że to nieuleczalne. Nawet przyczyny tego nie są do końca znane. Wiem jakie to ciężkie brzemię, wiem... Czasem potrafiło to nawet odebrać radość z życia. U mnie było nawet jednym ze składników depresji. Myślę, że z każdym dniem udawało mi się coraz bardziej akceptować to jąkanie w sobie i chyba to najbardziej mi pomogło, bo tak naprawdę jakie to ma znaczenie? Ważne jest to jaka wartość płynie z Twoich słów, a nie forma z jaką je przekazujesz. Przesyłam Ci dużo sił, nadziei i mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłem przez te słowa:)

 

dzięki kolego, będę próbował 🙂 narazie zamówiłem sobie 5htp, różaniec górski tak dla lepszej i spokojniejszej głowy :D tez sobie radzę, jest dobrze. Chwilami po prostu przychodzi taka załamka, ale krzywdy nie ma. Dzięki, ze się w ogóle odezwałeś, pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.07.2021 o 14:59, Buntownik napisał:

   Cytując klasyka na samym początku: "Andrzeju, nie denerwuj się😀"

 

 A tak poważnie: też jąkam się od dziecka. Moje zaczęło się od 6-7 lat. W przeszłości było dużo gorzej. Teraz widać tylko czasami lekkie zacięcia. Nie chcę zasypać Cię radami Kolego. Chcę tylko powiedzieć o tym co pomogło i co pomaga mi.

 

Pomaga mi takie wewnętrzne pozwolenie sobie na to, że mogę się jąkać wobec innych, w towarzystwie itd. Dlaczego to mi pomaga? Bo zauważyłem pewną zależność, że im lepiej starasz się wypaść, im bardziej usiłujesz ukryć jąkanie tym więcej masz bloków i przycięć. Dlatego nie warto udawać przed innymi, że nie mam problemów z płynną mową. Mam i nie ukrywam tego, bo i po co? Takie przekonanie u mnie zmniejsza lęk. Czasami nawet w chwilach silnego lęku przed jakąś sytuacją za radą pewnego znanego psychiatry warto powiedzieć sobie na przekór: "No, to teraz będę się jąkał, blokował, pocił, stresował na maksa". Ciekawe, że to skutkuje znaczącym obniżeniem lęku.

 

Kolejną rzeczą jest wolniejsze mówienie kiedy tego potrzebuję. Pomaga mi to. Uświadamiam sobie, że nie ma po co się spieszyć. Pozwolenie sobie na pewną wolność w mówienie także obniża poziom lęku, stresu a przecież to on jest odpowiedzialny za nasilenie jąkanie, bo pewnie najbardziej jąkasz się przy nieznajomych, mam rację?

 

Nie wiem jak bardzo się jąkasz, ale na pewnym etapie leczenia mojego jąkania pomógł mi pewien sposób. Kiedy czuję, że nadchodzi blok i nie będę w stanie wypowiedzieć danego słowa staram się przeciągać samogłoski w wyrazach, niejako prześlizgując się po zdaniu. To wymaga trochę treningu, ale daje też niezłe efekty.

 

I ostatnie. Pomogło mi po prostu pogodzenie się z tym, że to nieuleczalne. Nawet przyczyny tego nie są do końca znane. Wiem jakie to ciężkie brzemię, wiem... Czasem potrafiło to nawet odebrać radość z życia. U mnie było nawet jednym ze składników depresji. Myślę, że z każdym dniem udawało mi się coraz bardziej akceptować to jąkanie w sobie i chyba to najbardziej mi pomogło, bo tak naprawdę jakie to ma znaczenie? Ważne jest to jaka wartość płynie z Twoich słów, a nie forma z jaką je przekazujesz. Przesyłam Ci dużo sił, nadziei i mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłem przez te słowa:)

 

a właśnie nie zupełnie podczas poznania nowych osób… wtedy jakby się bardziej staram i no jakiś wychodzi. Najgorzej jak chce coś komuś opowiedzieć, jakaś wewnętrzna fobia o opowiadaniu swoich historii?;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sprawy. Hmmm... to ciekawe, że masz tak w gronie nowych osób. Widocznie każdy ma inaczej.

 

Co do opowiadania historii- zgadzam się. To chyba najtrudniejsze. Między innymi kawały to zawsze była trudna rzecz dla mnie. Myślę, że chodzi koncentrację którą musisz podzielić na utrzymanie płynnej mowy, przypominanie sobie historii i właściwe jej opowiedzenie a to zbyt dużo, żeby zachować płynność mowy. Tak sądzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×